Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Czy jeszcze wierząc wstydziliście się kiedyś organizacji?  (Przeczytany 5559 razy)

Offline Salamander

Odp: Czy jeszcze wierząc wstydziliście się kiedyś organizacji?
« Odpowiedź #15 dnia: 13 Marzec, 2018, 00:33 »
Ja zawsze wstydziłem się tych plakietek kongresowych i wymagań, żeby je nosić również po kongresie. Miał ktoś podobnie? Czy je dumnie nosiliście?


Offline Helleboris

Odp: Czy jeszcze wierząc wstydziliście się kiedyś organizacji?
« Odpowiedź #16 dnia: 13 Marzec, 2018, 01:48 »
Całe szczęście na zgromadzenia dojeżdżaliśmy samochodem,więc po zakończeniu siup do wozu i do domu. Nie musiałam paradować z plakietką. Nie wiem czy dałabym radę wracać autobusem przez całe miasto i prezentować dumnie gdzie byłam i co robiłam
"To repeat the same action and expect different results is madness."


Offline Safari

Odp: Czy jeszcze wierząc wstydziliście się kiedyś organizacji?
« Odpowiedź #17 dnia: 13 Marzec, 2018, 07:42 »
Ja zawsze wstydziłem się tych plakietek kongresowych i wymagań, żeby je nosić również po kongresie. Miał ktoś podobnie? Czy je dumnie nosiliście?

O tak ja też! I zawsze staralam sie ją zasłonić ale tak żeby wyglądało że to przypadkiem. Boże nie znosiłam tego. Ja niestety jeździłam autokarem i wiele razy plakietkę miałam  idąc o autokaru po moim osiedlu albo innym razem, gdy mieszkałam w mieście kongresowym - w autobusie miejskim. OMG! To było straszne. Nie lubiłam tego strasznie i się wstydziłam. Przypomniałeś mi o tym Salamander. Oczywiście wyrzuty sumienia bo jak to, no i to że bracia czasem mowili do tych co nie mieli plakietek: " Co wstydzisz się?"
A ja nigdy nie lubiłam zwracać na siebie uwagi, mając plakietkę w autobusie miejskim... cóż... jesteś widoczny.
"Faith, if it is ever right about anything, is right by accident" S.Harris


BetMen

  • Gość
Odp: Czy jeszcze wierząc wstydziliście się kiedyś organizacji?
« Odpowiedź #18 dnia: 13 Marzec, 2018, 09:58 »
Z tymi plakietkami to typowo korporacyjne podejscie,więc chyba chodzi o promocje na mieście,ale nikt normalny się tak nie afiszuje...


Offline Sebastian

Odp: Czy jeszcze wierząc wstydziliście się kiedyś organizacji?
« Odpowiedź #19 dnia: 13 Marzec, 2018, 11:35 »
platetki - jeszcze bardziej od posiadania plakietki wstydziłem się za osoby które dumnie nosząc te plakietki zachowywały się mało elegancko, np. po wyjściu ze stadionu a przed wejściem do czerwonego autobusu kupowały piwo i potem w autobusie (dumnie prezentując swoje plakietki) żłopały to piwo z butelki, a po wyjściu z autobusu leciały pod pierwszy lepszy murek sikać.

koszmar, a nie raj duchowy.
Cytat: dziewiatka
Sprawa świadków też się rozwiąże po ogłoszeniu pokoju i bezpieczeństwa przyjdzie nagła zagłada i świadka nie będzie spojrzysz na jego miejsce a tu normalny człowiek
:)


Offline Safari

Odp: Czy jeszcze wierząc wstydziliście się kiedyś organizacji?
« Odpowiedź #20 dnia: 13 Marzec, 2018, 12:34 »
platetki - jeszcze bardziej od posiadania plakietki wstydziłem się za osoby które dumnie nosząc te plakietki zachowywały się mało elegancko, np. po wyjściu ze stadionu a przed wejściem do czerwonego autobusu kupowały piwo i potem w autobusie (dumnie prezentując swoje plakietki) żłopały to piwo z butelki, a po wyjściu z autobusu leciały pod pierwszy lepszy murek sikać.

koszmar, a nie raj duchowy.

To mi się nie mieści w głowie...
"Faith, if it is ever right about anything, is right by accident" S.Harris


Offline Sebastian

Odp: Czy jeszcze wierząc wstydziliście się kiedyś organizacji?
« Odpowiedź #21 dnia: 13 Marzec, 2018, 13:43 »
To mi się nie mieści w głowie...
mnie też - w zborze gdy to opowiedziałem to (w ciemno, nie wiedząc o jakie osoby chodzi) zapewniano mnie że "to napewno były osoby nieochrzczone";

wielokrotnie także wstydziłem sie za zainteresowanych którzy np. "głosili nieoficjalnie" po spożyciu alkoholu. Szczególnie mocno wbił mi sie w pamięć drastyczny przypadek który opiszę.

Był w mojej okolicy taki jeden pacjent, który jak sobie dużo wypił, to wszystkich w barze piwnym przekonywał że Bóg ma na imię Jehowa a jedyną prawdziwą religią są świadkowie Jehowy - każdy jego popis kończył sie tym że zamawiał kolejne, kolejne, kolejne i jeszcze kolejne piwo, po którym kompletnie zasikany a czasami z kupą w majtkach lądował na podłodze. To był alkoholik który nie chciał leczyć się, ale jednocześnie mocno wierzył w nauczanie strażnicy, kolegów od kieliszka przekonywał że katolicy (cyt.) "są balwochwalcami i jak ostatnie debile klękają przed kamiennymi bożkami" albo "każdy katolik po prostu musi być kompletnym debilem gdyż wszyscy balwochwalcy, wszyscy co do sztuki, po prostu muszą być debilami i już" itd. itp.

Właściciel tego baru szybko wyczuł interes, że taka osoba może przyciągać klientów którzy będą chcieli na własne oczy "zobaczyć to dziwo". Obsłudze stanowczo zabronił wypraszania tego pana, jak pan X usiadł przy konkretnym stoliku to pod stołem dyskretnie układano jakieś szmaty czy prześcieradła aby "po zakończeniu cyrku" można było szybko powycierać jego mocz i posprzątać. Jak klienci zaczęli skarżyć się na smród, to właściciel wygospodarował dla tego pana specjalny stolik przed barem. Inni pijaczkowie nie mogli tam siadać, bo właściciel wyraźnie zastrzegł, że "to jest miejsce dla naszego anty-balwochwalczego cyrkowca".

Pan ten miał także swoje własne super-oryginalne przemyślenia, tłumaczył ludziom np. podobieństwo kamiennych bożków (bałwanów) do balwanów śniegowych, podobieństwo balwochwalców do bałwanów piany na morzu (do morskich fal) itd. itp. Tłumaczył ludziom, że skrót "Kosciół Kat." oznacza że hierarchia kościelna to są kaci którzy w średniowieczu mordowali ludzi paląc ich na stosach, itd. itp. Wygłaszał swoje głupawe teorie, o tym że Karolowi Wojtyle ręce się trzęsą bo papież (cyt.) "nadużywa alkoholu i bredzi jak pijany", itd. itp.

Z uwagi na jego olbrzymią gorliwość ewangelizacyjną nikt z ludzi ze świata nie wierzył w moje słowa, że ten pan naprawdę nie jest świadkiem Jehowy.
« Ostatnia zmiana: 13 Marzec, 2018, 14:05 wysłana przez Sebastian »
Cytat: dziewiatka
Sprawa świadków też się rozwiąże po ogłoszeniu pokoju i bezpieczeństwa przyjdzie nagła zagłada i świadka nie będzie spojrzysz na jego miejsce a tu normalny człowiek
:)


Offline Sebastian

Odp: Czy jeszcze wierząc wstydziliście się kiedyś organizacji?
« Odpowiedź #22 dnia: 13 Marzec, 2018, 23:33 »
w swoim wątku autobiograficznym opisywałem historię "Kicia" (syn brata starszego który w szkole podstawowej zajmował sie na dużą skalę handlem kradzionymi rzeczami) - wielokrotnie ludzie w terenie o to pytali, a ja wiedziałem że stawiane zarzuty są prawdziwe, było mi bardzo wstyd że takie rzeczy dzieją sie w "organizacji Bożej"...
Cytat: dziewiatka
Sprawa świadków też się rozwiąże po ogłoszeniu pokoju i bezpieczeństwa przyjdzie nagła zagłada i świadka nie będzie spojrzysz na jego miejsce a tu normalny człowiek
:)


Offline Sebastian

Odp: Czy jeszcze wierząc wstydziliście się kiedyś organizacji?
« Odpowiedź #23 dnia: 14 Marzec, 2018, 12:41 »
dopiero po formalnym odejściu z organizacji stałem się "bezwstydnym" ;) odstępcą - tzn. (w przeciwieństwie do osób które wstydzą się tego że dali się nabrać na kłamstwa organizacji) "bezwstydnie" przyznaję że byłem naiwniakiem, który uwierzył w kłamstwa organizacji.
Cytat: dziewiatka
Sprawa świadków też się rozwiąże po ogłoszeniu pokoju i bezpieczeństwa przyjdzie nagła zagłada i świadka nie będzie spojrzysz na jego miejsce a tu normalny człowiek
:)


Offline Rajski Ptak

Odp: Czy jeszcze wierząc wstydziliście się kiedyś organizacji?
« Odpowiedź #24 dnia: 15 Marzec, 2018, 08:11 »
Co tu dużo gadać, wstyd towarzyszył mi przez całe życie. W szkole do 15 roku życia nie przyznawałam się że jestem z domu Swiadków. Wolałam skłamać niż się przyznać. Najczęściej tłumaczyłam się, jesli chodzi o nieobchodzenie świąt, "ja nie mogę". Chciałam oszczędzić sobie prześladowań i kpin ze strony kolegów i nauczycieli. Byłam cichociemna. Dodam, że to mnie powstrzymywalo od chrztu. Zdecydowałam się na to w wieku 18 lat. A noszenie plakietek to był dla mnie istny horror. Ten strach, ze kogoś spotkam ze szkoły jak pomykam z plakietką, rozwałal mnie na kawałki. A potem doszło udawanie w zobrze, że wszystko jest ok.
Maskę udawacza zdjęłam dopiero w wieku 30 lat.....nareszcie
"Gdy mówisz prawdę, nie potrzebujesz sobie niczego przypominać."- Mark Twain


BetMen

  • Gość
Odp: Czy jeszcze wierząc wstydziliście się kiedyś organizacji?
« Odpowiedź #25 dnia: 15 Marzec, 2018, 08:34 »
Co tu dużo gadać, wstyd towarzyszył mi przez całe życie. W szkole do 15 roku życia nie przyznawałam się że jestem z domu Swiadków. Wolałam skłamać niż się przyznać. Najczęściej tłumaczyłam się, jesli chodzi o nieobchodzenie świąt, "ja nie mogę". Chciałam oszczędzić sobie prześladowań i kpin ze strony kolegów i nauczycieli. Byłam cichociemna. Dodam, że to mnie powstrzymywalo od chrztu. Zdecydowałam się na to w wieku 18 lat. A noszenie plakietek to był dla mnie istny horror. Ten strach, ze kogoś spotkam ze szkoły jak pomykam z plakietką, rozwałal mnie na kawałki. A potem doszło udawanie w zobrze, że wszystko jest ok.
Maskę udawacza zdjęłam dopiero w wieku 30 lat.....nareszcie
Zostałem SJ jako dorosly facet i moge sobie tylko wyobrazić jakie rozterki przeżywaja młodzi w związku z "prawdą"...


Offline Rajski Ptak

Odp: Czy jeszcze wierząc wstydziliście się kiedyś organizacji?
« Odpowiedź #26 dnia: 15 Marzec, 2018, 08:38 »
BeTMen, rozterki to mało powiedziane. To ciągły strach przed zdemaskowaniem, i widmo totalnego odrzucenia przez otoczenie za oszukiwanie przez lata. Wiem, że dziś inaczej bym do tego podeszła. Ale co takie małe dziecko w szkole może tu kombinować. Wreszcie po tylu latach niewoli jestem sobą i wolna jak ptak :)
"Gdy mówisz prawdę, nie potrzebujesz sobie niczego przypominać."- Mark Twain


Offline Gandalf Szary

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 2 771
  • Polubień: 5142
  • Najbardziej boję się fanatyków.
Odp: Czy jeszcze wierząc wstydziliście się kiedyś organizacji?
« Odpowiedź #27 dnia: 15 Marzec, 2018, 08:44 »
We mnie wstyd narastał jak do służby szedłem z osobą, która podczas głoszenia nogę w drzwi wstawiała. Szybko namierzyłem takie osoby w zborze i starałem się z nimi nie umawiać. Ale przecież do końca życia nie da się tych osób ignorować. Pamiętam głosząc jedną z tych osób w bloku, w pewnym momencie nie wytrzymałem. Po któreś z awantur na klatce schodowej (oczywiście było wsadzenie nogi w dziwi) powiedziałem, że to koniec i ja schodzę z terenu.   
« Ostatnia zmiana: 15 Marzec, 2018, 08:51 wysłana przez Gandalf Szary »
„Nikt nie jest tak bardzo zniewolony jak ktoś, kto czuje się wolnym, podczas gdy w rzeczywistości nim nie jest”.

Johann Wolfgang Gothe,