Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: opowieść Mistrza i Jaśniejącej Jak Słońce  (Przeczytany 3509 razy)

Offline Woland

opowieść Mistrza i Jaśniejącej Jak Słońce
« dnia: 31 Maj, 2017, 10:36 »
Wychowywałem się w rodzinie pseudokatolickiej.
Jako dzieci , ja i moje rodzeństwo , byliśmy wysyłani do kościoła podczas gdy rodzice zajmowali się swoimi sprawami.
Kiedy zostałem pierwszy raz zaprowadzony do salki katechetycznej, nic nie wiedziałem o Bogu, Kościele , o religii.
Moja mama zawsze płynęła z prądem. Należała do partii , do Związku Socjalistycznej Młodzieży Polskiej, donosiła na kolegów, jeździła na wycieczki do krajów RWPG i pisała obszerne sprawozdania dla bezpieki. Znalazła się nawet na niesławnej Liście Wildsteina jako TW.
Mój ojciec - wycofany, zapalony sportowiec , sam nigdy nie zapisał się do partii, olewał kościół, jednak zawsze ustępliwy i poddańczy w stosunku do matki.
Rodzice - czy to dla kariery, czy dla wygody nie wychowali mnie. Oddali mnie do dziadków na wychowanie , bym im nie przeszkadzał w życiu.
Dziadkowie- wykształceni , kochający, cudowni. Dziękuję im za swoje dzieciństwo.
Kiedy podrosłem, wróciłem do domu rodziców . Mimo znakomitych wyników w szkole, nigdy nie byłem chwalony , zawsze stawiano mi za wzór matkę jako celującą uczennicę.
W naszym domu nie było miłości. Raczej wyuczone formułki i ciągle karcenie.
Nie obowiązywał żaden kodeks moralny. Jeśli rodzice byli w złym humorze dostawało się za byle co, jeśli w dobrym - wszystko było odpuszczane.
Moja mama świetnie się czuła w PRLowskich układach , zawsze zajmowała wysokie stanowiska i była członkiem establishmentu. Nigdy się nie przepracowywała.
Przy tym studiowała biblię ze Świadkami Jehowy - przez dziesięciolecia się z nimi spotykała i siostry próbowały omawiać materiał z książki, a ona prowadziła rozmowy towarzyskie.
Ponieważ byłem maniakiem wszelakiej wiedzy i nie wiedziałem wiele o religii, podsłuchiwałem studium pod drzwiami i poodbierałem strażnice
Studium trwało , a mama nie skłaniała się ku zmianie religii.
CDN


Offline Roszada

Odp: opowieść Mistrza i Jaśniejącej Jak Słońce
« Odpowiedź #1 dnia: 31 Maj, 2017, 13:30 »
Widzę, że mama miała bardzo rozrzucone zainteresowania: ZSMP, partia i ŚJ. :-\
Nie wiem jak to godziła. ;)


Offline Helleboris

Odp: opowieść Mistrza i Jaśniejącej Jak Słońce
« Odpowiedź #2 dnia: 31 Maj, 2017, 14:50 »
Sa ludzie, tak zwani wieczni studenci. Prowadzą swoje życie ale nie mają zamiaru dostosowywać go do wytycznych CK. Tak sobie po prostu studiuja Biblię ze Świadkami. Może mama miała nadzieję że zaciągnie panie do partii?
"To repeat the same action and expect different results is madness."


Offline Woland

Odp: opowieść Mistrza i Jaśniejącej Jak Słońce
« Odpowiedź #3 dnia: 31 Maj, 2017, 15:23 »
Sa ludzie, tak zwani wieczni studenci. Prowadzą swoje życie ale nie mają zamiaru dostosowywać go do wytycznych CK. Tak sobie po prostu studiuja Biblię ze Świadkami. Może mama miała nadzieję że zaciągnie panie do partii?
Raczej żaliła się na współpracowników i podwładnych oraz innych.
Mama była mistrzem mimikry i jak kameleon wpisywała się w każde towarzystwo.
Poza tym bardzo potrzebowała atencji , ą że byli z ojcem bardzo nieprzejednanymi ludźmi, nie mieli przyjaciół.
Więc substytutem przyjaciół, przed którymi mogła się popisywać erudycją , stosunkami i wykształceniem stały się siostry.

Moi rodzice nie przyjmowali do wiadomości że ktoś może mieć inne niż oni poglądy , a przy tym być wartościowym człowiekiem.
W głowie się im nie mieściło że dzieci mogą mieć zainteresowania jak gitara, orient, malarstwo. Pamiętam że kiedyś ojciec stwierdził apodyktycznie że David Bowie jest głupi a jego muzyka jest dodupy. I koniec, bez dyskusji.
Sami uważali się za nieuzdolnionych twórczo i ich dzieci też nie miały być uzdolnione.
Pamiętam że sprawdzanie zadań szkolnych , zeszytów , były to niekończące się seanse hejtu i poniżania .Trwało to godzinami i było nieznośne.
Niechętnie wracałem do domu, a przed i po szkole spędaałem czas do nocy na boisku.
Te niekończące się mecze ze zmieniającymi się graczami - to był mój żywioł.
Inną ucieczką było czytanie. Czytałem WSZYSTKO co się dało, w nocy siedziałem pod kołdrą z latarką, uciekałem w krainy fantasy, zbrodni, kryminały, czy literaturę filozoficzną
gdzie odnalazłem swój świat.
Uciekałem też w świat muzyki , ale kiedy rodzice ostatecznie zostali świadkami kazali mi zniszczyć 90% nagrań , bo stały się ich zdaniem "nieteokratyczne"
Rodzice , mimo że dobrze , a czasami świetnie zarabiali, nie rozpieszczali mnie.
Na wycieczkach szkolnych czy odpustach dzieciaki kupowały pistolety na kapsle, koguciki na druciku , zęby dzika na rzemyku i inne duperele. Ja nigdy takich nie mogłem dostać , bo to śmieci. Teraz ja kupuję moim dzieciom stickersy, spinnery, czy nieśmiertelniki na imprezach , staram się nie odmawiać im żadnych zabawek, nie chcę żeby się czuły tak beznadziejnie jak ja kiedyś.

CDN


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12350
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: opowieść Mistrza i Jaśniejącej Jak Słońce
« Odpowiedź #4 dnia: 31 Maj, 2017, 17:28 »

Rodzice - czy to dla kariery, czy dla wygody nie wychowali mnie. Oddali mnie do dziadków na wychowanie , bym im nie przeszkadzał w życiu.


 Są ludzie którzy nigdy nie dorastają do pewnych życiowych ról. Na nic uczennica prymus, na nic układy i stanowiska, gdy się nie ma tego czegoś, co osobę uczłowiecza, wszystko na nic. Nie będzie się dobrym partnerem, rodzicem, dzieckiem, w ogóle nie będzie się dobrym człowiekiem.

Cytuj
Dziadkowie- wykształceni , kochający, cudowni. Dziękuję im za swoje dzieciństwo.

 A więc zrobili Ci ogromną przysługę, oddając Cię pod opiekę dziadków.
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline Trinity

Odp: opowieść Mistrza i Jaśniejącej Jak Słońce
« Odpowiedź #5 dnia: 31 Maj, 2017, 18:00 »
oj z tym Dawidem Bowe przegiął! >:(
ja go uwielbiam

moi rodzice jak sprawdzili mi zeszyty to nie dość że hejtowli na każdym kroku to jeszcze nieraz dostało mi się po głowie!!!
to jeszcze nic!! ojciec uważał że studium to idealna okazja żeby nas z rodzeństwem zrównać z podłogą! ja beczałam bo mnie bardzo ranił, mój brat hardo stał,ojciec mówił że jest butny i raczej nie zostanie świadkiem. czasem na pierniczał na nas 2 godziny! np. w sobotę od 8 do 10 akurat jak trwała lista w trójce  :-\ nie wiem czy raportował to sobie. nie nienawidziłam studium rodzinnego do dziś, i nie prowadzę z własnym dzieckiem. tzn prowadziłam jak było małe, ale teraz nie i nie chodzi mi że jestem odstępcą. chciałabym żeby znało ewangelie o Jezusie.
mama mi czasem wyrzuca że nie mamy studium (ona wypiera moje przebudzenie, nie mówie jej też wszystkiego to betonowy elektorat)
także wiem o czym rozmawiasz
 


Offline pitekantrop

Odp: opowieść Mistrza i Jaśniejącej Jak Słońce
« Odpowiedź #6 dnia: 31 Maj, 2017, 19:05 »
fragment polskiego losu i historii, a przy tym majstersztyk, jeśli chodzi o pióro i formę
czy tego chcemy, czy nie - wchodzimy w koleiny naszych znamienitych ancetres, na ile mamy odwagę - idziemy własną drogą,

David rulez...

pisz dalej



Offline Roszada

Odp: opowieść Mistrza i Jaśniejącej Jak Słońce
« Odpowiedź #7 dnia: 31 Maj, 2017, 19:27 »
Sa ludzie, tak zwani wieczni studenci. Prowadzą swoje życie ale nie mają zamiaru dostosowywać go do wytycznych CK. Tak sobie po prostu studiuja Biblię ze Świadkami. Może mama miała nadzieję że zaciągnie panie do partii?
Znałem panią, matkę starszego zboru, u której przy łóżku na stoliczku leżały zawsze papierosy i Biblia. :-\
Pytam tego starszego, czemu matka chodząc na zebrania nie jest ŚJ?
A on na to: bo lubi sobie popalać papieroski. :-\

Taka wieczna studentka. ;)


Offline Enmebaralugalzagesi

Odp: opowieść Mistrza i Jaśniejącej Jak Słońce
« Odpowiedź #8 dnia: 01 Czerwiec, 2017, 00:06 »
A pozdrawiam współpotomka ludzi z SB  ;)



Offline TakaJakWy

Odp: opowieść Mistrza i Jaśniejącej Jak Słońce
« Odpowiedź #9 dnia: 01 Czerwiec, 2017, 10:32 »
Są ludzie którzy nigdy nie dorastają do pewnych życiowych ról. Na nic uczennica prymus, na nic układy i stanowiska, gdy się nie ma tego czegoś, co osobę uczłowiecza, wszystko na nic. Nie będzie się dobrym partnerem, rodzicem, dzieckiem, w ogóle nie będzie się dobrym człowiekiem.

 A więc zrobili Ci ogromną przysługę, oddając Cię pod opiekę dziadków.


niektórzy nie powinni mieć dzieci...