Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Pozytywy wyjścia z JW-ORGa  (Przeczytany 18585 razy)

Offline PoProstuJa

Pozytywy wyjścia z JW-ORGa
« dnia: 02 Marzec, 2018, 22:56 »
Właśnie dzisiaj mnie taka refleksja naszła jakie widzę plusy mojego odejścia z JW-ORGa. Dodam, że to było oficjalne odejście - czyli mam status odstępcy.

O odejściu myślałam od dłuższego czasu, ale zdecydowałam się na nie dopiero (już?) jakieś 1,5 roku po tym, gdy zaczęłam poznawać prawdę o "prawdzie". Przestałam wtedy już co prawda chodzić na zebrania, ale to co mnie powstrzymywało przed oficjalnym odłączeniem się, to oczywiście obawa przed ostracyzmem.

Zdecydowałam się na ten krok i ani jednego dnia nie żałowałam tej decyzji; wręcz przeciwnie - jestem z niej cały czas zadowolona.

Pierwszy pozytywny skutek uboczny mojej decyzji, którego nie byłam w stanie przewidzieć wtedy, to poprawa mojego samopoczucia.
Będąc Świadkiem często byłam przygnębiona. A obecnie jestem dużo bardziej radosna i mam spokój wewnętrzny; dużo mniej się denerwuję niż kiedyś.
Myślę, że przyczyną poprawy samopoczucia może być to, że obecnie nie żyję już z poczuciem winy (które jest nieodłącznym towarzyszem każdego Świadka, który na każdym zebraniu dowiaduje się, że ciągle robi za mało "dla Jehowy" - patrz: dla JW-ORGa!).

Drugim powodem może być to, że inaczej myślę o ludziach i inaczej ich traktuję. Zawsze byłam miła dla innych, ale traktowałam ich na dystans. Krótka pogawędka z sąsiadem na korytarzu owszem, ale bez zażyłości, bo to w końcu "ludzie ze świata". Obecnie nikt już nie jest dla mnie "ze świata" tylko jest normalnym człowiekiem. Nie patrzę na innych z góry jako ta, która zna wszelkie tajemnice świata i ma patent na zbawienie.
Nie muszę się już głowić jakby tu wydać innym "świadectwo" - patrz: jak rozgłaszać wśród nich nachalną jw-orgowską propagandę. Mogę rozmawiać z innymi ludźmi nie mając z tyłu głowy myśli, że czas im pogłosić, bo inaczej zginą w Armagedonie (a ja się skalam ich krwią jeśli im nie dam gazetki strażnicowej). I mogę zacieśniać więzi z ludźmi z mojego otoczenia.

Trzecia sprawa - mam dużo lepszy kontakt z rodziną. I z tą co nigdy Świadkami nie byli (bo teraz nie odrzucam np. ich zaproszeń na imprezy typu urodziny) oraz z tymi, co byli wykluczeni, a ja w związku z tym nie miałam z nim zażyłych stosunków (co prawda zawsze odzywałam się do nich normalnie, ale nasze kontakty były rzadkie).

Czwarty plus - życie zgodne z własnym sumieniem oraz poczucie, że żaden człowiek nie rządzi teraz moim życiem i nie wmawia mi na siłę w co mam wierzyć (pomijam oczywiście ingerencję rządu w życie obywateli, ale to już inna kwestia).

Piąty plus - mogę rozmawiać legalnie z innymi wykluczonymi i odstępcami - nikt na mnie nie nakabluje do starszych zboru :) Starsi zboru nie mają nade mną władzy, a ja nie muszę im się tłumaczyć dlaczego nie przychodzę na zbiórki czy na zebrania itp.

Szósty plus - czas. Koniec marnowania czasu na chodzenie po piętrach i pukanie do pustych mieszkań (lub mieszkań z nieprzychylnymi mieszkańcami). Koniec głoszenia na akord jak w fabryce (jak to JW-ORG każe: głoś 30 godzin, 50, 70 itd.).

Czy są minusy? Teoretycznie nie. Ale miałam dwa dni, w których było mi przykro:

1. Dzwonię do długoletniej bardzo dobrej znajomej, którą znam całe moje życie (a ona mnie na kolanach sadzała jak byłam dzieckiem). Wcześniej była katoliczką, ale w tym samym czasie co ja zaczęła studiować ze Świadkami i wzięła chrzest w podobnym czasie co ja. Mówię więc jej, ze już nie jestem Świadkiem i że sama podjęłam taką decyzję. Na co ona zmieszana odpowiada, że w takim razie już nie powinnyśmy rozmawiać. I ładnie się ze mną pożegnała (chyba nawet użyła formy: "żegnam", a nie: "do widzenia"). Tyle lat trzymałyśmy się razem, ale JW-ORG nas podzielił. To było przykre dla mnie.

2. Mam/miałam (?) bliską osobę w zborze, która niejednokrotnie korzystała z mojego wsparcia. Ogólnie fajna osoba, która zna prawdę o "prawdzie", ale nie zamierza odchodzić z ORGa. Po moim odłączeniu mamy już tylko kontakt telefoniczny (boi się przyjść osobiście - wiadomo - ktoś może donieść do starszych). Za jakiś czas osoba ta będzie brać ślub... i wiadomo... nie zaprosi mnie. W tym momencie też mnie tak w sercu piknęło.

Ale cóż - każda decyzja wiąże się z jakimiś profitami i kosztami. Ja widzę prawie same plusy.
A te dwie opisane wyżej osoby jakoś muszę przeboleć po prostu - widocznie nigdy nie były moimi prawdziwymi przyjaciółmi...


Offline Nadaszyniak

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 5 964
  • Polubień: 8456
  • Psychomanipulacja owieczek # wielkiej wieży(Ww)
Odp: Pozytywy wyjścia z JW-ORGa
« Odpowiedź #1 dnia: 02 Marzec, 2018, 23:33 »
ProstuJa- życie płata nam figle ale prawdziwe spojrzenie na nie  jest wtedy, gdy sami tego chcemy.
Miło się czyta osobiste czyjeś przeżycia (to, tak jak wchodzić ukradkiem do nieznanej komnaty), dodają siły i odwagi ale wstrząsająca jest ich  prawdziwa rzeczywistość.
Miło słyszeć, że słońce nad Tobą świeci i Jesteś dala od tego fałszywego cielca orga- dobranoc 


Offline PoProstuJa

Odp: Pozytywy wyjścia z JW-ORGa
« Odpowiedź #2 dnia: 03 Marzec, 2018, 00:52 »
Przypominają mi się kolejne plusy... a nie były one dla mnie tak oczywiste, bo jak człowiek nasiąka czymś przez kilkanaście lat, to nawet nie wie, że jest aż tak skażony.

Otóż będąc w zborze żyłam w poczuciu, że mój sposób życia nie jest akceptowany przez innych. Co prawda nie robiłam nic złego, ale poszłam na studia, a to już niespecjalnie podobało się starszym i niektórym członkom zboru. Zdarzały się mi pogawędki typu:
"Wiesz, zauważyłem, że ci co skończyli studia, to później siedzą na zebraniu i się nie zgłaszają, siedzą cicho..." (to akurat słowa starszego zboru, którego rodzony syn chodził na studia... ???  )

"Ja zauważyłem, że ludzie po studiach są przemądrzali i się wywyższają"
(to akurat słowa starszego zboru, którego uważałam za raczej dobrego znajomego/przyjaciela; niniejszy monolog wygłosił po tym jak mu powiedziałam, że obroniłam mgr - do tej pory nie wiem co jego spostrzeżenia miały wspólnego ze mną?! Wiem tylko, że studia były jego cichym marzeniem, którego nie mógł spełnić - bo był starszym, bo musiał pracować na rodzinę, bo WTS wyprał mu mózg pod tym względem. A miał różne książki o zarządzaniu w których z lubością się zaczytywał. W pracy - ilekroć ją zmieniał - zawsze wchodził na wyższe stanowiska, ale dopiero po dłuższym czasie, a to tylko dlatego, że nie miał wyższego wykształcenia, a konkretnie "papierka", bo zdolności i talent miał - a w sumie nadal ma. Teraz tak wychowuje swoje dzieci, że mogą iść tylko do takiej szkoły liceum/technikum po której nabędą umiejętności potrzebne do Betel!).

"Ja gdybym chciała, to bez problemu skończyłabym studia. Ale nie mam tak dobrze jak X, któremu rodzice za wszystko płacili i go utrzymywali, a ja muszę pracować zawodowo" (To akurat mówione było z zazdrością wobec X... wcale on takiego życia usłanego różami nie miał i chodził na studia państwowe, a nie prywatne).

Ja nie twierdzę, że studia są w życiu niezbędne (bo nie są). Ale szlag mnie trafiał, gdy jakiś Świadek próbował mi udowadniać - okazując pogardę - że jest lepszy ode mnie, bo się trzyma wskazówek "niewolnika" i dlatego swoją edukację zakończył na zawodówce/liceum/technikum.
I człowiek nosi w sobie te emocje. A później trafia do pracy, w której wykształcenie jest atutem, a nie oznaką "duchowej słabości".
Zbór potrafi poniżyć i zdeptać człowieka - nawet jeśli nie wprost, to tak stopniowo. Coś jak z lwem i komarami. Nie pożre Ciebie od razu niczym lew, ale będzie Ciebie codziennie kąsał jak komar i codziennie będzie Cię swędziało i codziennie wnerw.

Wykształcenie to jeden z przykładów. A przecież są jeszcze inne powody do tego żebyś był postrzegany jako człowiek "gorszego sortu", np.:
- małżeństwo Świadka z tzw. "niewierzącym" czyli po prostu nie-Świadkiem
- praca na cały etat kolidująca z zebraniami! uhhhhhhh
- praca na zmiany kolidująca z zebraniami....... a fuuuuuuuu!
- w ogóle praca! (szanujący się pionier nie pracuje; żyje błogosławieństwami!  ;D )
- nie bycie pionierem
- posiadanie potomstwa w liczbie większej niż 1 ("po co ci dzieci jak niedługo Armagedon?!")
- opuszczanie zebrań........uuuuuuuuuu . grzech śmiertelny!

itd. itp.

Zatem kolejny plus odejścia z JW-ORGa- nie czuję się obecnie jak człowiek "gorszego sortu"! :)
« Ostatnia zmiana: 03 Marzec, 2018, 00:55 wysłana przez PoProstuJa »


Offline Trinity

Odp: Pozytywy wyjścia z JW-ORGa
« Odpowiedź #3 dnia: 03 Marzec, 2018, 06:29 »
Wiesz PPJ w zupełności się zgadzam
odkąd dowiedziałam się - czym jest ta jedyna prawdziwa religia
poczułam ulgę już nie mam poczucia winy że czegoś nie robie wystarczająco dobrze
te kampanie które nic nie dają a chodzi tylko żeby nas czymś zająć ( niebieski kwiat i kolce)
zamiast posiedzieć z rodziną inni wycierają klatki
ja tego nie rozumiem bo ,dobra nowina ma być głoszona' ale jak to przeze mnie?
odkąd nie żyje w poczuciu winy poczułam ulge
już nie patrze na ludzi jak na zło, widze że światusy nie są aż tacy źli.
co czasem spędza mi sen to fakt że dałam sie omotać, choć wiem dlaczego

szkoda tylko że nie mogę opowiedzieć o mojej uldze np.rodzicom 
I chcą szantażować moje dziecko, na szczęście daje mu wolną rękę.

miłej soboty życzę wszystkim odstępczuszkom


Offline HARNAŚ

Odp: Pozytywy wyjścia z JW-ORGa
« Odpowiedź #4 dnia: 03 Marzec, 2018, 08:38 »
PPJ bardzo trafnie , analitycznie to rozpykałaś  :) jeszcze pewnie wiele sie przypomni nie zamykaj tej opowieści


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12349
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Pozytywy wyjścia z JW-ORGa
« Odpowiedź #5 dnia: 03 Marzec, 2018, 10:51 »
    A więc pozbyłaś się ; kagańca, smyczy i wyrwałaś  z kojca . Ponieważ czy to się komuś podoba czy nie,  świadkowie to nie są młode wilki, ale psy łańcuchowe.


   
« Ostatnia zmiana: 03 Marzec, 2018, 11:18 wysłana przez Tazła »
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline Roszada

Odp: Pozytywy wyjścia z JW-ORGa
« Odpowiedź #6 dnia: 03 Marzec, 2018, 11:01 »
No świetna refleksja.
Same plusy dodatnie. :)

Myślę, że te Twoje znajome z tych 'plusów ujemnych' też z czasem, nawet pod wpływem refleksji z rozmów z Tobą, skruszeją.
Kto wie czy nie są potencjalnymi kandydatami do odejścia.
Będzie ich nurtowało, DLACZEGO Ty odeszłaś.
Dawaj im dyskretny znak o sobie, że żyjesz. :)
Niech ich sumienie wierci. ;)


Offline PoProstuJa

Odp: Pozytywy wyjścia z JW-ORGa
« Odpowiedź #7 dnia: 03 Marzec, 2018, 11:17 »
PPJ bardzo trafnie , analitycznie to rozpykałaś  :) jeszcze pewnie wiele sie przypomni nie zamykaj tej opowieści

Dzięki Harnasiu :) Po takiej zachęcie zaczęłam ponownie wysilać mózgownicę :)
I mi się przypomniała kolejna korzyść - poznajesz kto jest naprawdę Twoim przyjacielem.
Nie wszyscy się ode mnie odwrócili po moim wyjściu ze zboru. Wręcz przeciwnie - kilka osób zgłosiło się do mnie już po tym jak się dowiedziały o mojej decyzji. Wtedy te osoby były w zborze, przy czym jedna z nich już wiedziała, że odejdzie. Zostały niesprawiedliwie potraktowane przez starszych i jedyną osobą, której mogły się wyżalić była oczywiście odstępczyni :)

To też mi pokazało, że tych ludzi "w podziemiu", myślących inaczej jest więcej. Tylko nigdy się nie ujawniały ze swoimi wątpliwościami, bo wiadomo co spotyka takich myślo-odstępców!

Kolejna korzyść - pokazałam sama sobie, że potrafię być odważna i mieć własne zdanie oraz go bronić. Pokazałam czynem, że nie popieram działań JW-ORGa, mimo, że wiedziałam jaka czeka mnie za to "kara".

Co do tego ostracyzmu... Myślałam, że będę bardziej płakać za ludźmi ze zboru, a tak naprawdę brakuje mi tylko tych dwóch, które opisałam w pierwszym poście. O pozostałych nawet nie myślę. Aż sama się sobie dziwię czego ja się tak bałam...? Że niby z kim stracę kontakty? W sumie to z nikim aż tak bliskim. To coś jak zmiana pracy - opuszczasz jednych kolegów, ale w kolejnej pracy znajdujesz innych.
Oczywiście w innej sytuacji są osoby, które mają w zborze rodzinę. Ale czy aż w tak bardzo innej? Jeśli rodzina się mnie wyrzeka z powodów religijnych, to kiepska to rodzina szczerze mówiąc. Powiadają, że z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu i często to się sprawdza. Znam taką rodzinę, w której jest "święta babcia" pionierka. Córka prosiła matkę, aby ta zaopiekowała się wnukiem w weekend. Na co babcia, która stawia na pierwszym miejscu "sprawy Warwick-królestwa" odpowiedziała, że nie ma czasu na pilnowanie dziecka, bo przecież musi głosić.
To ja się pytam na co mi taka babcia, co tylko o Strażnicach i stojaku myśli, a wnuki to pewnie najchętniej by tylko na zdjęciach oglądała?!
Ciekawe co zrobi babcia jak dorosły wnuk powie, że nie może jej odwiedzić w domu starców, bo jest umówiony na głoszenie przy stojaku?!

No więc pytanie czy wychodząc z JW-ORGa stracisz prawdziwą RODZINĘ, czy tylko taką typową "rodzinę ze zdjęcia"? Dodam, że z "rodziną ze zdjęcia" można mieć na pieńku nawet jak się w JW-ORGa nie wyjdzie, a czepiać i tak się będą... jak choćby im ktoś doniesie, że nie chodzisz na zebrania (w zborach wywiad działa...oj działa! Stojaki to tak naprawdę zborowy punkt informacyjny!... dystrybucja czasopism to tylko przykrywka dla działalności wywiadowczej pionierów  ;D  ).

Może jeszcze mi się coś przypomni... aha... już wiem... kolejny plus to oszczędność kasy!
Jak pomyślę, że dawałam JW-ORGowi datki po 100 zł, to sobie do tej pory wybaczyć nie mogę!
I oszczędność nerwów - jak ktoś już zna prawdę o "prawdzie", to wytrzymanie na zebraniu (np. podczas studium Strażnicy) bez nerwów jest praktycznie niemożliwe!


Offline PoProstuJa

Odp: Pozytywy wyjścia z JW-ORGa
« Odpowiedź #8 dnia: 03 Marzec, 2018, 13:27 »
Kolejny pozytyw wyjścia z ORGa mi się przypomniał! Brak głupich SPOJRZEŃ "braci" ze zboru!

Dla niewtajemniczonych już wyjaśniam :)

Jeżeli zdarzyło Ci się kiedyś nie być na kilku zebraniach pod rząd, nie być na zgromadzeniu ( aaaaaaaa!) albo zrobić coś niewłaściwego (np. podjąć pracę zarobkową w "nieteokratycznych" godzinach kolidujących z zebraniami), to możesz idąc na zebranie spotkać się ze SPOJRZENIEM.

To jest takie SPOJRZENIE osoby witającej się z Tobą, która ma na ustach przyklejony uśmiech, a w głowie wie już swoje na Twój temat. Niech jeszcze do tego SPOJRZENIA doda mimochodem: "Witaj siostro, DAWNO cię już nie widziałam" - i już wtedy czujesz jak wtapiasz się w bruk.
Bo oto właśnie ktoś daje ci do zrozumienia, że jesteś mało gorliwy. Gorzej - jesteś SŁABY DUCHOWO! Jak śmiałeś/aś być nieobecny/a na zebraniach! Armagedon idzie, a Ciebie nie ma!!!! Duchowe robaki trawią już twoje gnijące wnętrzności! Będziesz gnojem na polu i pożywieniem dla sępów!

Ktoś spogląda na Ciebie z poczuciem wyższości nie dlatego, że jest taki święty! Spogląda, bo on jest silny duchowo (patrz: chodzi na zebrania), a Ty jesteś SŁABY! A przecież każdy Świadek ma w głowie skaner i na kilometr rozpozna gorliwego pioniera oraz duchowego słabeusza! Skanery skanują! Na ulicy patrzy taki na Ciebie i czasem nawet się nie przywita... bo przecież nie będzie pozdrawiał duchowego miernotę.

A co się u mnie zmieniło po odejściu z ORGa?! Otóż właśnie to, że obecnie już NIKT nie ma śmiałości, aby na mnie spojrzeć TYM SPOJRZENIEM! Wręcz przeciwnie, teraz mają inne skrajne reakcje:

1. Sierotka Marysia - a to nieśmiała, a to nie wie co się dzieje... a to odpowie odstępcy "dzień dobry", bo została zaskoczona znienacka!
2. Rozbiegane strusie oczka - biedaczyna nie wie gdzie się ma podziać i gdzie uciec przed odstępcą; najchętniej włożyłaby głowę w piasek, ale piasku brak - jest beton!  ;D
3. Foch - nos zadarty - idzie przed siebie z nosem zadartym do góry i omija odstępcę szerokim łukiem;
4. Zamaskowany Hilary - udaje, że niby mnie nie widzi... nigdy nie widział... Patrzy ślepo w inny punkt - tylko czekać, aż wpadnie na latarnię!  ;D
5. Pokutnik - przygarbiony, głowa pochylona, wzrok ma wlepiony w swoje buty, niezręcznie mu jest mijać odstępcę; ale omija
6. Przyjazny - zaczepia, mówi "dzień dobry", zagaduje, zachęca do powrotu do zboru.

Spotkałam się z każdym z tych typów Świadków. I zdałam sobie sprawę z jednej rzeczy. W literaturze nie ma PROCEDUR JAK TRAKTOWAĆ WYKLUCZONEGO/ODSTĘPCĘ! Biedny Świadek nie wie czy może popatrzeć odstępcy w oczy; nie wie czy uciekać, czy robić focha! Nie wie jak się zachować, bo nie napisali tego szczegółowo w literaturze!  ;D

A ja z głową podniesioną do góry, uśmiechnięta, radosna, patrzę Świadkowi prosto w oczy... mówię "dzień dobry". I czekam na reakcję...  ;D W większości przypadków Świadkowie są zmieszani i nie wiedzą jak się zachować! Spodziewali się, że się od nich odwrócę, zaatakuję, albo nieśmiało przemknę obok! A tu nic z tego! Są w szoku!  ;D ;D ;D

I teraz to JA rzucam im SPOJRZENIE! Ale takie radosne oczywiście! Niech główkują, niech się zastanawiają dlaczego odstępca jest dla nich miły i dlaczego chodzi dumnie z podniesionym wzrokiem!  :)
« Ostatnia zmiana: 03 Marzec, 2018, 13:35 wysłana przez PoProstuJa »


Offline Estera

Odp: Pozytywy wyjścia z JW-ORGa
« Odpowiedź #9 dnia: 03 Marzec, 2018, 13:44 »
   PoProstuJa.

   Świetny wątek założyłaś, dający wiele do myślenia, szczególnie tym, którzy tu ukradkiem, jako śj., zaglądną.
   Czytając go można poczuć prawdziwą wolność od ciasnej klatki tej sekty.
   Kiedyś, założyłam wątek, co dobrego zostało nam po pobycie u śj.
   Tu, śmiało można pisać o realnych korzyściach, po wyjściu stamtąd, będąc całkiem "poza" nią.

   To co wymieniłaś już, to:
   * lepsze samopoczucie (niewątpliwa korzyść);
   * lepsze myślenie o ludziach;
   * lepszy kontakt z rodziną;
   * życie zgodne z własnym sumieniem, własnym "ja";
   * legalne kontakty z wykluczonymi i odstępcami, bez strachu, że ktoś doniesie władzy zborowej;
   * nie marnowanie czasu na głoszenie fałszywej doktryny strażnicy;
   * akceptowanie swojego stylu życia, bez poczucia, że źle się żyje, bo zbór krytykuje np., kształcenie się na studiach;
   * poznajemy, kto naprawdę jest naszym przyjacielem ze zboru i ilu ich tak naprawdę jest;
   * oszczędność kasy.
   * brak głupich spojrzeń braci ze zboru;

   Pod tymi wszystkimi pozytywami, podpisuję się obydwiema rękami.
   Dodam jeszcze jedną, o której nie wspomniałaś, a zapewne odczuwasz to na sobie, podobnie jak ja.

   POZNAWANIE W REALU PRAWDZIWYCH, WSPANIAŁYCH LUDZI, PRAWDZIWYCH PRZYJACIÓŁ!

   Niekwestionowana korzyść, bo żyjemy tu i teraz, potrzebujemy rozmów, kontaktów.
   Kogoś, z kim możemy dzielić się swoimi głębokimi odczuciami, po wyjściu z tej sekty.
   Kogoś, kto w połowie słowa, zrozumie nas o czym mówimy i co mamy na myśli.
   Jeszcze oficjalnie nie wyszłam z tej religii, aczkolwiek mentalnie, z każdym dniem oddalam się od nich z prędkością światła.
   Ale już mogę poczuć, jak to jest, móc bez żadnych obaw porozmawiać, o tym co się przeżyło.
   I wiedząc o tym, że nikt mi nie poradzi, w momencie, kiedy mam się mocować z prawdziwymi, życiowymi problemami:

                                              ..."zostaw wszystko w ręku Jehowy!"... :'(

   Dzięki otwartości na ludzi, można zawrzeć naprawdę trwałe znajomości.
   Nie tylko wśród osób, które były śj., ale również z ludźmi, którzy nimi nie byli.

   Osobiście, uważam to za jedną z najważniejszych korzyści, jakie można osiągnąć, po wyjściu stamtąd.
   Nie muszę znosić ludzi, którzy okazali się dla mnie prawdziwymi, trującymi toksynami, dodatkowo zatruwającymi mi umysł i życie.
   I wiem, że osoby, które wybieram sobie na bliskich przyjaciół, znajomych, to nie są ludzie z "plastikowym", faryzejskim uśmiechem.
   Daję sobie realne prawo na wybór, kto znajdzie się w moim bliskim otoczeniu.
   Nie obowiązuje mnie już śmieszna doktryna, że nawet najsłabszy brat ze zboru, jest lepszym towarzystwem, jak najlepszy "światus".
   Z którą, zresztą, nigdy się nie zgadzałam.
   :-* :-*
Kim będziesz beze mnie? Zapytał strach. Będę wolna!
PAŚCIE TRZODĘ BOŻĄ - tajny kodeks karny Świadków Jehowy tylko dla starszych.


Offline Światus

Odp: Pozytywy wyjścia z JW-ORGa
« Odpowiedź #10 dnia: 03 Marzec, 2018, 14:14 »
PoProstuJa, a nie miałaś ochoty wrócić do zboru?
Niektórym brakuje dotychczasowych znajomości, "uregulowanego trybu życia"...
Próbują przekonywać sami siebie, ze jest im tam dobrze, tylko z nimi jest coś nie tak (szatan, słabość duchowa itp.).
Czasami odchodzą i wracają po kilka razy.
Prawda jest niezmienna i dla wszystkich taka sama. Inaczej nie jest prawdą.


Offline PoProstuJa

Odp: Pozytywy wyjścia z JW-ORGa
« Odpowiedź #11 dnia: 03 Marzec, 2018, 14:38 »
PoProstuJa, a nie miałaś ochoty wrócić do zboru?
Niektórym brakuje dotychczasowych znajomości, "uregulowanego trybu życia"...
Próbują przekonywać sami siebie, ze jest im tam dobrze, tylko z nimi jest coś nie tak (szatan, słabość duchowa itp.).
Czasami odchodzą i wracają po kilka razy.

Światusie, nie miałam takiej ochoty, bo nie miałabym do czego wracać.

Ja zostałam wykluczona - mentalnie w głowach ludzi ze zboru - jakieś parę lat temu. A to się ze mną nie zżywali za bardzo, bo wykształcenie. A to nie byłam super pionierem, tylko przeciętnym głosicielem, który coraz rzadziej był na zbiórkach.
A jak przestałam chodzić na zebrania, to niektórzy już mnie nawet na ulicy przestali rozpoznawać.
Zatem ja już się przekonałam na własnej skórze jak to jest być wykluczonym, mimo, że "w papierach" nadal byłam Świadkiem.

Gdyby to był taki zbór, że jak byłam chora to dzwonili i się mną interesowali. Albo jak potrzebowałam pomocy, to pomagali... To może byłoby mi bardziej żal odchodzić. Ale to nie był taki zbór. Jak sie nie załapałeś do żadnej zborowej kliki, to po prostu miałeś pecha.

No więc do czego tu wracać? Po prostu nie ma do czego. Stąd dylematów żadnych nie mam.

I kolejna korzyść jaką sobie przypomniałam: odkryłam, że Bóg nie jest taki jak go przedstawiają Świadkowie. A konkretnie chodzi mi o to, że wcale nie wymaga on takich poświęceń od ludzi jak to wszystkim Strażnica wmawia.
Bo tego nigdy nie mogłam zrozumieć - dlaczego Bóg miałby potępiać rzeczy, które nie są złe, a dodatkowo sprawiają ludziom radość - np. wykształcenie czy posiadanie hobby i poświęcanie czasu na to hobby. Dla Świadków każda inna aktywność oprócz głoszenia jest zła albo niepotrzebna/mało pożyteczna. A mi się wierzyć nie chciało, że jedynym celem człowieka ma być głoszenie na akord.

Dowiedzenie się, ze było się okłamywanym też jest korzyścią. Bo mogłam dzięki temu podjąć decyzję - czy chcę być nadal okłamywana, czy też kończę "przygodę" z tą organizacją.


Offline Bożydar

Odp: Pozytywy wyjścia z JW-ORGa
« Odpowiedź #12 dnia: 03 Marzec, 2018, 14:51 »
Bardzo dobry wątek PiPiDżej :)
Jak czytam takie posty to nieraz zdumiewa mnie jak bardzo klimaty w zborach są niemal identyczne.
Oczywiście bycie lub niebycie w rodzinie uprzywilejowanej czy bycie w klice - zmieniają odczucia bytowania w zborze.
Ale 7 corpo grzechów głównych to:
      1.za mało godzinek,
      2.za rzadko na zebrania,
      3.idziesz na studia,
      4.za mało na zbiórki,
      5.za mało zgłaszania,
      6.praca nie pod wymagania WTS
      7.rzadko podkreślona (rażącymi kolorami koniecznie) strażnica. :)

      Z pewnością wielu nieposłusznych ŚJ zagląda tu i czyta. Wielu otwiera buzię ze zdziwienia, że PPJ ma podobne refleksje jak oni, tylko oni nie mówią ich na głos w obawie przed prześladowaniami w zborze. ;)

      Jest jeszcze coś pozytywnego. Masa miejsca na półkach po wywaleniu sterty literatury corporacyjnej JW.ORG  ;D

      Miłej soboty :)
« Ostatnia zmiana: 03 Marzec, 2018, 14:55 wysłana przez Bożydar »


Offline PoProstuJa

Odp: Pozytywy wyjścia z JW-ORGa
« Odpowiedź #13 dnia: 03 Marzec, 2018, 15:35 »
Kolejny pozytyw - możliwość nabierania nowych doświadczeń bez poczucia winy.

Taki przykład - niedawno miałam okazję uczestniczyć w rekolekcjach dla młodzieży prowadzonych w kościele katolickim. Oczywiście udział w owych rekolekcjach nie zachęcił mnie do religii katolickiej :) Ale dał mi możliwość zobaczenia co się zmieniło w ciągu tych prawie 20 lat odkąd mnie tam nie było. I powiem szczerze byłam w szoku.
Wchodzę do kościoła, a tam na dzień dobry taka muzyka a'la techno. Myślałam, że się przesłyszałam. Ależ nie - młody ksiądz puszcza wpadającą w ucho muzykę z youtuba (słowa "uduchowione" ale muzyka skoczna i dudniąca że hej :)  ).
Do tego podczas tych rekolekcji tyle się działo, że aż mi szczęka opadła. Ciągle filmiki z  youtuba, do tego przyszedł taki wielki paker i uderzeniem pięści rozwalił stos ułożonych na sobie cegieł. Do tego wbiegł inny paker w kominiarce i zakuł jednego z uczniów w kajdanki. Do tego inny człowiek wyskakujący z szafy przebrany za małpę. Do tego facet robiący magiczne sztuczki. I to wszystko gratis :) Przy czymś takim filmiki na zebraniach ŚJ już nie robią wrażenia  ;D
Czy mnie taka nowoczesna forma rekolekcji przekonuje? Mam mieszane uczucia, ale przynajmniej nie było nudno - co chwilę coś się działo! :)

Ukulturalniam się i rozwijam - zaliczam koncerty różne.
No fajnie jest :)

P.S. Ale Świadkowie nie dają mi o sobie zapomnieć. Na przykład wczoraj mi się śniła cała rodzina naszych  znajomych z JW-ORGa. I żeby było śmieszniej, to tego samego dnia widziałam jedną osobę właśnie z tej rodziny jak wsiadała do autobusu, z którego ja wysiadłam (ale innymi drzwiami, więc się twarzą w twarz nie spotkałyśmy).

Coś takiego! Jak nie wejdą do człowieka dzwonieniem, pukaniem i stojakiem, to do snów wchodzą!  ;D ;D ;D
« Ostatnia zmiana: 03 Marzec, 2018, 15:38 wysłana przez PoProstuJa »


Offline Estera

Odp: Pozytywy wyjścia z JW-ORGa
« Odpowiedź #14 dnia: 03 Marzec, 2018, 15:47 »
PoProstuJa, a nie miałaś ochoty wrócić do zboru?
Niektórym brakuje dotychczasowych znajomości, "uregulowanego trybu życia"...
Próbują przekonywać sami siebie, ze jest im tam dobrze, tylko z nimi jest coś nie tak (szatan, słabość duchowa itp.).
Czasami odchodzą i wracają po kilka razy.
   Światus.
   Pytanie do PPJ, ale wtrącę swoje "trzy grosze".

   Tam naprawdę nie ma się do nich ochoty na powrót.
   Oczywiście, mówię za siebie, bo inni mogą mieć inne zdanie.
   U mnie, świadomość, że ta religia jest zbudowana na kłamstwie, jest bardzo skutecznym hamulcem.
   Zaczęłam już nowy etap życia, mentalnie, bez nich.
   I nie jest mi do nich tęskno.
   ;D
   
« Ostatnia zmiana: 03 Marzec, 2018, 16:11 wysłana przez Estera »
Kim będziesz beze mnie? Zapytał strach. Będę wolna!
PAŚCIE TRZODĘ BOŻĄ - tajny kodeks karny Świadków Jehowy tylko dla starszych.