Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 4 Gości przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Obowiązek wyznawania grzechów, a ludzka godność  (Przeczytany 2338 razy)

Offline adam

Obowiązek wyznawania grzechów, a ludzka godność
« dnia: 17 Marzec, 2016, 00:51 »
CIĘŻKI GRZECH, A POTRZEBA PRZYZNANIA SIĘ DO WINY. PRZYKŁADY DAWIDA I JÓZEFA – CZY MOŻNA JE TRAKTOWAĆ, JAKO PRECEDENSOWE?

 
Na wstępie zacytuję werset, który może dać dużo do myślenia i który warto mieć w pamięci, gdy będziecie czytać dalszą część mojego wywodu:

 
Cytuj
    Mt 1:18, 19
    „A ponieważ Józef, jej mąż, był prawy i nie chciał z niej uczynić publicznego widowiska, zamierzał się z nią potajemnie rozwieść”

W Wnikliwych Poznawaniach Pism’ tak skomentowano ten werset:

   
Cytuj
http://wol.jw.org/pl/wol/d/r12/lp-p/1200001202
    „Ówcześni Żydzi uważali zaręczyny za wiążące zobowiązanie, toteż słusznie wspomniano w tym miejscu o ‛rozwodzie’. […..] Jeżeli zaręczona dziewczyna dobrowolnie współżyła z innym mężczyzną, należało ją ukamienować jako cudzołożnicę (Pwt 22:22-29). W sprawach, w których groziła kara śmierci, wymagane było potwierdzenie winy przez dwóch świadków (Pwt 17:6, 7). Józef rzecz jasna nie miał ani jednego świadka przeciwko Marii. Nie rozumiał, dlaczego była w ciąży, dopóki anioł Jehowy mu tego nie wyjaśnił (Mt 1:20, 21). Biblia nie podaje, czy myśląc o ‛potajemnym rozwodzie’, zamierzał dać Marii świadectwo rozwodu, ale najprawdopodobniej chciał trzymać się zasad wyłuszczonych w Prawie Mojżeszowym i po prostu przeprowadzić rozwód w obecności dwóch świadków, bez ściągania na nią niepotrzebnej hańby. Chociaż Mateusz nie opisuje szczegółowo jego zamiarów, podkreśla, że chciał się obejść z Marią miłosiernie. Nie przedstawia Józefa w złym świetle, przeciwnie, zaznacza, iż „zamierzał się z nią potajemnie rozwieść”, ponieważ „był prawy i nie chciał z niej uczynić publicznego widowiska” (Mt 1:19).”


Zacytowane powyżej myśli są godne uwagi. Według Prawa Mojżeszowego cudzołożnik był winien śmierci. Jednak przykład króla Dawida i Batszeby pokazuje nam, że nie było to prawo stosowane bezwzględnie i w każdym przypadku, bo inaczej musielibyśmy myśleć, że dotyczyło ono wszystkich Izraelitów oprócz Dawida. A przecież Bóg nie ma względu na osobę (Rzymian 10:12). Wygląda więc na to, że gdy pojawiły się szczególne okoliczności, lub skrucha była bardzo szczera, to starsi Izraela mogli odstąpić od wymierzenia kary śmierci. A może takie trudne kwestie osobiście rozstrzygał Bóg, a o jego woli dowiadywano się za pośrednictwem losów rzuconych przez Arcykapłana (zobacz ‚Losy’: http://wol.jw.org/pl/wol/d/r12/lp-p/1200002775?q=losy&p=par )?
Przykład Józefa jest też bardzo interesujący. Można by założyć, że z miłości do Mari sprzeniewierzył się on wymaganiom prawa Bożego, które obowiązywało w tamtym czasie, ponieważ chciał ukryć śmiertelny grzech swojej narzeczonej, tym samym stając się uczestnikiem jej przestępstwa. To prawda, że Józef nie miał świadków dowodzących zdrady Marii, ale Maria nie miała też dowodów, że to on był ojcem dziecka.
Wprawdzie nie było wówczas testów DNA pozwalających na ustalenie ojcostwa, ale Izraelici nie wierzyli przecież w to, że to bociany przynoszą dzieci (Rdz 38:6-10). Innymi słowy dziecko prędzej czy później by się urodziło i podejrzenia padłyby na Józefa, lub uznano by, że Maria dopuściła się niemoralności w ten czy inny sposób. Postępowanie Józefa było więc obliczone na to, żeby Żydzi nie oskarżyli Mari o cudzołóstwo i nie skazali na śmierć przez publiczne ukamienowanie (Jana 8:1, 5).
Zastanówmy się teraz dlaczego Mateusz opisujący całą sytuację określił Józefa, jako prawego. Z pewnością ujęło go jego miłosierdzie, ale czy można powiedzieć, że w prawy sposób postąpił wobec prawa Bożego (Mojżeszowego)? Może dla jasności należy postawić tezę, że w przypadkach cudzołóstwa wszystko nie musiało się kończyć wyrokiem śmierci i że przykład Dawida nie stawowi jedynego w swoim rodzaju precedensu biblijnego. Może można było załatwić to w obrębie małżeństwa i po dojściu do porozumienia należało tylko powiadomić o tym Arcykapłana – w jakiejś intymnej formie? To są oczywiście czyste spekulacje i należy je traktować, jako hipotezy teologiczne, niemniej przykłady Dawida i Józefa dają dużo do myślenia i z pewnością powinny powstrzymywać chrześcijan od traktowania Bożych nakazów według litery prawa.



A jak jest współcześnie? Posłużę się pewnym przykładem z życia wziętym. Oczywiście na podstawie tego jednego przypadku nie można generalizować każdej jednej sytuacji. Proszę więc mieć w pamięci, że wnioski tutaj zaprezentowane są wynikiem moich osobistych przemyśleń i traktować je raczej jako temat do dyskusji teologicznej niż prawdę ostateczną.
Często przyznanie się przed chrześcijańskimi nadzorcami do grzechu jest po prostu konieczne, zwłaszcza wtedy, gdy w grę wchodzi dobro imienia Bożego i Zboru, lub kiedy grzesznik koniecznie potrzebuje pomocy wykwalifikowanych starszych. Rozważmy jednak taką sytuację. Chrześcijańska żona dopuszcza się niemoralności. Czy powinna się przyznać przed mężem? Tak, ponieważ według Pisma Świętego są jednym ciałem ( Rodzaju 2:24), a więc zgrzeszyła również przeciwko mężowi (1 Koryntian 6:15).
Z grzechem kłamstwa mamy do czynienie wówczas, gdy nie mówimy prawdy w celu osiągnięcia jakichś korzyści, do których nie mamy prawa (często kosztem drugiego człowieka czy niejednokrotnie Zboru), lub kiedy nie przekazujemy prawdziwych informacji osobom, które mają do ich uzyskania pełne prawo.
Jezus Chrystus nauczał, że jedynym powodem do rozwodu jest zdrada małżeńska (Mateusza 5:31, 32). Jednak niewinna strona ma prawo wybaczyć cudzołożnikowi. Załóżmy, że mąż wybacza żonie zdradę. Czy powinien wówczas koniecznie donieść o wszystkim starszym, lub wymagać, aby żona tak uczyniła? Czy, kiedy tego nie zrobi Bóg nie wybaczy żonie grzechu, a jego uczyni współuczestnikiem tego przestępstwa? Według mojego zrozumienia Słowa Bożego jest to kwestia sumienia i wzajemnego dogadania się w obrębie małżeństwa i teraz postaram się uzasadnić tą tezę.


Zdrada małżeńska to szczególnie poważna, drażliwa, jak i żenująca kwestia. Potrafi wywołać też wiele emocji, lub nawet doprowadzić do tragedii, przed czym Jehowa nas uczciwie ostrzega (warto uważnie rozważyć te wersety:Przysłów 5:3-14; Przysłów 6:23-35):

   
Cytuj
Przysłów 6: 32-35
    ” Każdemu, kto cudzołoży z kobietą, nie dostaje serca; kto to czyni, przywodzi swą duszę do zguby. Spotka go plaga i wstyd, a jego hańba nie zostanie zmazana. Bo złość krzepkiego mężczyzny wynika z zazdrości i nie okaże on współczucia w dniu zemsty. Nie będzie miał względu na żaden okup ani nie okaże chęci — niezależnie od tego, jak wielki byś dał podarunek.„

W celu ochrony rodziny Bóg zakodował w ludzkiej świadomości różne psychologiczne mechanizmy, które właściwie przejawiane stoją na straży wierności małżeńskiej. Kobiecie, (czy mężczyźnie) może sprawić ból nawet sytuacja, gdy jej ukochany współmałżonek oglądnie się za osobą płci przeciwnej. Natomiast zazdrość i złość mogą być wywołane wówczas, gdy obca osoba uporczywie wpatruje się w jednego z partnerów małżeńskich.
Biolodzy zajmujący się przyczynami ludzkich zachowań i seksualnością człowieka, zwracają uwagę na to, że taka czujność sprzyja zacieśnianiu więzi małżeńskich i ochronie potomstwa, ponieważ osoby związane węzłem małżeńskim koncentrują wówczas uwagę tylko na sobie, co daje im poczucie bezpieczeństwa i komfortu psychicznego z powodu braku stresu wywołanego podejrzliwością. Współmałżonek kierujący się chrześcijańską zasadą, żeby tak czynić żonie, jakby chciał, żeby ona jemu czyniła nie będzie się oglądał za innymi kobietami, lub pożądliwie wpatrywał w cudze żony (Mateusza 7:12, Mateusza 5:28, Efezjan 5:25, 28, 29).
Ponadto wierni sobie rodzice są pewni, że ich potomstwo pochodzi z prawego łoża, co się przekłada na miłość, jaką obdarzają dzieci (porównaj: 1 Koryntian 7:14-17). Klimat miłości i bezpieczeństwa opartego na zdrowych relacjach małżeńskich sprzyja zdrowiu psychicznemu dzieci, które pragną, by ich rodzice byli sobie wierni i żeby zawsze mieli dobrą opinię u innych. Między innymi z tego powodu Jehowa Bóg nienawidzi rozwodów, ponieważ rujnują one psychikę nie tylko zdradzonego i porzuconego współmałżonka, ale również potomstwa (Malachiasza 2:10-16).
Jehowa rozumie też, jaki szok może wywołać u męża wiadomość, że wychowuje nieswoje dziecko, lub u żony, że jej mąż w tajemnicy przed nią płaci alimenty na dziecko, które zostało spłodzone w wyniku zdrady małżeńskiej. Albo u dziecka, które się któregoś dnia dowiaduje, że jego ukochany tata nie jest jego prawdziwym ojcem, a ono się urodziło, jako nieślubne dziecko. Lub (w nawiązaniu do tematu), że jego mama została wykluczona ze społeczności Świadków Jehowy, ponieważ zdradziła tatę, mimo, że dalej dzielą jedno łoże małżeńskie. A już szczególnym ciosem może się okazać fakt, że ta informacja dotarła do sąsiadów, lub kolegów w szkole.



Osobiście, gdybym postanowił wybaczyć  swojej żonie ewentualną zdradę, to nie życzyłbym sobie, żeby mówiła o tym komukolwiek. W przeciwnym razie nie zdobyłbym się na przebaczenie – Żaden mężczyzna nie chce żyć z etykietką przysłowiowego „jelenia”. Moim zdaniem (i wierzę, że opiera się ono na właściwym zrozumienia Słowa Bożego i poznaniu woli Bożej) jest to kwestia bardzo osobista i wyjątkowa (Mateusza 1:19). Uważam, że ingerowanie w cudze sumienie w takich przypadkach i uporczywe nakłanianie innych osób do tego, żeby opowiadały o tego typu zdarzeniach przy osobach trzecich nie służy jego oczyszczaniu, lecz jest formą ograbiania drugiego człowieka z szacunku do własnej osoby, a przecież Jehowa Bóg szanuje ludzkie prawo do zachowywania godności osobistej (zobacz artykuł: „Poszanowanie godności każdego człowieka” http://wol.jw.org/pl/wol/d/r12/lp-p/2006561?q=jehowa+szanuje+nasz%C4%85+godno%C5%9B%C4%87&p=par ).
Innymi słowy przyznanie się w przypadku zdrady małżeńskiej przed kimś spoza obrębu małżeństwa, bez względu na to, jakimi intencjami ktoś się kieruje, może przynieść więcej szkody niż pożytku, a co najgorsze skutecznie zapobiegać w leczeniu ran, które są notorycznie rozdrapywane. Skutkiem mogą być: nieustanne poczucie wstydu („wszyscy się na nas patrzą, wszyscy wiedzą, ciekawe co o nas myślą, śmieją się z naszych dzieci…” itd.), a w efekcie niezdrowe rozpamiętywanie, wypominanie krzywdy oraz niemożliwość pełnego wybaczenia, co się może przekładać na coraz większy brak szacunku, osłabienie więzi małżeńskich, a w efekcie zdrady i rozwodu. W Nieustannie rozdrapywane rany może w końcu wdać się zakażenie, a taki stan często kończy się poważną chorobą lub śmiercią:

 
Cytuj
   Filipian 4:5
    „Niech wasz rozsądek stanie się znany wszystkim ludziom”.


 
Z pewnością Jehowie Bogu nie zależy na takim obrocie sprawy. Jestem przekonany, że jego wolą jest, aby małżeństwo zostało w pełni uzdrowione, a jego dzieci były tak samo szczęśliwe, jak On (1 Tymoteusza 1:11,15 ;  1 Jana 3:19, 20). Jehowa pragnie, aby każde małżeństwo – nawet te po traumatycznych przejściach – przetrwało aż do do później starości, lub do nadejścia Królestwa Bożego (Kaznodziei 7:8). Uważam więc, że w takim przypadku wystarczy wszystko oddać w jego ręce okazując skruchę i błagać o wybaczenie w imię Jezusa (Jana 14:13, 14).
Poza tym Jehowa zna nasze słabości i doskonale wie, że wśród jego wyznawców – nawet tych którzy przewodzą – znajdują się osoby różnego pokroju; słabsze duchowo i mocniejsze. O większych, lub mniejszych możliwościach umysłowych. W efekcie tego – będąc na różnych poziomach dojrzałości chrześcijańskiej–  jedni chrześcijanie w takim przypadku okazują współczucie i miłość oraz intymność, inni są zgorszeni i przejawiają skłonności do plotkowania. Tak było wśród chrześcijan z pierwszego wieku, tak też jest współcześnie (1 Tm 5:13, Jak 3:6). Z tego też względu – biorąc pod uwagę tak drażliwą kwestię, jak zdrada małżeńska oraz fakt, że Jehowa wbudował głęboko w psychikę ludzką poczucie wrażliwości na te kwestie – każdy taki przypadek należy rozumnie rozważyć i dopiero później podjąć odpowiednią decyzje (Przysłów 22:3). Jeżeli jednak niewinna strona postanowiła nie wybaczyć zdrady małżeńskiej, to wtedy starsi powinni o wszystkim się dowiedzieć. To jest oczywiste i logiczne, ponieważ powód rozwodu musi być znany, inaczej z punktu widzenia Komitetu Sądowniczego nie miałby biblijnych podstaw (Mt 5:31, 32, Mt 18:15, 17).


Tutaj znajduje się cały artykuł:

https://bioslawekblog.wordpress.com/2016/01/23/komu-czlowiek-powinien-wyznawac-swoje-grzechy-kto-jedynie-jest-w-stanie-je-wybaczyc-jaka-role-maja-starsi-zboru-w-udzielaniu-pomocy-grzesznikom/

 


« Ostatnia zmiana: 17 Marzec, 2016, 01:01 wysłana przez adam »



Tusia

  • Gość
Odp: Obowiązek wyznawania grzechów, a ludzka godność
« Odpowiedź #2 dnia: 17 Marzec, 2016, 10:15 »
W Wnikliwych Poznawaniach Pism’ tak skomentowano ten werset:

Proszę podać imię i nazwisko autora tej książki.


Offline Roszada

Odp: Obowiązek wyznawania grzechów, a ludzka godność
« Odpowiedź #3 dnia: 17 Marzec, 2016, 10:18 »
Proszę podać imię i nazwisko autora tej książki.
Nazwisko Kanał. :)

„My również respektujemy wskazówki, których Jehowa udziela za pośrednictwem swojego kanału łączności, i wspólnie Go wysławiamy” (Strażnica 15.06 2009 s. 9).

„Obyśmy nigdy słowem ani czynem nie podważali znaczenia kanału łączności, którym posługuje się dziś Jehowa” (Strażnica 15.11 2009 s. 14).

„Chcąc się podobać Jehowie, trzeba na przykład uznawać ziemski kanał, którym się Bóg posługuje do udostępniania dokładnej wiedzy ludziom na całym świecie” (Strażnica Nr 6, 1970 s. 7).