Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: 1966 - "Opuszczanie zebrań" = "wieczne zatracenie"  (Przeczytany 588 razy)

Offline Roszada

1966 - "Opuszczanie zebrań" = "wieczne zatracenie"
« dnia: 04 Listopad, 2019, 11:23 »
W roku 1966 padło bardzo radykalne stwierdzenie i to zapewne w kontekście zbliżającego się zapowiadanego roku 1975:

„Nieuczestniczenie w zebraniach zborowych jest jednym z najbardziej oczywistych przejawów zaniedbywania i opuszczania »domu Boga naszego«. Jeśli oddany Bogu i ochrzczony członek domostwa Bożego dobrowolnie rezygnuje z obecności, to w gruncie rzeczy odcina się od zboru. Takie odcięcie równa się po prostu wykluczeniu ze społeczności domu Bożego; skoro ktoś pozostanie tak poza społecznością aż go zaskoczy śmierć, będzie to dla niego oznaczać wieczne zatracenie na równi z odrzuconymi przez Boga. Oto, do czego prowadzi opuszczanie zebrań” (Strażnica Nr 13, 1966 s. 6).

Wcześniej nie natrafiłem na tak ostre stwierdzenia w publikacjach ŚJ.
W jakiś sposób do dziś są podtrzymywane czasem takie opinie.


Offline Roszada

Odp: 1966 - "Opuszczanie zebrań" = "wieczne zatracenie"
« Odpowiedź #1 dnia: 04 Listopad, 2019, 13:38 »
Podobne wypowiedzi, może mnie stanowcze:

*** km 10/83 s. 5 ak. 7 Zachowuj równowagę chrześcijańską ***
Niech nikt nie sądzi, że skoro jest już od lat aktywnym chrześcijaninem, nie grozi mu niebezpieczeństwo zerwania więzi z Jehową Bogiem i utraty Jego łaski. Niech nie myśli, że może sobie pozwalać na opuszczanie zebrań zborowych albo że nie potrzebuje uważać, gdy się mówi o sprawach duchowych (Hebr. 2:1; 10:24, 25). Wszystkim nam potrzeba duchowej czujności oraz regularnego studiowania Słowa Bożego w samotności i w gronie współchrześcijan, jeśli chcemy utrzymać chrześcijańską równowagę.

*** g01 22.12 s. 30 Od naszych Czytelników ***
Wiele rzeczy często uważamy za błahostki, na przykład opuszczanie zebrań chrześcijańskich z powodu zwyczajnego bólu głowy. Ale Janice, chociaż nawet miała powody do pozostania w domu — cierpiała wskutek depresji i doznanych upokorzeń — szukała oparcia w Jehowie jako źródle sił niezbędnych do prowadzenia aktywnego życia duchowego.

*** w82/21 s. 27-28 Pytania czytelników ***
Czy opuszczanie zebrań chrześcijańskich samo w sobie jest grzechem niewybaczalnym, skoro apostoł Paweł w Liście do Hebrajczyków 10:24-29 nawiązuje do niego zaraz po omówieniu kwestii ważności zebrań?
Lekceważenie nakazu, by uczestniczyć w zebraniach chrześcijańskich, jest sprawą poważną i może mieć dla sługi Jehowy zgubne następstwa. Jednakże popełnienie grzechu niewybaczalnego to jeszcze coś więcej. (...)
Nie powinniśmy więc słów z Listu do Hebrajczyków 10:24, 25 wyrywać z kontekstu i zakładać, iż apostoł, mówiąc o popełniających grzech niewybaczalny, nawiązał jedynie do samego zaniedbywania się w systematycznym chodzeniu na zebrania. Oczywiście jeśli u kogoś opuszczanie zebrań weszło „w zwyczaj”, działa on wbrew swoim interesom duchowym i naraża się poważnie na niebezpieczeństwo osłabnięcia w wierze oraz zaniechania uczynków chrześcijańskich. To z kolei może doprowadzić go do zlekceważenia ofiary okupu złożonej przez Jezusa Chrystusa, a nawet do zaprzeczenia jej wartości, i w rezultacie do przekreślenia sobie życia wiecznego.

*** w97 1.8 s. 10 ***
A jak my się zachowamy, jeśli odniesiemy wrażenie, że osoba sprawująca wśród nas przewodnictwo niewłaściwie ocenia jakąś sytuację, używa szorstkich słów lub okazuje stronniczość? Czy będziemy się na nią uskarżać, podsycając być może krytyczne nastawienie zboru? Czy na znak protestu przestaniemy chodzić na chrześcijańskie zebrania? Skądże! Wzorem Dawida nigdy nie pozwolimy, by niedociągnięcia drugich popchnęły nas do nielojalności względem Jehowy i Jego organizacji! (Psalm 119:165).



Offline Roszada

Odp: 1966 - "Opuszczanie zebrań" = "wieczne zatracenie"
« Odpowiedź #2 dnia: 04 Listopad, 2019, 22:45 »
Z tego wniosek:

*** w82/21 s. 27-28 Pytania czytelników ***
Czy opuszczanie zebrań chrześcijańskich samo w sobie jest grzechem niewybaczalnym, skoro apostoł Paweł w Liście do Hebrajczyków 10:24-29 nawiązuje do niego zaraz po omówieniu kwestii ważności zebrań?"

że niektórzy by chcieli by traktować opuszczających zebrania tak:

„Troszczmy się o siebie nawzajem, żeby się zachęcać do miłości i dobrych uczynków, nie opuszczając naszych wspólnych zebrań, jak to niektórzy mają w zwyczaju, ale dodając sobie otuchy. Róbmy to tym bardziej, że widzimy, jak ten dzień się przybliża. Bo jeśli po dokładnym poznaniu prawdy świadomie trwamy w grzechu, to już nie ma dla nas żadnej ofiary za grzechy, lecz pozostaje tylko czekanie w strachu na sąd oraz płonący gniew, który strawi przeciwników. Każdy, kto zlekceważył Prawo Mojżeszowe, ponosi śmierć na podstawie zeznań dwóch lub trzech świadków i nie ma dla niego współczucia. Pomyślcie więc, na o ile większą karę będzie zasługiwać ten, kto podeptał Syna Bożego, kto uważa, że krew przymierza, którą został uświęcony, nie ma żadnej większej wartości i kto pogardził duchem niezasłużonej życzliwości Bożej.” (Heb 10:24-29)


Offline Roszada

Odp: 1966 - "Opuszczanie zebrań" = "wieczne zatracenie"
« Odpowiedź #3 dnia: 05 Listopad, 2019, 08:49 »
Czyli opuszczanie zebrań jest grzechem, ale nie nieodpuszczalnym, chyba, że komuś w nawyk to weszło.

To mi pachnie katolickim grzechem za nieuczestnictwo we mszy w niedzielę, lub zachowywaniem przykazania szabatu. ;)