CK chce koniecznie unieruchomić Jezusa, który według niego króluje w niebie od roku 1914. Ma nic nie robić i nie reagować na prośby.
Ale jeśli króluje to rządzi, a jeśli tak, to przecież wiele może.
Logika by wskazywała, że można się do Niego zwracać, nawet jeśli Jehowa jest nad Nim.
Jeden z exŚJ porównał to do ministra do którego się zwracamy w danej sprawie, a nie do premiera. Nawet gdyby się zwrócił wprost do premiera, to sprawa i tak wróci do ministra.
Popatrzmy jak Towarzystwo stara się stopować swoich głosicieli, żeby nawet źle sobie nie wyobrażali modlitwy "
w imię Jezusa":
„Wielu wprawdzie modli się do Boga »w imieniu Jezusa«, jednak część z nich używa tego wyrażenia bez należytej oceny jego właściwego znaczenia.
Wyobrażają sobie Jezusa mniej więcej w roli jakiegoś telefonisty w niebie, który po prostu przekazuje ich prośby Bogu” (Strażnica Rok CV [1984] Nr 1 s. 28).
Oczywiście wykluczone jest tym bardziej zwracanie się do Jezusa, bo On nie jest "telefonistą":
„
Tym samym Jezus wykluczył możliwość zwracania się do jakiejś innej osoby, (...)
nawet do niego samego. (...) A zatem modlitwy do kogokolwiek lub czegokolwiek poza naszym niebiańskim Ojcem nie są przez Niego wysłuchiwane,
bez względu na to, jak szczerze są zanoszone” (Strażnica Nr 14, 1996 s. 5).
„Jezus usługuje w charakterze
współczującego Orędownika (…)
Nie oznacza to, że powinniśmy się modlić do Jezusa ani że on niejako przekazuje dalej nasze prośby” (Przebudźcie się! listopad 2010 s. 21).
Jeśli by tak było, to Jezus wszystkich proszących go powinien odpędzać, i kierować do Jehowy.
A jednak wysłuchiwał próśb.