Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Jak jw.org odebrało mi przyjaciela(?)  (Przeczytany 5554 razy)

Offline Estera

Odp: Jak jw.org odebrało mi przyjaciela(?)
« Odpowiedź #15 dnia: 13 Luty, 2018, 20:31 »
(...) jak to mówią: nigdy nie walcz o przyjaźń o prawdziwą nie trzeba o fałszywą nie warto
  "NIGDY NIE WALCZ O PRZYJAŹŃ PRAWDZIWĄ NIE TRZEBA O FAŁSZYWĄ NIE WARTO"
   Trinity.
   Bardzo dobrze powiedziane.
   Bardzo mi się to powiedzenie podoba.

   Rychtar.
   Lepiej w miejsce utraconej, znajdź nową.
   Jeszcze tam oficjalnie tkwię, a już widzę, jak to z tymi "chrześcijańskimi" przyjaźniami jest.
   Nie ma co sobie nimi d*** zawracać.
   Kto naprawdę jest przyjacielem, nie opuści Cię.
   A jeszcze może się okazać, że ten do Ciebie powróci.
   :) :)
Kim będziesz beze mnie? Zapytał strach. Będę wolna!
PAŚCIE TRZODĘ BOŻĄ - tajny kodeks karny Świadków Jehowy tylko dla starszych.


Offline Salome

Odp: Jak jw.org odebrało mi przyjaciela(?)
« Odpowiedź #16 dnia: 13 Luty, 2018, 20:36 »
Po raz pierwszy poczułem się jak wykluczony, który zaznał utraty kogoś bliskiego ze względu na odejście od zboru. Jest to dla mnie bardzo przykre doświadczenie, jednak dzięki niemu lepiej zrozumiałem osoby, które odchodzą od tej sekty i są bardzo rozbite ze względu na odtrącenie "chrześcijańskiej" rodziny i "chrześcijańskich" przyjaciół.

Jak to dobrze, że od zawsze, od dziecka pomimo zakazów przyjaźniłam się ze "światusami" i zasiadałam do stołu z "niegodziwcami" ...
Dziś dwa lata po odejściu nie odczuwam ŻADNEGO braku drewnianych pseudo znajomych z orga. To ja im współczuję, że siedzą w tym bajorze.
Zdecydowana większość osób, 99% z nich nigdy nie zadzwoniła do mnie i nie zapytała nawet, co się stało, że tak nagle odeszłam.
Setki osób a tylko dwa telefony? Po co mi tacy znajomi i "przyjaciele"?
"Gdzie wszyscy myślą tak samo, nikt nie myśli zbyt wiele" Walter Lippmann


Offline Estera

Odp: Jak jw.org odebrało mi przyjaciela(?)
« Odpowiedź #17 dnia: 13 Luty, 2018, 20:42 »
Jak to dobrze, że od zawsze, od dziecka pomimo zakazów przyjaźniłam się ze "światusami" i zasiadałam do stołu z "niegodziwcami" ...
Dziś dwa lata po odejściu nie odczuwam ŻADNEGO braku drewnianych pseudo znajomych z orga. To ja im współczuję, że siedzą w tym bajorze.
Zdecydowana większość osób, 99% z nich nigdy nie zadzwoniła do mnie i nie zapytała nawet, co się stało, że tak nagle odeszłam.
Setki osób a tylko dwa telefony? Po co mi tacy znajomi i "przyjaciele"?
   Mam obecnie kilka osób, które się do mnie odzywają i wydzwaniają.
   Ale jestem pewna na 99,99%, że w momencie, kiedy oficjalnie bym przestała być śj, nikt by nie odezwał się.
   Dlatego coraz częściej jestem bliżej myśli, że tam tak naprawdę prawdziwych przyjaźni nie ma.
   Tam jak spełniasz odpowiednie warunki, to może łaskawie Cię zapiszą do swojego grona.
   Ale jeśli są takie sytuacje, jak opisałam na swoim wątku powitalnym:
   https://swiadkowiejehowywpolsce.org/powitanie/hejka-tu-estera/390/
   Chodzi mi o wpis ze "świętą inkwizycją zborową". 
   To o czym my tu w ogóle mówimy??
« Ostatnia zmiana: 13 Luty, 2018, 20:46 wysłana przez Estera »
Kim będziesz beze mnie? Zapytał strach. Będę wolna!
PAŚCIE TRZODĘ BOŻĄ - tajny kodeks karny Świadków Jehowy tylko dla starszych.


Offline Salome

Odp: Jak jw.org odebrało mi przyjaciela(?)
« Odpowiedź #18 dnia: 13 Luty, 2018, 20:52 »
Co więcej Estera, będą dzwonić, aż do czarodziejskiego momentu ogłoszenia Cię z podium. Będą się odzywać nawet jeśli już wyślesz list, a starsi będą go czytać i przetwarzać (a raczej szukać tego jednego zdania, że nie już nie chcesz być SJ).

Natomiast tego samego dnia i godziny co ogłoszenie z podium, nastąpi KONIEC, gdyż będzie to równoznaczne z wydaniem na Ciebie wyroku śmierci.
"Gdzie wszyscy myślą tak samo, nikt nie myśli zbyt wiele" Walter Lippmann


Offline gangas

Odp: Jak jw.org odebrało mi przyjaciela(?)
« Odpowiedź #19 dnia: 13 Luty, 2018, 21:57 »
 Rychtar.
O ile dobrze zrozumiałem, to twój przyjaciel mimo Twoich poglądów nie unikał z Tobą kontaktów. Czyli miał gdzieś wskazówki organizacji. I to, mimo ożenku nie powinno się zmienić. Jeżeli natomiast się zmieni, to tylko z jego strachu przed swoją żoną. Będzie to świadczyło, że bardziej boi się żony niż organizacji.
Wielu osobom po ślubie zmienia się mocno życie ze względu na drugą połówkę. Kończą się wypady na tzw. piwko z kolegami itd...
Wyjdzie na to, że kobieta z org jest straszniejsza od samego org.
Pewnie jak pisze Roszada, będzie sie mniej oficjalnie z Tobą spotykał ale biada mu jak go nakryje  >:( >:( >:( >:( >:(

Jutro to dziś tyle że jutro.


Offline rychtar

Odp: Jak jw.org odebrało mi przyjaciela(?)
« Odpowiedź #20 dnia: 13 Luty, 2018, 22:17 »
Cześć rychtar a pozwól że zapytam ....mocno zaangażowany ten twój kolega jest w działalność WTS??

Do tej pory był zaangażowany na zasadzie takiej, że lawirował ciągle nad przepaścią, ale obawiam się, że odkąd poznał kobietę swojego życia to już będzie musiał "ochoczo" podejść do spełniania woli jw.org. Kiedyś słyszałem ciekawe zdanie "z wciągniętym brzuchem długo nie da się chodzić". Myślę, że w jego wypadku to się właśnie uwidoczni niebawem, najgorsze, że jeśli trudny temat kontaktów z wykluczonymi, bycia w organizacji itp. pozostawi na czas po ślubie to niestety może się okazać dla niego tragiczne w skutkach, bo może dostać ultimatum "albo organizacja albo rozwód". I to jest smutne :(

Cytat: Salome
Co więcej Estera, będą dzwonić, aż do czarodziejskiego momentu ogłoszenia Cię z podium. Będą się odzywać nawet jeśli już wyślesz list, a starsi będą go czytać i przetwarzać (a raczej szukać tego jednego zdania, że nie już nie chcesz być SJ).

Natomiast tego samego dnia i godziny co ogłoszenie z podium, nastąpi KONIEC, gdyż będzie to równoznaczne z wydaniem na Ciebie wyroku śmierci.

Dokładnie tak było w moim wypadku. Wysłałem list do wszystkich członków zboru mailem, ten list dostali też moi sąsiedzi i  normalnie odzywali się nawet w dniu gdy było zebranie. Jednak zaraz po zebraniu nagle niewidzialna taśma klejąca pojawiła się na ich ustach, która wręcz uniemożliwiła im otwarcia swoich ust na przywitanie z mojej strony.
« Ostatnia zmiana: 13 Luty, 2018, 22:24 wysłana przez rychtar »
Du...Du hast...Du hast mich...Du hast mich...Du hast mich gefragt
Du hast mich gefragt
Du hast mich gefragt und ich hab' nichts gesagt


Offline zona_abrahama

Odp: Jak jw.org odebrało mi przyjaciela(?)
« Odpowiedź #21 dnia: 13 Luty, 2018, 22:31 »
Jak to dobrze, że od zawsze, od dziecka pomimo zakazów przyjaźniłam się ze "światusami" i zasiadałam do stołu z "niegodziwcami" ...
Dziś dwa lata po odejściu nie odczuwam ŻADNEGO braku drewnianych pseudo znajomych z orga. To ja im współczuję, że siedzą w tym bajorze.
I to był właśnie mój błąd. Wiele relacji w skutek orgowej presji zostało rozluznionych i teraz trochę brak koleżanek.


Offline Estera

Odp: Jak jw.org odebrało mi przyjaciela(?)
« Odpowiedź #22 dnia: 13 Luty, 2018, 23:13 »
I to był właśnie mój błąd. Wiele relacji w skutek orgowej presji zostało rozluznionych i teraz trochę brak koleżanek.
   Pamiętam.
   Jak odkryłam prawdę o orgu, to prawie że natychmiast chciałam napisać list o odłączenie.
   Ale za chwilkę potem, trafiłam na świetny materiał Rafała Banasia prowadzącego kanał "Elear Elda".
   "Jak odejść od świadków Jehowy nie czyniąc sobie krzywdy - 10 kroków".
   https://www.youtube.com/watch?v=OjMwj0vdoXY
   Bardzo mnie ta pozycja zainteresowała, bo dokładnie dotyczyła mojej właśnie sytuacji, a nie chciałam wystawiać się na niepotrzebne cierpienie.
   I tak, jak na tamtą chwilę, byłam w bardzo trudnej i skomplikowanej sytuacji życiowej.
   I czułam się jak w matni.
   A tu dodatkowo musiałam uporać się z kłamstwem religijnym, w którym tyle lat trwałam.

   Kilka razy, jak nie kilkanaście, oglądałam to nagranie.
   Ono pomogło mi w tym, żeby przemyśleć decyzję o odejściu i najpierw solidnie przygotować się do wyjścia stamtąd.
   Bo przecież wiadomo, że ten ostracyzm, który serwują śj., dla wielu jest bardzo trudny do zniesienia.

   Dlatego, uważam, że żadna postawa nie powinna podlegać krytyce, jeśli chodzi o decyzję w tej sprawie.
   To jest bardzo indywidualne, a konsekwencje poniesie każdy osobiście.
   I będąc wybudzonym, każdy sam wie co dla niego będzie najlepsze, a inni nie powinni wywierać żadnego nacisku w tej kwestii.
   Tak różne rzeczy wpływają na to, że ktoś oficjalnie nie odchodzi od strażnicy, że nie powinno to podlegać żadnej dyskusji.

   Psychika nasza, też, każdego jest różna.
   Uważam, że to jest tak wszystko złożone, że raczej nie powinno być oceniane.
   To jest osobista decyzja każdego wybudzonego i powinniśmy to uszanować.
   
   Piszę o tym, dlatego, że sama zaznałam bólu rozstania z osobą, którą wybudziłam i sama bardzo szybko oficjalnie odeszła od zboru.
   A jej naciski i presja na moją postawę, spowodowały takie poróżnienie, że musieliśmy pójść każdy swoją drogą.
   I do dziś nie mogę zrozumieć, dlaczego ta osoba nie uszanowała mojej decyzji?? Innej niż jej??
   :'( :'(
Kim będziesz beze mnie? Zapytał strach. Będę wolna!
PAŚCIE TRZODĘ BOŻĄ - tajny kodeks karny Świadków Jehowy tylko dla starszych.


Offline gangas

Odp: Jak jw.org odebrało mi przyjaciela(?)
« Odpowiedź #23 dnia: 13 Luty, 2018, 23:40 »
I to był właśnie mój błąd. Wiele relacji w skutek orgowej presji zostało rozluznionych i teraz trochę brak koleżanek.

Ale nie zapominaj, że wokół Ciebie jest mnóstwo ludzi i jeśli nie będziesz ich traktować po orgowemu jako potencjalnych wrogów, większość z nich okaże się normalnymi ludzi z którymi spokojnie nawiążesz kontakt :) :) :)
Jutro to dziś tyle że jutro.


Offline Jadźka

Odp: Jak jw.org odebrało mi przyjaciela(?)
« Odpowiedź #24 dnia: 14 Luty, 2018, 18:00 »
Do tej pory był zaangażowany na zasadzie takiej, że lawirował ciągle nad przepaścią, ale obawiam się, że odkąd poznał kobietę swojego życia to już będzie musiał "ochoczo" podejść do spełniania woli jw.org. Kiedyś słyszałem ciekawe zdanie "z wciągniętym brzuchem długo nie da się chodzić". Myślę, że w jego wypadku to się właśnie uwidoczni niebawem, najgorsze, że jeśli trudny temat kontaktów z wykluczonymi, bycia w organizacji itp. pozostawi na czas po ślubie to niestety może się okazać dla niego tragiczne w skutkach, bo może dostać ultimatum "albo organizacja albo rozwód". I to jest smutne :(

Dokładnie tak było w moim wypadku. Wysłałem list do wszystkich członków zboru mailem, ten list dostali też moi sąsiedzi i  normalnie odzywali się nawet w dniu gdy było zebranie. Jednak zaraz po zebraniu nagle niewidzialna taśma klejąca pojawiła się na ich ustach, która wręcz uniemożliwiła im otwarcia swoich ust na przywitanie z mojej strony.
RYCHTAR,to czapka niewitka którą masz na głowie po ogłoszeniu z podium ,wszyscy tak mamy.Ludzie ,którzy nazywali się przyjaciólmi nagle przestają Cię widzieć.Ja mam taką cichą nadzieję ,że wielu tym którzy nas nie widzą spadną łuski z oczu kwestia czasu .


Offline dziewiatka

Odp: Jak jw.org odebrało mi przyjaciela(?)
« Odpowiedź #25 dnia: 15 Luty, 2018, 05:27 »
Dla tego ja obywam się bez przyjaciół .Liczyć mogę na wrogów są niezawodni a ja wiem czego po nich się spodziewać.


Offline Roszada

Odp: Jak jw.org odebrało mi przyjaciela(?)
« Odpowiedź #26 dnia: 15 Luty, 2018, 09:40 »
Dla tego ja obywam się bez przyjaciół .Liczyć mogę na wrogów są niezawodni a ja wiem czego po nich się spodziewać.
Lepszy swój wróg niż obcy, jak mawiał Pawlak. :)


Offline czarnaowca

Odp: Jak jw.org odebrało mi przyjaciela(?)
« Odpowiedź #27 dnia: 18 Luty, 2018, 04:57 »
Bo w WTSie nawet przyjaźń jest sztuczna...
miałam i ja kiedyś przyjaciółkę w orgu.. "szalalysmy" za młodu obie, choć potulnie na zebrania z rodzicami sie chodziło. Ona nawet trochę w tym szaleństwie sie zatraciła, bo ja sie do jednego chłopska (teraz męża!) ograniczyłam a jej było wciąż mało.. ale to ja powiedziałam braciom jak żyje, a ze lojalna jestem to nic poza tym, to ja zostałam za swoją nieobyczajność wykluczona. A moja "przyjaciółka" choć wiedziała o moim stylu życia postanowiła zerwać ze mną wszelkie kontakty zaraz pp ogłoszeniu... szkoda, ze nie postanowiła zerwać ze swoim zepsutym życiem, ale No cóż, trzeba mieć jakieś priorytety w życiu ;)

Konkluzja sprawy po wysłuchaniu  jest następująca: nie trać czasu na fałszywych przyjaciół, na tym bowiem polega cała powinność człowieka 😙