Świadkowie Jehowy - forum dyskusyjne

BYLI... OBECNI... => BYŁEM ŚWIADKIEM... nasze historie => Wątek zaczęty przez: Estera w 09 Grudzień, 2016, 02:16

Tytuł: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Estera w 09 Grudzień, 2016, 02:16
Wielu z nas, tu przebywających na tym forum, może zastanawiało się nad tym ...
Jak to się stało, że na naszej drodze w poszukiwaniu Boga, stanęliśmy na ścieżce Świadków Jehowy?
Jeżeli szukaliśmy Boga, prawdy o Nim, to dlaczego stanęliśmy na takiej fałszywej drodze do Niego?
Czy Bóg chciał nam coś pokazać?
Czy chciał nas wybadać, jacy naprawdę jesteśmy, tam w środku?
Wielu stąd, poświęciło wiele lat życia dla tej sekty, a wielu nawet umarło, nie wiedząc, że to sekta, która z Bogiem nie ma nic wspólnego?
Chciałabym, żebyśmy jakby wspólnie, zrobili burzę w szklance wody w tej kwestii.
Co Wy, osobiście o tym myślicie na ten temat?
Czy to przypadek?
Czy Bóg chciał nam coś pokazać?
A jeśli coś pokazać, to co to miałoby być?

Czy to jakiś specjalny etap naszej wędrówki?
Do lepszego życia "po Bożemu"? Czy jeszcze coś innego?
Czy mamy z tego wyciągnąć jakieś głębokie wnioski na nasze życie religijne?
Jaki cel by był tego, że utknęliśmy na takiej krętej ścieżce do tego Boga?
I jak się okazuje, naszpikowanej kłamstwem i manipulacją.
Zachęcam do wspólnej dyskusji.
Podzielcie się swoimi przemyśleniami.
Pozdrawiam.
Estera.
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Lebioda w 09 Grudzień, 2016, 05:46
Witaj Estero!

Oto kilka moich spostrzeżeń, nie wiem czy trafnych, ale tak rozumiem Twoje pytanie!

Na początku mojej Swiadkowskiej kariery w drugiej połowie lat czterdziestych ubiegłego wieku, byłem przekonany o tym, że otworzyły mi się oczy i zrozumiałem prawdziwą prawdę o ! Z podobnym, większym lub mniejszym rozumowaniem podchodzi każdy nowicjusz, który zetkną się z tzw. prawdą. Bardziej wyraziście widzi to były katolik -może się trochę poprawie i powiem, że chodzi mi o katoliku z mojej epoki. W tamtym czasie biblia dla katolika cuchnęła rogami i ogniem piekielnym samego diabła. Moi rówieśnicy ze szkolnej ławy, gdy pokazałem im po raz pierwszy jak wygląda biblia, ich zainteresowanie padło tylko na rozmiar, objętość i drobne pismo bez obrazków. Poznałem osobiście liczne przypadki, że osoby ciekawskie brały do ręki biblię, ale dla ostrożności przez ścierkę lub gazetę aby przypadkiem nie splamić sobie rąk diabelską mocą. Czarna okładka i bez krzyża w przypadku wydania BiZTB, była dodatkowo podejrzana. Na koniec trzeba również zaznaczyć co znam z autopsji, że księża rzym. kat. ten proces nieznajomości biblii podkręcali.

Dla współczesnego katolika biblia nie stanowi już jakiegoś problemu, gorzej już z jej czytaniem. W wielu katolickich domach, jak zauważyłem, nawet jest wyeksponowana w biblioteczce domowej, ale tak dziewicza jakby dopiero przyniesiona z księgarni. Duży postęp w tej dziedzinie zainaugurowała Biblia Tysiąclecia za co wydawcom należy się szacunek za bardzo cenne techniczne komentarze.

Jeżeli pominiemy strażnicową wykładnie biblii brooklyńskiego CK, a ja osobiście, dodatkowo zdjąłem z niej sakralną powłokę, ta księga ksiąg, jak niektórzy ją nazywają, stała się całkiem ciekawą lekturą. Pewnie, że do takiego samego wniosku mogłem dojść w całkiem inny sposób, może mniej bolesny i zbędnych doświadczeń, których było moim udziałem. Ale czy bez udziału Organizacji Świadków Jehowy byłoby to możliwe? Jakkolwiek by na to nie spojrzeć, i faktu tego już nic nie zmieni, to tylko tam rozpocząłem moją przygodę z Organizacją, ze wszystkimi pozytywami i negatywami. Czy mogłem skorzystać z innej przygody? Mogłem, ale nie skorzystałem. Ja chciałem żyć wiecznie w iluzorycznym Nowym Świecie. Nie byłem jedyny z takimi pragnieniami. Czy mam prawo wnosić pretensje o to, że ta iluzja nie miała racji stać się rzeczywistością? Nie mogę zarzucić tym moim towarzyszom podróży donikąd, że mnie zawiedli, gdyż wszyscy szliśmy w dobrej wierze, że już za następnym zakrętem, a może wzgórkiem, będzie ta wymarzona kraina. Ja tylko w pewnym miejscu tej „podróży”, odłączyłem się ponieważ przekonałem się, że ani za tym zakrętem, ani też za następnym pagórkiem, tej krainy szczęścia nie znajdziemy. Wszedłem na inną drogę i poszedłem po niej aż do tego miejsca, w którym się teraz znalazłem.

Jest mi ogromnie szkoda tych wszystkich, których tam zostawiłem, ale bez nich, czy z nimi, pójście dalej tamtą drogą nie miało już sensu. Nastąpił rozdźwięk między nami. Nie znam komentarzy, oraz jakie przypięto mi epitety, mogę tylko przypuszczać, że nie były by w moim odbiorze przyjemne. Nigdy nie było w moim charakterze, aby w podobny sposób się odwzajemniać, dałem też temu wyraz w Mojej Przygodzie z Organizacją, przywołując Byłego brata Janka i byłą siostrę Helenę, ale było ich więcej. Czy były negatywy, które tam spotkałem? Tak! Gdyby nie te negatywy, tkwiłbym tam pewnie aż dotąd. Tych negatywów nie traktuję jako zło mnie wyrządzone, ale jak ból, który dopinguje,aby znaleźć jego przyczynę i rozpocząć leczenie chorego organizmu.
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Estera w 09 Grudzień, 2016, 08:11
Pięknie to ująłeś "Lebiodo" ... bardzo spodobało mi się Twoje stwierdzenie z ostatniego akapitu ...
"Gdyby nie te negatywy, tkwiłbym tam pewnie aż dotąd. Tych negatywów nie traktuję jako zło mnie wyrządzone,
ale jak ból, który dopinguje, aby znaleźć jego przyczynę i rozpocząć leczenie chorego organizmu."


Ja, osobiście, bycie tyle lat Świadkiem Jehowy, na obecną chwilę, traktuję jako odskocznię do prowadzenia jeszcze lepszego życia.
Jest to dla mnie tylko, jakiś ... ETAP ... z którego na dziś, mam jeszcze większą motywację do tego, żeby być ...
Bożym, jeszcze lepszym Człowiekiem.
Ja to tak nazywam.
Z opisów tutaj, wiem, że nie każdy odkrywający prawdę o WTS, poszedł w lepsze życie, nie oceniam tego.
To już indywidualna sprawa ... z osobna ...
Każdego człowieka i jego odpowiedzialności przed Bogiem, jakie będzie toczył życie ... po dokonanych odkryciach o tej sekcie.
Ja nie chcę zaprzepaścić tego, co wypracowałam w sobie poznając Biblię i jej zasady.
Dziękuję Ci Lebiodo za Twój dostojny głos w tym temacie.
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Tazła w 09 Grudzień, 2016, 08:37

 Czy mam prawo wnosić pretensje o to, że ta iluzja nie miała racji stać się rzeczywistością? Nie mogę zarzucić tym moim towarzyszom podróży donikąd, że mnie zawiedli, gdyż wszyscy szliśmy w dobrej wierze, że już za następnym zakrętem, a może wzgórkiem, będzie ta wymarzona kraina. Ja tylko w pewnym miejscu tej „podróży”, odłączyłem się ponieważ przekonałem się, że ani za tym zakrętem, ani też za następnym pagórkiem, tej krainy szczęścia nie znajdziemy. Wszedłem na inną drogę i poszedłem po niej aż do tego miejsca, w którym się teraz znalazłem.


  Tak, czy mamy prawo kogoś winić za tę przygodę, za te mrzonki? Uważam, że nie. Nikt nad nikim z karabinem nie stał, tak podczas wyboru  jak i bycia tam. Pewnie, odejście nie jest łatwe, ale wykonalne.
I choć ja wiele razy pisałam, że mam żal do matki o spaprane dzieciństwo, ale mam tylko do niej. Inni rodzice nie byli tak nawiedzeni i ich dzieci należą do tej grupy, która miała w miarę normalne dorastanie.
Na pewno nie czuję się wyjątkowa, że byłam w czymś po coś. Bo co to za wyróżnienie?

Piszesz o tej sławnej krętej drodze.  Do dziś mam przed oczami obrazki z publikacji, szeroka wygodna droga i wąska kręta. Jedna dla wygodnickich potępianych, a druga dla tych z prawdy.  Tylko teraz się zastanawiam, czy po odejściu z organizacji ta droga nie zrobiła się jeszcze bardziej wyboista i kręta? Dla większości z nas na pewno tak. I właśnie tej prawdziwej przeprawy boją się ludzie, dlatego tkwią w organizacji z wygody, albo z obaw przed... tym co może ich spotkać, nie czują się dość silni aby ją podjąć.
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Natan w 09 Grudzień, 2016, 17:15
Estero,

Dziękuję za ten temat. Ja przyłączyłem się do Świadków w okresie stanu wojennego w Polsce. Trudne to były czasy. Ja oddałem swoje życie Bogu i pokutowałem z grzechów młodości jeszcze zanim zostałem Świadkiem. Potraktowałem członkostwo w organizacji jako sposób realizacji mojej nowo nabytej pobożności. Wynikało to z mojej ogromnej niewiedzy i niedojrzałości.

Na pewno będąc w organizacji nabyłem sporo cennego doświadczenia. Teraz mi się ono bardzo przydaje, gdyż często mam do czynienia z tymi, którzy odchodzą od Świadków. Potrafię ich zrozumieć, okazać empatię, doradzić.

A sam, jako Świadek byłem trochę nietypowy, niejednokrotnie (choć nie zawsze) bardziej otwarty. Dlatego miałem także przygody z Bogiem. Takie przeżycia, kiedy to - jako otwarty na Boże prowadzenie - doświadczałem dowodów wręcz namacalnego kierownictwa Bożego. Co ciekawe, nie dotyczyło to działań korzystnych dla organizacji, tylko rzeczywistego dobra poszczególnych ludzi. Obecnie nieporównywalnie lepiej poznałem Boga Ojca, Pana Jezusa i Ducha Świętego. Doświadczam jeszcze większej bliskości Boga. Ale od przeszłości musiałem się odciąć, gdyż tkwiłem w zgubnej herezji.
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Estera w 09 Grudzień, 2016, 20:40
 Dzięki Natanie ... za Twój cenny głos w tej dyskusji ...

 Każdy, kto dłużej jest w tej organizacji, to się czegoś dobrego uczy. Nabywanie doświadczenia, niejednego ukształtowały.
 I tak jak powiedziałeś, przydaje się ono nam w życiu.
 Zapewne po swoich przeżyciach, lepiej będziemy rozumieli tych, którym zechcemy pomóc.
 Tych, którzy zdecydują się opuścić WTS i będą czuli się zagubieni.
 Okazujemy większe zrozumienie, empatię, tak, jak to określiłeś w swoim komentarzu.
 No i to rzeczywiste dobro poszczególnych osób, które bardzo często, starsi w organizacji pomijają, bo organizacja ważniejsza.

 Takie składanie jednostek w ofierze na ołtarzu współczesnego "Molocha".
 
 Nigdy mi się to nie podobało, że takie jest podejście do człowieka.
 A od tej heretycznej przeszłości, to rzeczywiście trzeba się odrywać.
 Ja jeszcze jestem na początku tej drogi, ale mam nadzieję, że napewno mi się uda poskładać swoje życie religijne.
 Jeszcze, można powiedzieć, wychodzę z tego szoku po odkryciach nt. WTS.
 Dla wielu udało się i prowadzą szczęśliwe życie.
 Wierzę, że każdemu, kto próbuje, uda się to osiągnąć.
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Exodus w 09 Grudzień, 2016, 23:59
Obudziłem się dziś rano o - 5.54.
włączyłem komputer i od razu na forum. A tam - Ciekawy wątek.
Przed moim przebudzeniem aktywny był już Lebioda, którego szczera odpowiedź bardzo mnie wzruszyła.
Pomyślałem sobie, a w zasadzie przypomniał mi się piękny moment z filmu - Lista Schindlera
kiedy główny bohater otrzymuje  obrączkę z wygrawerowanym wersetem -
              "" kto ratuje jedno życie , ten ratuje cały świat."
 
 Pewnie każdy może coś z życia swojego tu opisać i ku przestrodze i ratowania  Tych, którzy w tym momencie mają różowe okulary na nosie  i wszystko, wszystko widzą w kolorach tęczy.
  A tak naprawdę - tak nie jest !
 Pozdrawiam z nadzieją , że i ja znajdę trochę siły by komuś pomóc i coś napisać.
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Estera w 10 Grudzień, 2016, 00:14
Ostatnio obejrzałam taki eksperyment, w którym na końcu były takie słowa:

"People will forgot what you said.
 People will forget what you did.
 But people will never forget, how you made them feel."

 
W tłumaczeniu na polski to brzmi tak:
"Ludzie zapomną, to co powiedziałeś,
 zapomną, to co zrobiłeś,
 ale nigdy nie zapomną tego, jak poczuli się dzięki Tobie."


I to jest bardzo prawdziwe, życiowo, dokładnie tak właśnie jest.
Dobre serce, wrażliwość na uczucia w tym, jakże bezdusznym świecie, jest zawsze w cenie.
I jest zawsze na swoim miejscu.
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Estera w 10 Grudzień, 2016, 02:19
Tylko teraz się zastanawiam, czy po odejściu z organizacji ta droga nie zrobiła się jeszcze bardziej wyboista i kręta? Dla większości z nas na pewno tak. I właśnie tej prawdziwej przeprawy boją się ludzie, dlatego tkwią w organizacji z wygody, albo z obaw przed... tym co może ich spotkać, nie czują się dość silni aby ją podjąć.
Nie dziw się Tazła, że to tak czasami wygląda. No nie każdy ma siłę do podejmowania życiowych, trudnych decyzji.
 Tym bardziej, że mechanizmy wts, przez lata pozbawiały tego ludzi, tej samodzielnej egzystencji.

 Prawdą jest, że ta droga po wyjściu z WTS, jest i kręta i wyboista, dla większości i wielu się tej przeprawy, jak to nazwałaś, boi.
 Są naprawdę przeróżne powody, dla których ludzie pozostają w tej organizacji, tak zorientowałam się, czytając różne komentarze,
 tu, na forum. Znając mechanizmy ostracyzmu, nie mają na tyle dość sił, żeby odejść i utracić całą rodzinę, np.

 Dla nich, to też jakiś nowy etap w życiu, jeżeli są przebudzeni i znają tę straszną prawdę o wts. Też nie jest im łatwo żyć.

 Myślę, że odczucia w tej kwestii, są tak indywidualne, jak indywidualny jest każdy człowiek. I sytuacja każdego.
 Daję wszystkim prawo do samostanowienia o sobie w tej kwestii, bo bardzo różna jest sytuacja życiowa, każdego z osobna.
 Jak to się mówi ... to nie jest "rach", "ciach", "ciach" i wszystko jest poukładane ...
 To od nowa, nieraz, trzeba składać całe życie ... a to już nie jest taka prosta sprawa i nie każdy ma do tego wystarczających sił.
 To tak z dużej empatii o tym piszę, dla wszystkich tych, którzy muszą tkwić w takim podwójnym życiu, emocjonalnie.
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: pies berneński w 10 Grudzień, 2016, 06:34
A co by było gdyby ŚJ nie pojawili się na świecie? Czy niezbyt śmiało myślę,że mielibyśmy do czynienia z większym ciemnogrodem?
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Blizna w 10 Grudzień, 2016, 11:26
Przypadek :)
Najprościej.
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Natan w 10 Grudzień, 2016, 14:52
A co by było gdyby ŚJ nie pojawili się na świecie? Czy niezbyt śmiało myślę,że mielibyśmy do czynienia z większym ciemnogrodem?

Ja mam takie zrozumienie, że to Świadkowie zaciemnili prawdę biblijną, to oni są ciemnogrodem. Podobnie, jak inne zwodnicze religie, które powstały w Ameryce w XIX wieku. Nie jest to jedynie moja prywatna opinia, lecz przede wszystkim teologów biblijnych oraz ekspertów od sekt i nowych ruchów religijnych. Publikacji na ten temat nie brakuje.

Uprzedzam jednak, że nie zamierzam polemizować, ani nawet w najbliższych dniach nie będę miał ku temu fizycznej możliwości. 
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Blizna w 10 Grudzień, 2016, 15:02

Jest to dla mnie tylko, jakiś ... ETAP ... z którego na dziś, mam jeszcze większą motywację do tego, żeby być ...
Bożym, jeszcze lepszym Człowiekiem.
Ja to tak nazywam.
Z opisów tutaj, wiem, że nie każdy odkrywający prawdę o WTS, poszedł w lepsze życie, nie oceniam tego.
To już indywidualna sprawa ... z osobna ...
Każdego człowieka i jego odpowiedzialności przed Bogiem, jakie będzie toczył życie ...

Nie oceniasz, ale jednak oceniasz :/

Pisząc "lepsze życie".
Nie wiem, co masz na myśli, ale samo sformułowanie może powodować, że inni będą się czuli urażeni.
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Tazła w 10 Grudzień, 2016, 15:32
Nie dziw się Tazła, że to tak czasami wygląda. No nie każdy ma siłę do podejmowania życiowych, trudnych decyzji.
 Tym bardziej, że mechanizmy wts, przez lata pozbawiały tego ludzi, tej samodzielnej egzystencji.

 Prawdą jest, że ta droga po wyjściu z WTS, jest i kręta i wyboista, dla większości i wielu się tej przeprawy, jak to nazwałaś, boi.
 Są naprawdę przeróżne powody, dla których ludzie pozostają w tej organizacji, tak zorientowałam się, czytając różne komentarze,
 tu, na forum. Znając mechanizmy ostracyzmu, nie mają na tyle dość sił, żeby odejść i utracić całą rodzinę, np.

 Dla nich, to też jakiś nowy etap w życiu, jeżeli są przebudzeni i znają tę straszną prawdę o wts. Też nie jest im łatwo żyć.

 Myślę, że odczucia w tej kwestii, są tak indywidualne, jak indywidualny jest każdy człowiek. I sytuacja każdego.
 Daję wszystkim prawo do samostanowienia o sobie w tej kwestii, bo bardzo różna jest sytuacja życiowa, każdego z osobna.
 Jak to się mówi ... to nie jest "rach", "ciach", "ciach" i wszystko jest poukładane ...
 To od nowa, nieraz, trzeba składać całe życie ... a to już nie jest taka prosta sprawa i nie każdy ma do tego wystarczających sił.
 To tak z dużej empatii o tym piszę, dla wszystkich tych, którzy muszą tkwić w takim podwójnym życiu, emocjonalnie.

  Ja się niczemu nie dziwię, przerabiałam to z jednej strony, z drugiej i pośrodku też. Wiem jak smakują poszczególne etapy, z czym trzeba się liczyć i na co  liczyć nie można. Moja empatia nie obejmuje tych co się użalają nad sobą, że są świadkami  i tak im źle. Jest dla tych którzy próbują coś z tym zrobić. Te osoby wiedzą, że byłam gotowa do pomocy, o każdej porze.
Zgadza się, ludzie są różni, różnie wskakują w to bagienko i inaczej się z niego wydostają, doznając mniejszych lub większych obrażeń.

    I tak jak pisałam wcześniej, to jest trudne, ale wykonalne. Tak samo jak z chorobą, aby nastąpiła poprawa -  wyleczenie czasem musi boleć, albo trzeba   łykać gorzkie piguły i wierzyć, że będzie dobrze.


Tak, powody jakie powstrzymują niektóre osoby przed wyjściem są przeróżne. Pominę tych co zostali  w tym wychowani, mają tam całe swoje rodziny, nie znają tzw świeckiego życia, im jest trudniej. Jeśli odejdą zostaną sami, muszą podjąć nowe życie , takie nie do końca im znane, to też może budzić obawy i lęk, że nie dadzą sobie rady.
Jednak osoby, które zdecydowały się na świadkowanie jako dorosłe, same wybrały bo im się spodobało, są na lepszej pozycji. Wiedzą, do czego wracają, że po tej drugiej stronie, wcale nie jest tak strasznie i źle. I czego im teraz żal? Że tam ktoś zostanie, kto będzie udawał, że ich nie zna? Albo, że będą potępiani przez grupę pseudo przyjaciół?
Wtedy warto cofnąć się w czasie i przypomnieć sobie, co czuli nasi bliscy jak wpadliśmy w ramiona organizacji, a oni zostali tzw światusami?
Gdy święta były inne, gdy rodzinne uroczystości były pomijane, gdy podczas pogrzebu nie stało się razem z rodziną .
I wtedy wiele osób ma kaca, takiego zwyczajnego moralnego kaca. Boją się tego, że ktoś im coś zarzuci....

 Piszesz o szoku poznając prawdę o organizacji. Dziecko jak zrozumie, że Mikołaj nie istnieje, że było oszukiwane przez bliskich też doznaje szoku, ale jakoś to przeboleje. ;) Prawa też nikomu nie daję, bo nikt nikomu tego prawa nie zabrał. Każdy je ma, nawet jak mu wmówiono, że jest inaczej.

PS. Nie nazywałabym tego ciemnogrodem, tym określeniem ubliżamy też sobie.
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Estera w 10 Grudzień, 2016, 17:04
Nie oceniasz, ale jednak oceniasz :/

Pisząc "lepsze życie".
Nie wiem, co masz na myśli, ale samo sformułowanie może powodować, że inni będą się czuli urażeni.
Nikogo, absolutnie nie chciałam urażać ani oceniać, jak sugerujesz, w jakikolwiek sposób, pisząc ... "lepsze życie" ...
 Dla jednego, lepszym życiem będzie nadal wiara w Boga, dla innego ateizm np., jeśli tak wybrał. Jego osobista sprawa.
 A jeszcze dla innych, życie wg dewizy: "hulaj dusza, piekła nie ma" ...

 Blizna, pisząc "lepsze życie" miałam na myśli to, że ktoś odchodząc od wts, nadal chce prowadzić, najkrócej rzecz ujmując,
 życie według praw Bożych i ulepszać swoją osobowość na wzór Chrystusa. To jest mój punkt widzenia.
 Bo również, słyszę i obserwuję w swoim życiu, że są tacy, którzy odchodząc od ŚJ, życiowo staczają się na dno moralne np.,
 i życie przestaje mieć dla nich jakąkolwiek wartość i nie dbają o swoją opinię, w tym co robią i jak to ktoś określił, tu na forum,
 spuszczeni z tej smyczy wts, wchodzą w sprawy, które upadlają człowieka, jako człowieka.
 Taką sytuację, z mojego punktu wiedzenia, nazwałabym tym "gorszym życiem".

 Moje spostrzeżenie, dotyczy zwykłego stwierdzenia faktu, że tak się po prostu sprawy mają, spostrzeżenia wynikającego z obserwacji,
 życia, tego co się wokół dzieje, i jak, kto traktuje siebie w tej nowej sytuacji.
 Pisząc "nie oceniam" w sensie, że nie wnikam w to i nie odpowiadam za czyjeś takie a nie inne decyzje i za to jakie życie prowadzi.
 Stwierdzenie faktu, że "jabłko jest czerwone czy zielone" nie oznacza stwierdzenia, jak smakuje.
 I właśnie to dokładnie miałam na myśli.
 A wybory poszczególnych osób ... to już całkowicie indywidualna sprawa każdego.

 I ocena w kategoriach "lepsze", "gorsze", to też ktoś inny może zupełnie to inaczej postrzegać, niż ja.
 Każdy dorosły, sam powinien umieć określić, czy prowadzi lepsze czy gorsze życie pod różnymi względami, po wyjściu z wts.
 I jak by nie było, życie i tak zweryfikuje te decyzje i pokaże, co byłoby lepsze, a co gorsze.
 
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Blizna w 10 Grudzień, 2016, 18:17
Nikogo, absolutnie nie chciałam urażać ani oceniać, jak sugerujesz, w jakikolwiek sposób, pisząc ... "lepsze życie" ...
 Dla jednego, lepszym życiem będzie nadal wiara w Boga, dla innego ateizm np., jeśli tak wybrał. Jego osobista sprawa.
 A jeszcze dla innych, życie wg dewizy: "hulaj dusza, piekła nie ma" ...

 Blizna, pisząc "lepsze życie" miałam na myśli to, że ktoś odchodząc od wts, nadal chce prowadzić, najkrócej rzecz ujmując,
 życie według praw Bożych i ulepszać swoją osobowość na wzór Chrystusa. To jest mój punkt widzenia.
 Bo również, słyszę i obserwuję w swoim życiu, że są tacy, którzy odchodząc od ŚJ, życiowo staczają się na dno moralne np.,
 i życie przestaje mieć dla nich jakąkolwiek wartość i nie dbają o swoją opinię, w tym co robią i jak to ktoś określił, tu na forum,
 spuszczeni z tej smyczy wts, wchodzą w sprawy, które upadlają człowieka, jako człowieka.
 Taką sytuację, z mojego punktu wiedzenia, nazwałabym tym "gorszym życiem".

 Moje spostrzeżenie, dotyczy zwykłego stwierdzenia faktu, że tak się po prostu sprawy mają, spostrzeżenia wynikającego z obserwacji,
 życia, tego co się wokół dzieje, i jak, kto traktuje siebie w tej nowej sytuacji.
 Pisząc "nie oceniam" w sensie, że nie wnikam w to i nie odpowiadam za czyjeś takie a nie inne decyzje i za to jakie życie prowadzi.
 Stwierdzenie faktu, że "jabłko jest czerwone czy zielone" nie oznacza stwierdzenia, jak smakuje.
 I właśnie to dokładnie miałam na myśli.
 A wybory poszczególnych osób ... to już całkowicie indywidualna sprawa każdego.

 I ocena w kategoriach "lepsze", "gorsze", to też ktoś inny może zupełnie to inaczej postrzegać, niż ja.
 Każdy dorosły, sam powinien umieć określić, czy prowadzi lepsze czy gorsze życie pod różnymi względami, po wyjściu z wts.
 I jak by nie było, życie i tak zweryfikuje te decyzje i pokaże, co byłoby lepsze, a co gorsze.

Zamiast lepsze mogłaś napisać "inne".
Bo dla kogoś życie, które Ty nazywasz "staczaniem się na dno moralne" będzie tym lepszym życiem niż Twoje.
Bo ta osoba będzie uważała na przykład, że robi to co chce, że jest wolna.
I myślę, że sporo WTS-u jeszcze tkwi w Tobie, skoro kategoryzujesz ludzkie życie w ten sposób.
Że jeśli ktoś chce nadal trzymać się zasad biblijnych, to prowadzi lepsze życie.
Przykład o jabłkach nietrafiony - tak, jabłka są różne i to cały wniosek.
Jednemu będzie smakować Delicjusz, a inny będzie wolał renety.

Nie wiem, co określasz mianem "upodlenia człowieka" i "dna moralnego", i nawet nie wiem, czy chcę wiedzieć.
Dla mnie dnem moralnym jest ktoś, kto kłamie, oszukuje, krzywdzi innych.
Ale ja już na tyle daleko jestem od jakiejkolwiek religii, że bliżej mi do etyki ogólnej.
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Estera w 10 Grudzień, 2016, 19:22
Tak, Blizno ... masz rację ... trafniejsze by było określenie ... "inne życie" ...
Zgadzam się z Twoją argumentacją, co do postrzegania tego "lepszego życia" przez różne osoby.
Dokładnie tak jest, jak piszesz, ale w swoim poście o pkt widzenia, też wspomniałam.

Co do tego ... "WTS-u we mnie" jak mówisz, to ... jakby to określić ... całkiem niedawno odkryłam jego tożsamość,
a sama tam tkwiłam 28 lat i zapewne, to co tam wyrył we mnie, trochę będzie dawało znać o sobie ...
I będzie musiało minąć trochę czasu,
żeby w życiu codziennym, nie dawał on o sobie znać.
Ale uwierz mi, pracuję nad tym, każdego dnia ...
Możesz mi życzyć powodzenia w kwestii ... zaprzestania chodzenia w butach wts-u ...

Przykład o jabłkach miał wskazywać na to, jak różni jesteśmy i jak różnie można postrzegać dobro i zło.
Bo nawet dwie osoby jedzące renetę, może mieć różne zdanie na ten temat i różne odczucia.
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: listonosz w 10 Grudzień, 2016, 19:24
Blizna,ciekawie to  okresliles :
Ale ja już na tyle daleko jestem od jakiejkolwiek religii, że bliżej mi do etyki ogólnej.
                                                                                                                                                       
Pokrywa sie to z moim podejsciem do sprawy. Dla mnie podstawowa przyczyna opuszczenia SJ byly powody etyczne .Po prostu doszedlem do wniosku (a nie bylo to latwe !),ze nie moge popierac religii ktora akceptuje genocyd zwany Armagedonem...Rowniez inaczej spojrzalem na Boga ktory ta masakre planuje... To byly lata 90-te ale dzisiaj ,z perspektywy 20 lat widze,ze czerpanie wzorcow etycznych ze starozytnych ksiag nie ma sensu. My z nasza 21-wieczna etyka jestesmy juz o wiele dalej niz Biblia!  Oczywiscie sa w Bibli rowniez wartosci pod ktorymi podpisalby sie ,rowniez dzisiaj, kazdy przyzwoity czlowiek .To dotyczy przede wszystkim NT. To, co sprawia bol glowy i rozterki moralne to starotestamentowe masakry prowadzone w imie i za przyzwoleniem JHWH . Tak wiec pobyt wsrod SJ moze w koncu doprowadzic do ateizmu / agnostycyzmu ale rozumie rowniez Estere ,ze droga poprzez SJ moze prowadzic do " uporzadkowania sobie zycia" .Tu nie ma jedynie slusznej drogi .Wszystko zalezy od tego Kto i Czego szuka . Jezeli chcesz wejsc mocniej w temat to polecam  E.Carerre "Krolestwo"...   

Nemo: Poprawiłem format.  :)
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Estera w 10 Grudzień, 2016, 19:34
Dziękuję Ci listonosz, za wyrozumiałość, jeśli chodzi o mój sposób podchodzenia do sprawy.
Teraz właśnie ... porządkuję to swoje życie ... jak to określiłeś.
Gdybym wcześniej może nie była ŚJ i nie poznała prawdy o wts-ie, to nie wiem ...
Czy czułabym taką potrzebę?
Trudno to w tej chwili obiektywnie ocenić, bo przecież tyle lat tam spędziłam.
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Blizna w 10 Grudzień, 2016, 19:38
Wiesz, Estera, ja po prostu musiałam Ci to napisać.
Sama byłam przecież śJ i wiem, jakimi kategoriami myślałam, dopóki to we mnie tkwiło.
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Estera w 10 Grudzień, 2016, 19:50
Wiesz, Estera, ja po prostu musiałam Ci to napisać.
Sama byłam przecież śJ i wiem, jakimi kategoriami myślałam, dopóki to we mnie tkwiło.
Absolutnie, Blizna, nie mam Ci tego za złe.
Wręcz sama świadoma jetem tego, że to wts-owskie myślenie będzie się we mnie jakiś czas odzywało.
Nie wiem ile czasu jesteś poza wts, ale jak może będę tyle czasu co Ty, to też jakoś to sobie odpowiednio uporządkuję.
O wielu sprawach wypowiadam się jako osoba wierząca.
A zasady chrystusowe, być może, uratowały mi życie.
Dlatego, z mojego punktu widzenia, akurat trzymanie się pouczeń Chrystusa, jest dla mnie cenne.
Ale nie musi być cenne dla innych. I szanuję to i staram się niczego, nikomu nie narzucać w tych kwestiach.
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Nemo w 10 Grudzień, 2016, 20:23
                                                                                                                                                     
Pokrywa sie to z moim podejsciem do sprawy. Dla mnie podstawowa przyczyna opuszczenia SJ byly powody etyczne .Po prostu doszedlem do wniosku (a nie bylo to latwe !),ze nie moge popierac religii ktora akceptuje genocyd zwany Armagedonem...Rowniez inaczej spojrzalem na Boga ktory ta masakre planuje... To byly lata 90-te ale dzisiaj ,z perspektywy 20 lat widze,ze czerpanie wzorcow etycznych ze starozytnych ksiag nie ma sensu. My z nasza 21-wieczna etyka jestesmy juz o wiele dalej niz Biblia!  Oczywiscie sa w Bibli rowniez wartosci pod ktorymi podpisalby sie ,rowniez dzisiaj, kazdy przyzwoity czlowiek .To dotyczy przede wszystkim NT. To, co sprawia bol glowy i rozterki moralne to starotestamentowe masakry prowadzone w imie i za przyzwoleniem JHWH .

I właśnie czytając ST i opisy ludobójstwa dokonywanego w imieniu boga opisywanego właśnie w ST, doprowadziły mnie osobiście do stwierdzenia, że nie chce mieć z tym bogiem absolutnie nic wspólnego. Za bardzo żądna krwi istota wg mnie i moje sumienie nie pozwala mi na oddawanie takiemu bogu czci. I za to będę wdzięczny WTS-owi, że otworzył mi oczy na tego "miłościwego" boga. Poznałem biblię, przeczytałem ja kilka razy i jakoś nie wierzę, że bóg opisywany w ST i jawiący się tam jako tyran, nagle zmienił się w troskliwego "ojca" w NT.
Jest to niewątpliwy plus WTS-u, że definitywnie wyleczył mnie z wiary w jakiegokolwiek boga. Dzięki temu teraz moje życie jest o wiele prostsze i nie muszę w swoim postępowaniu zawracać sobie głowy tym, czy przypadkiem nie "zasmucam" jakiegokolwiek boga. Mi wystarczy że postępuję tak, żeby nie zasmucać ludzi. A czy jakiemuś bogu to się podoba czy nie... jego sprawa.
Moja bytność w tej organizacji to był znaczący etap w mojej drodze od boga, a ku wolności.  :)
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Estera w 10 Grudzień, 2016, 20:30
 Ja, narazie ... to tylko czuję wolność od WTS-u ...
 Jeśli chodzi o Boga ... to jeszcze wiele spraw mam do uporządkowania.
 Ale jedno to już wiem, po tych odkryciach ... religii prawdziwej na ziemi, szukać napewno nie będę ...
  :) :) :) :) :)
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Nemo w 10 Grudzień, 2016, 20:36
Ale jedno to już wiem, po tych odkryciach ... religii prawdziwej na ziemi, szukać napewno nie będę ...
  :) :) :) :) :)
Poza ziemią raczej też jej nie znajdziesz.  ;) To tak żartem.
A poważnie to masz racje nie ma co szukać tego, czego nie ma.
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Estera w 10 Grudzień, 2016, 20:41
Poza ziemią raczej też jej nie znajdziesz.  ;) To tak żartem.
A poważnie to masz racje nie ma co szukać tego, czego nie ma.
  Dokładnie tak, Nemo ...
 Nie znajdzie się tego, czego nie ma. Tu nie Salomon, nie ma co przelewać z próżnego w puste.
 Poza tym, wts, skutecznie mnie wyprała z takich poszukiwań, tej jedynej, prawdziwej i zbawiennej ...
 Każdy system religijny "ma coś za skórą!"
 
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Blizna w 10 Grudzień, 2016, 21:47
Ja piszę o tym wszystkim jeszcze dlatego, że tu kiedyś na forum był wątek o tym, co mnie bezpośrednio dotyczy.
Tzn. o mieszkaniu z mężczyzną bez ślubu.
Wielki spór był na ten temat.
U nas to akurat doprowadziło do ślubu i było takim naturalnym stanem przejściowym.
Ale wiem, że dla śJ to szczyt rozpusty i wiele osób po odejściu z WTS nadal takimi koleinami ma wyryty mózg...
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: listonosz w 10 Grudzień, 2016, 22:24
 Tak , model religijnosci w WTS potrafi czlowiekowi niezle zajsc za skore ! Ale nie wydaje mi sie ,ze wszelka religijnosc jest zla... S. Lem ,ateista z krwi i kosci widzial w religii jedna z sil stabilizujacych spoleczenstwa . Po prostu wiekszosc ludzi potrzebuje bardzo konkretnych ram w obrebie ktorych czuja sie bezpiecznie...Wydaje mi sie ,ze dobrze jest zbadac samego siebie pod wzgledem wewnetrznych potrzeb ,zadac sobie pytanie : czego wlasciwie szukam ?  Masz racje Estero  ,ze nie warto szukac religii jedynie prawdziwej i zbawiennej ale istnieja chrzescijanskie wspolnoty z ktorymi ,byc moze, byloby ci po drodze ? Droga ateisty usiana jest wieloma paradoksami  i pomimo,ze zgadzam sie z argumentami Nemo to daleki jestem od jego radykalizmu... Wierzyc czy nie wierzyc ? Po prostu nie wiem...Nie chce cie dodatkowo obarczac moimi watpliwosciami . Kazdy z nas musi isc swoja droga... Pozdrowienia z Berlina...
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Estera w 10 Grudzień, 2016, 22:29
Blizna ...
Nie za wiele czasu poświęcałam życiu osób trzecich.
W moim życiu tyle się działo, że to raczej inni moim się interesowali.
Co do życia bez ślubu, o którym wspominasz, to linia wts, wiadomo, jaka jest.
A Tobie gratuluję, że na tyle poznałaś się ze swoim partnerem ...
Że życie bez ślubu jest dla Ciebie obecnie już stanem przejściowym ...

listonosz ...
W sprawach religijnych, to się jeszcze dopiero układam.
Narazie nie szukam żadnych wspólnot, nie czuję takiej potrzeby, jakby na tę chwilę.
Ale nie wykluczam tego, jeśli chodzi o przyszłość, choć to też różnie może wyglądać.
Wiem, według jakich zasad chcę żyć i co po tej sekcie chciałabym na trwałe zachować.
Reszta, to jeszcze do przemyślenia. Mam też przyjaciół w Berlinie. Pozdrawiam ... :) :) :)
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Lechita w 10 Grudzień, 2016, 22:51

Jest to niewątpliwy plus WTS-u, że definitywnie wyleczył mnie z wiary w jakiegokolwiek boga. Dzięki temu teraz moje życie jest o wiele prostsze i nie muszę w swoim postępowaniu zawracać sobie głowy tym, czy przypadkiem nie "zasmucam" jakiegokolwiek boga. Mi wystarczy że postępuję tak, żeby nie zasmucać ludzi. A czy jakiemuś bogu to się podoba czy nie... jego sprawa.
Moja bytność w tej organizacji to był znaczący etap w mojej drodze od boga, a ku wolności.  :)

Nemo w pełni podpisuję się pod Twoim wywodem. Dorzucę jeszcze kilka informacji, które sprawiły , że myślę podobnie. Otóż:
znając historię Sumeru i Egiptu , ich kulturę, literaturę religijną dochodzimy do wniosków, że Biblia jest w dużej części zapożyczeniem/plagiatem właśnie z tych dwóch cywilizacji, choć nie tylko z nich. Jak wiadomo całą ideologię religijną Sumerowie sami sobie wymyślili. I np. znajdujemy tam opis stworzenia świata - prawie identyczny z tym jaki jest w Biblii. Pewne zdania są wręcz słowo w słowo przepisane. Sumerowie tworzą też postać Noego, potop, który wg. nich jest jakieś 2 tyś. lat wcześniej niż ten z Biblii. Ich dziełem też jest postać Hioba, co prawda w mitach Sumerów nie pada to imię, ale historia jego jest identyczna.
Abraham jako mieszkaniec Ur (przez wieki miasto Sumerów) miał wiedzę, na temat mitów sumeryjskich i takowe przekazał dalej, swoim potomkom.

Podobnie było z Egiptem. Czytałem kiedyś, że 10 przykazań z Biblii zostało wzięte z egipskiej "Księgi umarłych" nazwanej tak przez archeologów w XIX w. , oryginalnie Egipcjanie nazywali ją "Księgą wyjścia za dnia". Spora część księgi przysłów to także mądrość Egiptu.

Czy tak ma wyglądać słowo Boga? Czy mamy silne podstawy do tego by w pełni takiemu "słowu" zaufać i podporządkować mu całe życie? Ja mam poważne wątpliwości, które rosną w miarę sięgania do zamierzchłej historii, archeologii , poznawania kolejnych faktów.
Zauważyć chcę tylko , że to jest jedynie moje zdanie i mój osobisty wniosek. Każdy niech wierzy w co chce bo różnorodność to piękna rzecz , nie tylko w przyrodzie :)
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Gorszyciel w 10 Grudzień, 2016, 23:21
Ja piszę o tym wszystkim jeszcze dlatego, że tu kiedyś na forum był wątek o tym, co mnie bezpośrednio dotyczy.
Tzn. o mieszkaniu z mężczyzną bez ślubu.
Wielki spór był na ten temat.
U nas to akurat doprowadziło do ślubu i było takim naturalnym stanem przejściowym.
Ale wiem, że dla śJ to szczyt rozpusty i wiele osób po odejściu z WTS nadal takimi koleinami ma wyryty mózg...

Nie chcę niczego oceniać. Jedynie sprostuję, że te - jak to byłaś łaskawa określić - koleiny, nie są wymysłem WTSu. Tutaj większość kościołów chrześcijańskich w tym temacie naucza mam wrażenie podobnie. Seks przedmałżeński jest grzechem według kościoła katolickiego, prawosławnego, anglikańskiego, tych spośród protestanckich, jakie znam oraz pewnie wielu innych. Także te koleiny powstały już w I w., a jeśli nie wyraźnie wówczas, to na pewno w czasach starożytnych już Ojcowie Kościoła wprost tak interpretują zapisy nowotestamentowe.
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Blizna w 10 Grudzień, 2016, 23:23
Nie chcę niczego oceniać. Jedynie sprostuję, że te - jak to byłaś łaskawa określić - koleiny, nie są wymysłem WTSu. Tutaj większość kościołów chrześcijańskich w tym temacie naucza mam wrażenie podobnie. Seks przedmałżeński jest grzechem według kościoła katolickiego, prawosławnego, anglikańskiego, tych spośród protestanckich, jakie znam oraz pewnie wielu innych. Także te koleiny powstały już w I w., a jeśli nie wyraźnie wówczas, to na pewno w czasach starożytnych już Ojcowie Kościoła wprost tak interpretują zapisy nowotestamentowe.

Ale tutaj rozmawiamy o WTS w tym wątku.
Nie napisałeś niczego nowego, chyba nie sądzisz, że ja nie znam tych faktów.
Generalnie każda prawie religia narzuca jakieś tamy na życie seksualne ale to już temat na inny wątek.
I myślę zresztą, że milion razy było tu o tym dyskutowane, więc po co milion pierwszy.
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Gorszyciel w 10 Grudzień, 2016, 23:37
Super, że to wiesz. Zapytam więc sondująco: który Ojciec Kościoła jako pierwszy wprost potępiał seks przedmałżeński? Jednak ja nie jestem prorokiem, żeby miał się domyślać co wiesz, a co nie wiesz. Ale napisałaś: "że dla ŚJ to szczyt rozpusty i wiele osób po odejściu z WTS nadal takimi koleinami ma wyryty mózg". Brzmi to jakby to była domena ŚJ, a tak akurat w tym wypadku po prostu nie jest :) Tak jak napisałem - było to maleńkie sprostowanie, bo wiele osób w czasach dzisiejszych wbrew pozorom tego nie wie. I stąd ono było.
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Estera w 10 Grudzień, 2016, 23:42
Gorszycielu ...
I ja mam do Ciebie takie proste pytanko ...
Jak myślisz, jak wyglądały śluby, kiedy nie było jeszcze Ojców Kościoła i instytucji kościelnych?
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Blizna w 10 Grudzień, 2016, 23:45
Super, że to wiesz. Zapytam więc sondująco: który Ojciec Kościoła jako pierwszy wprost potępiał seks przedmałżeński? Jednak ja nie jestem prorokiem, żeby miał się domyślać co wiesz, a co nie wiesz. Ale napisałaś: "że dla ŚJ to szczyt rozpusty i wiele osób po odejściu z WTS nadal takimi koleinami ma wyryty mózg". Brzmi to jakby to była domena ŚJ, a tak akurat w tym wypadku po prostu nie jest :) Tak jak napisałem - było to maleńkie sprostowanie, bo wiele osób w czasach dzisiejszych wbrew pozorom tego nie wie. I stąd ono było.
Nie interesują mnie tak zwani Ojcowie Kościoła, wręcz mogę orzec, że sie nimi brzydzę.
Natomiast podobno kościoły wszelakie opierają się na Ewangelii, a stanowisko tejże jest jednoznaczne.
Z tym, że faktycznie kwestia ślubu jako takiego w starożytności wyglądała inaczej.
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Gorszyciel w 10 Grudzień, 2016, 23:49
Gorszycielu ...
I ja mam do Ciebie takie proste pytanko ...
Jak myślisz, jak wyglądały śluby, kiedy nie było jeszcze Ojców Kościoła i instytucji kościelnych?

To zależy w jakiej cywilizacji. Jeśli mówimy o Biblii - czyli o Żydach - to można było zawszeć związek małżeński na trzy sposoby: 1) klasyczne zaślubiny (jak w Kanie Galilejskiej); 2) tzw. małżeństwo lewirackie; 3) poprzez seks (stosunek seksualny oznaczał po prostu zawarcie małżeństwa - jeśli oczywiście ona nie miała męża lub narzeczonego). Nie było czegoś takiego jak seks przedmałżeński.
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Estera w 10 Grudzień, 2016, 23:51
To zależy w jakiej cywilizacji. Jeśli mówimy o Biblii - czyli o Żydach - to można było zawszeć związek małżeński na trzy sposoby: 1) klasyczne zaślubiny (jak w Kanie Galilejskiej); 2) tzw. małżeństwo lewirackie; 3) poprzez seks (stosunek seksualny oznaczał po prostu zawarcie małżeństwa - jeśli oczywiście ona nie miała męża lub narzeczonego). Nie było czegoś takiego jak seks przedmałżeński.
  A gdyby pominąć Żydów? Wcześniej?
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Gorszyciel w 10 Grudzień, 2016, 23:57
Nie interesują mnie tak zwani Ojcowie Kościoła, wręcz mogę orzec, że sie nimi brzydzę.
Natomiast podobno kościoły wszelakie opierają się na Ewangelii, a stanowisko tejże jest jednoznaczne.
Z tym, że faktycznie kwestia ślubu jako takiego w starożytności wyglądała inaczej.

Ciekawe, prawda? Ewangelia (wg Ciebie) niejednoznaczna, a już komentatorzy Ewangelii mówią jednoznacznie - i Ojcowie Kościoła i pastorzy i popi. To samo mówią tez rabini żydowscy o Starym Testamencie. Ewangelia jest niejednoznaczna, gdyż wg prawa żydowskiego nie dało się uprawiać seksu przedmałżeńskiego - i tyle. Seks=ślub - tak było. Póki zwyczaj taki był utrzymany w pierwotnym chrześcijaństwie to nic nie pisano na temat seksu przedmałżeńskiego.
Dla mnie najciekawsze jest jednak to jak można się brzydzić czymś, czego się totalnie nie zna... Bo aby się Ojcami Kościoła brzydzić, trzeba byłoby jednak coś przeczytać - tak mnie się wydaje. Można być do czegoś nieznanego być uprzedzonym lub jak napisałaś nie interesować się, ale ciężko się brzydzić wg mnie. Ale jak Ty potrafisz to nie wnikam jak.

Estero, wcześniej niż Żydzi było wiele kultur. Zapytaj konkretnie. Ale nie wiem jaki jest cel tych pytań - bo nic to nie wnosi do dzisiejszych poglądów kościołów chrześcijańskich.
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Blizna w 11 Grudzień, 2016, 00:00
Ciekawe, prawda? Ewangelia (wg Ciebie) niejednoznaczna, a już komentatorzy Ewangelii mówią jednoznacznie - i Ojcowie Kościoła i pastorzy i popi. To samo mówią tez rabini żydowscy o Starym Testamencie. Ewangelia jest niejednoznaczna, gdyż wg prawa żydowskiego nie dało się uprawiać seksu przedmałżeńskiego - i tyle. Seks=ślub - tak było. Póki zwyczaj taki był utrzymany w pierwotnym chrześcijaństwie to nic nie pisano na temat seksu przedmałżeńskiego.
Dla mnie najciekawsze jest jednak to jak można się brzydzić czymś, czego się totalnie nie zna... Bo aby się Ojcami Kościoła brzydzić, trzeba byłoby jednak coś przeczytać - tak mnie się wydaje. Można być do czegoś nieznanego być uprzedzonym lub jak napisałaś nie interesować się, ale ciężko się brzydzić wg mnie. Ale jak Ty potrafisz to nie wnikam jak.

Estero, wcześniej niż Żydzi było wiele kultur. Zapytaj konkretnie. Ale nie wiem jaki jest cel tych pytań - bo nic to nie wnosi do dzisiejszych poglądów kościołów chrześcijańskich.

To, że coś mnie nie interesuje, nie oznacza, że nie znam tego czegoś.
Chociażby znam przez pryzmat stosunku do kobiet.

Znam i mi wystarczy to, co znam, oraz efekty ich działania.

Co zaś do tego, że seks=ślub, myślę, że wiele współczesnych związków tak właśnie to postrzega.
W taki starożytny sposób, nawet jeśli podświadomie.
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Estera w 11 Grudzień, 2016, 00:03
Gorszycielu ... np., u Majów?
Bo u chrześcijan, to jakby sprawa jasna.
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Gorszyciel w 11 Grudzień, 2016, 00:08
To, że coś mnie nie interesuje, nie oznacza, że nie znam tego czegoś.
Znam i mi wystarczy to, co znam, oraz efekty ich działania.

Co zaś do tego, że seks=ślub, myślę, że wiele współczesnych związków tak właśnie to postrzega.
W taki starożytny sposób, nawet jeśli podświadomie.

No właśnie nie. Dziś wygląda to zupełnie inaczej. Dziś ludzie tak robią, bo łatwiej się rozejść i nie chcą się wiązać oficjalnie. Tacy ludzie często wprost o tym mówią. Mam kolegów, którzy z założenia takie związki postrzegają jako temporalne - na czas określony. W starożytności seks=ślub, a potem od razu - niezwłocznie - ceremonia zaślubin oficjalna, przy wszystkich. Nie dało się inaczej.

Uczeń jak lektury ani ściągi na jej temat nie przeczyta, tylko co nieco wie, zazwyczaj na kartkówce z lektury dostaję jedynkę. I takie właśnie "wiem co nieco" ja znajomością nie nazywam. Takie "co nieco" wręcz może wypaczyć obraz tego czegoś, co sądzimy, że znamy. I mówię tutaj o sobie samym, także nie bierz tego do siebie. Bo nie wiem na ile znasz tych Ojców Kościoła.

Estero, Majowie nie pozostawili nam na ten temat źródeł pisanych i jesteśmy skazani na domysły w tej kwestii. Po drugie Majowie, o których coś wiemy, to lud znacznie młodszy od Żydów. A pytałaś o dawniejsze kultury.

Blizno, widzę, że coś dopisałaś. Hmm... Stosunek do kobiet. Widzę, że znalazłaś w necie ten artykuł, bardzo zmanipulowany. Może Cię zaskoczę, ale tych cytatów nie ma u św. Augustyna ani u żadnego innego Ojca Kościoła. Ktoś zrobił psikus. Wszyscy klasycy, którzy to widzieli, pokazują to studentom jako przykład manipulacji recepcją dzieł starożytnych:) Augustyn, często w tym artykule internetowym cytowany, ma zupełnie inny stosunek do kobiet. Ojcowie co najwyżej powtarzają za św. Pawłem. Ale to musisz Pawła skrytykować, a nie ich, no bo on pierwszy to napisał.
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Estera w 11 Grudzień, 2016, 00:17
A jak to wyglądało u Egipcjan?
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Gorszyciel w 11 Grudzień, 2016, 00:22
A jak to wyglądało u Egipcjan?

Wybacz, ale pytasz mnie o coś, o czym wypadałoby napisać książkę. Nie znam się zbytnio na starożytnym Egipcie. Nic ponadto to wg mnie do tematu nie wnosi.
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Estera w 11 Grudzień, 2016, 00:33
Wątek dotyczy ... jakby ETAPÓW ... życia, tak zażartuję sobie w tym momencie, żeby trochę rozbić powagę tych rozważań  ;) ;)
Tak Cię zapytałam, ponieważ zawsze się nad tym trochę zastanawiałam, jak to kiedyś wyglądało.

Dziś są instytucje kościelne, państwowe sankcjonujące te śluby ...
Dla mnie to trochę taka jakby tylko formalna kwestia, gdzie się przypieczętowuje tylko już wcześniej wyznaną miłość,
może nawet w formie jakiejś uroczystej przysięgi, pomiędzy dwojgiem ludzi ...
A tak, taka moja mała dygresja do tego o czym dyskutowałeś z Blizną.
Po co mieszać wszelkiego rodzaju instytucje, przepisy i inne tam "certyfikaty", do miłości dwojga ludzi?
 :D :D :D :D :D
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Gorszyciel w 11 Grudzień, 2016, 00:36
Wątek dotyczy ... jakby ETAPÓW ... życia, tak zażartuję sobie w tym momencie, żeby trochę rozbić powagę tych rozważań  ;) ;)
Tak Cię zapytałam, ponieważ zawsze się nad tym trochę zastanawiałam, jak to kiedyś wyglądało.

Dziś są instytucje kościelne, państwowe sankcjonujące te śluby ...
Dla mnie to trochę taka jakby tylko formalna kwestia, gdzie się przypieczętowuje tylko już wcześniej wyznaną miłość,
może nawet w formie jakiejś uroczystej przysięgi, pomiędzy dwojgiem ludzi ...
A tak, taka moja mała dygresja do tego o czym dyskutowałeś z Blizną.
Po co mieszać wszelkiego rodzaju instytucje, przepisy i inne tam "certyfikaty", do miłości dwojga ludzi?
 :D :D :D :D :D

Wiesz - jeśli chodzi o chrześcijaństwo, to nie chodzi o certyfikaty, a o Boga. Ale Bóg to jedna sprawa - zauważ, że w państwach typowo świeckich też są śluby. Skoro takie certyfikaty niepotrzebne, bo o uczucie tylko chodzi, to czemu każde państwo na świecie rejestruje śluby?
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Nemo w 11 Grudzień, 2016, 00:42
Po co mieszać wszelkiego rodzaju instytucje, przepisy i inne tam "certyfikaty", do miłości dwojga ludzi?
 :D :D :D :D :D
Dla zadowolenia biurokracji.

Skoro takie certyfikaty niepotrzebne, bo o uczucie tylko chodzi, to czemu każde państwo na świecie rejestruje śluby?
                                            jw  ;)
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Estera w 11 Grudzień, 2016, 00:44
Wiesz - jeśli chodzi o chrześcijaństwo, to nie chodzi o certyfikaty, a o Boga. Ale Bóg to jedna sprawa - zauważ, że w państwach typowo świeckich też są śluby. Skoro takie certyfikaty niepotrzebne, bo o uczucie tylko chodzi, to czemu każde państwo na świecie rejestruje śluby?
Bo z tym, w cywilizowanym świecie, są bardzo powiązane np., różne prawa własności, bezpieczeństwo rodziny no i jeszcze inne sprawy.
Inny status ma żona i dzieci, a inny konkubina. Ta, ma start w tych sprawach o wiele bardziej utrudniony, w dochodzeniu praw.
Dlatego w różnych państwach produkuje się rożne przepisy nakazujące to czy tamto.
Czy stanowiące o np., zapewnieniu bytu żonie i dzieciom, w razie jakiegoś nieszczęścia, np., wypadku śmiertelnego ojca i męża.
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Gorszyciel w 11 Grudzień, 2016, 00:46
Dla zadowolenia biurokracji.

Trochę tak ;) Ale mnie się wydaje, że dodatkowo po to, aby taka żona, kiedy np. gość sobie po pięćdziesiątce 20-latkę przygrucha a ją porzuci, kiedy wcześniej tylko on pracował na niezłym stanowisku, a ona pracowała w domu, wychowując dzieci i zajmując się domem, mogła coś wywalczyć, bo była żoną. Gdyby żyli nieoficjalnie, jedynie miłością, miała by "fajne wspomnienia" :P
Estero - sama sobie więc odpowiedziałaś.
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Estera w 11 Grudzień, 2016, 00:59
Trochę tak ;) Ale mnie się wydaje, że dodatkowo po to, aby taka żona, kiedy np. gość sobie po pięćdziesiątce 20-latkę przygrucha a ją porzuci, kiedy wcześniej tylko on pracował na niezłym stanowisku, a ona pracowała w domu, wychowując dzieci i zajmując się domem, mogła coś wywalczyć, bo była żoną. Gdyby żyli nieoficjalnie, jedynie miłością, miała by "fajne wspomnienia" :P
Estero - sama sobie więc odpowiedziałaś.
  Wiem, wiem ... może to i dobrze, że przepisy państwowe to regulują.
  Sama z nich korzystam, bo gdyby nie takie zabezpieczenia, to musiałabym spłacać długi swojego ex.
  A tak, jestem wolna od tego, dzięki właśnie różnym zabezpieczeniom prawnym w naszym państwie.
  Bo jest dobrze, dopóki jest dobrze, gorzej, jak zaczynają się wióry sypać!
      :D :D :D :D :D  I mam naprawdę fajne wspomnienia ... :) :) :) :) :)
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Estera w 11 Grudzień, 2016, 03:37
 Tazła ...

 Chciałam jeszcze nawiązać do Twojej wypowiedzi w tym wątku, bo nawiązałaś do tego, co napisałam.
 Jasne, że łatwiej jest okazywać empatię tym, co chcą coś ze swoją sytuacją robić, niż tylko narzekać, że jest źle.
 Dla jednych odejście z wts jest wykonalne, dla innych mniej wykonalne.
 I ci co mają całe rodziny tam i ci, co nie mają, muszą od nowa składać swoje życie. Sytuacja obu grup podobna.
 Jasne też jest, że wychowani w organizacji, wychodząc z niej, idą w wielką niewiadomą, bo ci co byli w świecie, wiedzą do czego wracają.
 Mają mniejsze obawy, niż ci, którzy tam nie byli.

 Ale mimo wszystko, to nie są łatwe decyzje, ani do podjęcia, ani do zrealizowania.
 I każdy człowiek ma różną mentalność. Ty byłaś silna, poradziłaś sobie, ale nie każdy ma taką siłę.
                ... a jeszcze jest tak, że dla niektórych, po prostu potrzebny jest czas, żeby do takiej decyzji dojrzeć ...

 I chyba nie zaprzeczysz, że jednak szok jest ogromny po odkryciu prawdy o wts-ie, bo sama to przeżyłaś.
 ... A prawo do samostanowienia o sobie, zostało odebrane wszystkim, tam, przez mechanizmy manipulacyjne wts ...
 Bo ludzie decydujący się na zostanie świadkami Jehowy, nie wiedzieli, że są okłamywani, nie byli potraktowani uczciwie.
 Dlatego nie postrzegam tej sytuacji tak tylko w ... czarno-białych barwach ..., tj. to Ty widzisz.
 Próbuję dostrzec też te odcienie szarości, które wpływają na decyzje, czy zostać, czy odejść z wts i kiedy to zrobić i czy w ogóle to zrobić. Ilu ludzi, tyle decyzji.
 To prawdziwe dylematy do rozwiązania, wiążące się z tym, co dalej ze swoim życiem zrobić.

                 ... To nie jest przesunięcie mebla, z jednego końca pokoju w drugi ... to prawdziwe życie ...

 Za tym się kryją prawdziwe dramaty ludzkie, z ranami szarpanymi i tak indywidualne, jak każdy z nas jest indywidualny.
 A i uważam, że też będą tacy, co być może nigdy się nie pozbierają po tym, co im zaserwowała ta "najjaśniejsza" WTS.
 Z tym swoim niewolnikiem omylnym i nienatchnionym i tą całą swoją tęczą światełek, przeróżnistych zmian w zrozumieniu rzekomej prawdy.
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Lebioda w 11 Grudzień, 2016, 05:35
Czytając wszystkie Wasze wypowiedzi, w wątku, którego zapoczątkowała Estera, dochodzę do wniosku, że dyskusja trochę zbacza w innym kierunku, dlatego jeszcze na moment wrócę do początku. Postanowiłem rozwinąć fragment mojego wpisu, którego cytuję poniżej.

>„Jest mi ogromnie szkoda tych wszystkich, których tam zostawiłem, ale bez nich, czy z nimi, pójście dalej tamtą drogą nie miało już sensu. Nastąpił rozdźwięk między nami.”<

Zanim rozwinę ten powyższy wątek.

Rzeczywisty mój pobyt w Organizacji trwał dwadzieścia lat. Następne dziesięć lat, to już etap wychodzenia. Jak widać, opuszczanie Organizacji, następowało również z pewnym mozołem. Dodatkowo należy przyjąć poprawkę na ówczesne warunki dostępu do innej wiedzy niż świadkowskiej, a ponadto od tej chwili, stałem się odstępczą wyspą na bezkresnym Oceanie. To jakby odpowiedź dla tych wszystkich, którzy w tej chwili zdecydowali się na ten podobny krok, ale jeszcze z jakichś powodów, muszą jeszcze zachować swoją „dwulicowość”.

A teraz powracam do powyższego cytatu. W tamtym czasie, rzeczywiście zostawiłem tych jakby nie było moich przyjaciół, z którymi było mi dotąd po drodze, a na dodatek, wielu tych osobiście podtrzymywałem, aby nie upadali na tej drodze. Taki to paradoks mojego świadkowskiego życiorysu! Ale jest też jeszcze inny paradoks jakby tego samego życiorysu. Tych, których w tamtym czasie opuściłem, spotykam teraz tu, na tym Forum. Może nie zupełnie tych samych, ale to w tamtym okresie niejednokrotnie Wasi Ojcowie i Wasze Matki przychodziły na Świat już w „prawdzie” urodzonych, które były tą nadzieją, aby „Boża Organizacja” rosła w siłę, a ludziom w Brooklynie żyło się dostatniej – parafrazując pierwszego sekretarza PZPR, Edwarda Gierka z okresu PRL. Nie bez kozery przywołuje tu Waszych Rodziców. Kilka wnucząt, których znałem ich dziadków, odezwało się do mnie. Jest to dla mnie osobiście bardzo miłe, ale też wielka nadzieja, że już potomni tej mojej „przygody”, nie zechcą jej kontynuować!
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: listonosz w 11 Grudzień, 2016, 08:07
Duzo jest prawdy w tym co pisze lebioda,choc moze koncowy wniosek ,troche zbyt optymistyczny ? Taka juz jest nasza ludzka mentalnosc ,ze zawsze szukamy "wyzszych" sensow w zyciu . I sprawia nieraz przypadek , ze na naszej drodze pojawia sie jakas religia/sekta. Nie inaczej bylo z Zydami w 1 wieku n.e. Wydaje mi sie ,ze i tak wzglednie miekko wyladowalismy po wyskoczeniu z tego Zeppelina ;) W latach 80-tych w Poznaniu ,w zborze na Ogniku prowadzono studia biblijne z bardzo wieloma mlodymi ludzmi i dobrze pamietam nasza fascynacje ta ,nowa dla nas wiedza ! Wygladalo to na dobra alternatywe miedzy Kosciolem Katolickim i propagowanym przez komune ateizmem. Atmosfera byla super ,spotkania wylacznie w mieszkaniach ,mili i uczciwi ludzie...Dostep do krytycznych opracowan na temat SJ praktycznie zerowy ... A na zewnatrz zly swiat ,kryzys ,stan wojenny itd. Nic dziwnego ,ze lecielismy jak muchy do g....( sorry ,powinno byc "jak pszczoly do miodu" ;) Ja sam dopiero po emigracji do Niemiec moglem rozwinac krytyczne myslenie i zauwazylem jaka gigantyczna Organizacja-Firma  za tym wszystkim stoi!  Czy to wszystko to stracony czas i gonitwa za zludzeniami ?  Dla mnie zdecydowanie nie ! Byl to pewien etap rozwoju wewnetrznego i trzeba go bylo przejsc. Bo wydaje mi sie ,ze do zrozumienia czym tak naprawde jest chrzescijanstwo konieczne jest zostanie fundamentalistycznym chrzescijaninem i pozniej rezygnacja z tego... W jednym z postow wspomnialem o ksiazce E.Carerre "Krolestwo" i polecam ja wszystkim ktorzy zastanawiaja sie nad wlasna religijnoscia .Punkt widzenia ,co prawdwa, dosyc mocno katolicki ale mysli tam zawarte maja uniwersalny charakter i SJ czy ex-SJ znajda tam na pewno cos dla siebie. Milej Niedzieli ! :)
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Estera w 11 Grudzień, 2016, 16:26
  ... "nadzieja, że potomni tej mojej "przygody", nie zechcą jej kontynuować" ...
 
  Bardzo trafnie to ... Drogi Lebiodo ... określiłeś.
  Choć, od czasów, wspomnianego, przez Ciebie, Edwarda Gierka z PRL-u, niestety, sporo osób dało się złapać w sidła wts-u.
  Ale dzięki szerokiemu dostępowi do wiedzy, z poza źródeł ... "strażnicowych wód życia" ...
  Dzięki internetowi, wiele osób może doznać przebudzenia z tej sekty. Ja też do nich należę.
  I nie musimy, tak, jak Ty, w czasie swojego odchodzenia, czuć się taką samotną wyspą na oceanie, w tym odejściu...
  Ponieważ sporo osób wybudza się z tego kłamstwa religijnego.
  Nie musimy czuć się tak bardzo samotni, chociaż też, wielu z nas, pozostawiło, lub pozostawi, tam, swoich przyjaciół i znajomych.
  Ale, między innymi, dzięki takiemu forum, jak to tu, można doznać jakiegoś pokrzepienia i wsparcia, że się nie jest samemu.
  Ty, Lebiodo, miałeś o wiele trudniej wtedy, niż my dzisiaj.
  Pozdrawiam Cię.
  Estera. 
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Tazła w 11 Grudzień, 2016, 18:52
Tazła ...

 Chciałam jeszcze nawiązać do Twojej wypowiedzi w tym wątku, bo nawiązałaś do tego, co napisałam.
 

   Widzę, że wychodzi masło maślane....

   
Cytuj
Ale mimo wszystko, to nie są łatwe decyzje, ani do podjęcia, ani do zrealizowania.
I każdy człowiek ma różną mentalność. Ty byłaś silna, poradziłaś sobie, ale nie każdy ma taką siłę.
Cytuj
Dlatego nie postrzegam tej sytuacji tak tylko w ... czarno-białych barwach ..., tj. to Ty widzisz


Pokaż mi gdzie ja napisałam:
- że to są łatwe decyzje, albo gdzie, że wszyscy  przechodzą tak samo ?
- że  wszystko jest czarno - białe?
- że byłam silna, mnie przyszło łatwo i przeszłam to bezboleśnie?

Cytuj
. A prawo do samostanowienia o sobie, zostało odebrane wszystkim, tam, przez mechanizmy manipulacyjne wts

Nie, to prawo nie zostało odebrane, tego prawa sami żeśmy się zrzekli przyjmując symbol. Zostało ono zastawione  dobrowolnie w zamian za sielskie anielskie perspektywy.



Co do empatii...ten zwrot stał się ostatnio tak modny, jest przez to tak wyświechtany, że zaczyna tracić na swojej wartości, jest mylona z rozgrzeszeniem i usprawiedliwianiem.
A bardzo często ci ,,rozdarci"  w organizacji szukają nie współczucia, ale rozgrzeszenia. Że są poszkodowani bo ich oszukano, że to nie jest ich błąd, to organizacja winna.
Naprawdę bardzo daleko mi do obrony organizacji, dostałam od niej nieźle w kość.
Jednak tak aby tylko jedna strona była winna w 100% to tu nie ma.


Cytuj
    ... To nie jest przesunięcie mebla, z jednego końca pokoju w drugi ... to prawdziwe życie ...

Ile razy siedziałaś z kimś i go pilnowałaś bo miał próby samobójcze po odejściu?
Ile nocy spędziłaś na czyimś dywanie obok kogoś kto wył z bólu gdy matka powiedziała mu prosto w oczy nie jesteś już moim dzieckiem?
Ile razy dzieliłaś się z kimś swoją pensją, aby miał z czego zrobić opłaty i kupić jakieś jedzenie, bo bracia po wykluczeniu zwolnili go też  pracy?
Ile godzin spędziłaś na telefonicznej rozmowie z kimś kto rozpaczał, bo siostra go nie wpuściła do swojego mieszkania i kazała więcej nie przychodzić? itd......
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Estera w 11 Grudzień, 2016, 20:01
  Tazła...
  Nie atakowałam Cię, tylko podzieliłam się swoimi przemyśleniami i wnioskami, po swoich odkryciach i obserwacjach.
  Nie musisz być taka drapieżna wobec mnie. I nie twierdzę, że bronisz wts.
  Czy Ty wszystko musisz atakować?

  To są tylko moje przemyślenia, po moich odkryciach o wts, z którymi sporo osób się zgadza.
  A Twoje pytania ... "ile siedziałaś? dzieliłaś? spędziłaś?" ... bardzo dobrze, że pomagałaś, na ile można było.
  Jeśli zajdzie taka potrzeba, również będę to robiła, bo kocham ludziom pomagać.
  Nie odbieraj tak wszystkiego do siebie, personalnie, tylko dlatego, że to powiedziałam w kontekście Twojej wypowiedzi.
  A słowo "empatia", dla mnie, oznacza to, co naprawdę oznacza i nie jest wyświechtanym sloganem na usprawiedliwianie wszystkiego.

  A co do samostanowienia, wyszło, "coś" za "coś", tylko nie do końca w pełnej świadomości u ludzi, z czym to się wiąże.
  I proponuję zamknięcie tej dyskusji pomiędzy nami, w związku z tym, że mamy pewne różnice zdań w tej kwestii.
  Nie chcę ataków z Twojej strony, tylko merytorycznej wymiany przemyśleń, ale widzę, że jest Ci ze mną nie po drodze.
  Nie napadam na Ciebie i Twoje poglądy i oczekiwałabym podobnej postawy, bez zjadliwej krytyki.

  I nie chcę doszukiwać się winy w ofiarach systemu wts, bo to trochę może wyjść na to ...
  ... Że kobieta zgwałcona ostatecznie okaże się winna, bo miała na sobie czerwoną, zbyt krótką spódniczkę, a nie gwałciciel...
  Tak ujmując sprawę symbolicznie. A jeśli chodzi o WTS ...
  W tym układzie, chyba nie ma najmniejszej wątpliwości, że to wts jest katem, a jej członkowie, ofiarami!
  No, chyba że, ktoś myśli inaczej, a ja się mylę.
  Warto to przemyśleć.
 
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Tazła w 11 Grudzień, 2016, 20:14
 Estera ja się nie czułam atakowana, ani też nie atakuję Ciebie.  Jednak zwracasz się do mnie, a więc odnoszę to co piszesz do siebie.
Więc chciałam Ci uzmysłowić, że ja to wszystko przerabiałam i było cholernie trudno, i miałam ochotę wrócić.
Chwilami rozważałam to bardzo poważnie. Każdy człowiek jest jak nałogowiec, po odcięciu od organizacji czuje się jak na głodzie.

I ja wszystko rozumiem, wiem jak to jest. Mnie nie trzeba ani tłumaczyć ani mnie przekonywać.

Miłego wieczoru :)
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Estera w 11 Grudzień, 2016, 20:20
Estera ja się nie czułam atakowana, ani też nie atakuję Ciebie.  Jednak zwracasz się do mnie, a więc odnoszę to co piszesz do siebie.
Więc chciałam Ci uzmysłowić, że ja to wszystko przerabiałam i było cholernie trudno, i miałam ochotę wrócić.
Chwilami rozważałam to bardzo poważnie. Każdy człowiek jest jak nałogowiec, po odcięciu od organizacji czuje się jak na głodzie.

I ja wszystko rozumiem, wiem jak to jest. Mnie nie trzeba ani tłumaczyć ani mnie przekonywać.

Miłego wieczoru :)
  Wiem, że jest cholernie trudno, Tazła, bo sama się o tym przekonuję z dnia na dzień.
  Jest to trudny etap życia i trzeba sił, żeby umieć się pozbierać.
  Dzięki wielkie za życzenia i również życzę miłego wieczoru  :D :D :D
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Blizna w 11 Grudzień, 2016, 23:27
No właśnie nie. Dziś wygląda to zupełnie inaczej. Dziś ludzie tak robią, bo łatwiej się rozejść i nie chcą się wiązać oficjalnie. Tacy ludzie często wprost o tym mówią. Mam kolegów, którzy z założenia takie związki postrzegają jako temporalne - na czas określony. W starożytności seks=ślub, a potem od razu - niezwłocznie - ceremonia zaślubin oficjalna, przy wszystkich. Nie dało się inaczej.

Uczeń jak lektury ani ściągi na jej temat nie przeczyta, tylko co nieco wie, zazwyczaj na kartkówce z lektury dostaję jedynkę. I takie właśnie "wiem co nieco" ja znajomością nie nazywam. Takie "co nieco" wręcz może wypaczyć obraz tego czegoś, co sądzimy, że znamy. I mówię tutaj o sobie samym, także nie bierz tego do siebie. Bo nie wiem na ile znasz tych Ojców Kościoła.

Estero, Majowie nie pozostawili nam na ten temat źródeł pisanych i jesteśmy skazani na domysły w tej kwestii. Po drugie Majowie, o których coś wiemy, to lud znacznie młodszy od Żydów. A pytałaś o dawniejsze kultury.

Blizno, widzę, że coś dopisałaś. Hmm... Stosunek do kobiet. Widzę, że znalazłaś w necie ten artykuł, bardzo zmanipulowany. Może Cię zaskoczę, ale tych cytatów nie ma u św. Augustyna ani u żadnego innego Ojca Kościoła. Ktoś zrobił psikus. Wszyscy klasycy, którzy to widzieli, pokazują to studentom jako przykład manipulacji recepcją dzieł starożytnych:) Augustyn, często w tym artykule internetowym cytowany, ma zupełnie inny stosunek do kobiet. Ojcowie co najwyżej powtarzają za św. Pawłem. Ale to musisz Pawła skrytykować, a nie ich, no bo on pierwszy to napisał.

"Widzę, że znalazłaś w necie ten artykuł?"

Nie wydaje Ci się, że jesteś bezczelny z tym swoim przekonaniem, że lepiej wiesz, co ja czytam, co ja widziałam i czym się kieruję?
Pudło.

Aha.
Panie filologu, "tak że" piszemy osobno, gdy chcemy użyć tego sformułowania w znaczeniu "a zatem", więc proszę nie kompromituj się więcej swoją butą, zarozumiałością i pseudowszechwiedzą.
Tak jak kompromitowałeś się tu na forum już nieraz.
Jeszcze jeden zarozumiały, pełen nieuzasadnionej wyższości i pogardy tekst z Twojej strony i lądujesz w moich ignorach.
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Gorszyciel w 12 Grudzień, 2016, 01:13
Słuchaj, może mi się wydaje. Po prostu krąży to po sieci jak plaga. Jeśli to nie to - bo dopisałaś o tych kobietach w ostatniej chwili modyfikując swój post - to powiedz mi skąd znasz temat "obraz kobiety w pismach Ojców Kościoła"? Bardzo jestem tego ciekaw - od początku pytam Cię skąd o tym wiesz, skąd temat znasz itd., a Ty odpowiedzi unikasz. po prostu mnie to ciekawi i tyle, bo sam się tym interesuję. I choć ja personalnie nic Ci nie napisałem, to Ty od razu atakujesz personalnie - wpierając mi jakąś wyższość i butę. Nie znasz mnie w ogóle, a tak sprawnie oceniasz, podczas gdy programowo twierdzisz, żeby nikogo nie oceniać i że to kościoły oceniają, choć ewangelie się nie wypowiadają na ten temat, o którym dyskutujemy. Zwłaszcza ciężko kogoś ocenić po pojedynczych postach - każdy ma swój styl pisania - jedni bardziej emocje, inni merytoryczne sprawy w nich zawierają, są także i tacy, którzy piszą trochę o jednym, trochę o drugim. Tak że, jako że ja Cię personalnie nie atakuję, zaprzestań proszę tej linii dyskusyjnej. Od razu kiedy napisałem zaatakowałeś moje dopowiedzenie jako zbędne, niepotrzebne, milion pierwsze etc. Też mógłbym wszem i wobec ogłosić, że to świadczy o twojej bucie, dumie, pozjadaniu wszystkich rozumów itp. Jednak nie mam w zwyczaju sięgać po argumentację ad hominem ani ad personam. Prywatnie bowiem twierdzę, że obranie tej linii dyskusji świadczy o tym, że mój interlokutor ma rację.
Nie jestem filologiem polskim i się w mowie naszej czasem mylę - jak niemal każdy. Co do także masz absolutną rację - zgłoś Nemo, niech poprawi błąd (jeśli Cię bardzo kuje w oczy), bo ja już nie mogę nanieść poprawki. A Ty popraw proszę błąd Ewangelie - piszemy to słowo literą małą (czasami słowo Ewangelia w liczbie pojedynczej można pisać litera wielką). Szkoda tylko, że na pozostałe sprawy nie odpisałaś.
Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie i przepraszam jeśli poczułaś się przeze mnie zaatakowana czy obrażona. Mogłem przesadzić w swoich przeczuciach. Wybacz mi zatem i - jeśli możesz - powiedz mi proszę (nawet na PW) skąd temat znasz. Wielce to dla mnie ciekawe.
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Estera w 12 Grudzień, 2016, 15:05
Duzo jest prawdy w tym co pisze lebioda,choc moze koncowy wniosek ,troche zbyt optymistyczny ? Taka juz jest nasza ludzka mentalnosc ,ze zawsze szukamy "wyzszych" sensow w zyciu . I sprawia nieraz przypadek , ze na naszej drodze pojawia sie jakas religia/sekta. Wydaje mi sie ,ze i tak wzglednie miekko wyladowalismy po wyskoczeniu z tego Zeppelina ;)
  Myślę, listonosz, że to co napisał Lebioda, w tym optymistycznym akcencie na koniec swojego komentarza...
  Jest bardzo na miejscu, czego dowodem może być choćby to istniejące forum, z tymi ludźmi, którzy tu są.
  A z tym Zeppelinem ... to dobre porównanie ... choć nie każdy miał miękkie lądowanko ...
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: listonosz w 12 Grudzień, 2016, 19:49
8
  Myślę, listonosz, że to co napisał Lebioda, w tym optymistycznym akcencie na koniec swojego komentarza...
  Jest bardzo na miejscu, czego dowodem może być choćby to istniejące forum, z tymi ludźmi, którzy tu są.
   
Tak ,z pewnoscia istnienie tego forum jest calkiem fajna sprawa i dlatego tez sie do was przylaczylem  :) Nie chce rowniez podwazac optymizmu Lebiody a raczej dac wyraz swoim watpliwoscia co do mozliwosci powstrzymania innych ludzi od wpadniecia w sidla sekt czy innych skrajnych ideologii. Po prostu to zdarzalo sie zawsze i bedzie sie dalej zdarzac . W kontekscie historycznym ,kazda z istniejacych dzis religii byla kiedys mala grupka dosyc zwariowanych radykalow z jakims tam guru na czele. Rozwinely sie one w gigantyczne Organizacje i nikt niestety nie moze nas zapewnic ,ze ze SJ nie stanie sie tak samo. Jedno jest pewne ,ze jezeli ta religia przetrwa nastepne 2000 lat to SJ z roku 4016 beda w cos calkiem innego wierzyc niz dzisiejsi swiadkowie. Tak jak dzisiejsi chrzescijanie wierza w cos calkiem innego niz ich protoplasci z 1w.n.e. A wiec wydaje mi sie ,ze wskazany jest dystans do wydarzen w ktorych akurat bierzemy udzial. Po prostu dobrze jest widziec nie tylko drzewa ale tez caly las . Temat jest dosyc obszerny i wlasciwie wykracza po za ramy twojego watku w ktorym , jak mi sie zdaje, chcesz omawiac raczej codzienne problemy osob rozczarowanych ta religia. Ale dobrze jest tez pomyslec ,ze pierwsi chrzescijanie mieli podobne dylematy gdy ich nadzieje  na powrot Mesjasza sie nie spelnily .Cala teologia NT-owa to proba radzenia sobie z ta sytuacja...Pzdr. ( Sorry ,cos sie pomerdalo z formatem a nie potrafie poprawic )
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Estera w 12 Grudzień, 2016, 20:10
  To co napisałeś, jest prawdziwe, jak najbardziej, pewnych sytuacji się nie uniknie.
  Jednak wiedza, do której dziś każdy może mieć dostęp np., dzięki internetowi, może powodować,
  że jednak wielu ją posiadając, nie wejdzie do żadnej sekty.
  Przynajmniej ze mną tak było i bardzo sobie cenię każdy rodzaj wartościowej wiedzy ntt.

  Taka osoba będzie umiała rozpoznać wszystkie, albo przynajmniej część tych mechanizmów działających w nich.
  Bo jednak odpowiednia wiedza otwiera wrota niewiedzy.

  Religie, oczywiście ewoluują i zmieniają swoje oblicze z upływem czasu, to taka normalna kolej rzeczy.
  I może tak być, jak właśnie napisałeś, za 2000 lat, np., z chrześcijaństwem.

  A jeśli chodzi o ten wątek, to może nie chodzi mi o roztrząsanie problemów osób rozczarowanych wts-em...
  Na to jest sporo tych wątków tutaj.
  Choć przy okazji się o tym również wspomina ... bo trudno jakby oddzielić jedno od drugiego.
  Ale raczej, jak ten etap życia, wpłynął jakby na nasze dalsze decyzje i zapatrywania, na dalsze losy tych co wyszli.
  Jakie wnioski ktoś z tego wyciągnął, dla siebie czy dla innych.
  Także śmiało można zabierać głos i dzielić się swoimi przemyśleniami, żeby inni mogli z tego odnosić korzyść.
  Bo sporo jest osób, które jako goście, to forum czytają i odnajdują swoje myśli.
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: listonosz w 13 Grudzień, 2016, 15:25
 

  A jeśli chodzi o ten wątek, to może nie chodzi mi o roztrząsanie problemów osób rozczarowanych wts-em...
  Na to jest sporo tych wątków tutaj.
  Choć przy okazji się o tym również wspomina ... bo trudno jakby oddzielić jedno od drugiego.
  Ale raczej, jak ten etap życia, wpłynął jakby na nasze dalsze decyzje i zapatrywania, na dalsze losy tych co wyszli.
  Jakie wnioski ktoś z tego wyciągnął, dla siebie czy dla innych.

 
                                                                                                                                                    Z pewnoscia zostanie SJ bylo dla mnie bardzo intensywnym przezyciem ,zmiana swiatopogladu ,celow zyciowych ,srodowiska... A ,ze wychowany bylem ateistycznie i w dodatku w wojskowej rodzinie to mozesz sobie wyobrazic ,ze na wsparcie ze strony najblizszych nie moglem za bardzo liczyc. W dodatku byl to poczatek lat 80-tych ,a wiec rowniez chaos polityczny, kryzys itd. Teraz mysle,ze to cale  zyciowe zdezorientowanie mialo znaczny wplyw na zanik krytycznego myslenia u takiego 20 letniego mlokosa jakim wowczas bylem. W zborze znalazlem to ,czego mi brakowalo na codzien : milych, uczciwych ludzi ,konkretne zasady postepowania ,nadzieje na przyszlosc , a ze mialem tzw."gadane" to predko przyszly przywileje i co za tym idzie rowniez akceptacja otoczenia. Poznawanie Biblii (choc jednostronne ),nauka logicznej argumentacji ,umiejetnosc przemawiania do duzej liczby ludzi to z pewnoscia pozytywne umiejetnosci nabyte u SJ ,dodam do tego jeszcze nauke uczciwej i ciezkiej pracy .Bylem bowiem wczesniej dosyc mocno rozpieszczonym maminsynkiem i lubilem sie migac od roboty ;D  Ale sa to cechy ktore z pewnoscia mozna rowniez zdobyc w inny sposob . W czasie gdy bardziej krytycznie spojrzalem na ta spolecznosc i rowniez na siebie,pomocne mi byly co niektore ksiazki (tak,tak wtedy jeszcz czytano ,a PC byl zadkoscia  ;) ) Np : "My" Zamiatina , rozne eseje S. Lema , "Bog urojony" Dawkins`a  no i pozniej ,gdy juz mialem Internet to oczywiscie "Kryzys sumienia" . Na pewno waznym elementem mojego duchowego rozwoju jest tez Aikido i medytacja Zen ktore praktykuje juz od wielu lat. Nie ma to nic wspolnego z Biblia ale uczy pokojowego rozwiazywania konfliktow i dystansu do samego siebie. No ,w kazdym razie dosyc duzo bylo turbulencji zanim wyplynalem na spokojniejsze wody !...Pzdr  :)
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Estera w 13 Grudzień, 2016, 17:01
  No fajnie listonosz, że podzieliłeś się tym swoim etapem życia.
  I że przeżyłeś pomyślnie te swoje "turbulencje", zanim dotarłeś na spokojne wody.
  Bo mogłeś się utopić i nie byłoby Cię tu, na forum.
   :D :D :D
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Estera w 08 Luty, 2017, 12:26
   
                  ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP I TRZEBA IŚĆ DO PRZODU ...

         Tak to mogę na tę chwilkę określić, jeśli chodzi o moje życie.
         Jakby ta pierwsza fala szokowego tsunami po odkryciach nt. tej jedynej zbawiennej, jest już poza mną.
         Minęła ta pierwsza wściekłość na te oszukańcze praktyki WTS.
         Jest już ponad rok, jak mentalnie wyszłam z tej sekty, życie moje toczy się dalej.
         I co najważniejsze, toczy się tak, jak sobie zaplanowałam.
         Zacznie się nowy rozdział w nim. Lepszy. Już od jakiegoś czasu jest lepszy, radośniejszy.

         I WSZYSTKIM, KTÓRZY PRZEŻYWALI, TO CO JA, ŻYCZĘ POUKŁADANIA SWOJEGO ŻYCIA NA NOWO.
         Taki start od nowa, nie jest łatwy, ale możliwy.
         Mój etap, jakby świadkowego życia zakończył się.
         Wygląda ono dziś, zupełnie inaczej, niż to było ponad rok temu.
         I to jest moje zwycięstwo.
         I takich zwycięstw, życzę wszystkim, poszkodowanym w jakikolwiek sposób przez tę sektę.
         Pozdrawiam serdecznie.
          :D :D :D :D :D :D :D
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Maro w 20 Luty, 2017, 16:31
Wielu z nas, tu przebywających na tym forum, może zastanawiało się nad tym ...
Jak to się stało, że na naszej drodze w poszukiwaniu Boga, stanęliśmy na ścieżce Świadków Jehowy?
Jeżeli szukaliśmy Boga, prawdy o Nim, to dlaczego stanęliśmy na takiej fałszywej drodze do Niego?


Wczoraj ,rozmawialem ze Swiadkiem Jeowy. To miala byc krotka 5 minutowa rozmowa. Jak sie okazalo, rozmawialismy chyba ze dwie godziny. Poznalem nieco jego historie i po naszej rozmowie postawilem sobie dokladnie to samo pytanie co Ty. Jak to sie stalo,ze stanal na sciezce Swiadkow Jehowy?  Sluchajac go i jego historii doszedlem do wniosku, ze ta religia odpowiedziala na jego potrzeby, a dokladniej pomogla mu wydostac sie ze skomplikowanej sytuacji zyciowej. Nadala mu inny kierunek i nadala inny sens.   Dzis ma przekonanie, ze dokonal slusznego wyboru. Z czym sie  oczywiscie nie zgadzam, lecz mu tego nie powiedzialem.  Mysle, ze cos zrozumialem,a mianowicie, ze to nie przypadek, ze tam sie trafia. Jesli masz jakos porobane zycie, nie masz celu, albo wpadasz w jakies nalogi, albo ksiadz nie chce dac ci rozgrzeszenia i przychodzi czas, ze dochodzisz do dna, moze sie zdarzyc, ze zostanie SJ jest jakims wyjsciem, jakas terapia. I jesli mamy w sobie jakas iskre by nie stac w miejscu ale sie rozwijac, bycie SJ bedzie nasza czescia drogi zyciowej, doswiadczeniem, rozwojem a nie celem.  Zrozumialem tez, ze nie moge brac odpowiedzialnosci za jego zycie i wyciagac go z tego. Nie czuje w sobie takiej misji, bo uwazam, ze przyjdzie czas i spotka odpowiednich ludzi, ktorzy przyczynia sie do tego, ze pojdzie dalej,albo i nie. To jego zycie i jego wybory.  By wejsc musi byc odpowiedni czas i by wyjsc takze. Ja przynajmniej nie zamknalem sobie drogi do daleszej rozmowy.

Pytasz czy to falszywa droga do Boga?  nie wiem czy jest to wlasciwie postawione pytanie. Nikt nikogo na sile nie pcha do tej organizacji, nie mam watpliwosci,ze ten czlowiek ja i kazdy inny ze szczerych pobudek zostaje SJ. Ale nie mozna tez zapominac o naszej wlasnej odpowiedzialnosci.  Nie wierze w falszywe czy prawdziwe religie, kazda jest tak samo prawdziwa jak i falszywa. Dlaczego? Bo kazda religia jest jakby szyta na miare. Jeden wybiera SJ, inny Mormownow inny Ewankelikanow, Adwentystow, itd. Bo skoro tam poszlismy cos nam Osobiscie sie podobalo, jak wychodzimy to tez z tego samego powodu, osobiscie cos sie nam nie podoba.  Moze warto postawic dodatkowe pytanie.  Czy wazne jest w co wierzysz, czy raczej kim jestes?   
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Gorszyciel w 20 Luty, 2017, 16:37
Wczoraj ,rozmawialem ze Swiadkiem Jeowy. To miala byc krotka 5 minutowa rozmowa. Jak sie okazalo, rozmawialismy chyba ze dwie godziny. Poznalem nieco jego historie i po naszej rozmowie postawilem sobie dokladnie to samo pytanie co Ty. Jak to sie stalo,ze stanal na sciezce Swiadkow Jehowy?  Sluchajac go i jego historii doszedlem do wniosku, ze ta religia odpowiedziala na jego potrzeby, a dokladniej pomogla mu wydostac sie ze skomplikowanej sytuacji zyciowej. Nadala mu inny kierunek i nadala inny sens.   Dzis ma przekonanie, ze dokonal slusznego wyboru. Z czym sie  oczywiscie nie zgadzam, lecz mu tego nie powiedzialem.  Mysle, ze cos zrozumialem,a mianowicie, ze to nie przypadek, ze tam sie trafia. Jesli masz jakos porobane zycie, nie masz celu, albo wpadasz w jakies nalogi, albo ksiadz nie chce dac ci rozgrzeszenia i przychodzi czas, ze dochodzisz do dna, moze sie zdarzyc, ze zostanie SJ jest jakims wyjsciem, jakas terapia. I jesli mamy w sobie jakas iskre by nie stac w miejscu ale sie rozwijac, bycie SJ bedzie nasza czescia drogi zyciowej, doswiadczeniem, rozwojem a nie celem.  Zrozumialem tez, ze nie moge brac odpowiedzialnosci za jego zycie i wyciagac go z tego. Nie czuje w sobie takiej misji, bo uwazam, ze przyjdzie czas i spotka odpowiednich ludzi, ktorzy przyczynia sie do tego, ze pojdzie dalej,albo i nie. To jego zycie i jego wybory.  By wejsc musi byc odpowiedni czas i by wyjsc takze. Ja przynajmniej nie zamknalem sobie drogi do daleszej rozmowy.

Pytasz czy to falszywa droga do Boga?  nie wiem czy jest to wlasciwie postawione pytanie. Nikt nikogo na sile nie pcha do tej organizacji, nie mam watpliwosci,ze ten czlowiek ja i kazdy inny ze szczerych pobudek zostaje SJ. Ale nie mozna tez zapominac o naszej wlasnej odpowiedzialnosci.  Nie wierze w falszywe czy prawdziwe religie, kazda jest tak samo prawdziwa jak i falszywa. Dlaczego? Bo kazda religia jest jakby szyta na miare. Jeden wybiera SJ, inny Mormownow inny Ewankelikanow, Adwentystow, itd. Bo skoro tam poszlismy cos nam Osobiscie sie podobalo, jak wychodzimy to tez z tego samego powodu, osobiscie cos sie nam nie podoba.  Moze warto postawic dodatkowe pytanie.  Czy wazne jest w co wierzysz, czy raczej kim jestes?

Ciekawy wpis. Ale chyba nie powiesz, że nikt w tę religię nie pcha dzieci ŚJ?
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Maro w 20 Luty, 2017, 20:23
Ciekawy wpis. Ale chyba nie powiesz, że nikt w tę religię nie pcha dzieci ŚJ?




Nie wiem co miales na mysli stawiajac to pytanie?  Ale jesli np. rodzice sa Swiadkami Jehowy to wedlug Ciebie powinni je zostawic w domu gdy udaja sie na zebranie?  Wiem z wlasnego doswiadczenia gdy bylem dzieckim mnie bylo wsio ryba do jakiego kosciola chodze(rodzice byli Katolikami).Dopiero gdy mialem kilkanascie lat zaczalem zastanawiac sie bardziej nad tym wszystkim i wyciagac wlasne wnioski. Dziecko ma zaufanie do rodzicow i czesto przyjmuje ich poglady religijne.  Co innego gdy rodzice zmuszaja wlasne dzieci do wyznawania jakiejs religii. Czyli jak uzyles w pytaniu pchaja swoje dzieci. Albo odwracaja sie od nich gdy np.dziecko nie chce byc SJ.  Ale raczej jest to retoryczne pytanie, bo zmuszanie kogokolwiek jest forma przemocy a czy to zle czy dobre mysle, ze kazdy zna odpowiedz.  Przypomnialy mi sie rozne tego przyklady opisywane na tym forum. Np jak matka z malym synem i corka chodzila na zebrania. Matka zmuszala dzieci by w bezruchu siedzialy cale zebranie. Maly chlopczyk, moze ze strachu albo z powodu malej pojemnosci pecherza sikal  w majtki. Mial odparzona pupe,wiec mocz parzyl go ,sprawial bol, wiec chlopiec zsuwal sie w dol, a matka potrzasala nim i sadzala na krzesle.  Sam pamietam matke, ktora moze z dwuletnim synem wychodzila w trakcie zebrania do toalety bo sie wiercialo czy halasowalo i tam trzepala mu pupe. To sa dramaty. Albo straszenie dzieci Armagedonem ze zgina w nim jesli nie zrobie tego czy owego. Albo szarpanie czy bicie. Nie znalazlem nigdy w literaturze SJ zachety do przemocy nad dziecmi. To czasem rodzice majacy w gruncie rzeczy problem z samym soba staja sie pewnego rodzaju oprawcami, sa agresywni, konformistyczni i chca zmusic dzieci by nie zaburzaly im idealistycznego obrazu wlasnej rodziny jaki chca pokazac innym. Znalem tez rodziny SJ kochajacych w rozsadny sposob swoje dzieci, do niczego ich nie zmuszajac dajac im odczuc ze szczerze je kochaja i szanuja.  W tym przypadku nie mam pewnosci czy dzieci czulyby sie w takiej sytuacji pchane do religii SJ? Wedlug mnie nie.   Wierze w madrosc dzieci i gdy damy im  wolnosc wyboru, nauczymy ich samodzielnego myslenia, zauwaza falsz czy hipokryzje, moga wybrac wedlug wlasnego uznania, nawet jesli nam sie to nie podoba. Ja jestem osoba niewierzaca bo to moj wlasny wybor ,wedlug mnie najlepszy. Ktos inny dokona innego wyboru,wedlug niego najlepszy. Wedlug mnie te dwa wybory sa tak samo dobre. Bo uwazam, ze nie ma nic zlego w tym ze ktos wierzy czy nie wierzy. Jesli znam osobe wierzaca, ktora jest wrazliwa,madra,zyczliwa, otwarta, przyjacielska,z poczuciem humoru ,uczciwa, majaca ciekawe hobby, szalona, zakrecona, fajna po prostu kochana, to co moze mnie obchodzic jej wiara? Nic! po prostu w tej kwestii mam inne zdanie. A czy jest w tym cos niezwyklego?  Wlasnie to jest fajne, bo dla mnie to jest do wyrzygania nudne gdy wszyscy mysla tak samo. Dlatego takie osoby z powyzszymi cechami szanuje. Dla mnie to to samo jakbym mial mniej kogos lubic bo ma inny kolor skory,a poza tym jest ok. Wiec podsumowujac wierze, ze jesli dziecko ma szczerych kochajacych, dobrych, zyczliwych rodzicow to nie sadze ze ta czy inna religia wyrzadzi jakies trwale szkody na psychice. Bo rodzina bedzie dla nich silnym fundamentem a nie religia.
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Startek w 20 Luty, 2017, 20:42
Ja pamiętam z dzieciństwa te straszne sceny armagedonu w książkach które były unas  w domu. Bałem się po nocach ,
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Estera w 20 Luty, 2017, 20:51
    Chociaż byłam bardzo gorliwą osobą, będąc świadkiem Jehowy,
    to nie zmuszałam swoich dzieci do tego, czego nie chciały w tej kwestii.
    Tym bardziej, że bardzo szybko zauważały tę obłudę zborową, którą ja też widziałam.

    Owszem, jak były małe, prowadzałam je na zebrania i wyjeżdżałam na zgromadzenia, jak to przykazywał wts i tam inne pierdoły.
    Ale jak podrosły i chciały same dokonywać wyborów w tych sprawach, to pozwalałam im na to.
    Nie było mi przyjemnie wtedy, że nie chciały służyć Bogu, ale liczyłam na to, że jednak z czasem się opamiętają i pójdą drogą śj.
    Dziś, kiedy odkryłam prawdę o WTS, cieszy mnie fakt, że dzieci nie są świadkami.
    Obrały swoje drogi życia i nie muszę się za nich wstydzić, chociaż nie są w tej "przenajświętszej, jedynej, zbawiennej" wts.
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Gorszyciel w 20 Luty, 2017, 21:25
No rozumiem wszystko. Ale czemu ostracyzm, jak wybudzi się ktoś, kto się ochrzcił mając lat 9 czy 15 i nie widząc innej alternatywy? Wg mnie ŚJ nie są jak piszesz religią jak każda, a po prostu sektą z bardzo destruktywnymi praktykami działania, które niszczą ludzi, którzy jakkolwiek ośmielą się pomyśleć inaczej, nawet w mało znaczącej sprawie.
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: HARNAŚ w 21 Luty, 2017, 06:49
Organizacja to jednak kupa szczęścia z przewagą .... kupy ;D
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Startek w 21 Luty, 2017, 09:42
Jeśli chodzi pytanie zawarte w temacie : Czy to tylko jakiś etap ... To śmiało mogę powiedzieć , dla mnie to że byłem Świadkiem Jehowy , było pewnym etapem w drodze do Boga . Wyniosłem z tamtąd pewna lekcję . Nie należy ufać różnym takim nauczycielom ,  nie wiem jak potoczyło by  się moje życie , być może latał bym do kościoła co niedzielę , ewentualnie jak większość byłbym religijny od święta . Albo całkiem utracił bym wiarę i było by tak Bóg swoje a ja swoje . Na prawdę nie wiem ,  będąc świadkiem miałem jednak do czynienia z biblią , jakiś czas była ta normalna , dopiero później pojawiła się Nowego Światła.  Miałem sentyment do Nowego Testamentu w przekładzie Biskupa Romaniuka , którą  często sobie czytałem  , gdy nie było jeszcze przekladu nowego światła , wiele osób czytało jednak Pismo Święte coś zawsze w umyśle zostało . Nauczyliśmy się operować Biblią i byliśmy w jakiś sposób zachęcani do czytania jej . Na przestrzeni lat mnóstwo osób wyszło z WTSu , odnalazło swoją drogę do Boga w Chrystusie . Rozmawiałem z wieloma ludźmi którzy byli świadkami każdy opowiadał co było przyczyną że się obudzili. Jeden z braci opowiadał że Jego poruszył taki werset z Obu 1: 7 ,, Oto nadchodzi wśród obłoków. Ujrzy Go każde oko , również ci , którzy Go przebili . Opłakiwać Go będą wszystkie plemiona ziemi . Nam wmawiano przyszedł niewidzialnie lub jest obecny od 1914 r . PAN JEZUS  powiedział gdzie dwóch lub trzech zgromadzi się w imię moje Ja będę tam obecny . Poznaliśmy Biblię na tyle że mogliśmy z konfrontować nauki strażnicy ze Słowem Bożym .  Każdy z nas ma swoją historię wyjścia , każdego pobudzalo co innego do spojrzenia na tą całą organizacje w innym aspekcie .  Na całym świecie wybudza się mnóstwo ludzi i odnajdują drogę do Boga którą jest Chrystus . Czy uważacie że każdy z nas , ot tak ,  o własnych siłach wybudził się i opuścił tą organizację . Macie dowody , bliscy nasi którzy tam siedzą i nasze próby aby ich wybudzać .  Bóg na różne sposoby dotyka nas i pomaga nam przejrzeć ,  składa się na to także praca wielu ludzi , akcje informacyjne w internecie  czy odpowiednia literatura .  Gdy już jestemy wybudzeni  i wychodzimy , pojawia się problem , CO DALEJ I DOKĄD PÓJDZIEMY ?  Wielu z nas , jest obrażonych i traci wiarę , szczególnie w tych początkowym  okresie po wyjsciu .  Ja swój kierunek już obrałem , posłużę się słowami Ap . Piotra  ,, Ty Panie masz słowa życia wiecznego "  . Dlatego ja twierdzę że bycie tam w WTSie , było pewnym etapem mego życia w odnalezieniu drogi do Boga . Jakąś lekcje z tamtąd wyniosłem . Moja drogą jest teraz Jezus Chrystus , tego z całego serca życzę wszystkim na forum i tym którzy się wybudzają i wybudzą .

Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Estera w 21 Luty, 2017, 11:06
Ja pamiętam z dzieciństwa te straszne sceny armagedonu w książkach które były unas  w domu. Bałem się po nocach ,
     Ładnie to opisałeś Startek  :) :) :)
     Bycie świadkiem, to jakiś etap, który zaważył w jakiś sposób na naszym życiu.
     Dał nam wts w kość, ale mogliśmy też zauważyć, co jest prawdą, a co fałszem, w tej religii korporacyjnej.
     WTS, już przynajmniej, nas wybudzonych, nie straszy Armagedonem i zazębiającymi się pokoleniami.
     A Jezusa w swoim życiu, możemy naśladować bez wts-u.
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Maro w 21 Luty, 2017, 11:25
No rozumiem wszystko. Ale czemu ostracyzm, jak wybudzi się ktoś, kto się ochrzcił mając lat 9 czy 15 i nie widząc innej alternatywy? Wg mnie ŚJ nie są jak piszesz religią jak każda, a po prostu sektą z bardzo destruktywnymi praktykami działania, które niszczą ludzi, którzy jakkolwiek ośmielą się pomyśleć inaczej, nawet w mało znaczącej sprawie.




Rozumiem Twoje odczucia. Dzialo sie i dzieje tam tez wiele zlego, ale zalezy na czym chcemy sie skupic. Nie jestem rzecznikiem tej religii wiec nie czuje sie kompetentny do wyjasniania spraw czemu ostracyzm, czemu sekta lub czemu nie, jakie metody manipulacji stosuje itd. Dlaczego ktos niszczy i w jaki sposob kogos kto mysli inaczej. Na te pytania to pewnie kazdy sobie sam musi odpowiedziec.


Moge w zasadzie wypowiadac sie w swoim imieniu i podzielic swoim wlasnym doswiadczeniem i wlasnym punktem widzenia.  Bylem czlonkiem komitetu sadowniczego wiec znalem rozne sprawy od podszewki.   Ale aby byc uczciwym, w kazdej religii mozemy spotkac zlych i dobrych ludzi, przeciez tez tam byles, ja bylem, a wielu dobrych ludzi jest tam nadal. Nie wydaje mi sie religia Swiadkow Jehowy jakos inna od innych pod tym wzgledem.  Niemniej rozne religie mozna ulozyc na skali od tych fundamantalistycznych a konczac na tolerancyjnych i pozwalajacych na spora niezaleznosc i wolnosc mysli. Swiadkow Jehowy zapewne moznaby umiescic po tej stronie religii bardziej fudamentalnych. Ja osobiscie mam ponad dwudziestoletni romans z ta religia. Bylem dosc aktywnym czlonkiem od poczatku az do samego konca. Kilka lat bylem pionierem pomocniczym,potem stalym,sluga pomocniczym, starszym, mialem rozne zadania. Bedac teraz z boku, nie odczuwam, zadnej zmiany , ze bylem kiedykolwiek innym czlowiekiem jak obecnie, poza pewna zmiana perpektywy. Nigdy nikt  w zborach jakich bylem nie zabranial mi na wyrazanie mi mojego zdania. Owszem z wiadomych wzgledow spotykalem sie z oporem ale ja z uporem maniaka robilem swoje, konczylem szkoly ,studia, prowadzilem wlasne firmy itd. A jak ktos tu na forum obrzuci mnie blotem, bo bedzie mial inny punkt widzenia, to mam to forum nazwac sekta?.  Gdy wyglaszalem np. wyklady w roznych zborach,oczywiscie poruszalem sie w granicach szkicu, ale zawsze staralem sie poruszac to co wydawalo mi sie za wazne, i co moze byc pomocne sluchaczom. Kochalem szczerze tych ludzi i nie mnie oceniac samego siebie ale nie sadze bym byl jakims fanatykiem. Owszem,musialem poruszac sie wedlug pewnych granic,ale to wydaje mi sie naturalne jesli wierzlem w to co do zasady.  Zawsze udalo mi sie znalezc jakis artykul, mowiacy wprost lub ktory sugerowal to co uwazalem  za sluszne i wlasciwe,wiec nie mialem nigdy problemu w forsowaniu tego co chcialem.

Np. Gdy nie mialem w zborze jeszcze zadnyc przywilejow mialem powazny konflikt ze starszym zboru , sprawe postawilem na ostrzu noza i zajal sie tym przedstawiciel z Nadarzyna. Starszy z ktorym bylem w konflikcie przygotowal sie do dyskusji, wynotowal sobie rozne wersety by wygrac ze mna potyczke,wiedzialem, ze nie gra ze mna szczerze. Przewidzialem jego ruchy, zalozylem, ze nie bedzie korzystal ze straznic wiec przygotowalem artykuly ze Straznicy. No i potyczke przegral. Musial mnie przeprosic i po tym stracil cala pewnosc siebie i po prostu sie mnie bal, widzialem ze czuje respekt i nigdy juz wiecej nie mialem z nim zadnego konfliktu. Rozmawialem takze z kobietami sam na sam w cztery oczy, bo czesto czulem, ze sa tematy ktorych nie da sie omowic w szesc oczu , bo czulem ze byloby to naruszajace ich godnosc. Ale robilem to w taki sposob, ze nikt nie byl w stanie nic mi zrobic. Bo zawsze takie rozmowy przeprowadzalem w parku na lawce. Z mezczyznami bylo podobnie gdy sprawy byly dyskretne.  Rozmawialem tez z wykluczonymi i nie stronilem od nich.  Pamietam jak takze przez internet wiele lat temu, a ze to juz bylo ladnych nascie lat temu, nie wiem czy czegos nie przekrece ale to byly rozmowy chyba z niejakim Janoszem bylym SJ, cos mi tak swita. To byly bardzo ciekawe dla mnie rozmowy i dla niego jak pamietam takze. Rozmawialismy o Jezusie i jego naukach. Co ciekawe w zasadzie ze wszystkim ze mna sie zgadzal i nie umial pojac jak ja Swiadek Jehowy mam takie a nie inne wnoski i spostrzezenia. Wiec podsumowujac. Nie czulemsie tam jak w wiezieniu

Na koniec wroce do tego co mowisz na temat destrukcyjnych metod dzialania, bo to mnie tez jakos intryguje. Nie wiem, czy gdyby przyrownac nasza dominujaca religie w Polsce do wyznania SJ to czy KK by nie wygral.  Ta religia to dopiero jest mistrzem destrukcji. Chce kontrolowac wszystko i wszystkich. Jest w wojsku, policji, szpitalach, strazy pozarnej, sluzbie lesnej, w kazdym urzedzie wisi krzyz, jest w kazdej instytucji, po prostu macki ma wszedzie jak mafia. Polska tak naprawde nie istnieje, mamy kolejny rozbior tego kraju przez to panstwo Watykanskie, ktore kontroluje to panstwo i ludzi. W normalnym kazdym kraju jest rzad danego kraju, ktory rzadzi i dba o dobro ogolu. Np w Anglii to krolowa i parlament ustala kto zostanie biskupem w kosciele anglikanskim,a nie kosciol ustala kto bedzie rzadzic..  Ale nie w Polsce, bo rzad najpierw dba o dobro kleru a co skapnie o dobro ogolu. Bo kto rozdaje karty? Kosciol mowil do rzadzacych:  my nagonimy wam ludzi by na was glosowali,wiec dostaniecie wladze a jak wygracie bedziecie nas sluchac i dbali o nasze interesy. No i tak jest. Kto dalej rozdaje karty? KK. Jesli sie nie spiszecie i nie bedziecie nam ulegli to nie wygracie kolejnych wyboror bo to my mamy ludzi w kieszeni mowi kk, a nie wy. A o kogo bedzie dbal rzad? , o siebie, by nie przegrac kolejnych wyborow wiec bedzie spelnial postulaty i zachcianki kosciola i bedzie jemu ulegly. A co robia ciemni ludzie ? tancza jak zagraja. To wyznanie oglupia wieksza czesc narodu, wiec kto jest lepszym mistrzem manipulacji?. Naczelna wladza w tym panstwie jest KK a potem rzad marionetkowy ulegly tym ponad rzadem,wiec tak naprawde nie zyjemy w wolnym kraju i to jest bardziej tragiczne niz religia SJ. Dla mnie to jest przyklad destrukcyjnej sekty.

Jesli poczytamy opinie innych na tym forum, okazuje sie , ze sa naprawde rozne, maja rozny stosunek do religii SJ,rozne wnioski i kazdy wybiera swoja wlasna droge. Mysle,ze warto je czytac bo to rozszerza  horyzonty.  Mysle tez, ze zycie przeszloscia raczej nie ma sensu bo ona byla a nie jest. Jest dzis i nadzieja na lepsze jutro, ale by jutro bylo lepsze,  musi byc  lepsze dzis.
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Startek w 21 Luty, 2017, 11:59
Pamiętam taką książkę ,, Od raju utraconego do raju odzyskanego " i jeszcze inne .  Zresztą czytanie książek do dziś jest moja pasją . Chodź przyznam ostatni rok to , miałem ostre czytanie Biblii i odstępcze strony internetowe i literatura .  Choć przyznam że koniec roku 2015 i początek 2016 był bardzo ciężki , walka syna z tą straszną chorobą , odwrócenie się części rodziny bo ogłosili go w zborze z powodu transfuzji . Ja w pewnym momencie straciłem wiarę ,miałem jakieś załamanie  .  Syn dopiero dzisiaj otwiera się  , opowiada niektore fragmenty walki z chorobą , o których nie wiedzieliśmy  , szczególnie te ciężkie  chwile . Coś mnie tknęło i zacząłem drążyć temat krwi , a potem lawinowo się potoczyło .  Aż mnie wyrzucili  z WTSu . Za uznawanie Jezusa jako Pana.  To co spotkało naszą  rodzinę ,  to mogę twierdzić że to naprawdę jest działaniem Bożej łaski . Wyzdrowienie syna moje wyjście z organizacji , odnalezienie drogi którą jest Chrystus . Dziękuję za to Bogu oraz wszystkim których modlitwy się do tego przyczyniły . ☺
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Estera w 21 Luty, 2017, 12:00
    Drogi Maro  :) :) :)
    Jako założycielka tego wątku, bardzo Ci dziękuję za ten wspaniały, ciepły i wyważony wpis.
    Napewno wiele osób tu zaglądających wyniesie dla siebie dużo ciekawych myśli.

    MNIE BARDZO PODOBA SIĘ TWÓJ WPIS.

    Ujęło mnie to, jakim byłeś człowiekiem dla ludzi w zborze. I zapewne nadal takim życzliwym jesteś.
    Pomimo bycia tam prawie trzech dekad, bardzo rzadko spotykałam właśnie takich usługujących.
    Aczkolwiek, byli tacy, niewielu, ale byli i pozostawili po sobie wspaniałe, ciepłe wspomnienia w moim umyśle.
    I masz rację, na wiele pytań, każdy sam musi sobie odpowiedzieć i sam musi kształtować swoje dziś i jutro.

    Twój ponad "dwudziestoletni romans z tą religią", nie pozbawił Cię człowieczeństwa, Maro.
    I to jest wspaniały, jeden z największych sukcesów, jaki mamy, po wyjściu z tej destrukcyjnej religii.
    I też, podobnie jak Ty, jestem za tym, żeby skupiać się na przyszłości, bo tego co było, nie da się już odwrócić.
    Życzę Tobie wszystkiego najlepszego.
    Serdecznie pozdrawiam.
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Martin w 21 Luty, 2017, 12:38
Maro, po części się z Tobą zgodzę i ,w pewnym sensie, Cię rozumiem. Ale dopuszczasz się też kilku manipulacji i to poważnych. Piszesz np., że kontaktowałeś się dość swobodnie z wykluczonymi. Wiesz, że za takie zachowanie powinieneś być upomniany, zdjęty z przywileju lub nawet wykluczony? Jest to oczywiste złamanie reguł ŚJ. Wiesz, z czym to się wiąże, szczególnie, gdy ktoś jest od dziecka w WTS-ie. Wg Ciebie sadystycznie, dożywotnie karanie ludzi ostracyzmem jest nomalne? Nie świadczy to o sekciarstwie tej organizacji? Kiedyś na necie oglądałem wywiad z dwudziestolatkiem (około), który został wykluczony i wywalony z domu przez rodziców, bo nie zgadzał się z historycznością potopu w czasach Noego. Uważasz, że takie zachowania są normalne? A przecież WTS je wymusza. Ja, za napisanie tego postu na forum, mógłbym być ukarany dozgonnym oddzieleniem od rodziny i przyjaciół. I sądzisz, że takie procedury nie są sekciarskie? Przepraszam, jeśli Cię uraziłem tonem mojej wiadomości, ale nawet przez sekundę nie kupuję bajki, że 'ŚJ to kolejna w wielu niezbyt szkodliwych religii'. Sorry, ale nie. Tak po prostu nie jest.
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Gorszyciel w 21 Luty, 2017, 14:50
Rozumiem Twoje odczucia. Dzialo sie i dzieje tam tez wiele zlego, ale zalezy na czym chcemy sie skupic.

Drogi Maro. Oczywiście, że zależy, na czym chcemy się skupić, ale wg mnie dotyczy to instytucji nie tak destrukcyjnych. Sekta Davida Koresha Gałąź Dawidowa też miała dobre strony, ale na koniec wszyscy strzelili samobója. Wg mnie więcej jest minusów, a plusy często są u nich rzekome  :(

Moge w zasadzie wypowiadac sie w swoim imieniu i podzielic swoim wlasnym doswiadczeniem i wlasnym punktem widzenia.  Bylem czlonkiem komitetu sadowniczego wiec znalem rozne sprawy od podszewki.   Ale aby byc uczciwym, w kazdej religii mozemy spotkac zlych i dobrych ludzi, przeciez tez tam byles, ja bylem, a wielu dobrych ludzi jest tam nadal. Nie wydaje mi sie religia Swiadkow Jehowy jakos inna od innych pod tym wzgledem.

Nie jest inna od sekt takich jak scjentolodzy, mormoni czy różne mniejsze o nastawieniu apokaliptycznym. Wg mnie znacznie różnią się ŚJ od Kościoła katolickiego, prawosławnego, syryjskiego i tych większych protestanckich.

Owszem z wiadomych wzgledow spotykalem sie z oporem ale ja z uporem maniaka robilem swoje, konczylem szkoly ,studia, prowadzilem wlasne firmy itd.

No widzisz - robiłeś tak, bo miałeś upór maniaka. A słabych ludzi (tzn. mniej asertywnych) ta organizacja miażdży i sprawia, że wykonują jej wolę. Widzę, że nie masz pojęcia o technikach manipulacji i ich szkodliwości. Sekta ta wymaga bezwzględnego posłuszeństwa i to nawet wtedy, kiedy jej wskazówki będą nieracjonalne z naszego czy strategicznego punktu widzenia.

A jak ktos tu na forum obrzuci mnie blotem, bo bedzie mial inny punkt widzenia, to mam to forum nazwac sekta?

Posłuchaj, obrzucenie błotem a próba złamania człowieka i grożenie mu ostracyzmem to zupełnie inne rzeczy...

Gdy wyglaszalem np. wyklady w roznych zborach,oczywiscie poruszalem sie w granicach szkicu, ale zawsze staralem sie poruszac to co wydawalo mi sie za wazne, i co moze byc pomocne sluchaczom. Kochalem szczerze tych ludzi i nie mnie oceniac samego siebie ale nie sadze bym byl jakims fanatykiem. Owszem,musialem poruszac sie wedlug pewnych granic,ale to wydaje mi sie naturalne jesli wierzlem w to co do zasady.  Zawsze udalo mi sie znalezc jakis artykul, mowiacy wprost lub ktory sugerowal to co uwazalem  za sluszne i wlasciwe,wiec nie mialem nigdy problemu w forsowaniu tego co chcialem.

Wspaniale, że takim człowiekiem byłeś. Jednak nie do końca zgadzam się, a mówię ze swojego doświadczenia, z tym, że można mieć swoje zdanie i swobodnie je wyrażać. Ja np. byłem za to wielokrotnie gnębiony.

Rozmawialem takze z kobietami sam na sam w cztery oczy, bo czesto czulem, ze sa tematy ktorych nie da sie omowic w szesc oczu , bo czulem ze byloby to naruszajace ich godnosc. Ale robilem to w taki sposob, ze nikt nie byl w stanie nic mi zrobic. Bo zawsze takie rozmowy przeprowadzalem w parku na lawce.

A może lepiej i mniej naruszające godność kobiety byłaby rozmowa kobiety z kobietą? Nie wiem - tak tylko gdybam.

Na koniec wroce do tego co mowisz na temat destrukcyjnych metod dzialania, bo to mnie tez jakos intryguje. Nie wiem, czy gdyby przyrownac nasza dominujaca religie w Polsce do wyznania SJ to czy KK by nie wygral.  Ta religia to dopiero jest mistrzem destrukcji. Chce kontrolowac wszystko i wszystkich. Jest w wojsku, policji, szpitalach, strazy pozarnej, sluzbie lesnej, w kazdym urzedzie wisi krzyz, jest w kazdej instytucji, po prostu macki ma wszedzie jak mafia. Polska tak naprawde nie istnieje, mamy kolejny rozbior tego kraju przez to panstwo Watykanskie, ktore kontroluje to panstwo i ludzi. W normalnym kazdym kraju jest rzad danego kraju, ktory rzadzi i dba o dobro ogolu. Np w Anglii to krolowa i parlament ustala kto zostanie biskupem w kosciele anglikanskim,a nie kosciol ustala kto bedzie rzadzic..  Ale nie w Polsce, bo rzad najpierw dba o dobro kleru a co skapnie o dobro ogolu. Bo kto rozdaje karty? Kosciol mowil do rzadzacych:  my nagonimy wam ludzi by na was glosowali,wiec dostaniecie wladze a jak wygracie bedziecie nas sluchac i dbali o nasze interesy. No i tak jest. Kto dalej rozdaje karty? KK. Jesli sie nie spiszecie i nie bedziecie nam ulegli to nie wygracie kolejnych wyboror bo to my mamy ludzi w kieszeni mowi kk, a nie wy. A o kogo bedzie dbal rzad? , o siebie, by nie przegrac kolejnych wyborow wiec bedzie spelnial postulaty i zachcianki kosciola i bedzie jemu ulegly. A co robia ciemni ludzie ? tancza jak zagraja. To wyznanie oglupia wieksza czesc narodu, wiec kto jest lepszym mistrzem manipulacji?. Naczelna wladza w tym panstwie jest KK a potem rzad marionetkowy ulegly tym ponad rzadem,wiec tak naprawde nie zyjemy w wolnym kraju i to jest bardziej tragiczne niz religia SJ. Dla mnie to jest przyklad destrukcyjnej sekty.

Myślę, że w KK przy tym wszystkim, co prawdziwie opisałeś, szeregowy katolik może mieć więcej swobody. Możesz iść na odnowę, możesz należeć do kółka biblijnego i mówić i zgłębiać co Ci się podoba. Nie ma jednego kanału łączności. Na gruncie samej nauki jest jakaś dyskusja - są konferencje naukowe i można mieć własne zdanie: wiem, bo znam osobiście wielu księży profesorów biblistów i patrologów. U ŚJ tego nie ma. Ja nie pałam miłością do KK, ale twierdzę, że zwykłym wiernym łatwiej być w Kościele niż u ŚJ, gdzie jak coś robisz nie tak, to poczucie winy będą się na Tobie starali wywrzeć :(
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Estera w 21 Luty, 2017, 14:54
     Nie ma wątpliwości, Martinie, że ŚJ są szkodliwą religią.
     Wykańcza ludzi na różnych frontach.
     Ale zdarzają się prawdziwi starsi, którzy rzeczywiście obstają za swoimi "owieczkami".
     W moim zborze też się tacy trafiali, tylko w pojedynkę, jakby, nie mieli siły przebicia.
     A znam również takiego, co tak się przejmował różnymi sprawami zboru, że ledwie wyszedł z depresji.
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Martin w 21 Luty, 2017, 15:45
     Nie ma wątpliwości, Martinie, że ŚJ są szkodliwą religią.
     Wykańcza ludzi na różnych frontach.
     Ale zdarzają się prawdziwi starsi, którzy rzeczywiście obstają za swoimi "owieczkami".
     W moim zborze też się tacy trafiali, tylko w pojedynkę, jakby, nie mieli siły przebicia.
     A znam również takiego, co tak się przejmował różnymi sprawami zboru, że ledwie wyszedł z depresji.
Oczywiście, że tak, Estero. Ale jest to tępiona aberracja, a nie pielęgnowana norma. Oni tego nie robią dzięki wskazówkom, ale POMIMO im.
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Estera w 21 Luty, 2017, 16:03
Oczywiście, że tak, Estero. Ale jest to tępiona aberracja, a nie pielęgnowana norma. Oni tego nie robią dzięki wskazówkom, ale POMIMO im.
    Wiem, Martinie, że tak to właśnie wygląda.
    To wynikało z moich rozmów z takimi starszymi, co naprawdę mieli "złote serce" dla zboru.
    Szkoda, że ta organizacja, tak odczłowiecza ludzi, wielka szkoda.
    Więcej by zyskali, gdyby to działało odwrotnie.
    Jak wchodziłam do tej organizacji, gościły tam trochę cieplejsze uczucia.
    Teraz to jest nieczuła machina z trybami i trybikami.
    Nic dziwnego, że ludzie się wybudzają z tego koszmaru.
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Gorszyciel w 21 Luty, 2017, 16:23
    Wiem, Martinie

Wiesz, co to aberracja?  :o
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Martin w 21 Luty, 2017, 16:30
Wiesz, co to aberracja?  :o
8-)
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Estera w 21 Luty, 2017, 16:32
Wiesz, co to aberracja?  :o
   
;D ;D ;D
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Maro w 21 Luty, 2017, 16:36
Maro, po części się z Tobą zgodzę i ,w pewnym sensie, Cię rozumiem. Ale dopuszczasz się też kilku manipulacji i to poważnych. Piszesz np., że kontaktowałeś się dość swobodnie z wykluczonymi. Wiesz, że za takie zachowanie powinieneś być upomniany, zdjęty z przywileju lub nawet wykluczony? Jest to oczywiste złamanie reguł ŚJ. Wiesz, z czym to się wiąże, szczególnie, gdy ktoś jest od dziecka w WTS-ie. Wg Ciebie sadystycznie, dożywotnie karanie ludzi ostracyzmem jest nomalne? Nie świadczy to o sekciarstwie tej organizacji? Kiedyś na necie oglądałem wywiad z dwudziestolatkiem (około), który został wykluczony i wywalony z domu przez rodziców, bo nie zgadzał się z historycznością potopu w czasach Noego. Uważasz, że takie zachowania są normalne? A przecież WTS je wymusza. Ja, za napisanie tego postu na forum, mógłbym być ukarany dozgonnym oddzieleniem od rodziny i przyjaciół. I sądzisz, że takie procedury nie są sekciarskie? Przepraszam, jeśli Cię uraziłem tonem mojej wiadomości, ale nawet przez sekundę nie kupuję bajki, że 'ŚJ to kolejna w wielu niezbyt szkodliwych religii'. Sorry, ale nie. Tak po prostu nie jest.

Nie musisz mnie przepraszac bo nie czue sie urazony jesli piszesz po prostu co naprawde myslisz ,o ile mnie nie obrazasz. Zawsze staralem sie postepowac w zgodzie z samym soba I tu masz racje, ze moje dzialania byly czasem na pewnej granicy, ale nigdy na granicy przyzwoitosci. Starsi zboru nie maja zakazu jak Ci sie wydaje rozmawiac czy odwiedzac wykluczonych w celu pomocy powrotu do Organizacji. Czyli generalnie rozmowy z nimi nie sa zakazane. Jak wowcz tak I teraz czlowiek byl dla mnie wazniejszy niz jakies formulki lub w co wierzy.I nie mam z tego powodu zadnego poczucia winy. Jesli ktos jest spragniony dam mu wody nawet jesli to bedzie zlamaniem zasad, no bo niestety mam tez I wlasne zasady. Napisalem, ze jest to religia ortodoksyjna.ale skoro ma tylu czlonkow cos tym ludziom w tym pasuje, skoro czesto tkwia w tym latami.
 Trudno sie z Toba nie zgodzic, ze wielu ludzi z tej religii traci rozum I np. wyrzucaja syna z domu, bo sie z czyms nie zgadzal. Trudno sie z Toba nie zgodzic w kwestii ostracyzmu.itd. Sam mozesz dostrzec na zacytowanych przez siebie przykladach jakie to emocje w Tobie budzi a to jest wazna informacja dla Ciebie , ze jest w tym cos nie tak jak powinno.  Bo jesli czujesz co innego a robisz co innego mysle, ze sam sobie wyrzadzasz krzywde. Tak uwazam. Gwalcisz samego siebie. Rozgraniczam tez tych wszystkich ludzi w zborach od struktury, zarzadu, marketingu, systemu kontroli I wplywu spolecznego uzywanego przez zarzad. Mysle, ze jesli mozemy czuc zlosc do bardziej do tych co sa lub powinni byc swiadomi w co graja I jakim kosztem. To wszystko nie jest takie czarno biale jak by sie moglo wydawac. Kiedys ktos mi powiedzial: Marek, nie obszywaj swiata skora, ale uszyj sobie buty. I z tym sie zgodze, ze jesli chcemy pomoc komukowiek musimy umiec pomoc najpierw sobie, a to nie jest najlatwiejsze.
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: KaiserSoze w 21 Luty, 2017, 16:55
Wiesz, co to aberracja?  :o

Złośliwiec. Lubię cię!
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Gorszyciel w 21 Luty, 2017, 16:58
Złośliwiec. Lubię cię!

Nie podpowiadaj, że to było złośliwe :P
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Estera w 21 Luty, 2017, 17:02
Nie podpowiadaj, że to było złośliwe :P
   
:) :) :)
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Martin w 21 Luty, 2017, 17:09
Nie musisz mnie przepraszac bo nie czue sie urazony jesli piszesz po prostu co naprawde myslisz ,o ile mnie nie obrazasz. Zawsze staralem sie postepowac w zgodzie z samym soba I tu masz racje, ze moje dzialania byly czasem na pewnej granicy, ale nigdy na granicy przyzwoitosci. Starsi zboru nie maja zakazu jak Ci sie wydaje rozmawiac czy odwiedzac wykluczonych w celu pomocy powrotu do Organizacji. Czyli generalnie rozmowy z nimi nie sa zakazane.
Ponownie, troszkę się z Tobą zgodzę, a trochę nie.:) Chodzi mi o generalną zasadę, a nie technicznie szczegóły. Przykładowy cytat z Paście...odnośnie KS-ów:
Dobrowolne, ustawiczne i nieuzasadnione( ;)) utrzymywanie kontaktów z wykluczonymi niebędącymi członkami rodziny, wbrew wielokrotnym przestrogom starszych (Mat. 18:17b; 1 Kor. 5:11, 13; 2 Jana 10, 11;w81/23 11).
Cytuj
Jak wowcz tak I teraz czlowiek byl dla mnie wazniejszy niz jakies formulki lub w co wierzy.I nie mam z tego powodu zadnego poczucia winy. Jesli ktos jest spragniony dam mu wody nawet jesli to bedzie zlamaniem zasad, no bo niestety mam tez I wlasne zasady.
I dlatego właśnie już Cię tam nie ma. Pisząc bez ironii - wielki szacunek Ci za taką postawę.
Cytuj
Napisalem, ze jest to religia ortodoksyjna.ale skoro ma tylu czlonkow cos tym ludziom w tym pasuje, skoro czesto tkwia w tym latami.
Tak, te czynniki to: sekciarska indoktrynacja (często od dziecka), psychomanipulacja i ostracyzm.
Cytuj
Rozgraniczam tez tych wszystkich ludzi w zborach od struktury, zarzadu, marketingu, systemu kontroli I wplywu spolecznego uzywanego przez zarzad.
Mam wrażenie, że nie do końca tak jest, dlatego zabrałem głos w dyskusji. Przynajmniej tak wynika z Twoich wcześniejszych postów. Tak, czy inaczej - z powyższym zdaniem zgadzam się w pełni i nie zapominam, że zbory kształtuje właśnie zarząd, a nie grupka szlachetnych, którzy się jeszcze gdzieś tam zapodziali.
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: HARNAŚ w 21 Luty, 2017, 19:13
Dobrych , ciepłych starszych nie ma już w zborach ,bo albo ich się pozbyli, albo sami zrezygnowali. Owszem bywają starsi , którzy są sympatyczni lub typ żartownisia , ale to nie ma nic wspólnego z tzw. fajnym wujkiem jacy byli jeszcze w latach 90 -tych. Dziś są urzędnicy korporacji a każdy starszy ,który był na kursie wie o czym mówię. Nie liczy się jednostka i czy masz rację , liczy się jedność grona .
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Startek w 21 Luty, 2017, 19:37
Złośliwiec. Lubię cię!
Czy możecie przestać z tymi głupawymi docinkami . Dorośli ludzie Pokój Wam !
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Gorszyciel w 21 Luty, 2017, 20:24
Czy możecie przestać z tymi głupawymi docinkami . Dorośli ludzie Pokój Wam !

1) Skąd wiesz, że jesteśmy dorośli? Niektórzy nigdy nie dorastają, zwłaszcza mężczyźni (i dobrze!). 2) I z duchem Twoim.
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Startek w 21 Luty, 2017, 20:31
Amen !  Faktycznie mężczyźni nigdy się nie starzeją , popatrz na  Nicka Jaggera i jego kapelę .
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: KaiserSoze w 21 Luty, 2017, 21:16
Czy możecie przestać z tymi głupawymi docinkami . Dorośli ludzie Pokój Wam !

Możemy, ale nie chce nam się :D
Jest ryzyko, jest zabawa :D
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Maro w 23 Luty, 2017, 15:48
    Drogi Maro  :) :) :)
    Jako założycielka tego wątku, bardzo Ci dziękuję za ten wspaniały, ciepły i wyważony wpis.
    Napewno wiele osób tu zaglądających wyniesie dla siebie dużo ciekawych myśli.

    MNIE BARDZO PODOBA SIĘ TWÓJ WPIS.

    Ujęło mnie to, jakim byłeś człowiekiem dla ludzi w zborze. I zapewne nadal takim życzliwym jesteś.
    Pomimo bycia tam prawie trzech dekad, bardzo rzadko spotykałam właśnie takich usługujących.
    Aczkolwiek, byli tacy, niewielu, ale byli i pozostawili po sobie wspaniałe, ciepłe wspomnienia w moim umyśle.
    I masz rację, na wiele pytań, każdy sam musi sobie odpowiedzieć i sam musi kształtować swoje dziś i jutro.

    Twój ponad "dwudziestoletni romans z tą religią", nie pozbawił Cię człowieczeństwa, Maro.
    I to jest wspaniały, jeden z największych sukcesów, jaki mamy, po wyjściu z tej destrukcyjnej religii.
    I też, podobnie jak Ty, jestem za tym, żeby skupiać się na przyszłości, bo tego co było, nie da się już odwrócić.
    Życzę Tobie wszystkiego najlepszego.
    Serdecznie pozdrawiam.




Dziekuje za mile i cieple slowa.  Gdy poznawalem tzw. ,,prawde" byly to troszke inne warunki. Swiadkowie Jehowy dzialali nielegalnie w naszym kraju, spotkania odbywaly sie w mieszkaniach prywatnych a relacje byly bardzo serdeczne i rodzinne. Wiec pewnie tez w jakims stopniu srodowisko zewnetrzne wplywalo tez na taka jednosc i wspolprace bo byly to czasy zakazu dzialalnosci. Z drugiej strony gdy zaczynalem te przygode zycia, bylem w pewnym stopniu uksztaltowanym czlowiekiem bo bylem niespelna dwudziestoletnim mlodym mezczyzna. Organizacja,stopniowo ewolulowala, a wraz z nimi ludzie , nie koniecznie wedlug mojego odczucia we wlasciwa strone. Pomalu stawalo sie to coraz bardziej zimne i oficjalne. Pojawiali sie nowi ludzie, ktorzy nie pamietali ani nie zyli w czasie tych rodzinnych relacji. Wiec ci co poznali ,,prawde" 15, 10 lat temu kompletnie moga nie zdawac sobie sprawy o czym mowie i kompletnie sie ze mna nie zgadzac , gdyz po prostu maja inne doswiadczenia i nie mam o to do nikogo pretensji. Czytalem tutaj doswiadczenie niejakiego Listonosza, ktory ladnie to ujal, jak wyjechal do Niemiec z rodzina, jeszcze za czasow rzadu komunistycznego i jakim szokiem byl dla niego bijacy chlod i roznica w atmosferze i relacjach pomiedzy polskimi SJ. Mysle, tez , ze kazdy z nas ma jakis temperament,charakter itd. Wiec jesli ktos byl ,,menda" gdy byl SJ, to i bedzie takim tez jak zrezygnuje i takim byl i wczesniej. Religia tylko moze stworzyc dogodne srodowisko do rozwoju zlyc lub dobrych cech, ale ostatecznie to czlowiek jest odpowiedzialny jakim sie staje a nie religia. Jesli ktos jest pedowfilem, to ten czlowiek ma problem i to on jest glownie odpowiedzialny za sowje czyny. Bo jesli znajdzie sie w mniej przyjaznym srodowisku tez bedzie dazyl do swoich zlych dzialan. Jesli ktos zneca sie nad zona , dziecmi, stosuje przemoc, czesto zrodlem nie jest religia ale to , ze byl kiedys tez ofiara a teraz odbija sobie stajac sie katem. Jesli , ktos jest z kolei wrazliwym czlowiekiem, empatycznym, otwartym na innych, zyczliwym itd. Nie sadze by w takim czlowieku religia zabila takie cechy. Wierze , ze jesli nawet by probowala w jakis sposob, to albo sie nie podda temu, albo wyjdzie z tego bo sie nie bedzie po prostu godzil na cos takiego nie bedzie z tym sie dobrze czul.  I tak sobie o tym wlasnie mysle. Rowniez serdecznie Cie pozdrawiam.
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: listonosz w 23 Luty, 2017, 18:31
 Witaj Maro ! Widze , ze mamy podobne odczucia , co do naszych przezyc wsrod SJ .  Mysle ,ze  kryzysowa sytuacja panujaca w Polsce w  70/80-tych latach miala duzy wplyw  na nasz stosunek do tej wspolnoty . Byla to dla nas jakas enklawa , gdzie moglismy  poznac uczciwych , prostolinijnych ludzi ,starajacych  sie zyc w/g Biblii . Wydawalo sie to calkiem niezla alternatywa w stosunku do ateistycznej propagandy z jednej strony i katolickiej religii z drugiej . Czulismy ,ze robimy cos naprawde waznego i ze  mamy punkt oparcia w tym chaotycznym swiecie . Niestety , ta pozytywna atmosfera panujaca wtedy w zborach , nie byla "normalna" , w porownaniu z krajami ,gdzie dzialanosc byla calkowicie legalna i  Brooklyn mogl w pelni rozwinac swoja korporacyjna strategie .  "Normalnosc" wsrod zborow SJ  odczulem dopiero po emigracji  i to byl naprawde skok w lodowata wode . Jak  sie sytuacja w Polsce rozwijala i dalej rozwija to widzimy wszyscy . Coraz mniej jest wsrod  SJ  uczciwych , prostolinijnych ludzi  . Wielu tez obojetnieje i tkwi w tych strukturach ,po prostu ,  z przyzwyczajenia .  Na szczescie  , wielu tez wybudza sie i w koncu odchodzi .  Podobnie jak Ty ,daleki tez jestem  od  jednostronnego potepienia tej wspolnoty  , bo na pewno moglismy przezyc w niej duzo  bardzo pozytywnych chwil , poznac tez  wartosciowych ludzi.  Byl to  jeden z  etapow na drodze wewnetrznego rozwoju i  jestem pewien , ze jeszcze  wiele  przed nami...   Pzdr . :)   
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Startek w 23 Luty, 2017, 18:57
Listonosz , pięknie to opisałeś , w pełni się z tobą zgadzam . Nie wszystko tam było złe , że szczerością wierzyliśmy i chcieliśmy służyć Bogu jak najlepiej . Jednak padliśmy ofiarą , zwiedzenia i to na dużą skalę . Czy z tego powodu mamy opuścić ręce , i użalać się nad sobą i  obrażać się na Boga  ? W żadnym wypadku ,odebraliśmy lekcję , i dalej dążmy do przodu . Teraz mamy skalę porównawczą , to nam pomoże iść drogą którą jest Chrystus . Staliśmy się dużo bogatsi , pod względem duchowym o jakieś doświadczenie .
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Maro w 24 Luty, 2017, 10:24
Witaj Maro ! Widze , ze mamy podobne odczucia , co do naszych przezyc wsrod SJ .  Mysle ,ze  kryzysowa sytuacja panujaca w Polsce w  70/80-tych latach miala duzy wplyw  na nasz stosunek do tej wspolnoty . Byla to dla nas jakas enklawa , gdzie moglismy  poznac uczciwych , prostolinijnych ludzi ,starajacych  sie zyc w/g Biblii . Wydawalo sie to calkiem niezla alternatywa w stosunku do ateistycznej propagandy z jednej strony i katolickiej religii z drugiej . Czulismy ,ze robimy cos naprawde waznego i ze  mamy punkt oparcia w tym chaotycznym swiecie . Niestety , ta pozytywna atmosfera panujaca wtedy w zborach , nie byla "normalna" , w porownaniu z krajami ,gdzie dzialanosc byla calkowicie legalna i  Brooklyn mogl w pelni rozwinac swoja korporacyjna strategie .  "Normalnosc" wsrod zborow SJ  odczulem dopiero po emigracji  i to byl naprawde skok w lodowata wode . Jak  sie sytuacja w Polsce rozwijala i dalej rozwija to widzimy wszyscy . Coraz mniej jest wsrod  SJ  uczciwych , prostolinijnych ludzi  . Wielu tez obojetnieje i tkwi w tych strukturach ,po prostu ,  z przyzwyczajenia .  Na szczescie  , wielu tez wybudza sie i w koncu odchodzi .  Podobnie jak Ty ,daleki tez jestem  od  jednostronnego potepienia tej wspolnoty  , bo na pewno moglismy przezyc w niej duzo  bardzo pozytywnych chwil , poznac tez  wartosciowych ludzi.  Byl to  jeden z  etapow na drodze wewnetrznego rozwoju i  jestem pewien , ze jeszcze  wiele  przed nami...   Pzdr . :)   





Witaj Listonoszu!
Tak, mysle, ze mamy podobne nie tylko odczucia ale i doswiadczenia, bo pamietamy Swiadkow Jehowy z przelomu lat siedemdziesiatych i osiemdziesiatych.   Tak, bylo to miejsce gdzie moglem znalezc przyjaciol ale takze osoby z ktorymi czulem sie bezpiecznie. Mezczyzna , ktory w tamtym czasie studiowal ze mna bible, nie rozmawial tylko jak nauczycieli -uczen, ale rozmawialismy jak normalni ludzie. Czlowiek ten byl w wieku mojego ojca, ale byla miedzy nami prawdziwa wiez i to mnie bardziej ujelo niz to czego sie dowiadywalem. Rozmawialismy,  doslowinie o wszystkim. Wpadalem do niego kiedy mialem wolny czas. Nie bylo wowczas tel.kom., wiec wpadalem z zaskoczenia i nigdy nie odczulem, ze jestem o niewlasciwej porze. Zawsze cieszyl sie ze mnie widzi.Przerywal swoje zajecia i skupial sie na mnie a ja czulem sie wazny. Rozmawialismy chyba o kazdym aspekcie zycia, sugerowal mi rozne rozwiazania, ale decyzje zawsze zostawial mi, i jaka by nie byla moja decyzja zawsze bylo ok. Pamietam jak rozmawialismy o relacjach damsko meskich. Spytalem sie go jakie cechy powinna miec kobieta ktora ewentualnie powinienem sie zainteresowac,na co zwracac uwage? Zapytal sie mnie dyplomatycznie: Co ja mysle i jakie cechy moim zdaniem powinna miec wartosciowa dziewczyna. Pomyslalem i mowie, ze powinna byc uczciwa, pozytywna, otwarta , z poczuciem humoru, pracowita, dobrze gotowac, seksowna itd. Wtedy zapytal sie mnie, czy ja mam te cechy jakie wymienilem. Zatkalo mnie, bo uswiadomilem sobie, ze jesli bede mial w sobie te wszystkie cechy jakie chcialbym widziec u partnerki , to bede przyciagal te odpowiednie :)   Dzieki rozmowom z nim, zaczalem na wiele spraw patrzec inaczej. Zawsze rozbudzal we mnie ciekawosc do odkrywania nowych rzeczy i nie narzucania innym wlasnego punku widzenia ale zachecania do myslenia. Tego mnie nauczyl. Jezdzilem z nim do jego rodziny na wies. Pomogl mi w znalezieniu pracy gdy jej potrzebowalem. Odwiedzial gdy bylem chory. Gdy znalazlem sie w szpitalu , dzwonil, a gdy bylem po operacji zawiozl mnie do domu i nie bylo dyskusji na temat zwrotu kosztow. A nawet mialem sytuacje, ze potrzebowalem pieniedzy, zawsze moglem na niego liczyc. Raz nawet byla taka sytuacja, ze wiedzial, ze jestem w trudnej sytuacji dal mi pieniadze i powiedzial ,ze nie musze oddawac. Ujal mnie takze atmosfera jaka tworzyl w swojej rodzinie. Szanowal swoja zone i szanowal swoje dzieci.Czulem sie czlonkiem tej rodziny. Zawsze mnie wspieral,poznalem podczas naszych rozmow jego historie, ogladalem rodzinne zdjecia, jadlem z cala rodzia nie raz obiad.  Z jego synem, gralismy w pilke, tenisa ziemnego, wyjezdzalsmy  na wycieczki rowerowe. Duzo by mozna bylo pisac.Takich osob znalem wiele.    To wszystko sprawialo, ze mimo, ze nie ze wszystkim moglem sie w pelni zgodzic jesli chodzi o nauki SJ, bardzo jednak chcialem przebywac wsrod tych ludzi. To byla dla mnie naprawde czysta przyjemnosc, nawet slonce cieplej i jasniej swiecilo i ptaki ladniej spiewaly.
Tacy ludzie byli dla mnie inspiracja i sprawiali, ze w tej szarej rzeczywistosci swiat wygladal inaczej, a bedzie jeszcze lepszy bo mimo, ze literatura byla czarno biala ta wizja raju pobudzala wystarczajaco moja wyobraznie, ze dostrzegalo sie wszystkie jej barwy. To dalo mi silny fundamet oraz kierunek na kolejne lata w tej organizcji religijnej. Tym bardziej, ze obracalem sie w srodowisku osob kluczowych, ktore tworzyly pozniej trzon tej organizacji w Polsce.  Po takich doswiadczeniach, a to tylko lekki zarys, juz nigdy  nikt nie byl w stanie w tej religii ulepic ze mnie urzednika.


Dla tych,ktorzy nie czuja juz czegos takiego i nie bardzo rozumieja o czym pisze zachecam do obejrzenia filmu dokumentalnego zrealizowanego na pocztku lat osiemdziesiatych. Ogladajac ten film, mozna poczuc atmosfere jaka ponowala w tamtym czsie. Wiele osob kluczowych wystepujacych w tym filmie znalem osobiscie,prywatnie, bardzo wielu gloscicieli z tego fimu rowniez. Znam wielu z nich ich wlasne hostorie.    https://www.youtube.com/watch?v=kGsRFBzVUpQ         Nie mam zamiaru bronic tej organizacji, bo rowniez moj koniec bycia w niej nie wynikal z tego, ze dopuscilem sie jakiegos zla i mnie wykluczyli. Ale zwyczajnie moja tesciowa ,poza moimi plecami opowiadala o mnie takie oszerstwa, ze sam do dzis zachodze w glowe jak to sie stalo, ze mimo, ze bylem znany od lat ci ludzie sluchali tego jak serialu brazylijskiego. Potem poczulem na sobie te wszystkie nie powiem jak mile spojrzenia ,,braci". Jak ujoles to Listonoszu,to byl z kolei moj skok w lodowata wode.  Potem zostalem skreslony z listy starszych. Potem rozmowy i tlumaczenie sie z tego co niby mialem robic.  Nie pojete bylo dla mnie, ze starsi osadzili mnie, zanim przeprowadzili ze mna jakakolwiek rozmowe. Wpadlem w psychiczny dol, zerwalem wszelkie kontakty ze zborem.  Dla mnie to bylo oczywiste,ze nalezy wysluchac obie strony konfliktu,a potem sie zastanawiac jak to rozwiazac. Poczulem sie jakbym zderzyl sie z jakas sciana. Wyjsnilem im, ze ich dzialania rozpetaly dalsze oszczerstwa pod moim adresem, wlali wode na mlyn,bo skresleniem mnie z listy starszych dali sygnal, ze ja faktycznie cos zrobilem.Wiec to oni ponosza za to wszystko odpowiedzialnosc a nie ja. Tlumaczyli, ze nie moga tego cofnac. Sprawa powedrowala z kolei do Nadarzyna. Nadarzyn, przeprosil za to,ze bracia sie pomylili, ale oni nic nie moga , ze maja procedury ktorych musza sie trzymac, ze jest im bardzo przykro i nic nie moga odkrecic. Ja im powiedzialem, ze to Ci bracia z mojego rodzimego zboru sie do tego wszystkiego przyczynili wiec skreslcie ich tez z listy starszych tak jak mnie.  No oczywiscie nie mogli tego zrobic z wiadomych wzgledow, bo konsekwencje wtedy bylyby nieobliczalne. A wiadomo w czyim interesie dzialali, bynajmniej nie moim. Skonczylo sie tym, ze wzialem rozwod z organizacja, zona i rodzina zony. I dalem im tym powod do wykluczenia. No i jak to sie mowi nie ma tego zlego co by na dobre nie wyszlo.  Ale tak czy siak, nie bede jechal na te organizacje.Zostawie na to miejsce innym. Bylo nie bylo, zycie toczy sie nadal i aby zdrowie bylo...
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Estera w 24 Luty, 2017, 18:02
     Widzę, Maro, że temat teściowej, również nie jest dla Ciebie obcy.
     Coś jakbym usłyszała fragment opowieści o sobie z tego Twojego opisu.
     U mnie sprawa nie oparła się o Nadarzyn, ale nadzorca obwodu poradził, żebym kupiła bukiet kwiatów na zgodę z teściową,
     i zapomniała o jakichś dawnych plotkach, oszczerstwach, pomówieniach, tak dla "dobra zboru, siostro kochana".
     Jak myślisz, co zrobiłam?
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Startek w 24 Luty, 2017, 18:08
     Widzę, Maro, że temat teściowej, również nie jest dla Ciebie obcy.
     Coś jakbym usłyszała fragment opowieści o sobie z tego Twojego opisu.
     U mnie sprawa nie oparła się o Nadarzyn, ale nadzorca obwodu poradził, żebym kupiła bukiet kwiatów na zgodę z teściową,
     i zapomniała o jakichś dawnych plotkach, oszczerstwach, pomówieniach, tak dla "dobra zboru, siostro kochana".
     Jak myślisz, co zrobiłam?
Być może to💣💥💀?
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Estera w 24 Luty, 2017, 18:29
Być może to💣💥💀?
    Startek, a cóż tym chciałeś wyrazić? Śmierć, czy jak?
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Startek w 24 Luty, 2017, 18:38
Oj , zaraz śmierć , chciałem zapytać czy zapewniłaś jej godziwą rozrywkę , może kwiaty intensywnie pachnące .(na które jest uczulona ) podsuwam różne opcje .

Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: HARNAŚ w 24 Luty, 2017, 18:38
     U mnie sprawa nie oparła się o Nadarzyn, ale nadzorca obwodu poradził, żebym kupiła bukiet kwiatów na zgodę z teściową,
     i zapomniała o jakichś dawnych plotkach, oszczerstwach, pomówieniach, tak dla "dobra zboru, siostro kochana".
     Jak myślisz, co zrobiłam?
Kupiłaś kwiaty , wstawiłaś do wazonu , cieszyłaś oczy a jak zwiędły wylałaś wodę z wazonu na teściową?
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Estera w 24 Luty, 2017, 18:41
   Nie trafiliście, narazie Wasze pomysły, to pudła.
   Proszę o następne propozycje  :) :) :)
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Startek w 24 Luty, 2017, 18:51
Moja mama kiedy próbowała się wcinać  w moje życie , otworzyłem drzwi i powiedziałem do widzenia wyprowadzając Ją z domu .
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Estera w 24 Luty, 2017, 18:52
Moja mama kiedy próbowała się wcinać  w moje życie , otworzyłem drzwi i powiedziałem do widzenia wyprowadzając Ją z domu .
    Ładny gest w stronę żony, ale mój mąż nigdy tego nie zrobił.
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Milea w 24 Luty, 2017, 19:47
Rozwiodłaś się?
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Estera w 24 Luty, 2017, 19:55
Rozwiodłaś się?
   Teściowa, między innymi "aniołami zborowymi", przyczyniła się do tego, że się w końcu rozstaliśmy.
   To polecane przez nadzorcę, kupno kwiatów, jeszcze i tę sprawę miało jakby z mojej strony "zakryć miłością".
   Porąbana rada.
   Jak zakończyła się wizytacja, to się zastanawiałam, czy to ja jestem nienormalna, czy to jemu coś brakuje.
   Ale Milea nie, to nie było to, nie trafiłaś.
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Maro w 24 Luty, 2017, 22:26
     Widzę, Maro, że temat teściowej, również nie jest dla Ciebie obcy.
     Coś jakbym usłyszała fragment opowieści o sobie z tego Twojego opisu.
     U mnie sprawa nie oparła się o Nadarzyn, ale nadzorca obwodu poradził, żebym kupiła bukiet kwiatów na zgodę z teściową,
     i zapomniała o jakichś dawnych plotkach, oszczerstwach, pomówieniach, tak dla "dobra zboru, siostro kochana".
     Jak myślisz, co zrobiłam?

Witaj Estera,
Oj tak, temat tesciowej nie tylko nie jest mi obcy, ale to byla osoba ,ktora wiedziala jak dbac o mnie :)   Miala chore jakies urojenia, ze zabralem jej corke, wiec stalem sie jej wrogiem, To chore. A jej corka byla miedzy mlotem i kowadlem. Gdy latami nie udawalo sie jej na mnie wplynac bo zawsze mialem wlasne zdanie to w koncu wpadla na szatanski pomysl, jak mnie zalatwic na amen.

Rady nadzorcow czy innych, ktorzy bezposrednio tego nie doswiadczaja, lub brak im empatii mozna wsadzic miedzy bajki. Wedlug mnie, zamiatanie pod dywan nie rozwiazuje problemu.  W sumie to skomplikowany temat. Trzeba znac szczegoly i doglebnie temat by sie w tej kwestii wypowiadac.  Ale jestem za zasada, ze to nie ofiara ma przepraszac, czy kupowac kwiaty, ale kat. Bo wtedy ofiara moze czuc wieksze poczucie niesprawiedliwosci i krzywdy,albo mozna kogos wpedzic w powazna depresje glupimi i niezyciowymi radami.  Wiec raczej nie spodziewam sie, ze kupilas jej kwiaty na zgode, bo to by znaczylo,ze warto kogos obgadywac i jeszcze sie za to dostaje nagrode. To dosc shizofreniczna sytuacja. Problemem tesciowych jest naruszanie cudzych granic, dawanie sobie do tego prawa i czesto bezczelne niesluchanie informacji, ze ktos zaklada rodzine z jej corka lub synem a nie z nia!.  Wracajac do rad.  Rady mozna komus udzielic jesli o nia prosi, ale i tak ja osobiscie nie bylbym do tego tak predki uwazajac czy ktos nie chce pozbyc sie osobistej odpowiedzialnosci. Ale juz jesli ktos udziela rady niezbadawszy dokladnie sytuacji to szczyt glupoty , nieodpowiedzialnosci, niedojrzalosci i w sumie bezradnosci w rozwiazaniu problemu. Ja nie wiem co zrobilas, ja pewnie bym powiedzial do takiego nadzorcy, zeby ja sobie wzial ,,dla dobra zboru bracie kochany"
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Estera w 27 Luty, 2017, 22:49
Witaj Estera,
Oj tak, temat tesciowej nie tylko nie jest mi obcy, ale to byla osoba ,ktora wiedziala jak dbac o mnie :)   Miala chore jakies urojenia, ze zabralem jej corke, wiec stalem sie jej wrogiem, To chore. A jej corka byla miedzy mlotem i kowadlem. Gdy latami nie udawalo sie jej na mnie wplynac bo zawsze mialem wlasne zdanie to w koncu wpadla na szatanski pomysl, jak mnie zalatwic na amen.

Rady nadzorcow czy innych, ktorzy bezposrednio tego nie doswiadczaja, lub brak im empatii mozna wsadzic miedzy bajki. (...) Ale juz jesli ktos udziela rady niezbadawszy dokladnie sytuacji to szczyt glupoty , nieodpowiedzialnosci, niedojrzalosci i w sumie bezradnosci w rozwiazaniu problemu. Ja nie wiem co zrobilas, ja pewnie bym powiedzial do takiego nadzorcy, zeby ja sobie wzial ,,dla dobra zboru bracie kochany"
    U mnie było bardzo podobnie, jak u Ciebie.
    Moja też miała chore urojenia, że zabrałam jej syna, żywiciela.
    I też zawsze był, pomiędzy młotem, a kowadłem. Straszny układ w małżeństwie.
    Zawsze mówiłam, że z teściową ani z całą rodziną, ślubu nie brałam.
    Kiedyś pewnej osobie, zachwalającej "do samego nieba mojego męża", powiedziałam, żeby go sobie wzięła na partnera.
    Jak pomieszka, to zobaczy, co to za "as" i zwyczajnie szybko zmieni zdanie.

    Jeśli chodzi o tego nadzorcę, sprawę znał od "podszewki".
    Swoją radę opierał na argumencie, że to ja jestem dojrzalsza duchowo i dlatego składa mi tę propozycję.
    Żeby zapanował pokój w zborze i urwały się wreszcie te "niesnaski".
    Oczernianie oszczerstwami, tak delikatnie ujął, jakby to po prostu nic nie było.
    Niestety, nie zadziałałam ani wbrew sobie, ani dla tzw. "dobra zboru".
    Wiedziałam, że to nie ja mam tu przepraszać, jeśli już ktokolwiek miałby kogokolwiek przepraszać.

    PEWNIE ZROBIŁABYM TO, GDYBYM WCZEŚNIEJ NIE ODKRYŁA PRAWDY O TEJ PRAWDZIE.
    Bo w przeszłości były podobne sytuacje, w których jakby brano mnie na ambicję i większą mądrość.
    Tym razem, było inaczej.
    Kwiatów nie kupiłam, przepraszać nie miałam za co. Sprawa pozostawiona ...
    Pod pokryweczką wts-u pt.: "Jehowa sprawę załatwi!!"
    Tylko, że ja już na "zdjęcie tej wts-owskiej pokryweczki" nie czekam, ze względów oczywistych, skoro jestem tu na forum.
    A jeśli chodzi o kwestie teściowej, to tak humorystycznie, muzyczka w temacie:
        Wiele przeżyłam w związku z teściową, wiele złego ... aż do przyczynienia się częściowo do rozpadu mojego związku.
    Dlatego wiem, jaką nie być teściową, żeby moje synowe nie narzekały na mnie.
    A ta tu, na tym obrazku, to nawet trochę podobna do mojej, tylko bez tego fajka w ząbkach.
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Startek w 27 Luty, 2017, 23:03
Moja teściowa to bardzo Bogobojna kobieta , nie powiem złego słowa o niej . 87 lat ma  córka książki do czytania jej podrzuca . Ostatnio Ogniem i mieczem czyta . Mojej mamusi też zanosi książki , kazałem jej zanieść Kryzys Sumienia . Tesciowa zawsze w kościele ,
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Estera w 27 Luty, 2017, 23:10
Moja teściowa to bardzo Bogobojna kobieta , nie powiem złego słowa o niej . 87 lat ma  córka książki do czytania jej podrzuca . Ostatnio Ogniem i mieczem czyta . Mojej mamusi też zanosi książki , kazałem jej zanieść Kryzys Sumienia . Tesciowa zawsze w kościele ,
    Moja mogłaby dostać zawału serca od takiej lektury.
    Nie chcę mieć jej na sumieniu, niech sobie dożywa swojego żywota.
    Taka zamoherowana tym wts-em, że "Kryzys sumienia" to od razu w piecu by wylądował.
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Startek w 27 Luty, 2017, 23:15
    Moja mogłaby dostać zawału serca od takiej lektury.
    Nie chcę mieć jej na sumieniu, niech sobie dożywa swojego żywota.
    Taka zamoherowana tym wts-em, że "Kryzys sumienia" to od razu w piecu by wylądował.
  mój pierwszy egzemplarz też wylądował w piecu . Głupio mówić , takie są fakty ..Drugi mam jako nr 1 na półce.
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Maro w 28 Luty, 2017, 21:21
    U mnie było bardzo podobnie, jak u Ciebie.
    Moja też miała chore urojenia, że zabrałam jej syna, żywiciela.
    I też zawsze był, pomiędzy młotem, a kowadłem. Straszny układ w małżeństwie.
    Zawsze mówiłam, że z teściową ani z całą rodziną, ślubu nie brałam.
    Kiedyś pewnej osobie, zachwalającej "do samego nieba mojego męża", powiedziałam, żeby go sobie wzięła na partnera.
    Jak pomieszka, to zobaczy, co to za "as" i zwyczajnie szybko zmieni zdanie.

    Jeśli chodzi o tego nadzorcę, sprawę znał od "podszewki".
    Swoją radę opierał na argumencie, że to ja jestem dojrzalsza duchowo i dlatego składa mi tę propozycję.
    Żeby zapanował pokój w zborze i urwały się wreszcie te "niesnaski".
    Oczernianie oszczerstwami, tak delikatnie ujął, jakby to po prostu nic nie było.
    Niestety, nie zadziałałam ani wbrew sobie, ani dla tzw. "dobra zboru".
    Wiedziałam, że to nie ja mam tu przepraszać, jeśli już ktokolwiek miałby kogokolwiek przepraszać.

    PEWNIE ZROBIŁABYM TO, GDYBYM WCZEŚNIEJ NIE ODKRYŁA PRAWDY O TEJ PRAWDZIE.
    Bo w przeszłości były podobne sytuacje, w których jakby brano mnie na ambicję i większą mądrość.
    Tym razem, było inaczej.
    Kwiatów nie kupiłam, przepraszać nie miałam za co. Sprawa pozostawiona ...
    Pod pokryweczką wts-u pt.: "Jehowa sprawę załatwi!!"
    Tylko, że ja już na "zdjęcie tej wts-owskiej pokryweczki" nie czekam, ze względów oczywistych, skoro jestem tu na forum.
    A jeśli chodzi o kwestie teściowej, to tak humorystycznie, muzyczka w temacie:
        Wiele przeżyłam w związku z teściową, wiele złego ... aż do przyczynienia się częściowo do rozpadu mojego związku.
    Dlatego wiem, jaką nie być teściową, żeby moje synowe nie narzekały na mnie.
    A ta tu, na tym obrazku, to nawet trochę podobna do mojej, tylko bez tego fajka w ząbkach.




No to witaj w klubie moja droga.
Bradzo podobna sytuacja, tesciowe dzialaja chyba wedlug jakiegos poradnika czy co? ;)     Stary numer z tym pozostawieniem sprawy w rekach Jehowy. Czyli innymi slowy nic nie robienie,niech sie samo zrobi.
Rozumiem doskonale co przezylas bo mam to za soba, dokladnie mam to samo odczucie, ze przyczynila sie do rozpoadu tez mojego zwiazku. W pewnym momencie powiedzialem dosc, wysiadam z tego przedzialu kloccie sie i sie kochajcie pa, pa. Pozostawilem to we wlasnych rekach a nie cudzych.  Rozwiodlem sie.
A moze to my jacys porobani jestesmy i konfliktowi skoro nie umiemy dogada sie z tesciowa?   :P
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Estera w 01 Marzec, 2017, 01:22
   Maro
   Niech Ci nie zabraknie zdrowego myślenia.
   Bo to w WTS było tak, że to co nienormalne, trzeba było brać za normalne.

   Wtrącająca się teściowa w sprawy małżeńskie swoich dzieci, nieproszona o radę i pomoc ...
   To zapewne nie jest normalna sytuacja.
   Nie mam żadnych wątpliwości co do tego, że to my jesteśmy normalni ...
   A to nasze teściowe są porąbane i konfliktowe.
   I nie znające przede wszystkim swojego miejsca w relacjach ze swoimi synowymi i zięciami.
   Moja, to chyba nawet nie widziała tego, że popycha małżeństwo swojego syna do rozpadu.
   Taki trochę chodzący bezmózg.
   Bo jakaż matka burzy szczęście swoich dzieci??
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Startek w 01 Marzec, 2017, 06:29
My rodzice czasami tak mamy , że wiemy wszystko najlepiej . Ale tak nie jest , możemy coś doradzić i tyle . Moja mama próbowała coś nakazywać odnośnie zagospodarowania ogrodu i jeszcze coś tam , otworzyłem drzwi i wyprowadziłem ja z domu .
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Kamira w 01 Marzec, 2017, 08:00
O moich teściach złego słowa powiedzieć nie mogę. Umarli oboje - teściowa w pierwszym roku małżeństwa, teść w trzecim. Doszły mnie słuchy ze zboru, że ja ich tak wykończyłam.
Mój teść był kiedyś starszym zboru. I co ciekawe, przez czas jaki ich znałam i mimo wielu problemów nigdy nie usłyszałam od nich rady "by poczekać na Jehowe". Byli zdania, że Wszystko trzeba brać w swoje ręce. Tak bardzo w to wierzyli, że gdy sami nie dawali sobie rady, nie chcieli przyjąć nawet pomocy rodziny. Oboje zapili sie na śmierć.

Byli wrażliwymi ludźmi,nie chcieli dać sobie pomóc. Jeszcze przed śmiercią teściowa chciała pogodzić rodzinę, jednak mimo to, po jej śmierci wszystko się rozsypało.
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Estera w 01 Marzec, 2017, 12:42
   Kamiro, zapewne nie zdążyłaś ich dobrze poznać.
   Ale skoro upijali się, to i zapewne zbyt trzeźwo na sprawy nie patrzyli.

   Dobrzy teściowie, rozsądni i umiejący doradzić, to skarb dla młodego małżeństwa.
   U mnie tak nie było.
   Teść, alkoholik, z wysokim mniemaniem o sobie, zapił się w końcu na śmierć i nigdy mnie nie zaakceptował.
   Miał żal do syna, że nie według jego upodobania wybrał sobie żonę.
   Teściową, może ten sam los by spotkał, ale się trochę "podrychtowała" w tej "prawdzie" i porzucila nałóg i uratowała sobie życie.
   Mały, zakompleksiony człowieczek, nie bardzo wiedzący, co mówi.
   Z niskim poczuciem własnej wartości, jakoś próbowała sobie na mnie odbić swoje i całej rodzinki frustracje.
   Tylko, że się nie dało, bo sobie na to nie pozwalałam i od początku prawie, były "napięcia, spięcia i przepięcia."
   Na dziś cieszy mnie to, że nie muszę tych ludzi w swoim otoczeniu znosić.
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Maro w 01 Marzec, 2017, 16:45
W tym poscie odniose sie  do powyzszego wpisu Starteka i jednym zdaniem do Estery.  Podobno dobrymi checiami wybrukowane jest pieklo.  I rodzice czy tesciowie czesto takie pieklo czynia. Czesto problem jest wiekszy gdy  mieszka sie u rodzicow/tesciow a nie na odwrot.  Bo to tesciowie czuja sie u siebie. To naturalne, ze z powodu wieku czy doswiadczenia jak mowi Startek wiemy jako rodzice wszystko lepiej. Choc jak stwierdzasz potem, ze to jednak nie do konca prawda.  Ale moja rada do tesciow jest nastepujaca : Wiedzcie wszystko najlepiej ale dla siebie.   Mlodzi ludzie zakladaja wlasna rodzine i sami beda sie tego uczyc , doswiadczac i popelniac bledy , rozwijac i dojrzewac w nowej roli i to jest piekne. Nawet jesli sie cos nie uklada to sami sa za to odpowiedzialni bo na tym polega doroslosc i nowa rola. Jesli ponosza jakiekolwiek konsekwencje to pretensje moga miec tylko i wylacznie do siebie i cos ew. zmienic.  Tesciowie jesli jestescie naprawde madrzejsi od mlodych to sie nie wtracajcie, nic wiecej sie od was nie wymaga. Jak zostaniecie poproszeni o pomoc wtedy dopiero macie prawo cos zrobic, ale nigdy nie wybiegajcie przed orkiestre.

Jesli tesc uwazal,  ze syn wybral niewlasciwa zone,to znaczy,ze tesc tez zrobil to samo wczesniej.  Jego glupota byla dwojakiego rodzaju. Bo byl glupi za mlodu i jest glupi na starosc. Bo w pierwszym wypadku mial wybor a w drugim nie. 

Mam aktualnie partnerke,ktora ma siostre mieszkajaca z matka i ojcem.   Dziewczyna ta miala chlopaka i jej matka wszystko wie lepiej i probowala rzadzic. Wchodzila np. do pokoju mlodych w chwili gdy miala na to ochote.  Doszlo do tego ze chlopak tej dziewczyny w zlosci zdemolowal mieszkanie usiadl na plecach tesciowej i ja dusil. Zwiazek oczywiscie sie rozlecial.  Gdy pojawil sie nowy chlopak, byl zachwycony tesciowa. Ja mu powiedzialem , ze porozmawiamy za pol roku. Zdanie zmienil. A po roku w zlosci zdemolowal tesciowej samochod kijem bejsbolowym. I kolejny zwiazek zawisl na wlosku. Ale oczywiscie w wersji tesciowej to jej corka po prostu nie ma szczescia do facetow. Myslicie, ze to obiektywna prawda?
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Startek w 01 Marzec, 2017, 18:55
Maro . Gdyby pierwszemu chłopakowi udało się udusić tesciową , to drugi związek byłby szczęśliwy . Chyba żeby postarał się o chłopaka dla niej to by nie zazdroscila. 
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Estera w 01 Marzec, 2017, 19:26
     Maro
   
     Trudno mi to ocenić. Oboje byli siebie warci.
     Ich życie znałam tylko ze słyszenia i z tego, co opowiadała teściowa i inni, w pierwszych latach mojego małżeństwa.
     Bo jak ich poznałam, teściowa już była śj, teść nigdy, kochał alkohol i to stało na przeszkodzie.
     A wcześniej byli katolikami, takimi, jak wszystkie patologiczne rodziny.
     Odświętnie, tylko w czasie świąt, dwa razy do roku.

     Startek

     A Ty? Co radzisz? Po trupach do szczęścia?  :) :) :)
     Trochę kiepsko.
     Ale jak teściowa wredna, to może lepiej, żeby jej wcale nie było.
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Startek w 01 Marzec, 2017, 19:35
Niech sobie kobiecina żyje gdzieś na wyspie , lub nawrócić ja na Islam .
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Estera w 01 Marzec, 2017, 19:58
Mam aktualnie partnerke,ktora ma siostre mieszkajaca z matka i ojcem.   Dziewczyna ta miala chlopaka i jej matka wszystko wie lepiej i probowala rzadzic. Wchodzila np. do pokoju mlodych w chwili gdy miala na to ochote.  Doszlo do tego ze chlopak tej dziewczyny w zlosci zdemolowal mieszkanie usiadl na plecach tesciowej i ja dusil. Zwiazek oczywiscie sie rozlecial.  Gdy pojawil sie nowy chlopak, byl zachwycony tesciowa. Ja mu powiedzialem , ze porozmawiamy za pol roku. Zdanie zmienil. A po roku w zlosci zdemolowal tesciowej samochod kijem bejsbolowym. I kolejny zwiazek zawisl na wlosku. Ale oczywiscie w wersji tesciowej to jej corka po prostu nie ma szczescia do facetow. Myslicie, ze to obiektywna prawda?
    Jak to się można na teściowej łatwo przejechać, taka słodziudka żmijka, na początek.
    Ładnie zmienił zdanie, dobrze, że tylko samochód kijem oberwał.
    Bo chłopak poszedłby jeszcze do więzienia, jak za zgniłe ryby, że teściową zabił.
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: sawaszi w 09 Czerwiec, 2017, 23:56
Estera wybacz mi ,że odpisze Ci w Twoim wątku : - 'sawaszi' - tak nazywali mnie przyjaciele w szkole średniej i to mi się podobało - (romantyk i inny od otoczenia) ,kochający przyrodę i życie , prawdę w sensie naukowym , pragmatyk i realista także , uznaje zasadę że prawda może być tylko jedna a istnieją także 'półprawdy i dywagacje' ...Filozofem nie jestem tylko prostym człowiekiem (nicością w kosmosie) ,ale głodnym wiedzy nie tylko o naszych 3 wymiarach ale o tych jeszcze nie zbadanych przez nasz (gatunek homo sapiens-sapiens)- rozumni we Wszechświecie - to jest coś  :) . Pozdrawiam
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Estera w 10 Czerwiec, 2017, 18:46
Estera wybacz mi ,że odpisze Ci w Twoim wątku : - 'sawaszi' - tak nazywali mnie przyjaciele w szkole średniej i to mi się podobało - (romantyk i inny od otoczenia) ,kochający przyrodę i życie , prawdę w sensie naukowym , pragmatyk i realista także , uznaje zasadę że prawda może być tylko jedna a istnieją także 'półprawdy i dywagacje' ...Filozofem nie jestem tylko prostym człowiekiem (nicością w kosmosie) ,ale głodnym wiedzy nie tylko o naszych 3 wymiarach ale o tych jeszcze nie zbadanych przez nasz (gatunek homo sapiens-sapiens)- rozumni we Wszechświecie - to jest coś  :) . Pozdrawiam
   sawaszi
   Dzięki wielkie, że tu odpisałeś mi.
   Fajne przesłanie i dzięki za wyjaśnienie znaczenia tego Twojego "sawaszi", pozytywny wydźwięk ma.
   I dobrze, żeś "głodny wiedzy" i trafiłeś we właściwe miejsce, żeby się poedukować w kwestii świadków Jehowy.
   Powodzenia życzę i dziękuję za pozdrowienia, zachęcam do pisania tu.
   Również Cię serdecznie pozdrawiam  :)
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: sawaszi w 12 Czerwiec, 2017, 23:59
Estera witam i pozdrawiam Ciebie - z tym 'głodem' mojej wiedzy to jest tak : - Biblie - pisma uznane za 'kanoniczne' i te 'apokryficzne' nie uznane - znam ,historie ludzkości,antropologie, przyrodę, kosmos ,medycynę i psychologie ,chemie ,fizykę i et cetera znam i jestem na bieżąco - nie 'zgłębiam' dogmatów religijnych i naukowych (nie pasujących do rzeczywistości) - jestem 'głodny' wiedzy tej jeszcze nie odkrytej i nie zbadanej przez rozum ludzki -warto żyć i poznawać - to 'mój konik' - taki jestem i co ?  ;)
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Estera w 13 Czerwiec, 2017, 11:53
Estera witam i pozdrawiam Ciebie - z tym 'głodem' mojej wiedzy to jest tak : - Biblie - pisma uznane za 'kanoniczne' i te 'apokryficzne' nie uznane - znam ,historie ludzkości,antropologie, przyrodę, kosmos ,medycynę i psychologie ,chemie ,fizykę i et cetera znam i jestem na bieżąco - nie 'zgłębiam' dogmatów religijnych i naukowych (nie pasujących do rzeczywistości) - jestem 'głodny' wiedzy tej jeszcze nie odkrytej i nie zbadanej przez rozum ludzki -warto żyć i poznawać - to 'mój konik' - taki jestem i co ?  ;)
   No to świetnie.
   Widzę, że masz ogromny wachlarz zainteresowań.
   Nie nudzisz się, będąc poza WTS-em.
   Powodzenia, żyj i ciesz się życiem.
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: sawaszi w 13 Czerwiec, 2017, 20:27
Estero wybacz ,że w Twoim wątku znowu napiszę - gdy bym nie był 'ochszczonym wykluczonym' - traktowano by mnie inaczej jak 'zainteresowanego' - czyli 'w miarę normalnie' -'meneli' lepiej się traktuje jak wykluczonych -takie ogólne zasady "czystości zboru" - nie według nauk Jezusa..
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Estera w 14 Czerwiec, 2017, 17:32
Estero wybacz ,że w Twoim wątku znowu napiszę - gdy bym nie był 'ochszczonym wykluczonym' - traktowano by mnie inaczej jak 'zainteresowanego' - czyli 'w miarę normalnie' -'meneli' lepiej się traktuje jak wykluczonych -takie ogólne zasady "czystości zboru" - nie według nauk Jezusa..
   sawaszi
   To, co tu piszesz, jest najprawdziwszą prawdą.
   Stworzyli swój kodeks traktowania ludzi, który z naukami Jezusa niewiele ma wspólnego.
   Status zainteresowanego w zborze, daje więcej szans na szacunek od braterstwa, niż osoba wykluczona może go mieć.
   No niestety, to jasno pokazuje, jak chore mechanizmy działają w tej sekcie!!
   Normalności tam brak.
   Nawet wykluczeni członkowie rodzin, są gorzej traktowani przez rodzinę, niż ktoś taki.
   Menele, złodzieje, cudzołożnicy wyprzedzają statusem w tej kwestii, niż ci, którzy wiele dali dla zboru.
   Dla nich znajdzie się uśmiech, troska i poklepanie w ramię, dla zachęty ...
   Ty, jako były brat, na takie gesty, możesz tylko popatrzeć z boku.
   Jest to smutne bardzo, ale tak to wygląda na co dzień, ta ich osławiona miłość.
    :'( :'(

   p.s. sawaszi.
   Nie proś mnie o wybaczenie, za każdym razem, jak piszesz w "moim wątku".
   Wątki nie są moją własnością, każdy może się w nich wypowiadać, w którym tylko chce, do czego Cię też zachęcam.
   Pozdrawiam.
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: sawaszi w 14 Czerwiec, 2017, 17:59
Estero jest dokładnie tak jak napisałaś teraz do mnie - 'zaślepieni prawdą WTS -u' mają 'swoje zdanie i rzeczywistość urojoną- sterowaną (myślenie obiektywne) - jest zabronione - bo fałszywe i "nie zgodne z prawdą" -hmm..  :-\
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Estera w 14 Czerwiec, 2017, 18:37
Estero jest dokładnie tak jak napisałaś teraz do mnie - 'zaślepieni prawdą WTS -u' mają 'swoje zdanie i rzeczywistość urojoną- sterowaną (myślenie obiektywne) - jest zabronione - bo fałszywe i "nie zgodne z prawdą" -hmm..  :-\
   Moje bycie świadkiem Jehowy, już traktuję jako pewien etap w moim życiu.
   Skupiam się na rzeczywistości :)
   Obiektywnie trzeba przyznać, że nie wszystko tam było złe.
   W jakiś sposób, te wiele lat też mnie ukształtowało.
   Ale te ich mechanizmy działania, są nie do przyjęcia w żadnej przestrzeni.
   Dlatego się z nimi pożegnałam.
   Mentalnie, mnie tam nie ma.
   A formalnie, też mam nadzieję, że nie będę tam dłużej, niż to jest konieczne.
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: sawaszi w 14 Czerwiec, 2017, 18:55
Tak Estero 10 przykazań i 2 Jezusa o miłości są wytyczną dla człowieka - Pozdrawiam (trzymaj się)  :)
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Estera w 14 Czerwiec, 2017, 20:26
Tak Estero 10 przykazań i 2 Jezusa o miłości są wytyczną dla człowieka - Pozdrawiam (trzymaj się)  :)
   Ukradłeś mi moje przemyślenie.
   Naprawdę niewiele trzeba, żeby być dobrym człowiekiem.
    :)
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: sawaszi w 14 Czerwiec, 2017, 20:46
Estero - nie kradnę i (staram się jak tylko mogę) trzymać się przykazań Bożych.
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Estera w 14 Czerwiec, 2017, 21:20
Estero - nie kradnę i (staram się jak tylko mogę) trzymać się przykazań Bożych.
   Dobrze, powiem inaczej.
   Też taki wniosek wyciągnęłam już bardzo dawno, przypatrując się hipokryzji niektórych ze zboru.
   A przemyślenia po odkryciu prawdy o "prawdzie", tylko mi to potwierdziły.
   Nie trzeba być w jakiejś religii i znać tysiące regułek, żeby być w porządku.
   Podobnie myślimy.
   Jak Cię jakoś uraziłam, to przepraszam.
   Nie mialam takiego zamiaru.
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: sawaszi w 14 Czerwiec, 2017, 21:46
Estero absolutnie i w niczym mnie nie urażasz (spojrzenie na rzeczywistość jest mam podobne) -spokoju ducha życzę (sobie też) - :) :)
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Lunkaa w 16 Lipiec, 2017, 19:23
'Czy to tylko jakiś etap w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy?'

W moim przypadku zdecydowanie Tak. Śj nie byłam, ale kilka lat trzymałam z nimi (tak to nazwę).

Jeszcze wcześniej, z takiego głębokiego pragnienia zaczęłam poszukiwać Boga .
Zainteresowałam  się pewnymi naukami na które nie byłam jeszcze gotowa. I pojawili się Śj.

Zaczęłam studium i dziś stwierdzam w pełni świadomie, że byli oni moim narzędziem (proszę nie odbierać tego jako ubliżanie czy upokarzanie ludzi będących świadkami, absolutnie to nie jest w mej intencji) do  poznania Boga .
Nic nie dzieje się bez przyczyny, dzięki nim zdobyłam część wiedzy, którą przełożyłam na wcześniejsze doświadczenia do których wówczas nie byłam jeszcze gotowa.
Teraz mogę iść dalej.
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Estera w 29 Lipiec, 2017, 17:47
  Świetnie Lunkaa :)
  Udało Ci się nie przechodzić wielu traum, jakich tu będący, doświadczyli.
  Życzę powodzenia w dalszej drodze.
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Lunkaa w 29 Lipiec, 2017, 18:20
Dziękuję Estero, ja również życzę Tobie wszystkiego najlepszego:)
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Estera w 30 Lipiec, 2017, 10:28
Dziękuję Estero, ja również życzę Tobie wszystkiego najlepszego:)
   Niedługo minie dwa lata, jak dotarła do mnie wiadomość, która zaprowadziła mnie na proces w Australii.
   Już coraz częściej, o swoim byciu świadkiem Jehowy, myślę jak o pewnym etapie, który powoli trzeba zamykać.
   Nie chcę tkwić w takim punkcie, że będąc poza WTS-em, będę nadal żyła WTS-em.
   :'( :'(
   Czas pożegnać tę kłamliwą panią "strażnicę".
   Mam realne życie, z żywymi ludźmi, pracę, dzieci, nowy krąg znajomych, w którym chcę normalnie żyć.
   Choć zdaję sobie sprawę z tego, że te wiele lat spędzone w tej organizacji religijnej, będzie dawało o sobie znać.
   Po części, to, co sobą reprezentuję, to właśnie wts we mnie wykształciła.
   Co można było najlepszego stamtąd wziąć, to chyba wzięłam.
   Pomaga mi to w życiu i żyję już bez tego orgowego hamulca na wszystko.
   Pozbierałam się, choć początek odkryć był straszny.
   Dziś patrzę na to z uśmiechem i dobrze, że znam prawdę o tej sekcie.
   I naprawdę mam radość z życia.
   Lunkaa
   Również, z serca dziękuję Ci za życzenia wszystkiego najlepszego.
   Pozdrawiam.
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Estera w 15 Wrzesień, 2017, 19:13
   
   Raymond Franz, były członek Ciała Kierowniczego Świadków Jehowy ...

   Napisał tak:

  "Nie wierzę w to, że "życie w nieświadomości jest szczęściem", nie wierzę, że zachęcanie ludzi do życia złudzeniami, jest przejawem życzliwości.
   Wcześniej czy później, iluzja musi zderzyć się z rzeczywistością.
   Im dłużej trwają złudzenia, tym bardziej bolesny jest powrót do rzeczywistości.
   Cieszę się, że w moim własnym przypadku, nie trwało to jeszcze dłużej."
   ("Kryzes sumienia" rozdział 13, str. 433)

   Będąc Świadkiem Jehowy, nigdy nie myślałam, że wszystkie obietnice tej religii, okażą się zwykłą iluzją.
   Pamiętam szok, jak sobie zdałam sprawę z tego, że ta religia, to oszustwo.
   I jak natychmiast podjęłam decyzję, że śj, to ja napewno już nie będę.

   Cieszę się, że miałam na tyle siły moralnej, żeby się z tą nieszczęsną iluzją pożegnać.
   Bo wielu zaklina rzeczywistość, tj., wielu moich przyjaciół, których obserwuję, z którymi próbowałam rozmawiać.
   Całkowicie zgadzam się z tym, co napisał Raymond Franz, w wyżej cytowanym fragmencie.
   Jak również to, że potrafię na ten czas spojrzeć jak na pewien etap swojego życia, który mi się przytrafił.
   I mam siły na to, by dalej żyć i cieszyć się życiem.
   Pozdrawiam.
  "Estera".
    :)
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Sebastian w 15 Wrzesień, 2017, 22:29
'Czy to tylko jakiś etap w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy?'
W moim przypadku zdecydowanie Tak. Śj nie byłam, ale kilka lat trzymałam z nimi (tak to nazwę)
a dla mnie bycie ŚJ to pewien etap w życiu, ale obecnie jestem bezbożnikiem :)
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: WIDZĘ MROKI w 26 Marzec, 2019, 21:39
Duzo jest prawdy w tym co pisze lebioda,choc moze koncowy wniosek ,troche zbyt optymistyczny ? Taka juz jest nasza ludzka mentalnosc ,ze zawsze szukamy "wyzszych" sensow w zyciu . I sprawia nieraz przypadek , ze na naszej drodze pojawia sie jakas religia/sekta. Nie inaczej bylo z Zydami w 1 wieku n.e. Wydaje mi sie ,ze i tak wzglednie miekko wyladowalismy po wyskoczeniu z tego Zeppelina ;) W latach 80-tych w Poznaniu ,w zborze na Ogniku prowadzono studia biblijne z bardzo wieloma mlodymi ludzmi i dobrze pamietam nasza fascynacje ta ,nowa dla nas wiedza ! Wygladalo to na dobra alternatywe miedzy Kosciolem Katolickim i propagowanym przez komune ateizmem. Atmosfera byla super ,spotkania wylacznie w mieszkaniach ,mili i uczciwi ludzie...Dostep do krytycznych opracowan na temat SJ praktycznie zerowy ... A na zewnatrz zly swiat ,kryzys ,stan wojenny itd. Nic dziwnego ,ze lecielismy jak muchy do g....( sorry ,powinno byc "jak pszczoly do miodu" ;) Ja sam dopiero po emigracji do Niemiec moglem rozwinac krytyczne myslenie i zauwazylem jaka gigantyczna Organizacja-Firma  za tym wszystkim stoi!  Czy to wszystko to stracony czas i gonitwa za zludzeniami ?  Dla mnie zdecydowanie nie ! Byl to pewien etap rozwoju wewnetrznego i trzeba go bylo przejsc. Bo wydaje mi sie ,ze do zrozumienia czym tak naprawde jest chrzescijanstwo konieczne jest zostanie fundamentalistycznym chrzescijaninem i pozniej rezygnacja z tego... W jednym z postow wspomnialem o ksiazce E.Carerre "Krolestwo" i polecam ja wszystkim ktorzy zastanawiaja sie nad wlasna religijnoscia .Punkt widzenia ,co prawdwa, dosyc mocno katolicki ale mysli tam zawarte maja uniwersalny charakter i SJ czy ex-SJ znajda tam na pewno cos dla siebie. Milej Niedzieli ! :)
zaznaczenie dodałem

Dziękuję Ci za Tą książkę.

Pozdrawiam ;)
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Zarom57 w 24 Czerwiec, 2019, 18:42
Ja tak miękko nie wylądowałem, zniszczyli mi wszystko co miało dla mnie wartość, zniszczyli mi opinię, zniszczyli mi rodzinę, i długo nie mogłem znaleźć sobie miejsca, spędziłem tam 23 lata i była to dobra lekcja, dowiedziałem się co to obłuda, czym pozór religijności, do czego zdolni są bracia dla własnej chwały. Przyczyną tego, że wielu zachowuje się nikczemnie jest błędna ideologia kastowa organizacji, oraz przyjęcie niektórych nauk Faryzeuszy, szczególnie tej o wykluczaniu Jan12:42. Jedyna dobra rzecz jaką robią, to zaznajomienie świata z imieniem Bożym, dlatego myślę , że są tylko etapem w zamierzeniu Bożym, że Stwórca budując Nową Jerozolimę nie będzie się opierał na takich organizacjach, ale na tym co nowe, jak mówi Obj 21:1,2. Postanowiłem więc przejść do dalszego, następnego etapu. Do tego aby stać się "Dzieckiem Boga," zobacz; ....................   . W nowym, oczyszczonym od kastowości zborze, gdzie niema klas niebiańskich nierobów odbierających chwałę na niebiańskich tronach, gdzie braterstwo jest normą a wszyscy kierują się wiarą a nie ślepo poddaństwem wobec kasty przewielebnych, myślę że to dobra alternatywa.

Nemo: Edycja. Twój wpis łamie regulamin. Pkt 1:11 "Niniejsze forum jest religijnie neutralne i w takiej atmosferze chcemy je utrzymywać. Jako społeczność nie jesteśmy zwolennikami żadnej konkretnej religii ani grupy wyznaniowej.....
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Drengr w 24 Czerwiec, 2019, 18:46
W jakiej kwocie przewiduje dobrowolne datki i kiedy kupujecie pierwszą nieruchomość?
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Cytryna w 24 Czerwiec, 2019, 19:12
Zarom57 eeeeee myślałam,żeś kolejnym ex ,który podzieli się naprawdę swoją historią,a nie reklamą....
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Zarom57 w 24 Czerwiec, 2019, 23:32
Kwasisz Cytryna, kwasisz, kto wierzy w Boga a chce pozostać sam, proszę bardzo, ale ja myślę że mamy prawo wielbić Boga w zborze i godni jesteśmy tego aby czcić Boga a nie organizację, żeby czcić Boga w zborze oczyszczonym z takich nauk jak kasta niebiańskich oligarchów, wykluczanie, kapłaństwo dla oligarchów, pamiątka dla oligarchów, itd. Myślę że nareszcie ludzie wiary mają gdzie się schronić i zapraszam do współpracy. Poza tym wielu członków orgu, wyszło by z niego gdyby mieli gdzie, dla nich też jest to zaproszenie. Kto chce pozostać sam, jego problem, życzę dużo zdrowia, ale ludzie są istotami społecznymi więc społeczność rzeczywiście braterska, rzeczywiście oparta na Biblii, może dać nie tylko biblijną nadzieję, ale i radość braterskiej społeczności. Wszystkiego dobrego.
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Zarom57 w 25 Czerwiec, 2019, 12:42
Drengr, biedaku, chciałem ci podziękować, bo jeżeli największy problem w całej ideologii synowieboga jest w dobrowolnych datkach, to znaczy że cała reszta jest zgodna z prawdą Słowa Bożego, więc cieszę się bardzo, a ty możesz zostać zwolniony przez zbór z tego ciężaru. Życzę dużo zdrówka i dobrze płatnej pracy.  ;)
Tytuł: Odp: Czy ... TO TYLKO JAKIŚ ETAP ... w drodze do Boga, bycie Świadkiem Jehowy ...
Wiadomość wysłana przez: Drengr w 25 Czerwiec, 2019, 14:14
Drengr, biedaku, chciałem ci podziękować, bo jeżeli największy problem w całej ideologii synowieboga jest w dobrowolnych datkach, to znaczy że cała reszta jest zgodna z prawdą Słowa Bożego, więc cieszę się bardzo, a ty możesz zostać zwolniony przez zbór z tego ciężaru. Życzę dużo zdrówka i dobrze płatnej pracy.  ;)

ok - wchodzę w to ;D

pisz co dalej