Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Studium biblii (książki...)  (Przeczytany 4527 razy)

Offline PoProstuJa

Odp: Studium biblii (książki...)
« Odpowiedź #15 dnia: 10 Czerwiec, 2016, 01:08 »
Chrzest po roku? Słownie: jednym roku?  :o

Ja po 10 miesiącach!

Widzę Ingrid szok na Twojej "twarzy"  ;D
Jestem ciekawa jakie było Twoje wyobrażenie na temat czasu, w którym wypadałoby wziąć chrzest..?

Ten przykładowy rok wynika z tego, że mniej więcej tyle trwa poznawanie podstawowej książki "Czego uczy Biblia" plus kawałka książki dodatkowej.

Jeżeli zdobędzie się niezbędną wiedzę, to po cóż czekać....? po cóż zwlekać z chrztem?! Zwłaszcza, że Armagedon nadchodzi dużymi krokami i mógłby nas zmieść z powierzchni ziemi- jako zbyt długo wahających się nieochrzczonych.

Czy Wy też taki mieliście przed chrztem, że uważaliście, że Armagedon jest tuż za rogiem?!
Ja żyłam w autentycznym strachu, że nie zdążę się ochrzcić przed Armagedonem!

Widać indoktrynacja na studium działa tak mocno, że później tylko się zastanawiasz czy zdążysz umknąć przed Bożym wyrokiem czy nie.

Są też tacy studenci, którzy poznają "Prawdę" przez 5, 10, 15 lat i nie biorą jeszcze chrztu. O takich osobach mówi się (niestety pogardliwym tonem), że to jest "wieczny student".


Offline gangas

Odp: Studium biblii (książki...)
« Odpowiedź #16 dnia: 10 Czerwiec, 2016, 01:17 »
 PPJ straszyli Cię argamedonem jak wszystkich od wielu wielu lat. Przestraszyłaś się i chlup     do basenu.  :'( :'( :'(
Jutro to dziś tyle że jutro.


od-nowa

  • Gość
Odp: Studium biblii (książki...)
« Odpowiedź #17 dnia: 10 Czerwiec, 2016, 08:19 »
Niestety muszę Cię zmartwić od-nowa, że większość młodych świadków, a szczególnie wychowanych w rodzinach świadków miała identyczne spostrzeżenia i zapatrywania. Bili się z myślami, wewnętrznie nie zgadzali z pewnymi poglądami ale nie przy wszystkich mogli o tym mówić. Miałem identycznie ale do głowy mi nie przyszło, że spełniam jakąś misję. I nie dorabiam do tego żadnej misji ani nie tworze martyrologii. Rób jak chcesz opisujesz swoje dawne odczucia uzbrajając je w dzisiejszą wiedzę.I to wszystko  ;) ;) ;)
Gangas, Ty w dalszym ciągu piszesz do mnie i o mnie według własnych przeżyć, własnych myśli i odczuć. Nie byłeś w moim umyśle, w moim sumieniu, w moim sercu, nie miałeś takich samych doświadczeń i nawet zarzucasz mi, że spełniałam jakąś misję, tworzenie martyrologii. To bardzo nie ładnie z Twojej strony.
Zmieniasz ewidentnie mój przekaz i to co ja czułam i myślałam.
I jeszcze te słowa, że uzbrajam dawne uczucia w dzisiejszą wiedzę, co nie jest prawdą, a jedynie Twoją oceną wg Twoich schematów myślenia.
Jak dobitniej mam napisać, że wszystko co napisałam, było już MOIM ETAPEM 'PRZEBUDZENIA'. Nie ja jedna przypłaciłam zniszczonym zdrowiem, depresją takie właśnie przebudzenie i tkwienie w org, ale Ty nazywasz moje doświadczenie tworzeniem martyrologii.
Wybaczam Tobie, takie krytykanckie  podejście do mnie, podważanie tego co ja wiem na pewno, jak było i co ja myślałam i czułam i z czym się nie zgadzałam.
Dla innych czytających Forum piszę, bo nie wiesz, czy akurat Ktoś z śJ nie przechodzi podobnie i nie kisi w sobie niezgody na takie zagadnienia o których wspomniałam, i żeby mógł taki Ktoś uniknąć załamania emocjonalnego, a przecież tutaj czytamy o takich właśnie przypadkach, gdzie nikt nie zarzuca tym osobom tworzenia martyrologii.
Niestety nie znajduję zrozumienia i szacunku  z Twojej strony do swoich doświadczeń jako śJ, nie pierwszy raz. Już z tym miałam do czynienia i w zborze i gdy byłam przesłuchiwana przed odłączeniem się z org. Tym razem też poradzę sobie.
 
Gangas Ty mnie w ogóle nie czytasz.
Piszesz, że:
"większość młodych świadków, a szczególnie wychowanych w rodzinach świadków miała identyczne spostrzeżenia i zapatrywania. Bili się z myślami, wewnętrznie nie zgadzali z pewnymi poglądami ALE NIE PRZY WSZYSTKICH MOGLI O TYM MÓWIĆ. Miałem identycznie ale do głowy mi nie przyszło, że spełniam jakąś misję."

PRZECIEŻ NAPISAŁAM, ŻE NIE MIAŁAM Z KIM O TYM POMÓWIĆ CO CZUŁAM, Z CZYM SIĘ NIE ZGADZAŁAM, NAPISAŁAM, ŻE TŁUMIŁAM W SOBIE TO WSZYSTKO, TE WSZYSTKIE NIEZGODY, A TY PISZESZ COŚ NIEZGODNEGO Z PRAWDĄ, PRZEKSZTAŁCAJĄC MOJĄ WYPOWIEDZ, DODAJĄC ŻE PROWADZIŁAM JAKĄŚ MISJĘ, A ŻADNEJ MISJI NIE PROWADZIŁAM, BO JA SAMA Z TYM WSZYSTKIM BYŁAM, TAK JAK CI MŁODZI O KTÓRYCH PISZESZ, ŻE NIE MIELI NAWET Z KIM POGADAĆ.
« Ostatnia zmiana: 10 Czerwiec, 2016, 08:55 wysłana przez od-nowa »


od-nowa

  • Gość
Odp: Studium biblii (książki...)
« Odpowiedź #18 dnia: 10 Czerwiec, 2016, 10:14 »
Celem studium "biblijnego" jest, choć ŚJ publicznie twierdzą co innego, zwerbowanie osoby do organizacji. Modelowe studium dla ŚJ wyglada tak:

- student posłusznie czyta akapity z książki i odpowiada na pytania zgodnie z treścią akapitu
- przygotowywuje sie do studium poprzez wcześniejsze zakreślanie prawidłowych odpowiedzi w tekście studiowanej książki
- zgadza sie na rozpoczynanie i kończenie studium modlitwą
- zrywa ze "złymi nawykami", czyli przestaje pić, palić, ale też obchodzić świat, imienin i urodzin; ogólnie zaczyna żyć wg zasad podawanych na łamach publikacji ŚJ
- jak najwcześniej zaczyna przychodzić na wszystkie zebrania
- zaczyna brać udział w zebraniach poprzez zgłaszanie sie i dawanie odpowiedzi w punktach z udziałem obecnych
- głosi nieoficjalnie rodzinie i znajomym o tym czego sie dowiaduje podczas studium i na zebraniach
- zgłasza sie do starszych że chce zostać oficjalnie nieochrzczonym głosicielem
- zgłasza sie do starszych że chce zostać ochrzczonym

Jeśli delikwent w którymkolwiek momencie tego procesu stanie i przez jakiś czas nie będzie szedł dalej, to o takim kimś właśnie mówi się, że nie robi postępów. Należy takiej osobie dać trochę czasu, zachęcać ją itp. ale jeśli nadal nie będzie robić postępów to należy ją zostawić i przerwać studium. Bo po co tracić czas na kogoś kto nie daje sie zwerbować :).
Zgadza się taki schemat widziałam, jako budzący się z indoktrynacji śJ.
Nie chciałam wprowadzać ludzi do organizacji, nie chciałam prowadzić studium, ponieważ nie zgadzałam się już z niektórymi naukami, wytycznymi i światłami, o których pisałam powyżej.
Gdy jako osoba towarzysząca na studium widziałam, te podkreślone odpowiedzi i schemat akapit - odpowiedz, żal mi było człowieka studiującego, który jeszcze nie wiedział o wewnętrznym życiu w org. i wielu innych sprawach, które wychodzą dopiero w praktyce bycia śJ. Ograniczałam się do odczytywania wersetów biblijnych, bo w Boga i Jezusa Chrystusa wierzyłam, więc tylko odczytywanie wersetów było w moim odczuciu uczciwe wobec osoby z którą prowadzono studium. Ewentualnie o szkodliwości nałogów rozmawiałam, o wychowaniu dzieci, zdrowiu, gdzie np. nie zgadzałam się z odmową transfuzji, a powiedzieć tego nie mogłam. Nie podejmowałam się indoktrynowania innych, uparcie milczałam przy omawianiu akapitów do studium, sama się swojemu milczeniu przyglądałam, postanowiłam tak właśnie nie uczestniczyć w tym z czym się nie zgadzałam.
« Ostatnia zmiana: 10 Czerwiec, 2016, 10:30 wysłana przez od-nowa »


Offline Ingrid

Odp: Studium biblii (książki...)
« Odpowiedź #19 dnia: 10 Czerwiec, 2016, 10:47 »
Ja po 10 miesiącach!

Widzę Ingrid szok na Twojej "twarzy"  ;D
Jestem ciekawa jakie było Twoje wyobrażenie na temat czasu, w którym wypadałoby wziąć chrzest..?
(...)
Są też tacy studenci, którzy poznają "Prawdę" przez 5, 10, 15 lat i nie biorą jeszcze chrztu. O takich osobach mówi się (niestety pogardliwym tonem), że to jest "wieczny student".

Szok to właściwe słowo  :) Zakładałam, że jest szybciej niż w "zamkniętych" religiach, gdzie przechodzenie trwa 4-5 lat, ale czas który padł tutaj od kilku osób (9-12 mscy!) przerósł moje najśmielsze oczekiwania. Zakładałam conajmniej 2-3 lata. Przez rok to ja się nie mogę zdecydować, czy zapisać się na kurs językowy. A od trzech lat się zastanawiam, czy dla spokoju ducha wypisać się z wyznania do którego się nie zapisywałam... Wygląda na to, że byłabym niezbyt łakomym kąskiem.

Mówisz lęk przed armagedonem - rozumiem. Przekonująca wizja i trafiająca do wyobraźni. Ale co konkretnie sprawia, że człowiek zaczyna w nią wierzyć? Kilka stron Czego uczy Biblia z przekonującym prowadzącym studium wystarczy?

Nie mówiąc o reszcie doktryny. Jak da się uwierzyć w tak krótkim czasie w to wszystko? (Pytanie również do innych...)



od-nowa

  • Gość
Odp: Studium biblii (książki...)
« Odpowiedź #20 dnia: 10 Czerwiec, 2016, 10:50 »
Czy Wy też taki mieliście przed chrztem, że uważaliście, że Armagedon jest tuż za rogiem?!
Ja żyłam w autentycznym strachu, że nie zdążę się ochrzcić przed Armagedonem!
W moim przypadku byłam straszona Armagedonem od dzieciństwa. Pierwsze co pamiętam, to miałam może 9 -10 latek, gdy byli bracia starsi porozmawiać z Mamą, żeby zostawiła naszego Tatę, żeby się rozwiodła, bo był ze świata, a nas miała Mama  oddać nawet do domu dziecka, mówili że Tato jak się nie ochrzci i nie zostanie sJ to zginie w Armagedonie, jak ja wtedy płakałam, mówiłam Mamo nie chcę być w domu dziecka, a ja nawet nie wiedziałam co to jest, rozumiałam to tak że będę bez Mamy i Taty, że nie będę w swoim domu, jak  ja  płakałam pamiętam i mówiłam, że nie chcę, żeby Tato zginął w Armagedonie, tak bardzo "nienawidziłam" i bałam się tego Armagedonu, bo Tato miał w nim zginąć.
I te obrazki w książkach mnie przerażały, czasem otwierałam książkę i patrzyłam na ten Armagedon, bardzo się go bałam. Nie da się tego opisać.
Gdy byłam już dorosła, urodziłam dziecko i byłam na jednym z kongresów, i tam właśnie tak bardzo bałam się Armagedonu, że czułam się winna, że mam małe dziecko, bo tu już Armagedon już, już i jeszcze liczyłam sobie, ilu tych namaszczonych z ck żyje na ziemi, a wtedy było ich ok. 8000 więc  odliczałam od bieżącego roku, rok 1914 licząc na to i wierząc, że to pokolenie nie przeminie i to się stanie, czyli Armagedon i bałam się że nie zdąży córka podrosnąć, bałam się jak przeżyjemy ten Armagedon, czy będę miała mleko dla niej i inne troski o nią.
A tu zamiast z 8000 namaszczonych, zrobiło się drugie zazębiające się pokolenie.
I tak, to prawda, że krzywo niektórzy na mnie patrzyli w zborze i na kongresie, że tuz przed Armagedonem urodziłam dziecko.
PS. Do Gangasa: tu też widzisz tworzenie przeze mnie martyrologii? Gdy inni opisują podobnie, tak się nie wyrażasz.
« Ostatnia zmiana: 10 Czerwiec, 2016, 11:07 wysłana przez od-nowa »


Offline Ingrid

Odp: Studium biblii (książki...)
« Odpowiedź #21 dnia: 10 Czerwiec, 2016, 11:05 »
W moim przypadku byłam straszona Armagedonem od dzieciństwa. Pierwsze co pamiętam, to miałam może 9 -10 latek, gdy byli bracia starsi porozmawiać z Mamą, żeby zostawiła naszego Tatę, żeby się rozwiodła, bo był ze świata, a nas miała Mama  oddać nawet do domu dziecka, mówili że Tato jak się nie ochrzci i nie zostanie sJ to zginie w Armagedonie, jak ja wtedy płakałam, mówiłam Mamo nie chcę być w domu dziecka, a ja nawet nie wiedziałam co to jest, rozumiałam to tak że będę bez Mamy i Taty, że nie będę w swoim domu, jak  ja  płakałam pamiętam i mówiłam, że nie chcę, żeby Tato zginął w Armagedonie, tak bardzo "nienawidziłam" i bałam się tego Armagedonu, bo Tato miał w nim zginąć.
I te obrazki w książkach mnie przerażały, czasem otwierałam książkę i patrzyłam na ten Armagedon, bardzo się go bałam. Nie da się tego opisać.

Nawet nie wiem, co napisać. To nawet nie jest "indoktrynacja od dzieciństwa", tylko znęcanie się znad małoletnim, które podpada pod kodeks karny (w wykonaniu rodziców, wzgl. osób, od których dziecko pozostaje w zależności, czyli starszych). W swojej książce Misha Anouk opisuje prawie dokładnie tymi samymi słowami. Armagedon i diabła.

Gdy się słyszy to od dzieciństwa, to się staje oczywiste jak element rzeczywistości. Ale co sprawia, że uwierzy dorosły? Sprytnie dobrane cytaty z Pism? 


od-nowa

  • Gość
Odp: Studium biblii (książki...)
« Odpowiedź #22 dnia: 10 Czerwiec, 2016, 11:23 »
Nawet nie wiem, co napisać. To nawet nie jest "indoktrynacja od dzieciństwa", tylko znęcanie się znad małoletnim, które podpada pod kodeks karny (w wykonaniu rodziców, wzgl. osób, od których dziecko pozostaje w zależności, czyli starszych). W swojej książce Misha Anouk opisuje prawie dokładnie tymi samymi słowami. Armagedon i diabła.

Gdy się słyszy to od dzieciństwa, to się staje oczywiste jak element rzeczywistości. Ale co sprawia, że uwierzy dorosły? Sprytnie dobrane cytaty z Pism?
Mama nigdy nas Armagedonem nie straszyła, przenigdy. Wszystko co przeżywałam, co dotyczy strachu przed Armagedonem, to było studium prowadzone z dziećmi na podstawie książek śJ i grzeczne słuchanie na zebraniach.
Mama sama miała męczące sytuacje, chociażby ta opisana powyżej. Z czym się zmagała już się nie dowiem, bo nie żyje. A gdy mogłam zapytać, to nie chciałam rozdrapywać ran Mamy i swoich. Co nieco wiedziałam, ale teraz to już jest przeszłość.

Ingrid jaki jest tytuł tej książki?
Co do Twojego pytania sądzę, że tak, że dobrane wersety biblijne utwierdzające w słuszności, prawdziwości doktryny o Armagedonie, oraz regularne studium i regularne karmienie umysłu tymże, potem dodaj bombardowanie miłością,  szczególne interesowanie się  studiującą osobą, ciągły kontakt z indoktrynującymi, regularne uczęszczanie na zebrania, wdrażanie do rozpoczęcia głoszenia i dorosły może uwierzyć.


Offline Ingrid

Odp: Studium biblii (książki...)
« Odpowiedź #23 dnia: 10 Czerwiec, 2016, 11:55 »
(...)
Ingrid jaki jest tytuł tej książki?
Co do Twojego pytania sądzę, że tak, że dobrane wersety biblijne utwierdzające w słuszności, prawdziwości doktryny o Armagedonie, oraz regularne studium i regularne karmienie umysłu tymże, potem dodaj bombardowanie miłością,  szczególne interesowanie się  studiującą osobą, ciągły kontakt z indoktrynującymi, regularne uczęszczanie na zebrania, wdrażanie do rozpoczęcia głoszenia i dorosły może uwierzyć.

Tytuł to Goodbye Jehova, niestety do tej pory książka jest tylko po niemiecku (wyd. Rohwolt). Myślałam, żeby podesłać link wydawnictwu Znak, może by przetłumaczyli. Książka jest lżejsza od Franza, ale podstawowe informacje właściwie takie same (ale nie kopiuj-wklej, tylko praca własna), przeplatane ze wspomnieniami. Jeśli chodzi o research historyczny/religijny - mrówcza praca.



od-nowa

  • Gość
Odp: Studium biblii (książki...)
« Odpowiedź #24 dnia: 10 Czerwiec, 2016, 12:45 »
Tytuł to Goodbye Jehova, niestety do tej pory książka jest tylko po niemiecku (wyd. Rohwolt). Myślałam, żeby podesłać link wydawnictwu Znak, może by przetłumaczyli. Książka jest lżejsza od Franza, ale podstawowe informacje właściwie takie same (ale nie kopiuj-wklej, tylko praca własna), przeplatane ze wspomnieniami. Jeśli chodzi o research historyczny/religijny - mrówcza praca.
Ingrid dziękuje :)
Masz super pomysł, myśląc o innych, jeżeli by osobom uwikłanym w WTS mogło to w jakikolwiek sposób pomóc, takie  zaznajomienie się z kolejnymi doświadczeniami, wspomnieniami, przemyśleniami, po przeczytaniu tej książki, pytałam bo chciałam sobie ją kupić.



Offline PoProstuJa

Odp: Studium biblii (książki...)
« Odpowiedź #25 dnia: 17 Lipiec, 2016, 00:52 »
Szok to właściwe słowo  :) Zakładałam, że jest szybciej niż w "zamkniętych" religiach, gdzie przechodzenie trwa 4-5 lat, ale czas który padł tutaj od kilku osób (9-12 mscy!) przerósł moje najśmielsze oczekiwania. Zakładałam conajmniej 2-3 lata. Przez rok to ja się nie mogę zdecydować, czy zapisać się na kurs językowy. A od trzech lat się zastanawiam, czy dla spokoju ducha wypisać się z wyznania do którego się nie zapisywałam... Wygląda na to, że byłabym niezbyt łakomym kąskiem.

Mówisz lęk przed armagedonem - rozumiem. Przekonująca wizja i trafiająca do wyobraźni. Ale co konkretnie sprawia, że człowiek zaczyna w nią wierzyć? Kilka stron Czego uczy Biblia z przekonującym prowadzącym studium wystarczy?

Nie mówiąc o reszcie doktryny. Jak da się uwierzyć w tak krótkim czasie w to wszystko? (Pytanie również do innych...)

Ingrid wbrew pozorom rok to nie jest taki krótki czas żeby uwierzyć w to wszystko. Zakładając, że masz studium co tydzień, to spotykasz się na studium jakieś 50 razy. Oprócz tego chodzisz jeszcze na zebrania dwa razy w tygodniu (a kiedyś były 3 razy w tygodniu). Czyli jakby to pomnożyć, to jakieś 200 razy (200 razy przez 1-2 godz, czyli w sumie nawet 400 godzin) słuchasz nauk Towarzystwa Strażnica. Do tego masz jeszcze w domu czasopisma, które sobie czytasz oraz książki.
Czy to mało? Moim zdaniem wystarczająco.

Mi się wydaje, że tutaj działa głównie ZASADA KONTRASTU. Dowiadujesz się na studium, że wiele nauk kościoła katolickiego nie ma poparcia w Biblii. Odszukujesz wersety, patrzysz do Biblii i widzisz, że faktycznie przez ostatnie 20, 30, 40 lat Twój kościół Cię oszukiwał. I dowiedziałaś się tego od Świadków! Skoro Świadkowie potrafili Ci pokazać kłamstwo w kościele, to znaczy, że oni mówią prawdę! I z góry zakładasz, że mówią prawdę we wszystkim!

Następnie się zastanawiasz: skoro znam już PRAWDĘ, to po co zwlekać?! Biorę chrzest!
Ja bardzo chciałam wziąć chrzest już po 7 miesiącach od rozpoczęcia studium i z niecierpliwością czekałam na kolejny kongres, by to uczynić (bo tylko na kongresach są chrzty).
Dodam, że oprócz nauk, które są logiczne i oparte na Biblii, jest też "delikatny" nacisk na Ciebie ze strony osoby prowadzącej studium. Wiele zależy od tego kto to studium prowadzi.
Jeśli to jest jakiś szeregowy, mało wprawny głosiciel, to może nie mieć u studiującego takiego autorytetu, by go "zachęcić" do szybkiego chrztu.
Ale ze mną studiowała pionierka stała. Kobieta w wieku przedemerytalnym, która przede mną "nawróciła" już kilkanaście osób. Ona wzbudzała we mnie respekt. Byłam wtedy nastolatką, a to była kobieta z silnym charakterem. Oczywiście ona nie mogła mnie do niczego zmusić, ale wiedziałam, że ona ma taki pogląd, że ze chrztem nie powinno się zwlekać. Dlatego, gdy w końcu zapragnęłam tego chrztu, to widziałam w tym dodatkową korzyść, że "zadowolę" tę pionierkę.

A kolejny powód szybkiego chrztu, to właśnie ten Armagedon. Po co przeciągać sprawę i ryzykować, że nie zdążę wziąć chrztu przed totalną zagładą?!

Są oczywiście osoby, które studiują dłużej niż rok - nawet kilka lat. Ale ja należałam do tych "wzorowych, książkowych" którzy robili "postępy duchowe" zgodnie z przewidywaniami WTS... czyli wraz z kolejnymi rozdziałami w książce "Wiedza".

Czy rok na całkowitą zmianę poglądów to mało?...
To odwrócę sytuację.
Pierwszy raz zarejestrowałam się na tym forum w listopadzie jako broniąca WTS. Dziś jest lipiec (czyli ledwo 8 miesięcy później), a ja już się zastanawiam jak elegancko opuścić zbór. Nawet nie potrzebowałam roku żeby dojść do takich przemyśleń, choć wierzyłam w nauki Świadków przez dobre kilkanaście lat mojego życia.

P.S. Zdaję sobie sprawę z tego, że dla osób z zewnątrz szybkość decyzji o chrzcie może być niezrozumiała.
Dla mnie na przykład, jako Świadka, zawsze było niezrozumiałe to jak można przystąpić do jakiejś SEKTY! (i wtedy miałam na myśli wszystkie możliwe religie oprócz oczywiście swojej)  ;D
« Ostatnia zmiana: 17 Lipiec, 2016, 00:59 wysłana przez PoProstuJa »


Offline pitekantrop

obrazki obrazy
« Odpowiedź #26 dnia: 31 Lipiec, 2016, 21:08 »
nie wiem, czy ktoś na to zwrócił uwagę - w trakcie przeglądania żółtej kniżki i generalnie wszystkich publikacji świadkowych wzrok ranią towarzyszące im obrazki. Wiem, że każdy ma swoje kanony estetyczne. Pewnie niektórym się będą podobać. Ale mnie odstręcza od nich jakaś taka toporna dosłowność. Jak jest mowa o raju - na sąsiedniej stronie widać przedstawicieli rasy czarnej, białej i żółtej, obok nich realistyczny ogród a'la photoshop, w tle przechadzają się udomowione drapieżniki. Tak jak mówię, każdy ma swoją wizję piękna. Ale dlaczego w publikacjach strażnicy bazuje ona na dosłowności i takich najbardziej bezpośrednich i prostych skojarzeniach obrazowych. Naśladujmy ich wiarę - każda czytanka (inne słowa są tu nieadekwatne), opatrzona rysunkami z socrealistycznymi gierojami raboty i truda. Ale chodzi mi o jedno, obrazki (tak samo jak czytanki) walą wielką kropę nad i. Nic nie jest zostawione własnej refleksji, wyobraźni i przemyśleniom. Wręcz przeciwnie - warstwa estetyczna myśli za nas, stawiając wielką kropę nad "i" tam właśnie, gdzie CK chce ją postawić. Idzie ona w parze z ubezwłasnowalniającymi pytaniami pod tekstem, które skierowane są chyba do osób z IQ 85. Nie ma miejsca na samodzielne dochodzenie do wniosków, ktoś robi to za nas.
Nie wiem, nie chcę, żeby wyglądało, że się czepiam - może te rysunki są po prostu świetne, a ja się nie znam na urodzie.
Jestem ciekaw waszych opinii, wiem, że je macie...