I po co się podlizywał, i tak go zamknęli
Jechał po bandzie, na dwie strony.
Niemcom się później podlizywał, bo chodziło mu o biuro w Niemczech (tam były drukarnie, niektóre maszyny lepsze niż w Brooklynie).
*** yb74 s. 15 Działalność świadków Jehowy w Niemczech w czasach nowożytnych (część 1) ***
PRZEPROWADZKA TOWARZYSTWA
Stwierdzono, że maszyny znajdujące się w Barmen obecnie już nie wystarczają. Wyraźnie kierowani duchem Jehowy, bracia zwrócili uwagę na pewną posiadłość w Magdeburgu, którą można było natychmiast nabyć. Chociaż trzeba było szybko podejmować decyzję, Towarzystwo kupiło tę posiadłość, leżącą przy Leipzigerstrasse. W dniu 19 czerwca roku 1923 odbyła się oficjalna przeprowadzka z Barmen do Magdeburga. Nagle oddziały francuskie zajęły Nadrenię oraz Zagłębie Ruhry, w tym także Barmen i Elberfeld. Oznaczało to oczywiście, że zarówno poczta, dworzec jak i bank zostały zajęte, w związku z czym opieka nad zborami z Barmen byłaby utrudniona. W sprawozdaniu z roku 1923 napisano o tym zdarzeniu: „Któregoś ranka do głównej kwatery w Brooklynie przyszła wiadomość o szczęśliwym przetransportowaniu niemieckiego oddziału do Magdeburga. Zaraz następnego dnia gazety podawały o zajęciu Barmen przez wojska francuskie. Dziękujemy naszemu Panu za Jego opiekę i błogosławieństwo.”
Od tej chwili mogliśmy już drukować Strażnice we własnej drukarni. Pierwsze wydrukowane tam wydanie nosiło datę 15 lipca 1923 roku. Po upływie trzech lub czterech tygodni ustawiono dużą samoczynną prasę drukarską i rozpoczęto drukowanie pierwszego tomu Wykładów Pisma Świętego. Tuż po tym drukowano na tej samej prasie książkę Harfa Boża.
Potrzebne jednak były dalsze maszyny. Dlatego brat Balzereit zwrócił się do brata Rutherforda z prośbą o zezwolenie na kupno prasy rotacyjnej. Brat Rutherford wyraził zgodę, lecz pod jednym warunkiem. Zauważył bowiem, że brat Balzereit z biegiem lat zapuścił brodę bardzo podobną do brody brata Russella, a w ślad za nim poszli inni bracia, którzy też chcieli wyglądać tak jak brat Russell. Nie chcąc, aby to doprowadziło do ubóstwiania stworzeń, brat Rutherford chciał temu położyć tamę. Dlatego też podczas swej następnej wizyty poinformował brata Balzereita w obecności całej rodziny Betel, że może zakupić prasę rotacyjną, ale tylko pod warunkiem zgolenia brody. Brat Balzereit z ciężkim sercem zgodził się na to i udał się do fryzjera. W dniach następnych zdarzały się pomyłki, wywołujące nieraz zabawne sytuacje, ponieważ współpracownicy nie rozpoznawali „obcego”.
Rok później można już było część tej maszyny ustawić w suterenie, a druga część miała wkrótce nadejść. Można już teraz było mówić o dobrze wyposażonej drukarni, która była w stanie wyprodukować dziennie 6000 czterystustronicowych książek.
W latach 1923 i 1924 rozpowszechnianie literatury nabrało dużego rozmachu. Aby zaspokoić zapotrzebowanie, Towarzystwo zakupiło posesję przylegającą do pierwszego budynku. Wyposażenie drukarni i introligatorni zostało udoskonalone i uzupełnione. Na nowej parceli stanął betonowy budynek, który na parterze miał pomieścić introligatornię oraz prasy, a także dwie samoczynne prasy rotacyjne. Na pierwszym piętrze miała być urządzona zecernia i inne oddziały, a na drugim piętrze biuro. Zapotrzebowanie na literaturę jednak tak szybko wzrastało, że z konieczności pracowano dalej w godzinach nadliczbowych. W roku 1928 zakupiono drugą maszynę rotacyjną, ale z powodu ogromnego zapotrzebowania pracowano nadal na dwie zmiany, po 12 godzin każda, oraz w niedzielę. Oznaczało to, że maszyny w ciągu kilku lat pracowały bez przerwy dniem i nocą. Taka sama praca wrzała w introligatorni, gdzie trzeba było wykańczać wydrukowaną literaturę. Dziennie produkowano 10 000 książek.