Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Świadkowie Jehowy a WSTYD  (Przeczytany 13991 razy)

Offline Estera

Odp: Świadkowie Jehowy a WSTYD
« Odpowiedź #60 dnia: 13 Styczeń, 2018, 17:21 »
   Zdjęcia pozowane z szerokimi uśmiechami dla potrzeb propagandy orga.
   Ich sielanka trwa, o nic nie muszą się martwić, reszta się nie liczy.
   Oni siedzą za zastawionym stołem, nie martwiąc się, że w Afryce bracia głodują.
   Albo gdzieś w Europie, starą wdową śj nie ma się komu zająć.

   Choć sam Morris i Morrisowa, pewnie wnuczków się nie doczekają, skoro synowie tacy oddani Jehowie.
   Dzieci to po armagedonie.
   I zapewne drzewo genealogiczne zakończy się na synach i synowych.
Kim będziesz beze mnie? Zapytał strach. Będę wolna!
PAŚCIE TRZODĘ BOŻĄ - tajny kodeks karny Świadków Jehowy tylko dla starszych.


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12349
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Świadkowie Jehowy a WSTYD
« Odpowiedź #61 dnia: 13 Styczeń, 2018, 18:15 »

   A tam takie  czepianie się drobiazgów. :P
Lepiej popatrzcie jaki przekaz tolerancji, synowe raczej mają przyciemnioną karnację.  ;D
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline zero1

  • Pionier
  • Wiadomości: 978
  • Polubień: 2209
  • YT - 'Świadkowie Jehowy przebudźcie się!'
Odp: Świadkowie Jehowy a WSTYD
« Odpowiedź #62 dnia: 13 Styczeń, 2018, 18:28 »
Antek wnuków na kolana nie weźmie, będzie siedział koło swojego Brata w niebie.
nowezrozumienie@gmail.com
J3b4ć komitety sądownicze.


Offline Trinity

Odp: Świadkowie Jehowy a WSTYD
« Odpowiedź #63 dnia: 13 Styczeń, 2018, 21:45 »
   A tam takie  czepianie się drobiazgów. :P
Lepiej popatrzcie jaki przekaz tolerancji, synowe raczej mają przyciemnioną karnację.  ;D
są bardziej opalone


Offline Reskator

Odp: Świadkowie Jehowy a WSTYD
« Odpowiedź #64 dnia: 14 Styczeń, 2018, 09:33 »
Public relations jest najważniejsze. Ten artykuł i te zdjęcia widziało 8 milionów ludzi. Myślę że synowie Morrisa nie mają wyjścia i wielu na pewno bije przed nimi pokłony, wiedząc, że ich ojciec jest Bratem Króla.



"Urodziło się nam dwóch synów, Jesse i Paul. Gdy dorastali, ‛Jehowa był z nimi’ (1 Sam. 3:19). Ponieważ uczynili prawdę swoją drogą życiową, są naszą chlubą. Nie przestają służyć Jehowie, bo pamiętają o swojej pierwszej miłości do Niego. Każdy z nich działa pełnoczasowo już ponad  20 lat. Jestem też dumny z moich dwóch pięknych synowych, Stephanie i Racquel, które traktuję jak córki. Obaj synowie poślubili duchowo usposobione kobiety, które kochają Jehowę całym sercem i duszą (Efez. 6:6)."

"Spędzanie czasu z rodziną sprawia mi wielką radość"


https://www.jw.org/pl/publikacje/czasopisma/w20150515/pamietanie-pierwszej-milosci-do-jehowy/
Czy to zdjęcie nie było zrobione tuż po ogłoszeniu nowego światła przez Davida Splana o zazębiajacych się pokoleniach- mają ubaw nie ma co :)
« Ostatnia zmiana: 14 Styczeń, 2018, 09:44 wysłana przez Reskator »


Offline Nulka

  • Nieochrzczony głosiciel
  • Wiadomości: 89
  • Polubień: 250
  • Fajnie jest być wolnym od 'prawdy'
Odp: Świadkowie Jehowy a WSTYD
« Odpowiedź #65 dnia: 14 Styczeń, 2018, 10:36 »
Te wymuszone uśmiechy to koszmar WTS i każdej żony 'duchowego'. Zona ma obowiązek bycia szczęśliwą, mimo iż mąż więcej czasu i uwagi poświęca młodym jędrnym pionierkom,
unika pracy jak ognia. Masę czasu poświęca na 'sprawy zborowe' gdy ona musi być przykładną, dbać o dom, niego i każdego dnia zastanawiać się czy kupić rajstopy (to bardzo ważny wydatek, bo resztę ubrań dodziera po innych) czy coś na obiad. Schodzić z drogi, gdy sponiewierany przez WTS mąż wyżywa na niej swoją frustrację. Nikomu nigdy nie może się poskarżyć, by nie postawić w 'złym świetle' jego przywileju. Zaryzykuję stwierdzenie, że każda kobieta przeżywa taki dramat. Musi się uśmiechać, musi!!!!! (przez zapuchnięte od płaczu oczy)


Offline Barszcz

Odp: Świadkowie Jehowy a WSTYD
« Odpowiedź #66 dnia: 14 Styczeń, 2018, 13:49 »
Nulka, po Twoim opisie, jakbym widział niektóre żony starszych. Święte słowa!
tel 669 642 630 -SMS only :)


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12349
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Świadkowie Jehowy a WSTYD
« Odpowiedź #67 dnia: 14 Styczeń, 2018, 15:35 »
Zaryzykuję stwierdzenie, że każda kobieta przeżywa taki dramat. Musi się uśmiechać, musi!!!!! (przez zapuchnięte od płaczu oczy)

       A ja więcej zaryzykuję i napiszę.
Każdy z nas miewał fałszywy uśmiech na twarzy. Czasem po to aby się wtopić w tłum braci, czasem by się przypodobać, a czasem aby nie odstawać od reszty.

Często spotykam się ze stwierdzeniem..a ja myślałam/ałem że jeste mało wydajny, niezorganizowany, ułomny, słaby na tle reszty. A tu się okazało, że inni mieli tak samo. Tylko zazwyczaj się to przemilcza.

Bo gdy ktoś w swojej szczerej wierze pójdzie do starszych po wsparcie, to zrobi to poraz pierwszy i ostatni. Później będzie ściemniać jak wszyscy, od samego szczytu tej WTS piramidy aż do dołu.
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline HARNAŚ

Odp: Świadkowie Jehowy a WSTYD
« Odpowiedź #68 dnia: 14 Styczeń, 2018, 16:29 »
Gdy ktoś zdecyduje się przyjść z problemem , który nie kwalifikuje się do komitetu , po radę do starszego zboru , szybko może się okazać , że o jego słabości wie połowa plotkarskiego zboru. Może być na przykład  taka oto sytuacja:
- ciekawe co tam u Zosi ? - pyta ktoś obecny na grillu.
- u jakiej Zosi? - podchwytuje ktoś z zaproszonych.
- no u tej co jest kleptomanką - odpowiada z uroczym uśmiechem żona starszego.
- a u tej , bo myślałem , że mówicie o tej co mąż ją zdradza - odpowiada starszy po drugim piwku.
Trzeba pamiętać też o tym , że dziś ktoś starszym jest a za tydzień może nim nie być . Ryzyko opowiadania o swoich niedoskonałościach jest mocno nierozważne  :'(


Offline jankowalski82

  • Głosiciel
  • Wiadomości: 191
  • Polubień: 454
  • Każdy ma to, na co się odważył.
Odp: Świadkowie Jehowy a WSTYD
« Odpowiedź #69 dnia: 14 Styczeń, 2018, 17:50 »
  Mieszkałem kiedyś pod jednym dachem z ojcem który jest starszym i szwagrem który jest sługą. Sytuacja którą powyżej opisał Harnaś, zdarzała się często. Siostra jak i matka lubią poplotkować. Przy wspólnych grilach w mieszanym towarzystwie omawiane były problemy zborowe.
  W zboże w którym się wychowałem był tylko jeden brat starszy któremu mogliśmy wraz z żoną zaufać. Po kolejnej nie miłej sytuacji z udziałem domowników, postanowiliśmy poradzić się właśnie tego brata.
Biedny ze łzami w oczach przyznał że zna problem tego grona ale nic nie może zrobić, ponieważ po cichu został odsunięty od wszystkiego.
  Razem z żoną doszliśmy do wniosku że nie wywalili go na pysk tylko dla tego że ma zbyt znane nazwisko i jest opiekunem sali zgromadzeń w moim mieście.

  Jedynym rozwiązaniem naszego problemu okazało się wyprowadzenie z rodzinnego domu. Strzał w 10. Wynajęliśmy domek pod miastem od bardzo gorliwego katolika a przewozić rzeczy pomagał nam sąsiad też katolik z którym rodzice wcześniej prowadzili studium. Za nic w świecie chłop nie potrafił zrozumieć jak mogło dojść do takiej sytuacji w tak przykładnej rodzinie świadków. Rodzice byli tak zawzięci że odwiedzili nas dopiero po roku jak powiedziałem im że będziemy mieli dzidziusia.

  Jestem pewien że jak przeczyta to ktoś z moich znajomych, to mogę zostać zdemaskowany. Trudno, kiedyś trzeba.

             Pozdrawiam.


Offline HARNAŚ

Odp: Świadkowie Jehowy a WSTYD
« Odpowiedź #70 dnia: 14 Styczeń, 2018, 17:59 »

  Jestem pewien że jak przeczyta to ktoś z moich znajomych, to mogę zostać zdemaskowany. Trudno, kiedyś trzeba.

             Pozdrawiam.
         
[/quote]
Nie cykaj Jasiu ;)
Więcej jest tych co z nami niż tych co przeciwko  :)
« Ostatnia zmiana: 14 Styczeń, 2018, 18:01 wysłana przez HARNAŚ »


Offline PoProstuJa

Odp: Świadkowie Jehowy a WSTYD
« Odpowiedź #71 dnia: 15 Styczeń, 2018, 00:06 »
  Mieszkałem kiedyś pod jednym dachem z ojcem który jest starszym i szwagrem który jest sługą. Sytuacja którą powyżej opisał Harnaś, zdarzała się często. Siostra jak i matka lubią poplotkować. Przy wspólnych grilach w mieszanym towarzystwie omawiane były problemy zborowe.
  W zboże w którym się wychowałem był tylko jeden brat starszy któremu mogliśmy wraz z żoną zaufać. Po kolejnej nie miłej sytuacji z udziałem domowników, postanowiliśmy poradzić się właśnie tego brata.
Biedny ze łzami w oczach przyznał że zna problem tego grona ale nic nie może zrobić, ponieważ po cichu został odsunięty od wszystkiego.
  Razem z żoną doszliśmy do wniosku że nie wywalili go na pysk tylko dla tego że ma zbyt znane nazwisko i jest opiekunem sali zgromadzeń w moim mieście.

  Jedynym rozwiązaniem naszego problemu okazało się wyprowadzenie z rodzinnego domu. Strzał w 10. Wynajęliśmy domek pod miastem od bardzo gorliwego katolika a przewozić rzeczy pomagał nam sąsiad też katolik z którym rodzice wcześniej prowadzili studium. Za nic w świecie chłop nie potrafił zrozumieć jak mogło dojść do takiej sytuacji w tak przykładnej rodzinie świadków. Rodzice byli tak zawzięci że odwiedzili nas dopiero po roku jak powiedziałem im że będziemy mieli dzidziusia.

  Jestem pewien że jak przeczyta to ktoś z moich znajomych, to mogę zostać zdemaskowany. Trudno, kiedyś trzeba.

             Pozdrawiam.

Jankowalski 82 myślę, że takie historie zdarzały się na tyle często, że nie byłeś jedyną osobą w takiej sytuacji. Mogą zatem zdemaskować więcej osób :)

Przy okazji przypomniałeś mi o kolejnej emocji, która towarzyszyła mi pod koniec przynależności do WTS - mianowicie STRACH!
Strach przed zdemaskowaniem.

Od momentu, gdy zaczęłam poznawać prawdę "o prawdzie" do mojego odłączenia się minęło niecałe dwa lata. W tym okresie widząc bezsens niektórych strażnicowych nakazów i zakazów (jak choćby unikanie osób wykluczonych) zaczęłam dość często widywać się właśnie z osobą wykluczoną. Wcześniej również miałam z nią kontakty, ale bardzo rzadkie i nigdy nie publiczne. A tym razem "zaszalałam" i gdy spotkałyśmy się na mieście, to chętnie z nią konwersowałam. To akurat był dzień zebrania. Zamiast pójść na owo zebranie stałam z nią na ulicy i długo rozmawiałyśmy, żartowałyśmy i ogólnie byłyśmy głośne.
Nagle patrzę w bok, a po drugiej strony ulicy stoi sobie siostra "wymowne usta" z mojego zboru i na nas patrzy. Zastanawiałam się co ona tam robi i przypomniałam sobie, że czeka na kogoś kto podwiezie ją na zebranie.
No to miałam przechlapane. Nie dość że ona nas widziała, to jeszcze w dniu zebrania i jeszcze to osoba, której ploteczki nie są obce. Poczułam wtedy autentyczny STRACH. Już sobie wyobrażałam jak ona idzie na tym zebraniu do starszych zboru i informuje ich co właśnie dzisiaj zobaczyła. Do dziś nie wiem czy ona na mnie nakablowała, bo starsi zboru nie zgłosili się do mnie z prośbą o wyjaśnienia. Ale mogło być tak, że zanotowali sobie oni tę wiadomość jako "hak nr 1" na mnie (zeznanie jednego świadka) i przedstawiliby mi ją w odpowiednim momencie, po tym jak zgłosiłby się do nich drugi świadek z "hakiem nr 2".

Pomyślałam wtedy, że to zabawne, że ja przez tyle lat uważałam, że jestem wolna. A tymczasem stoję teraz na ulicy i boję się rozmawiać ze znajomą mi osobą, bo obserwuje mnie Świadek Jehowy z mojego zboru, który może na mnie DONIEŚĆ!
Masakryczne uczucie!

Pozbycie się owego strachu było dla mnie kolejnym powodem do odejścia z WTS!

Dodam na marginesie, że STRACH MA WIELKIE OCZY!
Być może są tu na forum osoby, które chcą odejść z organizacji, ale panicznie boją się ostracyzmu. Przekonałam się na sobie, że nie ma co panikować w tej kwestii.

Po pierwsze - jeżeli jesteś nieczynnym Świadkiem, to ludzie ze zboru i tak się od Ciebie odwrócą. Formalnie nie będziesz wykluczony, ale i tak będziesz traktowany jak osoba trędowata.

Po drugie - nie przewidzisz reakcji wszystkich osób. Myślałam, że zerwą ze mną kontakty wszystkie osoby, a okazało się, że najbliżsi przyjaciele jednak się ostali i mają ze mną kontakt (tylko, że częściej telefoniczny niż osobisty, ponieważ żyją oni na etapie strachu). Co więcej - po moim odłączeniu niektórzy wręcz popierali moją decyzję i sami się do mnie zgłosili (choć w zborze miałam z nimi niewielki kontakt).

Po trzecie - nie przeszkadza mi to, że nie mam kontaktów z ludźmi ze zboru. Może żal mi 1-2 osób, ale pozostali są mi obojętni. Mijam ich na ulicy, mówię im "dzień dobry" i obecnie nie mam już dyskomfortu z tego powodu, gdy ich widzę (bo idę z dumą i uśmiechem na twarzy, a oni spuszczają głowy w dół lub odwracają wzrok).

Po czwarte - obecnie nikt z mojej bliskiej rodziny nie jest Świadkiem, więc to dodatkowo ułatwiło mi decyzję o odejściu. Nie wiem czy tak szybko odeszłabym z WTS gdyby tkwił w nim uparcie ktoś z bardzo bliskich mi osób, ale prawdopodobnie i tak podjęłabym taką decyzję. Przecież gdy zostawałam Świadkiem zrobiłam to wbrew woli mojej rodziny i musiałam liczyć się z pewną dozą ostracyzmu z ich strony (choćby w postaci chłodniejszych kontaktów). Już raz to przeżyłam na swojej skórze, więc dla mnie to już jak bułka z masłem  ;D

Więcej odwagi życzę Niezdecydowanym! :)



Offline rychtar

Odp: Świadkowie Jehowy a WSTYD
« Odpowiedź #72 dnia: 15 Styczeń, 2018, 00:58 »
Ja zauważyłem podobnie jak PoProstuJa, że gorliwi Świadkowie Jehowy po moim odejściu ze zboru przechodzą obok mnie ze spuszczoną głową. Jest to o tyle dziwne, że przecież według świadkowskiej nomenklatury to ja "jestem grzesznikiem" a oni są "narodem wybranym", to właśnie oni powinni chodzić dumni z tego, że nie dali się zwieść "szatańskiej propagandzie zepsutego świata" a naprawdę jest zupełnie odwrotnie. W moim wypadku sytuacja ta powtarza się już, któryś raz z kolei wobec różnych osób i wygląda dokładnie tak samo, czyli ja idę z podniesioną głową - według świadków "chlubię się swoim grzesznym postępowaniem" - oni natomiast pełni chwały paradoksalnie idą z głową spuszczoną w dół bojąc się spojrzeć choćby na rąbek moich szat bo na pewno zostaliby zwiedzeni na złą drogę, a przynajmniej mogliby oślepnąć duchowo i literalnie.

Religia Świadków Jehowy właśnie działa na zasadzie strachu i niestety im się to bardzo często udaje.
Du...Du hast...Du hast mich...Du hast mich...Du hast mich gefragt
Du hast mich gefragt
Du hast mich gefragt und ich hab' nichts gesagt


Offline lukasz84gl

Odp: Świadkowie Jehowy a WSTYD
« Odpowiedź #73 dnia: 17 Styczeń, 2018, 20:27 »
W sumie jedyny wstyd jaki czułem to tylko w momencie kiedy tam byłem. Ja, nastolatek mam iść i mówić jak ludzie mają żyć w momencie kiedy sam jeszcze nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Nigdy nie czułem, że to jest ok. Inna kwestia która mnie kuła to obnoszenie się z tym kim się jest. Duma i chluba ale nikomu nie przeszkadzało to, że by za to samo piętnować biblijnych faryzeuszy. Natomiast jeśli chodzi o sam fakt, że tam byłem wstydu nie czuje, bo wtedy w zasadzie nie miałem wyjścia.

Przy okazji tego przypominało mi się jeszcze inne przemyślenie, z czasów gdzie chyba miałem z 16 lat. Zawsze byłem wychowany w szacunku do pracy i piętnowania wszelkiej maści pasożytnictwa społecznego. I co prawda u świadków zawsze było podkreślane, żeby żyć z pracy swoich rąk, ale.... Bądź tu przykładnym świadkiem, czyli zebrania i wszystko inne co się z tym wiąże zawsze zajmowało dużo czasu. Do tego utrzymaj rodzinę i zadbaj o jej potrzeby. To już było bardzo dużo. O czasie na relaks mowy nie było, nie raz widywałem zmęczenie w oczach ludzi, którzy chcieli temu sprostać. Ale najbardziej chwaleni byli Ci co totalnie odpuścili sprawy doczesne. A czym innym jest to jak nie życiem na koszt innych?
„Nikt nie jest bardziej beznadziejnie zniewolony, niż ci którzy fałszywie wierzą że są wolni." Georg Wilhelm Hegel


Offline sunshine

Odp: Świadkowie Jehowy a WSTYD
« Odpowiedź #74 dnia: 17 Styczeń, 2018, 23:25 »
Dokładnie.. U nas to jeszcze pół biedy ale tak dla przykładu w Niemczech podczas kongresów do wywiadów brano ludzi którzy publicznie się chwalili tym, że ciągnęli socjal i szli głosić. Nie wiem jak teraz, ale kiedyś zachęcano, aby żyć z kieszeni państwa i w ten sposób zostać pionierem. Brak słów.