Świadkowie Jehowy - forum dyskusyjne

BYLI... OBECNI... => BYŁEM ŚWIADKIEM... nasze historie => Wątek zaczęty przez: PoProstuJa w 01 Listopad, 2018, 22:28

Tytuł: Z życia ODSTĘPCY... :)
Wiadomość wysłana przez: PoProstuJa w 01 Listopad, 2018, 22:28
Drodzy Forumowicze,

pomyślałam sobie, że ostatnio jakoś mało jest nowych wątków, a jak już są, to jest w nich sporo kłótni.
Chciałam jednak utworzyć temat, w którym będzie można sobie podyskutować na luzie, swobodnie, może trochę na poważnie, ale więcej na wesoło.

Zostaliśmy już tymi odstępcami (niektórzy oficjalnie, a niektórzy jeszcze w ukryciu).
Piszcie jak się Wam żyje "w odstępstwie". Proponuję, aby były to pozytywne historie, bo smutnych mamy już wiele na forum.

Ja na początek opiszę swoje codzienne życie.

----------------------------------------------------------------

Z PAMIĘTNIKA ODSTĘPCY:

1. Poniedziałek - otwieram gazetę, a tam artykuł o Świadkach Jehowy
2. Wtorek - wchodzę na Internet, a tam artykuł o Świadkach Jehowy
3. Środa - włączam radio, a tam audycja o Świadkach Jehowy
4. Czwartek - włączam telewizor, a tam program o Świadkach Jehowy
5. Piątek - wychodzę na ulicę, a tam przy stojaku Świadkowie Jehowy
6. Sobota - dzwonek do drzwi, otwieram... a przy drzwiach Świadkowie Jehowy
7. Niedziela - boję się otworzyć konserwę!  ;D ;D ;D
Tytuł: Odp: Z życia ODSTĘPCY... :)
Wiadomość wysłana przez: rychtar w 01 Listopad, 2018, 23:05
To ja dorzucę swoich kilka groszy:

1. Wstaję co dzień rano i nie muszę w gronie rodziny analizować broszurki "Codziennie badanie pism". Zresztą ja wstaję do pracy co dzień rano o 4:50 i moja rodzina na pewno nie byłaby tak zadowolona jak ta oczadziała z JW.ORG gdybym ich obudził w "środku nocy" na analizę w gronie rodzinnym tej broszurki. I choćbym żonę obudził z płatkami róż na łożu i czekoladkami na złotej tacy to co najwyżej oberwałbym tą książeczką po głowie od swojej żony, a dziecko by mnie olało sikiem prostym.

2. Wracam z pracy do domu i nie muszę lecieć na zebranie do sali "Królestwa" wysłuchiwać kolejnych wspaniałych rad w jaki sposób wciskać ludziom kit, którego oni nie chcą i nie potrzebują.

3. Wstaję w sobotę rano i nie muszę lecieć na zbiórkę a potem do służby z chordą żądnych godzin, stałych czytelników, nowych studentów itp.

4. Wstaję w niedzielę rano i nie muszę przygotowywać się do kolejnego pożeracza czasu w postaci nudnego wykładu i nudnej strażnicy, która z góry wiadomo jak przebiegnie.

5. Zbliżają się wakacje i jedyne co muszę zaplanować to tylko wyjazd z rodziną na urlop. Nie muszę łazić na kampanię z zaproszeniami na zgromadzenie. Nie muszę znów kombinować z urlopem zgromadzenie, z którego dowiem się, że i tak jestem do bani bo za mało robię.

6. Zbliża się okres świąt Wielkiej Nocy i nie muszę łazić na kampanię z zaproszeniami na pamiątkę po czym sam na nią też nie muszę iść.

7. Nie muszę przebywać w towarzystwie ludzi, których jedynym tematem do rozmów są niezwykle nudne doświadczenia ze służby polowej.

8. Nie muszę łazić w garniturze.

9. W ogóle to już nic nie muszę. Teraz to ja wiele rzeczy MOGĘ.

10. Mogę w końcu teraz chodzić w koszulkach zespołów heavy metalowych bez obaw o rozmowy z "pasterzami".

11. Mogę w końcu nosić swoją ukochaną brodę :P
Tytuł: Odp: Z życia ODSTĘPCY... :)
Wiadomość wysłana przez: Nadaszyniak w 01 Listopad, 2018, 23:27
moje trzy grosze:

Upragniona po wielu latach WOLNOŚĆ
Tytuł: Odp: Z życia ODSTĘPCY... :)
Wiadomość wysłana przez: uncja w 02 Listopad, 2018, 04:39
7. Niedziela - boję się otworzyć konserwę!  ;D ;D ;D

Nie bój się , Tam będą tylko Lewandowscy
Tytuł: Odp: Z życia ODSTĘPCY... :)
Wiadomość wysłana przez: DonnieDarkoJG w 02 Listopad, 2018, 08:00
Z życia odstępcy..

Ciekawie było pójść pierwszy raz na cmentarz i zostawić znicze u znajomych.
Nawet tych co umarli jako świadkowie..
Tytuł: Odp: Z życia ODSTĘPCY... :)
Wiadomość wysłana przez: Fantom w 02 Listopad, 2018, 08:25
 Uwaga. Tekst beznadziejny. Czytasz na własne ryzyko.

Poniedziałek dzień 1- wstaję,patrzę przez okno.Armagedon mnie nie zaskoczył. Jem śniadanie.Idę do kibla(na dłużej,gazety nie czytam).Spuszczam wodę,walę odświeżaczem po ścianach i pod pachami. Znowu podchodzę do okna. Armagedonu nie ma. Przynajmniej mogłem spokojnie się wysrać.

 Wtorek dzień 2. To samo rano,tylko nie waliłem odświeżaczem pod pachami,bo zapach wciąż się utrzymywał. Wieczorem przed położeniem się do łóżka sprawdzam przez okno czy nie widać Armagedonu. Na szczęście nie,bo zamierzam spokojnie z żoną wypełnić w łóżku misję na misjonarza. Skończyliśmy. Idziemy pod prysznic. Wychodzę i znowu sprawdzam czy Armagedon się nie zbliża,bo muszę rano wcześnie wstać i chcę przespać twardo całą noc.

 Środa dzień 3. Zapomniałem wyglądnąć przez okno. Cholera,goni mnie do kibla,a co jak w tym czasie zaskoczy mnie Armagedon? Walę odświeżaczem tylko w usta,bo boję się,że nie zdążę umyć zębów jeżeli za oknem już Armagedon. Sprawdzam. Nie ma.Uff.

 Czwartek dzień 4. Pokłóciłem się z teściową. W sumie Armagedon mógłby już przyjść. Czas na teściową.

Piątek dzień 5. Znowu w kiblu. Jak coś nie walnie,huknie. Myślę,cholera w końcu Armagedon złapał mnie w trakcie srania. Wybiegam z gaciami na kostkach,stawiam małe kroczki,dupy jeszcze nie podtarłem,ale biegnę do okna.Pot na czole i pod pachami(potem walnę odświeżaczem). Przestraszony wyglądam i... TIR-owi wypierniczyło koło,stad ten huk. Znowu gęba ucieszona,bo to fałszywy alarm. Wracam do kibla. Ostatnia rolka w tym zamieszaniu wpadła do muszli. Papieru nie ma.(???). Myślę,że teraz głupio by tak umrzeć gdyby Armagedon zastał mnie z obsraną dupą. Jak tu iść przed oblicze Piotra? Poradziłem sobie. Jak? Lepiej nie pytajcie. Walę odświeżaczem tylko w majtki,bo już końcówka została.  Byle do wieczora,bo wieczorem tylko się kąpię. Dobrze,że to nie lato,smród będzie mniejszy. Ale to nic,ważne,że nie było Armagedonu.

 Sobota dzień 6. Kibel z rana to jak modlitwa na kolanach. Uwolnienie rodzi się przez ból. Odświeżacz się skończył. Lecę do okna. Słońce naparza jak cholera. Myślę sobie czy to Armagedon zaczął się wybuchem bomby atomowej, czy to może CK w Warwick dostało takie  nowe światło o mocy 1000000 lumenów,że oślepia nawet takie zadupie gdzie mieszkam? W końcu upewniam się,że to tylko duża tarcza słońca. Dobrze,że nie Armagedon,bo właśnie wybieram się kupić odświeżacz.
 
Niedziela dzień 7. Śpię. Ktoś wali do drzwi i wali. Biegnę bez spodenek,bo lubię spać jak Pan Bóg mnie stworzył. Otwieram i...zbladłem,zrobiłem wdech,ale już nie mogłem zrobić wydechu. Zaczynam się dusić.  Wybałuszam oczy na dwóch ŚJ przy drzwiach. Szybka myśl w głowie,że przyszli mi oznajmić iż właśnie Armagedon się zaczął i albo przyjmę ich nauki,albo obrócę się w popiół. Widzę,że jeden z nich otwiera usta. Strach mnie obleciał,wpadłem w panikę. Jak mu nie przypie...w mordę. Kurcze,pierwszy raz widzę,że ktoś w miejscu potrafi zrobić tyle obrotów. Myślę sobie:dołożę temu drugiemu zawczasu,zanim ogłosi mi wyrok. Już wolę być zaskoczony przez Armagedon aniżeli przed nim uprzedzony. Nieoczekiwanie ten drugi zrobił unik niczym Michalczewski ''Tiger''. Ja nawet nie drgnąłem,bo jeszcze patrzyłem jak ten pierwszy kręci bączki po moim ciosie. W końcu dotarło do mnie,że przyszli tylko porozmawiać. No,ale to musztarda po obiedzie. Pojawił się w końcu u mnie wydech,a że wcześniej nie użyłem odświeżacza,to taki smród poleciał w ich stronę,że powaliło ich obu na ziemię. Zamknąłem drzwi i tyle. Ważne,że nie ma Armagedonu.

 PS. Pamiętajcie żeby zawsze mieć odświeżacz.
Tytuł: Odp: Z życia ODSTĘPCY... :)
Wiadomość wysłana przez: lukier w 02 Listopad, 2018, 09:00
Z życia odstępcy według świadka Jehowy:

Poniedziałek - na śniadanie krwista kaszanka, na obiad i kolacje to samo, skręt na dobry apetyt

Wtorek - nadchodzi zima, trzeba się w domu czymś rozgrzać, najlepiej płoną w kominku publikacje orga, alkohol w dużej ilości na dodatkową rozgrzewkę.

Środa - oglądanie cały dzień Harrego Pottera i innych diabolicznych filmów, paczka papierosów dla uspokojenia.

Czwartek - obrzucenie świadków Jehowy przy stojaku puszkami i podpalenie sali Królestwa, trochę kokainy na odwagę

Piątek - weekend odstępcy czas zacząć, przypadkowy seks w klubie dla gejów, wszystkie używki naraz.

Sobota - kontynuacja weekendu, orgia i impreza jak z Wilka z Wall street, dalsza intoksynacja.

Niedziela - odpoczynek po weekendzie na mszy w Kościele Katolickim, heroina na jeszcze większe duchowe uniesienie.

Z życia odstępcy lurker w rzeczywistości:

Poniedziałek - Niedziela - siedzenie  dzieckiem w domu, przerywane jedynie wycieczkami do Biedronki i na spacerki, potajemne, wieczorne vapowanie i oglądanie seriali...
Tytuł: Odp: Z życia ODSTĘPCY... :)
Wiadomość wysłana przez: PoProstuJa w 02 Listopad, 2018, 11:18
Ciąg dalszy życia odstępcy:

- Wchodzę do sklepu, widzę czekoladowego Mikołaja i kupuję go z satysfakcją (zawsze lubiłam zjadać mikołaje od głowy... nawet jako Świadek!  ;D ). Nie muszę się nerwowo odwracać wokół wypatrując czy w sklepie nie ma innego Świadka, który nakryje mnie na tym "przestępstwie"!  ;D

- Idę przez ulicę, spotykam osobę wykluczoną, rozmawiam z nią na luzie i nie muszę się rozglądać ze strachem, że jestem śledzona! Nikt nie robi mi zdjęć! Wiem, że nie doniesie do starszych. A jak doniesie... to mi to lotto!  ;D

- Bal przebierańców w przedszkolu. Kupuję dziecku przebranie bez wyrzutów sumienia. Nie martwię się, że ktoś mnie zgani za to, że dziecko przebrało się za klowna. Dziecko dobrze się bawi!

cdn...
Tytuł: Odp: Z życia ODSTĘPCY... :)
Wiadomość wysłana przez: puma w 02 Listopad, 2018, 12:26
W sumie jako były zainteresowany po dwóch książkach też mam pewne luzy żyjąc poza zborem.Po pierwsze nie muszę już wstawać o 5.15 w niedziele po to żeby zdążyć z obowiązkami , a potem na busa o 7.30 dojechać w pustym busie ( tylko kierowca i ja) na 8.00 do miejscowości gdzie jest zbór.Zebranie o zgrozo o 10.00.Zwykle szłam do siostry z którą studiowałam biblię , a gdy wyjechała ratował mnie tylko szpital, który jest nieopodal sali zebrań.Siedząc w korytarzu zwykle brałam czekoladę z automatu i  z dobrą książką czekałam cierpliwie czasu zebrania.Czasem przygotowywałam się do strażnicy lub na zebranie w tygodniu a czasem do studium.Błogosławiłam ten szpital zwłaszcza zimą :) Gdy przybliżał się czas szłam na salę tzn najpierw do toalety żeby założyć tą durną spódnice:P A na tygodniu wyglądało to mniej więcej tak, że o odpowiedniej porze szłam pod prysznic przebierałam się i pędem na busa.Bus dojeżdżał gdzieś tak w trakcie modlitwy więc na łeb na szyje wyskakiwałam z busa co by zdążyć.Na całym zebraniu siedziałam jak na szpilkach ponieważ musiałam wyjść w trakcie zebrania żeby nie czekać na busa o 22.00 ostatniego zresztą.Nikt z braci oprócz wspomnianej siostry nigdy nie domyślił się, że zimą może mi być zimno stać pod salą już od ósmej i czekać dobrze , że wykombinowałam ten szpital.Jeśli mnie nie było to były telefony, że mnie nie ma na zebraniu i zachęcania telefoniczne.Jedna znajoma siostra na stojaku zaproponowała ostatnio, że mogłabym dojeżdżać na zebranka rowerem.Trzydzieści km rowerem co to dla mnie, nieparawdaż? :D
Tytuł: Odp: Z życia ODSTĘPCY... :)
Wiadomość wysłana przez: PoProstuJa w 02 Listopad, 2018, 12:57
Nikt z braci oprócz wspomnianej siostry nigdy nie domyślił się, że zimą może mi być zimno stać pod salą już od ósmej i czekać dobrze , że wykombinowałam ten szpital.Jeśli mnie nie było to były telefony, że mnie nie ma na zebraniu i zachęcania telefoniczne.Jedna znajoma siostra na stojaku zaproponowała ostatnio, że mogłabym dojeżdżać na zebranka rowerem.Trzydzieści km rowerem co to dla mnie, nieparawdaż? :D

To była Ciotka - Dobra Rada?!  ;D

Puma... i tak miałaś "dobrze", że Ciebie nikt na zebranie nie podwoził. Piszę przekornie, ale wiem co mówię.

Wyobraź sobie teraz, że jesteś zainteresowaną i Świadkowie dowożą Ciebie na każde zebranie samochodem! Jesteś wzruszona ich bezinteresowną miłością braterską. Bierzesz chrzest, bo chcesz być w religii z tak wspaniałymi ludźmi!
Po czym... już po chrzcie czekasz na nich aż przyjadą po Ciebie żeby Cię podwieźć na zebranie. A tu niespodzianka... cicho, głucho... nie przjechali...
Co się stało? Ano nic... po prostu wzięłaś chrzest, kolejna "owca" zaliczona... głosić jej już nie można (go się godzinki głoszenia już nie liczą..) i teraz już jako siostra NIECH RADZI SOBIE SAMA!

Doznajesz szoku - bo się spodziewałaś, że jako siostra będziesz traktowana z taką miłością jakiej doznałaś jako zainteresowana. A tu niespodzianka! Kopa w tyłek i tyle!
A takie rozczarowanie najbardziej boli.

Ja byłam w takiej sytuacji i wiem jak to zasmuca człowieka. Co prawda mnie nikt na zebranie nie podrzucał (no może sporadycznie), ale za to poświęcali mi dużo czasu podczas studium biblijnego. Gdy wzięłam chrzest, studium się skończyło, godzinki przestały się liczyć... i moje kontakty z pionierką, która ze mną studiowała urwały się z dnia na dzień. Nawet na Sali Królestwa już nie miała koło siebie miejsca dla mnie (a gdy byłam zainteresowaną, to zawsze mnie koło siebie sadzała).
I skończyła się sielanka.

P.S. Podziwiam Ciebie puma, że znosiłaś takie niedogodności żeby na zebranie dojechać!

Tytuł: Odp: Z życia ODSTĘPCY... :)
Wiadomość wysłana przez: Nemo w 02 Listopad, 2018, 13:00
Poniedziałek-praca, wieczorem relaks. Leżenie bykiem na rogówce, przeglądanie forum, innych stron byłych śJ na fb i śledzenie co tam słychać na moim ulubionym forum żeglarskim.
Wtorek-jw.
Środa-jw.
Czwartek-jw. I dodatkowo luz, pełny luz, bo nie trzeba iść na zebranie
Piątek- a tu już nie jw. Jako, że to weekendu początek, to plany na to jak tu tak się zabawić, odstresować.
Sobota- luźna praca, przeważnie sprzątanie warsztatu, drobne naprawy w autach kolegów no i zabawy cd.
Niedziela- leżenie bykiem cały dzień, czasami spacer, czasami wycieczka i żadnych stresów że przecież zebranie.

Plan piątkowo- niedzielny opisany przeze mnie ma zastosowanie od października do kwietnia.
Plan piątkowo-niedzielny od maja do września.
Piątek- godz około południowa, koniec pracy. Galopem do domu, szybki prysznic i wyjazd na żagle, wieczorem impreza na tym, czy innym pomoście, bindudze, czy marinie w towarzystwie jakże przecież zepsutych ludzi, bo ze świata.
Sobota- pływanie tu i tam, wieczorem cd tego co w piątek.
Niedziela- i tu jest problem bo nerw człowieka ogarnia że jutro poniedziałek. Ale nie ma pośpiechu z powrotem do domu, bo nie trzeba się spieszyć na zebranie.

8. Nie muszę łazić w garniturze.
Jak ja Ciebie rozumiem.  ;D
Tytuł: Odp: Z życia ODSTĘPCY... :)
Wiadomość wysłana przez: PoProstuJa w 02 Listopad, 2018, 13:07
Poniedziałek-praca, wieczorem relaks. Leżenie bykiem na rogówce, przeglądanie forum, innych stron byłych śJ na fb i śledzenie co tam słychać na moim ulubionym forum żeglarskim.
Wtorek-jw.
Środa-jw.
Czwartek-jw. I dodatkowo luz, pełny luz, bo nie trzeba iść na zebranie
Piątek- a tu już nie jw. Jako, że to weekendu początek, to plany na to jak tu tak się zabawić, odstresować.
Sobota- luźna praca, przeważnie sprzątanie warsztatu, drobne naprawy w autach kolegów no i zabawy cd.
Niedziela- leżenie bykiem cały dzień, czasami spacer, czasami wycieczka i żadnych stresów że przecież zebranie.

Plan piątkowo- niedzielny opisany przeze mnie ma zastosowanie od października do kwietnia.
Plan piątkowo-niedzielny od maja do września.
Piątek- godz około południowa, koniec pracy. Galopem do domu, szybki prysznic i wyjazd na żagle, wieczorem impreza na tym, czy innym pomoście, bindudze, czy marinie w towarzystwie jakże przecież zepsutych ludzi, bo ze świata.
Sobota- pływanie tu i tam, wieczorem cd tego co w piątek.
Niedziela- i tu jest problem bo nerw człowieka ogarnia że jutro poniedziałek. Ale nie ma pośpiechu z powrotem do domu, bo nie trzeba się spieszyć na zebranie.

Nemo masz bardzo ciekawy tryb życia! :)
Jednak dla gorliwych Świadków - którzy zapewne tu zaglądają "przez przypadek" - jest to typowy przykład życia odstępcy, który zginie w Armagedonie!  ;D ;D ;D

Chodzenie na zebrania i do służby to pewna ochrona przed armagedonową śmiercią; natomiast kto nie chodzi na zebrania, ten rychło zginie!  ;D ;D ;D
Tytuł: Odp: Z życia ODSTĘPCY... :)
Wiadomość wysłana przez: Michu72 w 02 Listopad, 2018, 14:02


10. Mogę w końcu teraz chodzić w koszulkach zespołów heavy metalowych bez obaw o rozmowy z "pasterzami".

11. Mogę w końcu nosić swoją ukochaną brodę :P
dodam do tego glany,bluzy z zespolami metalowymi,wyjazdy na koncerty,broda,a do tego totalny luz,spokojne zycie,piwko wtedy smakuje najlepiej :D
Tytuł: Odp: Z życia ODSTĘPCY... :)
Wiadomość wysłana przez: PoProstuJa w 02 Listopad, 2018, 14:16
dodam do tego glany,bluzy z zespolami metalowymi,wyjazdy na koncerty,broda,a do tego totalny luz,spokojne zycie,piwko wtedy smakuje najlepiej :D

Michu72 - jako Świadek byłabym całkowicie zgorszona Twoją postawą!
Armagedon za pasem, a Ty sobie piwkujesz beztrosko w glanach i brodzie!  ;D
Tytuł: Odp: Z życia ODSTĘPCY... :)
Wiadomość wysłana przez: Nadaszyniak w 02 Listopad, 2018, 15:21
moje trzy grosze:
Poniedziałek: poranna kawa, przegląd Forum, ''uciążliwa'' papierowa praca,  popołudniowy basen, wieczorową porą plotki na Forum
Wtorek: dzień podróży
Środa: poranna w łóżku kawa, przegląd wiadomości w necie, relaksująca przy muzyce kąpiel 2-3h obiad w towarzystwie malkontentów
w przytulnym lokalu, wieczór karciany.
Czwartek: podobny jak poprzednie dni, stały wieczór z Tarotem
Piątek: To ciężki dzień, zaczęty od niezapomnianej kawy, sterta papierów, papierków ...itp spotkania z burzliwymi dyskusjami, popołudniowy basen, wieczorna odtrutka( co nieco ognistej wody) po całodniowych wrażeniach, wieczorem jak zwykle Forum, na dobranoc mocny horror czasami  film xxx
Sobota: pozytywny radosny nastrój od przymusowego porannego wyjścia na zlot czyścicieli klamek, dzień tylko w towarzystwie  z kobietą mojego życiowego zniewolenia wyjście wieczorem na spacer, Filharmonia czy wspólne spotkania w kręgu naszych znajomych.
Niedziela: poranna kawa, ulga od strasznicowego zlotu, przegląd Forum, po obiedzie rozmowy na rożne tematy, przeglądanie wspólnie z żoną Forum ex-Świadków, spacer, wieczorem dobry film na koniec dnia, udzielanie się śladowo na Naszych wątkach, choć czynie to cyklicznie w tygodniu.
 

Tytuł: Odp: Z życia ODSTĘPCY... :)
Wiadomość wysłana przez: puma w 02 Listopad, 2018, 16:09
To była Ciotka - Dobra Rada?!  ;D

Puma... i tak miałaś "dobrze", że Ciebie nikt na zebranie nie podwoził. Piszę przekornie, ale wiem co mówię.

Wyobraź sobie teraz, że jesteś zainteresowaną i Świadkowie dowożą Ciebie na każde zebranie samochodem! Jesteś wzruszona ich bezinteresowną miłością braterską. Bierzesz chrzest, bo chcesz być w religii z tak wspaniałymi ludźmi!
Po czym... już po chrzcie czekasz na nich aż przyjadą po Ciebie żeby Cię podwieźć na zebranie. A tu niespodzianka... cicho, głucho... nie przjechali...
Co się stało? Ano nic... po prostu wzięłaś chrzest, kolejna "owca" zaliczona... głosić jej już nie można (go się godzinki głoszenia już nie liczą..) i teraz już jako siostra NIECH RADZI SOBIE SAMA!

Doznajesz szoku - bo się spodziewałaś, że jako siostra będziesz traktowana z taką miłością jakiej doznałaś jako zainteresowana. A tu niespodzianka! Kopa w tyłek i tyle!
A takie rozczarowanie najbardziej boli.

Ja byłam w takiej sytuacji i wiem jak to zasmuca człowieka. Co prawda mnie nikt na zebranie nie podrzucał (no może sporadycznie), ale za to poświęcali mi dużo czasu podczas studium biblijnego. Gdy wzięłam chrzest, studium się skończyło, godzinki przestały się liczyć... i moje kontakty z pionierką, która ze mną studiowała urwały się z dnia na dzień. Nawet na Sali Królestwa już nie miała koło siebie miejsca dla mnie (a gdy byłam zainteresowaną, to zawsze mnie koło siebie sadzała).
I skończyła się sielanka.

P.S. Podziwiam Ciebie puma, że znosiłaś takie niedogodności żeby na zebranie dojechać!



Masz racje :) Po tym co napisałaś myślę że miałam super :) Ale brak zainteresowania ze strony mojej pionierki i tak mnie nie ominął.Tym bardziej dzięki, że to napisałaś od razu mi lepiej bo zaczynam rozumieć, że warunkowe traktowanie ludzi w zborze to norma :) Znaczysz coś dopóki jest studium prowadzone.Ciekawe gdzie jest ta braterska miłość o której się tak często wspomina na zebraniach.Pozdrawiam Cię serdecznie Po prostu ja :)
Tytuł: Odp: Z życia ODSTĘPCY... :)
Wiadomość wysłana przez: Nemo w 02 Listopad, 2018, 16:46
Nemo masz bardzo ciekawy tryb życia! :)
Jednak dla gorliwych Świadków - którzy zapewne tu zaglądają "przez przypadek" - jest to typowy przykład życia odstępcy, który zginie w Armagedonie!  ;D ;D ;D

Chodzenie na zebrania i do służby to pewna ochrona przed armagedonową śmiercią; natomiast kto nie chodzi na zebrania, ten rychło zginie!  ;D ;D ;D
No cóż... zaryzykuję.  ;D ;) Wg ich wyliczeń, pierwszy raz powinienem zostać zgładzony, jako 2 latek w 1975 r. przecież byłem dzieckiem "ludzi ze świata". Potem już jak śJ czekałem na armagedon razem z tymi których demencja starcza już toczyła, bo urodzili się przed 1914 r. Znowu nic.
Podobno jak to mówią, do trzech razy sztuka.  ;D
To już chyba wróżbita Wojciech ma bardziej sprawdzone przepowiednie  ;D

Tytuł: Odp: Z życia ODSTĘPCY... :)
Wiadomość wysłana przez: rychtar w 02 Listopad, 2018, 17:03
...wyjazdy na koncerty...

Właśnie jak się uda kupić bilet to będę na koncercie Rammstein'a w Chorzowie na Stadionie Śląskim :)
Tytuł: Odp: Z życia ODSTĘPCY... :)
Wiadomość wysłana przez: PoProstuJa w 02 Listopad, 2018, 17:56
Masz racje :) Po tym co napisałaś myślę że miałam super :) Ale brak zainteresowania ze strony mojej pionierki i tak mnie nie ominął.Tym bardziej dzięki, że to napisałaś od razu mi lepiej bo zaczynam rozumieć, że warunkowe traktowanie ludzi w zborze to norma :) Znaczysz coś dopóki jest studium prowadzone.Ciekawe gdzie jest ta braterska miłość o której się tak często wspomina na zebraniach.Pozdrawiam Cię serdecznie Po prostu ja :)

Puma, ja również Ciebie pozdrawiam! :)

Pamiętam jak czułam się wyjątkowo jako zainteresowana - cała rodzina tej pionierki mi nadskakiwała. Chwalili za przemyślane wypowiedzi na studium, za gorliwość na zebraniach, za gorliwość w głoszeniu itd. Czułam się prawie jak członek ich rodziny. Byłam przekonana, że tak będzie zawsze.. a nawet lepiej, bo po chrzcie będę miała przecież jeszcze większą rodzinę duchową!

A tutaj zdziwienie... nazwałabym to szybkim "odstawieniem od piersi" zaraz po chrzcie.

Nie twierdzę, że to wszystko było z ich wyrachowania, bo chyba (?) mnie polubili. Byłam przekonana, że taka miłość panuje w tej religii. Że oni są żywym dowodem na prawdziwych sług Jehowy, Chrystusa...

Gdyby ktoś mnie uprzedził, że to nadskakiwanie jest tylko wobec zainteresowanych, to nie miałabym pretensji. Ale oni najpierw narobili mi nadziei, a później zostawili samej sobie (a byłam wtedy nastolatką!).

Podsumowując: dla nabicia godzinek w służbie bracia są gotowi na każde poświęcenie... dla nich liczba godzin jest wprost proporcjonalna do ich prawości oraz nadziei na wybawienie podczas Armagedonu.

W sumie wg "ewangelii Strażnicy" gdy Jezus będzie sądził zmarłych, to nie będzie pytał: czy pomogłeś bliźniemu?, ale poprosi ich o sprawozdania ze służby i będzie sprawdzał ilość godzin spędzonych przy stojaku, ilość rozpowszechnionych czasopism oraz ilość wyświetlonych filmików na tablecie!
Dzięki temu pionierzy specjalni (chyba 120 godzin głoszenia na miesiąc) pierwsi zmartwychwstaną, a za nimi pionierzy stali (70 godz) i pomocniczy (50 godz). Pozostali głosiciele będą musieli jeszcze trochę poczekać na zmartwychwstanie, a nieczynni głosiciele pójdą na wieczną zagładę!  ;D ;D ;D
Tytuł: Odp: Z życia ODSTĘPCY... :)
Wiadomość wysłana przez: puma w 02 Listopad, 2018, 18:36
Dla mnie to jest trochę głupota no bo jaki to jest ich owoc? jakie to są ich godziny i ich udział w służbie? czy ktoś za Ciebie się zgłaszał? czy ktoś za Ciebie odpowiadał na zebraniach? czy ktoś za Ciebie studiował? czy przygotowywał się na zebranie do strażnicy czy punktu w szkole teokratycznej?Robiłaś to wszystko sama.Myślałaś, że robisz to dla Boga i to dodawało Ci skrzydeł.To był Twój własny trud włożony w poznawanie Boga ( zostawmy na razie to,że poznawałaś nie Boga a strażnice)Gdybyś nie chciała tego robić to byś im zamknęła drzwi przed nosem albo nie interesowała się tym wcale i to byłoby dla nich wszystkich widoczne.To był twój własny trud a osoba która z kimś studiuje po prostu sobie ten cudzy trud przywłaszcza rozlicza na godziny i wpisuje na karteczki.Jak w przedszkolu dzieci biegają za panią z rysunkiem tak Świadkowie Jehowy biegają za starszymi czy tam kimś innym z karteczkami z owocem.A właśnie komu zdaje się ten owoc? bo nawet nie wiem?Nigdy mnie to nie interesowało raczej irytowało chociaż obserwowałam tę ich dziecinadę ze zdumieniem.Kiedyś nawet powiedziałam jednej nieochrzczonej głosicielce żeby nie zdawała owocu ze służby bo to jest głupie i stwierdziłam, że Jehowa na pewno wie ile godzin była w służbie bo przecież ją w tej służbie widzi skoro jego oczy są zwrócone na całą ziemię.Przyznała mi racje i nie zdawała owocu dopóki starszy jakoś tam jej do tego nie przekonał.Aż dziw , że mnie wtedy nie wezwali na czwartą rozmowę pod tytułem zaufaj Jehowie.Jak myślicie kto na mnie kablował, że miałam co najmniej trzy rozmowy w tym temacie? a może to standard i wszyscy zainteresowani to mają?
Tytuł: Odp: Z życia ODSTĘPCY... :)
Wiadomość wysłana przez: PoProstuJa w 02 Listopad, 2018, 19:35
Dla mnie to jest trochę głupota no bo jaki to jest ich owoc? jakie to są ich godziny i ich udział w służbie? czy ktoś za Ciebie się zgłaszał? czy ktoś za Ciebie odpowiadał na zebraniach? czy ktoś za Ciebie studiował? czy przygotowywał się na zebranie do strażnicy czy punktu w szkole teokratycznej?Robiłaś to wszystko sama.Myślałaś, że robisz to dla Boga i to dodawało Ci skrzydeł.To był Twój własny trud włożony w poznawanie Boga ( zostawmy na razie to,że poznawałaś nie Boga a strażnice)Gdybyś nie chciała tego robić to byś im zamknęła drzwi przed nosem albo nie interesowała się tym wcale i to byłoby dla nich wszystkich widoczne.To był twój własny trud a osoba która z kimś studiuje po prostu sobie ten cudzy trud przywłaszcza rozlicza na godziny i wpisuje na karteczki.Jak w przedszkolu dzieci biegają za panią z rysunkiem tak Świadkowie Jehowy biegają za starszymi czy tam kimś innym z karteczkami z owocem.A właśnie komu zdaje się ten owoc? bo nawet nie wiem?Nigdy mnie to nie interesowało raczej irytowało chociaż obserwowałam tę ich dziecinadę ze zdumieniem.Kiedyś nawet powiedziałam jednej nieochrzczonej głosicielce żeby nie zdawała owocu ze służby bo to jest głupie i stwierdziłam, że Jehowa na pewno wie ile godzin była w służbie bo przecież ją w tej służbie widzi skoro jego oczy są zwrócone na całą ziemię.Przyznała mi racje i nie zdawała owocu dopóki starszy jakoś tam jej do tego nie przekonał.Aż dziw , że mnie wtedy nie wezwali na czwartą rozmowę pod tytułem zaufaj Jehowie.Jak myślicie kto na mnie kablował, że miałam co najmniej trzy rozmowy w tym temacie? a może to standard i wszyscy zainteresowani to mają?

To byłaś niepokorną zainteresowaną puma :)

Godzinki sobie nabijali, no bo w końcu mnie nauczali!
A jeszcze dodam jaka to była zaradność z ich strony. To nie była jedna godzinka na tydzień... nie. Jak szłam na studium, to tam spędzałam nawet i 4 godziny. No bo jeszcze jakiś film teokratyczny mi puszczali... i zegarek głoszenia tykał... :) A ja byłam zachwycona, że oni tacy gościnni i mnie tak szybko wypuścić nie chcą! :)

Ja bezsens liczenia godzin zauważyłam dość szybko. To było już chyba wtedy, gdy pierwszy raz podjęłam slużbę pionierską. Zobaczyłam wtedy, że nie są najważniejsze przeżycia duchowe w takiej służbie... tylko liczenie godzin!
Byłam jeszcze pionierką pomocniczą kilka razy, ale ostatecznie zarzuciłam to chyba jakieś 5 lat przed odejściem z organizacji. Właśnie przez dostrzeżenie BEZSENSU liczenia godzin!

P.S. Liczenie godzin ma ogromny sens dla Ciała Kierowniczego. Nie tylko z powodów statystycznych. Liczba godzin pokazuje bowiem stan duchowy Świadka. A ponadto... CK obawia się, że gdyby zaprzestano raportowania godzin, to Świadkowie masowo przestawaliby głosić (lub głosiliby znacząco mniej!).
To jest korporacja! Tu się liczą WYNIKI!

-------------------------------------------------------------------------------------
Z życia Odstępcy:

- Wchodzę do piekarni po chleb i nie czuję przymusu, żeby głosić ekspedientce ani dawać jej traktatu!  ;D

- Rozmawiam z koleżanką "ze świata" i nie czuję przymusu żeby jej głosić "dobrą strażnicową nowinę", aby ją wybawić przed Armagedonem. Ponadto gdy w rozmowie schodzimy na tematy religijne, nie muszę zerkać na zegarek, by zacząć liczyć czas głoszenia nieoficjalnego!  :)

Dla człowieka spoza zboru tak zachowują się świry... A dla Świadków to jest codzienność!  ;D
Tytuł: Odp: Z życia ODSTĘPCY... :)
Wiadomość wysłana przez: puma w 02 Listopad, 2018, 20:14
Ja bym jeszcze do tego dodała brak poczucia winy i oczywiście brak strachu przed tym , że się zginie w Armagedonie.To są dla mnie największe plusy.Tym bardziej, że pozbycie się strachu i poczucia winy zajęło mi najwięcej czasu.Wiadomo, że nie miałam tego w takim stopniu jak ktoś kto był ŚJ lat czterdzieści, ale i na mnie odbiła piętno pralka strażnicy.Na samym początku jest najgorzej nie poszłaś na zebranie  Jehowa to widział i może jest zły.Nie jesteś Świadkiem a już opuszczasz zebrania? Nie jesteś Świadkiem nie masz zabezpieczenia typu chrzest więc zginiesz.Z drugiej strony gdy będziesz ochrzczona to też nie wiesz czy przeżyjesz.Nie ma nic pewnego oprócz tego że zginiesz w armagedonie.Czytanie biblii przy pomocy własnych władz poznawczych powoli wyłącza armagedon( chodzi mi o nowy testament)
Tytuł: Odp: Z życia ODSTĘPCY... :)
Wiadomość wysłana przez: Sebastian w 02 Listopad, 2018, 22:05
z  życia odstępcy (czego nie muszę)
- nie muszę zastanawiać się czy "kwestia sumienia" jest nieformalnym zakazem czy nieformalnym pozwoleniem
- nie muszę zmieniać wierzeń z wtorku na środę
- nie muszę chodzić po klatkach schodowych i zawracać gitary nieznajomym
- nie muszę nikomu tłumaczyć się ze swojego życia seksualnego

z  życia odstępcy (co mogę robić, a będąc ŚJ nie mogłem)
1. po pierwsze: jestem papieżem i arcykapłanem w mojej jednoosobowej sekcie czcicieli Beatki :) a będąc świadkiem Jehowy nie miałbym szans na awans do Ciała Kierowniczego
2. po drugie: nie oczekuję raju na ziemi, ja ten raj już teraz zbudowałem sobie własnymi rękami i już teraz żyję sobie jak w raju :)
3. po trzecie: mogę uprawiać balwochwalstwo :) czczę materialne Bóstwo codziennie widzę Bóstwo i codziennie "jak Mojżesz" :) rozmawiam z Bóstwem
Tytuł: Odp: Z życia ODSTĘPCY... :)
Wiadomość wysłana przez: PoProstuJa w 03 Listopad, 2018, 12:42
To ja jeszcze mam pytanie czy Wasze życie rażąco się zmieniło po wyjściu w orga?

Bo w wyobraźni Świadków (o czym były tu już komentarze), to każdy odstępca to pijak, rozpustnik, złodziej, hulaka... i jeszcze parę by się określeń znalazło.

A ja - wyobraźcie sobie Świadkowie - nie zaczęłam prowadzić hulaszczego trybu życia!
Co za niespodzianka!
Okazuje się, że mam swój rozum i nie potrzebuję do życia wspaniałych wskazówek ze Strażnicy! Jupi!
Tytuł: Odp: Z życia ODSTĘPCY... :)
Wiadomość wysłana przez: puma w 03 Listopad, 2018, 18:05

A ja - wyobraźcie sobie Świadkowie - nie zaczęłam prowadzić hulaszczego trybu życia!
Co za niespodzianka!
Okazuje się, że mam swój rozum i nie potrzebuję do życia wspaniałych wskazówek ze Strażnicy! Jupi!
Wcale mnie to nie dziwi.Czytałam Twoje początki na tym forum i wydaje mi się, że Ty zawsze miałaś wszystko poukładane jak należy.Nie wpadałaś w skrajności i z szacunkiem odnosiłaś się nawet do wykluczonych.Wydaje mi się, że bardzo mało byłych Świadków albo nawet żaden z nich wpasowuje się w podkoloryzowane strażnicowe mądrości dotyczące rażąco złego zachowania " odstępców".Zresztą taki człowiek cieszy się nowo zdobytą wolnością zwykle wraca do jakiejś pasji albo nadrabia stracony czas w innych dziedzinach życia.Niestety drodzy dziadkowie strażnicy brak exom czasu na wybijanie szyb w sklepach, kradzież rowerów ,branie narkotyków itp.;) ( mam nadzieję że nikogo nie obraziłam).
Tytuł: Odp: Z życia ODSTĘPCY... :)
Wiadomość wysłana przez: Sebastian w 03 Listopad, 2018, 22:10
To ja jeszcze mam pytanie czy Wasze życie rażąco się zmieniło po wyjściu w orga?

Bo w wyobraźni Świadków (o czym były tu już komentarze), to każdy odstępca to pijak, rozpustnik, złodziej, hulaka... i jeszcze parę by się określeń znalazło
oprócz ludzi którzy po odejściu z jw.org stoczyli sie moralnie i oprócz ludzi którzy żyją jak przykładni chrześcijanie jest jeszcze trzecia grupa (do której mam zaszczyt ja zaliczać się) można bowiem łamać korporacyjne zasady sekty nie łamiąc zasady współżycia społecznego

w moim przypadku nazwanie mnie "rozpustnikiem" lub zaprzeczenie temu że jestem rozpustnikiem jest kwestią przyjętej definicji :)

konkubinat wg świadków Jehowy jest "rozpustą" i spełnia definicję "porneia" opisaną w strażnicy, ale w opinii większości polskiego społeczeństwa udany oparty na obustronnej wierności zgodny konkubinat jest równie czcigodny co małżeństwo

sprawę jeszcze bardziej komplikuje status żonatego kawalera - gdyż ja ("jak kot Schrodingera" :) ) jednocześnie jestem i nie jestem żonaty; jest to stanowczo za trudne do zrozumienia przez świadków Jehowy (dla których mój status jednoznacznie wypełnia definicję "porneia" i koniec kropka)

Tytuł: Odp: Z życia ODSTĘPCY... :)
Wiadomość wysłana przez: NieZnaPrawdy w 03 Listopad, 2018, 23:51
W sumie jako były zainteresowany po dwóch książkach też mam pewne luzy żyjąc poza zborem.Po pierwsze nie muszę już wstawać o 5.15 w niedziele po to żeby zdążyć z obowiązkami , a potem na busa o 7.30 dojechać w pustym busie ( tylko kierowca i ja) na 8.00 do miejscowości gdzie jest zbór.Zebranie o zgrozo o 10.00.Zwykle szłam do siostry z którą studiowałam biblię , a gdy wyjechała ratował mnie tylko szpital, który jest nieopodal sali zebrań.

Puma przypomniałaś mi dzieciństwo jak za młodu z ojcem jeździłem na zebrania. Ojciec szybko po pracy pędził na PKS. Potem włóczyliśmy się po mieście czekając na zebranie. Na zebraniu byliśmy zawsze pierwsi a wychodziliśmy ostatni. To były czasy kiedy jeszcze nie było sal tylko spotkania w mieszkaniach prywatnych. Po zebraniu nie było PKS-u i wracaliśmy pociągiem a z pociągu 3 kilometry pieszo nocą nieoświetloną drogą. Pamiętam jak zazdrościłem mieszczuchom, że wszędzie mają blisko a nawet dziwiłem się po co ludziom w mieście samochód.
Będąc po 20-stce wciąż mieszkałem na wsi ale miałem już swój samochód. W zborze pojawiła się zainteresowana samotna matka z dwójką małych dzieci, mieszkała na wsi jeszcze bardziej oddalonej od sali niż moja wieś. Zainteresowana miała w miarę dogodny dojazd do domu PKS-em ale chciał być odwożona samochodem. Starsi byli, jak to często bywa, hojni z cudzego, znaczy z mojego (musiałbym nadłożyć 30 km w obie strony). Może z raz się zgodziłem, potem byłem bardziej asertywny, z resztą nie tylko w sprawie podwózki dla niej.
Tytuł: Odp: Z życia ODSTĘPCY... :)
Wiadomość wysłana przez: puma w 04 Listopad, 2018, 11:26

 Starsi byli, jak to często bywa, hojni z cudzego, znaczy z mojego
A jakże z cudzego ofiarować najlepiej:D Przypomniałeś mi tą śmieszną sytuacje z herbatą :D Kilka miesięcy temu wywiedziałam się że jestem podła i wredna no bo nie robię postępów duchowych, a bracia tyle czasu mi przecież poświęcili jak ja mogę się tak zachowywać po tym ile czasu spędziłam w ich towarzystwie ileż to herbaty się u nich napiłam :D Sytuacja jednak wyglądała tak, że gdy było moje studium to oni czasem nawet w trzy osoby przychodzili do mojego domu i nie chcieli pić herbaty za 2 złote.Co to to nie, zazwyczaj dopominali się o tą dużo droższą tzw. lepszą, którą ich raz poczęstowałam.Ja bezrobotna oni pracujący rozumiecie :D Nigdy przenigdy nie przynieśli czekolady czy ciastek natomiast ja tej siostrze z którą studiowałam przynosiłam czekolady :D Miałam u niej nawet swoją puszkę ze swoją własną herbatą gdyż ja nie znosze liściastych herbat.Jakie było moje zdziwienie gdy przyszłam na studium a puszka była pusta bo siostra wypiła moją herbatę ze swoimi przyjaciółmi.Kto kogo opijał ja się pytam? Sytuacja z innej beczki z kolejną pionierką która ze mną studiowała.Na domowym studium u mnie siostra błaga brata ( swojego męża, który tydzień wcześniej wrócił za granicy) czy ona by sobie nie mogła kawy kupić bo ona tak lubi ta kawę konkretnej marki na co on też pijący kawę odpowiada jej że nie kochanie bo to za duży wydatek.Ta siostra łzy w oczach.Ja na totalnym w.....e poleciałam kupić jej rzeczoną kawę.Czy to jest normalne, żeby żałować własnej żonie kawy?Ja się często zastanawiam co oni teraz jedzą z tymi dziećmi, które teraz mają.Czy znacie przypadek większego skąpstwa?
Tytuł: Odp: Z życia ODSTĘPCY... :)
Wiadomość wysłana przez: Trinity w 04 Listopad, 2018, 12:03
wierz mi pauma ze ten mąż pierwszy i ostatni raz poskąpił jej tą kawę 😆
Tytuł: Odp: Z życia ODSTĘPCY... :)
Wiadomość wysłana przez: Sebastian w 04 Listopad, 2018, 12:27
zrozumiałbym ten szlaban na kawę gdyby byli oboje bezrobotni, a dzieciom trzeba buty kupić... ale wracając z zagranicy (w domyśle z zarobionymi pieniędzmi)?

to wypominanie poświęconego czasu i herbaty byłoby żenujące nawet wtedy gdyby było na odwrót (tzn. puma pracowałaby a oni byliby bezrobotni) nie rozumiem jak można tak w ogóle mówić...
Tytuł: Odp: Z życia ODSTĘPCY... :)
Wiadomość wysłana przez: PoProstuJa w 04 Listopad, 2018, 12:59
A jakże z cudzego ofiarować najlepiej:D Przypomniałeś mi tą śmieszną sytuacje z herbatą :D Kilka miesięcy temu wywiedziałam się że jestem podła i wredna no bo nie robię postępów duchowych, a bracia tyle czasu mi przecież poświęcili jak ja mogę się tak zachowywać po tym ile czasu spędziłam w ich towarzystwie ileż to herbaty się u nich napiłam :D Sytuacja jednak wyglądała tak, że gdy było moje studium to oni czasem nawet w trzy osoby przychodzili do mojego domu i nie chcieli pić herbaty za 2 złote.Co to to nie, zazwyczaj dopominali się o tą dużo droższą tzw. lepszą, którą ich raz poczęstowałam.Ja bezrobotna oni pracujący rozumiecie :D Nigdy przenigdy nie przynieśli czekolady czy ciastek natomiast ja tej siostrze z którą studiowałam przynosiłam czekolady :D Miałam u niej nawet swoją puszkę ze swoją własną herbatą gdyż ja nie znosze liściastych herbat.Jakie było moje zdziwienie gdy przyszłam na studium a puszka była pusta bo siostra wypiła moją herbatę ze swoimi przyjaciółmi.Kto kogo opijał ja się pytam? Sytuacja z innej beczki z kolejną pionierką która ze mną studiowała.Na domowym studium u mnie siostra błaga brata ( swojego męża, który tydzień wcześniej wrócił za granicy) czy ona by sobie nie mogła kawy kupić bo ona tak lubi ta kawę konkretnej marki na co on też pijący kawę odpowiada jej że nie kochanie bo to za duży wydatek.Ta siostra łzy w oczach.Ja na totalnym w.....e poleciałam kupić jej rzeczoną kawę.Czy to jest normalne, żeby żałować własnej żonie kawy?Ja się często zastanawiam co oni teraz jedzą z tymi dziećmi, które teraz mają.Czy znacie przypadek większego skąpstwa?

Tylko czekać puma jak Ci wystawią rachunek za nadgodziny spędzone na Twoim studium - robociznę, dojazd i w ogóle  ;D

A to mnożenie godzin w służbie to już opanowali do perfekcji! 3 osoby na studium! Kto to widział?! I każdy z głosicieli oczywiście sobie osobno raportował ten czas!
Tytuł: Odp: Z życia ODSTĘPCY... :)
Wiadomość wysłana przez: puma w 04 Listopad, 2018, 13:47
wierz mi pauma ze ten mąż pierwszy i ostatni raz poskąpił jej tą kawę 😆

Niestety raczej nie.Mam informacje od pewnej osoby, która swego czasu odwiedzała tych małżonków, że przestała to robić bo cytuje: " czułam się głupio jak u nich spałam czy coś u nich jadłam bo dziwnie na mnie patrzyli, a po sugestii brata,że wody w ubikacji nie ma sensu spuszczać za każdym razem wizyt całkiem zaniechałam.Dodam tylko, że wspomniana osoba nie przyjeżdżała z pustą ręką a wręcz, że się tak wyrażę upychała lodówkę temu małżeństwu.Oni byli tacy ,że: po co kupować lodówkę skoro bracia mają do oddania?Po co nam automatyczna pralka?brat ma Franię w garażu skoro mu nie potrzebna to może go poprosić, żeby oddał. Odkurzacz dwa razy w tygodniu można pożyczyć.Nie byli przez to lubiani w zborze.Nie wiem czy to ma jakieś znaczenie ale ona była z Ukrainy i wcale się mu nie sprzeciwiała tylko po prostu albo się rozpłakała albo mu ulegała...ale wystarczyło nie przyjść na zebranie to wtedy wychodziła z niej agresja, czasem, aż bolało...pokazywała prawdziwe oblicze....dzisiaj się sama sobie dziwie że ja to znosiłam i nie wywaliłam jej nigdy za drzwi...co prawda manifestowałam mój sprzeciw kiedy studium było u nich i w samym środku wstawałam pakowałam się i szlam do domu.Jak się nad tym zastanowić to już wtedy mi coś nie pasowało.
Tytuł: Odp: Z życia ODSTĘPCY... :)
Wiadomość wysłana przez: PoProstuJa w 04 Listopad, 2018, 14:34
Jak by to powiedzieć...

Większość Świadków, których poznałam była raczej normalna. Ale była także grupa ze wszelką maścią dziwactwami i różnego rodzaju zaburzeniami w sferze psychicznej. Tylko nie wiem co było pierwsze: najpierw zaburzenia, a później zostali Świadkami, czy też przyłączenie do Świadków było powodem ich zaburzeń...?

To co zwracało moją uwagę, to ekstremalny tryb życia niektórych pionierów. Taki tryb życia ze Strażnicy... ostrzegającej, że Armagedon tuż tuż.
A zatem poznałam osoby, które chcąc pogodzić pracę z pionierowaniem spały tylko kilka godzin na dobę (np. od 24.00 do 4.00). Albo takich co wyjechali na teren oddalony i żyli na granicy ubóstwa... dosłownie niekiedy nie mając co jeść.
Albo takich co profilaktycznie postanowili nigdy w swoim życiu nie podjąć pracy zarobkowej, tylko oddać się pionierowaniu (i tak żyją już kilkadziesiąt lat).
Takich co nie wymienią mebli kuchennych z lat 80-tych, bo przecież nie ma sensu przed Armagedonem - a nowe meble będą w raju.
Również poznałam parę małżeństw, które planowały dzieci dopiero w raju.

Ogólnie przypatrujesz się trybowi życia takich ludzi i myślisz sobie: ekstremalni wariaci.
A oni sobie myślą: muszę żyć tak jakby Armagedon był już jutro! Żadnych ziemskich zachcianek.

Efekt?

Sporo z tych osób, które opisałam zmaga się z jakiegoś rodzaju zaburzeniami psychicznymi; łykają tabletki na depresję itp. Nieobce jest niektórym topienie smutków w alkoholu (oczywiście w ukryciu), a nawet myśli samobójcze (z czego mi się pewna osoba kiedyś zwierzała).

Ile da się tak żyć i nie zwariować? Po przykładzie tych osób widze, że krótko. Że prędzej czy później korba odbija. I wpadają w inną skrajność - najpierw głodujący pionierzy, a później rzucają głoszenie i zatrudniają się w robocie na dyżurach po 12 godzin.

Ja zawsze powtarzałam, że wpadanie w skrajności jest najgorsze!
Ale takich skrajności wymaga WTS.
Tacy szaleńcy wg Strażnicy od razu z butami dostaną się do raju przecież!
Tytuł: Odp: Z życia ODSTĘPCY... :)
Wiadomość wysłana przez: puma w 04 Listopad, 2018, 15:03
No właśnie Po prostu ja  warto dodać jeszcze, że dopóki jesteś w Orgu nikt Cię oficjalnie nie oskarża o szaleństwo co najwyżej bracia i siostry szepczą o Tobie we własnym gronie może czasem się pośmieją .Jeśli zdecydowałeś się odejść to z automatu  są Ci przyłatane  problemy psychiczne lub inne.A tymczasem gdyby wpuścić odpowiednich specjalistów w środowisko Watchtower to dopiero wychodzą kwiatki :)Szaleńcze pokłosie indoktrynacji z pokolenia na pokolenie.Ilu z nas którzy wyszliśmy korzysta z pomocy specjalistów zdrowia psychicznego?Ten ciągły nacisk i poczucie winy zbiera swoje żniwo, niestety:( a skąd wiadomo jaki jest prawdziwy stan psychiczny siedmiu idiotów, którzy raz są namaszczeni duchem a innym razem nie są.Przecież ich nikt nie badał pod kątem zdrowia psychicznego.A może powinno się ich zbadać przymusowo.Ciekawa jestem czy oni są tylko, aż tak perfidni czy rzeczywiście psychicznie chorzy i wierzący w własne namaszczenie i nieomylność
Tytuł: Odp: Z życia ODSTĘPCY... :)
Wiadomość wysłana przez: PoProstuJa w 04 Listopad, 2018, 15:14
a skąd wiadomo jaki jest prawdziwy stan psychiczny siedmiu idiotów, którzy raz są namaszczeni duchem a innym razem nie są.Przecież ich nikt nie badał pod kątem zdrowia psychicznego.A może powinno się ich zbadać przymusowo.Ciekawa jestem czy oni są tylko, aż tak perfidni czy rzeczywiście psychicznie chorzy i wierzący w własne namaszczenie i nieomylność

To zagadka na którą nie znalazłam jeszcze odpowiedzi.
Czy oni to wszystko robią specjalnie, z rozmysłem? Czy też są tylko ofiarami ofiar i mają dobre pobudki?

... Jednak jak się przez 60 lat zataja pedofilię (np. w Australii), to jest to długotrwałe, przemyślane działanie.
Chyba więc wierzą w swoją boskość (wszak z butami do nieba idą) i imponuje im to, że inni też w nią wierzą.
A czy oni mają sumienie żeby tak ludzi oszukiwać?
Może niektórzy mają... ale na wszelki wypadek go nie używają, bo wtedy dostaliby z Warwick bilet w jedną stronę... i koniec luksusowego życia za pieniądze Świadków z całego świata.
Raymond Franz pokazał, że ma sumienie i się z tego wszystkiego wypisał (a oni dodatkowo jeszcze mu kopa w tyłek dali). Ale po nim już chyba takich szlachetnych osób tam na górze nie było!
Swoją drogą ci z Ciała Kierowniczego to żyją jak w puchu. Kiedyś widziałam jakąś listę członków CK i długość ich życia... 80, 90 a nawet 100 lat to u nich norma!
------------------------------------------------------------------------------------------

Dlaczego warto być odstępcą?
Nie opłacam już zachcianek mężczyzn z USA. Nie wrzucam na nikogo datków do skrzynek!
Gdy pomyślę, że kiedyś wrzucaliśmy co miesiąc daninę na tych co pedofili ukrywają... to mnie aż skręca...
Tytuł: Odp: Z życia ODSTĘPCY... :)
Wiadomość wysłana przez: dziewiatka w 05 Listopad, 2018, 09:37
Jest ich już ośmiu.Aby zaliczyć się do ich grona koniecznością jak do tej pory jest przyznawanie się do pomazania.Można być trochę skołowanym co do działań pod natchnieniem ducha.Tutaj trzeba by było wejść głębiej w naukę świadków. Czy są idiotami w to też można wątpić ze względu na ich cwaniackie metody.Byle idiocie nie udało by się wmówić ośmiu milionom,że są wyjątkowi i za tą swoją wyjątkowość są gotowi okazywać tym gnomom bezwzględne posłuszeństwo a dodatkowo dali się otoczyć na własne życzenie totalną blokadą informacji.Pomyśl kto przyjmie takie tłumaczenie,jeżeli ktoś źle mówi o organizacji a informacja jest prawdziwa to i tak nie jest to prawda.
Tytuł: Odp: Z życia ODSTĘPCY... :)
Wiadomość wysłana przez: rychtar w 15 Grudzień, 2018, 22:19
Właśnie jak się uda kupić bilet to będę na koncercie Rammstein'a w Chorzowie na Stadionie Śląskim :)

Udało mi się kupić bilet na koncert Rammstein'a w Chorzowie. Co prawda 400 zł mnie to kosztowało ale podobno ich koncerty oprócz świetnej muzyki, ciekawych tekstów to jest jedno wielkie show, które warto choć raz w życiu obejrzeć.
I w końcu nikt ze starszych czy innych ludzi z JW.org nie będzie mi udzielał rad, że nie mogę iść na ich koncert.