Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Czego nauczyłem się w organizacji Świadków Jehowy?  (Przeczytany 8344 razy)

Offline Randori

Czego nauczyłem się w organizacji Świadków Jehowy?
« dnia: 12 Sierpień, 2015, 00:53 »
Widzę, że wielu z Was zamieściło tutaj swoje przeżycia związane z dorastaniem w specyficznym środowisku. Dziękuję. W zamian, chciałbym też podzielić się swoją historią.

 ...od 2giego roku życia, jako dziecko, wychowywany byłem w doktrynie Świadków Jehowy. Z opowieści dowiedziałem się, że ŚJ zapukali, rodzice wpuścili, rozpoczęli studium książki, zaczęli chodzić na zebrania. W końcu dali się ochrzcić. Po drodze ograniczyli kontakt ze swoją rodziną - unikanie świąt, urodzin itp.

Najpierw moja mama, a później mój tata regularnie co tydzień studiował ze mną publikacje Towarzystwa Strażnica. A że byłem rezolutnym chłopakiem, potrafiłem bardzo szybko wyszukiwać w akapicie prawidłową odpowiedź ku uciesze mojego ojca, któremu co miesiąc wskakiwało na owoc gratis 4h i 1 studium.

Mając 13 lat zacząłem regularnie głosić dobrą nowinę od drzwi do drzwi, niosąc nadzieję każdemu stworzeniu pod niebiosami. Kiedy skończyłem lat 16ście - nastał ten moment, kiedy postanowiłem wziąć odpowiedzialność za swoje życie i podjąć tą najważniejszą decyzję w swoim życiu - swoje oddanie się Jehowie oraz utożsamianie się ze Świadkami Jehowy usymbolizowałem, dając się ochrzcić poprzez całkowite zanurzenie w basenie na zgromadzeniu obwodowym w Sosnowcu. Postanowiłem do końca życia bronić racji Towarzystwa Strażnica i jej jedynej słusznej, prawdziwej interpretacji Biblii.

Bardzo miło wspominam ośrodki pionierskie, gdzie można było nieść dobrą nowinę spragnionym tego ludziom, którzy widują Świadków Jehowy raz na ruski rok. Wyjątkowa była atmosfera, towarzystwo i duch pionierski. Przy okazji, na owoc wskakiwało 50h, dzięki czemu można były być wyczytanym z mównicy podczas z jednego zebrań i wtedy wszyscy się cieszyli i bili brawo. ...a najlepiej na ośrodku wchodziło piwko - w końcu zakazany owoc smakuje najlepiej.

Kiedy poszedłem na studia, pojawiły się kolejne wyzwania. W końcu człowiek się rozwija duchowo, to i Jehowa patrzy na swoją owieczkę przychylnym okiem. Zostałem zamianowany na Sługę Pomocniczego. Oh, jaki ja byłem szczęśliwy. Widziałem jak moi rodzice tryskali z dumy, chociaż tego tak nie okazywali - ich syn ma w końcu przywilej w zborze. Metody wychowawcze nie poszły na marne - wykonali kawał dobrej roboty. W zborze pojawiły się nowe zadania i obowiązki, które mniej lub bardziej chętnie - ale posłusznie - wykonywałem. Już po kilku miesiącach mogłem wygłaszać z mównicy krótsze i dłuższe punkty do audytorium złożonego z kilkudziesięciu współwyznawców bez specjalnego przygotowania. Wystarczyła Biblia, książka, Prowadzenie Rozmów lub NSK, para Sióstr do pokazu i gotowe! "Dobra robota Bracie..."

Niesamowitą przygodą było wygłaszanie przemówień 30-sto minutowych. W sumie pamiętam 4:
- "Czy Twój pogląd na pochodzenie człowieka ma jakieś znaczenie?"
- "Na czyich obietnicach polegasz?"
- "Cały świat potwierdza istnienie Stwórcy"
- czwartego - o ile dobrze pamiętam, to już nie wygłosiłem.
Oczywiście musiałby być brawa na koniec! Na prawdę warto spróbować - świetna sprawa. Można było pojechać z tak gotowym wykładem do innego zboru i poznać przy okazji kilkoro nowych 'Braci'. Największym wyzwaniem było tak wygłosić wykład, żeby był spójny ze szkicem i materiałami z podanych odnośników, był na czasie, oraz aktualny z myślami Towarzystwa Strażnica. Na liście 180-ciu wykładów, niektóre szkice do wykładów miały ponad 30lat...

...tak więc... żeby przejść do meritum... dzięki materiałom udostępnionym przez Towarzystwo Strażnica i organizacji Świadków Jehowy nie mam dzisiaj żadnego kłopotu z zagadywaniem do obcych ludzi na ulicy oraz wygłaszaniu prezentacji do większego grona osób :D

t.b.c.


Offline gedeon

Odp: Czego nauczyłem się w organizacji Świadków Jehowy?
« Odpowiedź #1 dnia: 12 Sierpień, 2015, 05:17 »
Jestem pełen podziwu dla Ciebie i Twojej historii, ja też od urodzenia bylem tak wychowany. Ciekaw jestem co stanowiło impuls który otworzył Tobie oczy.


Offline M

Odp: Czego nauczyłem się w organizacji Świadków Jehowy?
« Odpowiedź #2 dnia: 12 Sierpień, 2015, 08:36 »
Twoja historia jak dotąd pokrywa się z moją niemal idealnie, jestem ciekaw dalszej części :)


Offline ambasador

Odp: Czego nauczyłem się w organizacji Świadków Jehowy?
« Odpowiedź #3 dnia: 12 Sierpień, 2015, 09:42 »


...tak więc... żeby przejść do meritum... dzięki materiałom udostępnionym przez Towarzystwo Strażnica i organizacji Świadków Jehowy nie mam dzisiaj żadnego kłopotu z zagadywaniem do obcych ludzi na ulicy oraz wygłaszaniu prezentacji do większego grona osób :D

t.b.c.

Oczywiście jestem pozytywnie nastawiony przez Twoją opowieść. Chodzi o posłuszeństwo i wytrwałość.
Czy zdobycie śmiałości wobec obcych ludzi, jest jedyną dobrą rzeczą jaką wyniosłeś z uczestnictwa w tej Organizacji ? Oraz też jestem ciekawy z jakiego powodu opuściłeś szeregi tego ugrupowania ?
Co oznacza  skrót na końcu wpisu ?
Duch i Oblubienica mówią: Przyjdź!
*
opis przy nicku jest żartem z określeń pewnej religii


Offline Roszada

Odp: Czego nauczyłem się w organizacji Świadków Jehowy?
« Odpowiedź #4 dnia: 12 Sierpień, 2015, 10:21 »
Twoja historia jak dotąd pokrywa się z moją niemal idealnie, jestem ciekaw dalszej części :)
Świetny trzymający w napięciu opis, a jeśli rzeczywiście macie z M podobne 'życiorysy' to widzę, że schematyzm jest w organizacji jak trzeba. :)
Pewnie o to jej chodzi. :-\


Offline M

Odp: Czego nauczyłem się w organizacji Świadków Jehowy?
« Odpowiedź #5 dnia: 12 Sierpień, 2015, 11:28 »
Świetny trzymający w napięciu opis, a jeśli rzeczywiście macie z M podobne 'życiorysy' to widzę, że schematyzm jest w organizacji jak trzeba. :)
Pewnie o to jej chodzi. :-\

Oczywiście że tak. Każdy młody świadek powinien jak najszybciej zostać sługą pomocniczym i/lub pionierem, jest na to ogromne parcie. Jeśli masz 20-kilka lat i nadal nie jesteś sługą pomocniczym to coś z Tobą nie tak (takie zdanie wypowiedział Morris podczas kongresu). Więc jeśli do tego jesteś w miarę kumaty i nie masz oporów przed przemawianiem - kariera w zborze murowana.


Offline Roszada

Odp: Czego nauczyłem się w organizacji Świadków Jehowy?
« Odpowiedź #6 dnia: 12 Sierpień, 2015, 11:38 »
No dobrze, a ilu tych sług pomocniczych może być w zborze i ilu starszych.
Przecież jak wszyscy by chcieli to byłoby ich za dużo. :)
Po siedmiu czy 10?


Offline M

Odp: Czego nauczyłem się w organizacji Świadków Jehowy?
« Odpowiedź #7 dnia: 12 Sierpień, 2015, 13:15 »
Za biblijnym wzorem, jak to mawiał Mojżesz: "Nie — chciałbym, żeby cały lud Jehowy składał się z proroków, bo Jehowa włożyłby na nich swego ducha!" ;)

Są zbory, gdzie usługujących jest kilkunastu lub nawet więcej. Wszystko zależy od ilości chętnych i od starszych - bo jeśli ci ostatni nie będą chcieli kogoś zamianować z jakiegoś powodu, to na nic jego starania :P


Offline Roszada

Odp: Czego nauczyłem się w organizacji Świadków Jehowy?
« Odpowiedź #8 dnia: 12 Sierpień, 2015, 13:17 »
Ja nie wiem czy słyszałem o zborach w których byłoby więcej jak po 5 sług pomocniczych i 5 starszych. :-\
Zdaje się minimum to 3 starszych.


Offline Dietrich

Odp: Czego nauczyłem się w organizacji Świadków Jehowy?
« Odpowiedź #9 dnia: 12 Sierpień, 2015, 16:48 »
W moim zborze było przez pewien czas sześciu starszych i sześciu sług pom.  Mnie też szybko mianowali.


Offline M

Odp: Czego nauczyłem się w organizacji Świadków Jehowy?
« Odpowiedź #10 dnia: 12 Sierpień, 2015, 17:07 »
Znam zbory w których było dla odmiany tylko dwóch starszych i z dwóch - trzech sług pomocniczych. Ale to jest raczej rzadkość, bo nie ma wtedy całego komitetu służby (koordynator, nadzorca służby, sekretarz) i generalnie tych dwóch starszych musi tyrać za trzech, więc mają przekichane i zazwyczaj szukają na gwałt kogoś do pomocy :).

Książka Zorganizowani bodajże (albo inna, już nie pamiętam) wspomina o sytuacjach w których nie ma w ogóle starszych w zborze, ale z taką sytuacją przynajmniej w Polsce się nie spotkałem. Może jedynie gdzieś na terenach "misjonarskich".


Offline gedeon

Odp: Czego nauczyłem się w organizacji Świadków Jehowy?
« Odpowiedź #11 dnia: 12 Sierpień, 2015, 17:57 »
Znam takie zbory gdzie nikt z miejscowych nie jest zamianowany a są tylko spadochroniarze, jako pionierzy specjalni. Taka sytuacja jest od lat.


Offline Christianus

Odp: Czego nauczyłem się w organizacji Świadków Jehowy?
« Odpowiedź #12 dnia: 12 Sierpień, 2015, 18:48 »
W moim zborze jest 7 starszych i 8 sług. A i tak nie ma komu pracować. Chcesz być zamianowany? Musisz chodzić na wszystkie zbiórki, pracować przy ogrodzie na sali itd.
Jak jesteś starszym to masz wyrąbane na wszystko. Szacun w zborze jest. "wizyt pasterskich nie robimy, bo są prace przy zieleni na sali. Gdyby głosiciele przychodzili pracować przy pieleniu chwastów, to starsi mieliby czas by odwiedzać słabych, a tak muszą sami na sali pracować" Autentyczne słowa z podium.

A prawda jest taka, że są starsi, którzy sami do służby nie chodzą. Sami obowiązki na sali olewają. A mają najwięcej do powiedzenia.
« Ostatnia zmiana: 12 Sierpień, 2015, 18:50 wysłana przez Christianus »
"Są tak wydajni jak łapka na myszy w klatce słonia."
Black Adder


Offline gedeon

Odp: Czego nauczyłem się w organizacji Świadków Jehowy?
« Odpowiedź #13 dnia: 12 Sierpień, 2015, 19:20 »
W moim zborze jest 7 starszych i 8 sług. A i tak nie ma komu pracować. Chcesz być zamianowany? Musisz chodzić na wszystkie zbiórki, pracować przy ogrodzie na sali itd.
Jak jesteś starszym to masz wyrąbane na wszystko. Szacun w zborze jest. "wizyt pasterskich nie robimy, bo są prace przy zieleni na sali. Gdyby głosiciele przychodzili pracować przy pieleniu chwastów, to starsi mieliby czas by odwiedzać słabych, a tak muszą sami na sali pracować" Autentyczne słowa z podium.

A prawda jest taka, że są starsi, którzy sami do służby nie chodzą. Sami obowiązki na sali olewają. A mają najwięcej do powiedzenia.

Dobre. Jaki pasterz takie owce. ;D ;D ;D


Offline Dietrich

Odp: Czego nauczyłem się w organizacji Świadków Jehowy?
« Odpowiedź #14 dnia: 12 Sierpień, 2015, 19:56 »
W moim zborze jest 7 starszych i 8 sług. A i tak nie ma komu pracować. Chcesz być zamianowany? Musisz chodzić na wszystkie zbiórki, pracować przy ogrodzie na sali itd.
Jak jesteś starszym to masz wyrąbane na wszystko. Szacun w zborze jest. "wizyt pasterskich nie robimy, bo są prace przy zieleni na sali. Gdyby głosiciele przychodzili pracować przy pieleniu chwastów, to starsi mieliby czas by odwiedzać słabych, a tak muszą sami na sali pracować" Autentyczne słowa z podium.

A prawda jest taka, że są starsi, którzy sami do służby nie chodzą. Sami obowiązki na sali olewają. A mają najwięcej do powiedzenia.

No to jakiś ewenement.
W moim zborze podziękowano nawet starszym i sługom, którzy pracowali na zmianę i nie mogli być na każdym zebraniu. Zbiórki i minimum 10 godzin to oczywista oczywistość. W przeciwenym razie dziękujemy za uwagę. Zostali emeryci i sfrustrowani półetatowcy na utrzymaniu rodziny tudzież słynących z gościnności o każdej porze starszych cioć.
Jak się to ma do poziomu zebrań, nietrudno sobie wyobrazić.