Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Po wyjściu z organizacji mogę żyć pełnią życia i oddychać pełną piersią.  (Przeczytany 2403 razy)

Offline rychtar

Cześć Wam

Za kilka dni minie dwa lata odkąd nie jestem Świadkiem Jehowy. W ciągu tych dwóch lat wiele się zmieniło w organizacji, ale też wiele się zmieniło w życiu moim i mojej rodziny. Odejście z organizacji pomogło mi w ułożeniu sobie normalnego życia poza organizacją. W końcu dostrzegam prawdziwy "nieświadkowski" sens życia, mogę cieszyć się po swojemu moim własnym życiem, mogę się cieszyć tym co robię. Nigdy nie byłem fanatykiem podczas pobytu w organizacji więc może dlatego było mi łatwiej przejść "na drugą stronę armagedonu" ale i tak miałem problem z tym, żeby wybrać się na koncert heavymetalowy bo bo w głowie tkwiła taka świadomość, że ktoś się o tym dowie i od razu rozmowa ze starszymi zboru.
Dzisiaj będąc w przededniu drugiej rocznicy odejścia z organizacji mogę śmiało powiedzieć, że to było genialne posunięcie z mojej strony, podam ku temu kilka argumentów:
  • Relacje z najbliższą rodziną znacznie się poprawiły.
  • Bez wyrzutów sumienia i bez jakichkolwiek obciążeń mogę śmiało studiować swoją ukochaną informatykę.
  • Bez ograniczeń mogę rozwijać swoją pasję związaną z informatyką.
  • Nie muszę w końcu chodzić po domach i "nawracać ich".
  • Mogę się spotykać z kim chcę.
  • Mogę w końcu słuchać swojego ulubionego heavy metalu i ukochanego Rammsteina bez obaw, że ktoś na mnie doniesie do starszych zboru.
  • Mogę w końcu chodzić na koncerty heavy metalowe, kilka dni temu byłem na koncercie Rammsteina w Chorzowie i bawiłem się bardzo dobrze. A wczoraj kupiłem bilet na kolejny koncert Rammsteina w Warszawie za rok.

To kilka punktów, niektóre być może z lekkim przymrożeniem oka, ale wszystkie są prawdziwe. Każdy z tych punktów powoduje, że moje życie dopiero po wyjściu z organizacji nabiera wielu barw. I nawet jeśli Świadkowie Jehowy stwierdzą, że nie karmię się ze stołu Jehowy ale ze stołu demonów to ja na to odpowiem, że to oni wszędzie doszukują się demonów a w szczególności tam gdzie ich nie ma.

Na koniec mała niespodzianka, zdjęcie z koncertu Rammsteina w Chorzowie, które udało mi się zrobić :)
Du...Du hast...Du hast mich...Du hast mich...Du hast mich gefragt
Du hast mich gefragt
Du hast mich gefragt und ich hab' nichts gesagt


Offline stinkfist34

Gratuluję. Zawsze warto walczyć o swoje życie. Ja chodziłem na koncerty będąc jeszcze w orgu. Naprawdę w bardzo krótkim czasie po wyjściu dzieje się dużo pozytywnych rzeczy. Najważniejsze jest pozbycie się poczucia winy. Powodzenia, może kiedyś się spotkamy na koncercie.

Wysłane z mojego LG-H870 przy użyciu Tapatalka



Ola

  • Gość
Gratuluję szczęśliwego życia. Przyznam szczerze że to święta prawda człowiek bez organizacji czuje, że żyje. Powodzenia w dalszym rozwijaniu się 🙂


Offline Nikt

Mój kumpel z pracy na nich był i powiedział że było warto więc zazdraszczam choć tego nie słucham. I zazdraszczam że możesz już spokojnie na luzie po prostu żyć nic więcej po prostu bez oglądania się że ktoś słyszy jak przeklniesz czy powiesz coś nie tak. Bez tego oglądania się czy nikt nie patrzy w ekran twojego telefonu by zobaczyć czy nie patrzysz na coś niezgodnego organizacji. Pozdrawiam i życzę dalszych sukcesów.
Pozytywne myślenie na siłę może prowadzić do  specjalisty :(


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12350
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
   I tak trzymaj. Zawsze najpierw walczymy o siebie, później cała reszta. To ogromny komfort nie patrzeć na innych co od nas oczekują czy powiedzą. Będąc w orgu...zawsze jesteśmy na cenzurowanym. A cenzura zabiera nam prawdziwą osobowość, myślenie a co za tym idzie...Życie.
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline Bugareszt

  • Pionier
  • Wiadomości: 757
  • Polubień: 848
  • Dzięki bogu jestem ateistą. Nigdy nie byłem w org.
Może jeszcze na to nie wpadłeś ale jak przestaniesz wierzyć w handel z Bogiem który proponują takie organizacje jak świadkowie i inne to twoja moralność osiągnie bardzo wysoki poziom. Do tej pory twoje wszystkie dobre uczynki w życiu prawdopodobnie były robione tylko dlatego że dzięki temu może masz szansę na obietnice życia po śmierci. Teraz gdy już nie masz takiego układu z żadną organizacją, że jak robisz coś dobrze to Bóg w zamian coś ci tam da (swoją drogą jak ktoś może tak pomyśleć że jeżeli Bóg istnieje to interesuje się takim handlem wymiennym) to wszystko co dobrego w życiu zrobisz , zrobisz dlatego że jesteś dobrym człowiekiem a nie że ktoś ci coś za to obiecał
Nie mamy prawa naszej nieznajomości praw rządzących światem uważać za przejaw boskości. To tylko nasza niewiedza.


Offline Sebastian

przeczytałem post rychtara i pomyślałem sobie: przecież to co on opisuje to 'nic takiego", to są oczywiste rzeczy że człowiek jest wolny, może studiować na wyższej uczelni, może słuchać ulubionej muzyki...

a potem jeszcze raz przeczytałem tytuł ("oddychać pełną piersią") i uzmyslowiłem sobie, że przecież każdy z nas ma piersi ma płuca i normalne oddychanie jest czymś oczywistym, ale...

ale właśnie sekta jest tym co nas krępowało i nie pozwalało normalnie żyć i normalnie oddychać
Cytat: dziewiatka
Sprawa świadków też się rozwiąże po ogłoszeniu pokoju i bezpieczeństwa przyjdzie nagła zagłada i świadka nie będzie spojrzysz na jego miejsce a tu normalny człowiek
:)


Offline dziewiatka

Wczoraj postanowiłem że z pracy pójdę skrótem ,ale jak to zawsze lub prawie zawsze bywa skrót nie był skrótem ,popełniłem błąd  no i co z tego a no to że jeszcze kilka lat temu nie było miejsca na błędy .W organizacji żyć trzeba w poczuciu odpowiedzialności i ciągle się kontrolować by nie popełnić błędu.Przy następnej okazji zaś będę szukał skrótu i jak mi się nie uda korzyści z kilkukilometrowego spaceru po wertepach i chaszczach. 


Offline rychtar

przeczytałem post rychtara i pomyślałem sobie: przecież to co on opisuje to 'nic takiego", to są oczywiste rzeczy że człowiek jest wolny, może studiować na wyższej uczelni, może słuchać ulubionej muzyki...

a potem jeszcze raz przeczytałem tytuł ("oddychać pełną piersią") i uzmyslowiłem sobie, że przecież każdy z nas ma piersi ma płuca i normalne oddychanie jest czymś oczywistym, ale...

ale właśnie sekta jest tym co nas krępowało i nie pozwalało normalnie żyć i normalnie oddychać

Dzięki Sebastianie za tego posta. Właśnie o to mi chodziło, że robiąc rzeczy na pozór oczywiste mogę się rozkoszować tym, że są one naprawdę oczywiste, bo będąc w organizacji wiele z tych rzeczy nie były oczywiste, wręcz z wieloma trzeba się było kryć.
Pamiętam, że gdy zacząłem studia będą jeszcze świadkiem to od razu jeden ze starszych zadzwonił do mnie "w trosce", że on się martwi tym, że nie chodzę na zebrania a w to miejsce włożyłem studia. Na pytanie "czy musisz na studia chodzić?" odpowiedziałem mu: "nie muszę, ale chcę i będę robić wszystko, żeby je skończyć". I w ten sposób rozmowa się skończyła. Szczęśliwie udało mi się wszystko pozaliczać na ostatnim semestrze i od października zaczynam III rok.

Będąc w organizacji człowiekowi mija całe życie, którym  cieszy się tylko na pozór a prawda jest taka, że mu mija całe życie. Mi to życie nie dawało satysfakcji. Obecne życie bez pręgierza nauk Świadków Jehowy daje mi wiele satysfakcji na każdej płaszczyźnie.
Du...Du hast...Du hast mich...Du hast mich...Du hast mich gefragt
Du hast mich gefragt
Du hast mich gefragt und ich hab' nichts gesagt