Świadkowie Jehowy - forum dyskusyjne

DYSKUSJE DOKTRYNALNE => NEUTRALNOŚĆ => Wątek zaczęty przez: Roszada w 18 Maj, 2018, 11:29

Tytuł: Zwodniczy tekst o neutralności i własnym sumieniu?
Wiadomość wysłana przez: Roszada w 18 Maj, 2018, 11:29
Wydaje się, że poniższy tekst został napisany jakby na zamówienie dla władzy:

„Podobnie w dobie obecnej chrześcijanie nie powinni bezpośrednio pouczać drugich, jaką pozycję mają zająć w kwestiach związanych z chrześcijańską neutralnością. Każdy musi powziąć w swoim sumieniu decyzję zgodną z własnym zrozumieniem zasad biblijnych (Gal. 6:4, 5)” (Strażnica Rok CVIII [1987] Nr 1 s. 15).

Jakby tak było, jak piszą, to by była prawdziwa wolność...
Tytuł: Odp: Zwodniczy tekst o neutralności i własnym sumieniu?
Wiadomość wysłana przez: Światus w 18 Maj, 2018, 12:49
Ta sytuacja przypomina nieco sprawę z postem w wigilię Bożego Narodzenia. Nie obowiązuje, ale spróbuj zjeść kanapkę z kiełbasą, to wszyscy będą patrzeć na ciebie jak na dziwoląga  :D

Ciekawy jest zwrot "nie powinni bezpośrednio pouczać". Na końcu podany jest werset z Biblii, więc to wygląda wg mnie tak;
   "My nie będziemy ci mówić, jak masz postępować, ale zobacz, Biblia mówi, że nie wolno, a my przecież trzymamy się Biblii...".
Tytuł: Odp: Zwodniczy tekst o neutralności i własnym sumieniu?
Wiadomość wysłana przez: Roszada w 18 Maj, 2018, 13:01
Ten fragment z Biblii przytoczony wygląda tak:

„Ale niech każdy sprawdza, jakie jest jego dzieło, a wtedy będzie miał powód do radosnego uniesienia ze względu na samego siebie, a nie w porównaniu z drugim. Każdy bowiem poniesie swój własny ciężar.” (Gal 6:4, 5)

Nic o neutralności.
Jeśli mamy postępować tak, jak pogrubiony tekst mówi, to dlaczego się wyklucza?
Po co mnie przyrównywać do drugiego, który jest neutralny?

No chyba, że tym "ciężarem" ma być wykluczenie. :)
Tytuł: Odp: Zwodniczy tekst o neutralności i własnym sumieniu?
Wiadomość wysłana przez: Moyses w 18 Maj, 2018, 13:37
Jeśli mamy postępować tak, jak pogrubiony tekst mówi, to dlaczego się wyklucza?

Oni nie wykluczają za neutralność. Zgodnie z tym co napisali: "Każdy musi powziąć w swoim sumieniu decyzję zgodną z własnym zrozumieniem zasad biblijnych" osobę, która złamała zasady neutralności uważa się za odłączoną. Inaczej mówiąc zwala się winę na takiego osobnika. To jest taki myk prawny aby prawo danego państwa ich nie ścigało. To jest pokrętna strategia.
I tak (taki skrajniejszy przypadek), jeśli jakiś ŚJ pójdzie w kamasze w sytuacji gdzie jest obowiązkowy pobór do armii, to takiego delikwenta nie można wykluczyć. Uważa się go za odłączonego, bo to jego decyzja. Tak aby nie wydało się, że my zabraniamy komuś postępować zgodnie z prawem państwowym. Nawet jak taki delikwent (przypuśćmy po odbyciu takiej służby) będzie się wykłócał ze starszymi, że on dalej jest ŚJ, to mu powiedzą, że go uważają za odłączonego i nigdy go nie wykluczyli, i koniec kropka. W sumie na jedno wychodzi, ale względem prawa nie zabranialiśmy nikomu spełniać powinności nakładanych przez państwo.
To są zwodnicze działania.

To nawet ujęto we wskazówkach zawartych w liście do starszaków z 6 listopada 2014:
"Jeżeli zgłaszacie do Biura Oddziału, że dana osoba odłączyła się poprzez zaangażowanie w działalność naruszającą zasadę neutralności, to terminologia takiego zgłoszenia powinna być zgodna ze wskazówkami biblijnymi. Prosimy używać określeń „naruszył zasady neutralności” lub „podjął działania naruszające zasadę neutralności”. Podstawę dla takiego ujęcia sprawy mogą stanowić wypowiedzi z Izajasza 2:4 i Jana 15:17-19. Prosimy nie posługiwać się innymi określeniami."

Podobny temat jest z krwią. Dlatego publicznie mówi się, że każdy ma wolną wolę i może działać wg swojego sumienia. Jeśli nie przyjął krwi, to postąpił wg własnego sumienia. Ale myśmy niczego nie zabraniali i jesteśmy wolni od oskarżeń.
Tytuł: Odp: Zwodniczy tekst o neutralności i własnym sumieniu?
Wiadomość wysłana przez: Opatowianin w 18 Maj, 2018, 16:04
Moyses

Ciekawe spostrzeżenie :) Przyznaję że nie miałem pojęcia, że za pójście do wojska się nie wyklucza, tylko kogoś takiego uważa się za odłączonego, aby mydlić Cezarowi oczy.

Widać choćby po tym, jak bardzo przydatne i potrzebne jest takie forum - wiedzy nigdy dość, zwłaszcza jak się chce kogoś wybudzić :)

Wielkie dzięki!!! :) :) :)
Tytuł: Odp: Zwodniczy tekst o neutralności i własnym sumieniu?
Wiadomość wysłana przez: zaocznie wywalony w 18 Maj, 2018, 17:23
Moyses

Ciekawe spostrzeżenie :) Przyznaję że nie miałem pojęcia, że za pójście do wojska się nie wyklucza, tylko kogoś takiego uważa się za odłączonego, aby mydlić Cezarowi oczy.

Widać choćby po tym, jak bardzo przydatne i potrzebne jest takie forum - wiedzy nigdy dość, zwłaszcza jak się chce kogoś wybudzić :)

Wielkie dzięki!!! :) :) :)
Czy się "nie wyklucza" ? Absolutnie z tym bym się nie zgodził - zbierają się starsi, i podejmują decyzję o ogłoszeniu że ktoś nie jest już świadkiem - działanie bliźniaczo podobne do "komitetu sądowniczego" i "wykluczenia".
Za SJP - PWN:wykluczyć — wykluczać
1. «wyłączyć kogoś, coś z jakiejś grupy»

Dla objętego tym procederem, rodziny i członków zboru - bez wielkiej różnicy (oczywiście jeśli chodzi o skutki i traktowanie - pomijam pozostałe kwestie, tzn odwołanie, przyłączenie itp).
A nacisk na takie a nie inne określenia - to właśnie takie sprytne oszukiwanie systemów prawnych ale i samych objętych tym procederem.
Tytuł: Odp: Zwodniczy tekst o neutralności i własnym sumieniu?
Wiadomość wysłana przez: Opatowianin w 18 Maj, 2018, 18:25
No tak, dla dotychczasowych "braci w wierze" to bez różnicy: "XY nie jest już ŚJ" (kiedyś precyzowano: wykluczony/odłączony, później tego zaprzestano). Tak czy inaczej - obowiązkowy ostracyzm.

Chodziło tylko o tę nieznaną mi zagrywkę wobec władz ("przecież go nie wykluczyliśmy!") - choć na dobrą sprawę to taka NAIWNA CHYTROŚĆ... :P
Tytuł: Odp: Zwodniczy tekst o neutralności i własnym sumieniu?
Wiadomość wysłana przez: Nadaszyniak w 18 Maj, 2018, 21:24
Moje trzy grosze:
może ten fragment wniesie, coś w dyskusje – trochę chaotyczny

cytaty:  Raymond Franz -W poszukiwaniu Chrześcijańskiej Wolności – str. 205 -214

W wielu oświeconych krajach istnieje niewojskowa forma służby zastępczej.Jest przeznaczona dla tych, którzy wyrażają sprzeciw w uczestniczeniu w wojnie czysłużbie wojskowej, ustępstwo godne polecenia. W Kryzysie Sumienia sprawa ta była częściowo omówiona.Jak to zostało wytłumaczone, polityka organizacji jest taka, że żaden Świadek nie może przyjąć rozkazu od komisji poborowej (czy innej agencji rządowej oprócz sądu) aby wypełniać służbę zastępczą – którą na ogół stanowi praca w szpitalu, wykonywanie usług dla osób starszych, praca w bibliotekach, w leśnictwie, czy na innym polu użytecznym dla społeczeństwa.
Ponieważ wszystkie te prace są oczywiście “uczciwą formą pracy,” dlaczego nie wolno jej przyjąć przez Świadka? Ponieważ będąc “służbą alternatywną” jest “formą zastępczą” służby wojskowej, a ponieważ taka praca zastępuje służbę wojskową, zatem drogą pewnego rozumowania przyjęcie alternatywnej służby od komisji poborowej jest traktowane na rowni z przyjęciem służby wojskowej, a zatem“pójściem na kompromis,” “pogwałceniem neutralności,” a zatem obciążeniem się winą krwi.
Jednocześnie kiedy odmawiający Świadek jest aresztowany i oskarżony przed sądem za odmowę wypełnienia rozkazów komisji poborowej i zostaje stwierdzona jego wina, jeśli sędzia w czasie procesu skazuje go na wypełnienie takiej alternatywnej służby, osoba taka może spełnić nakaz sądu, wykonać przydzieloną pracę i uwolnić się od kompromisu i winy krwi. Jakie jest rozumowanie w tym przypadku? Osoba, która została skazana jest w tym momencie więźniem, a zatem nie zrezygnowała ze swojej wolności “dobrowolnie” i z wyboru działania i zajęcia stanowiska. W rzeczywistości mówienie o “dobrowolności”,kiedy przychodzi rozkaz powołania, to tak jakby mówić o „dobrowolności” płacenia podatków. Była to obowiązkowa przymusowa służba i to dlatego najpierw taka odmawiająca osoba została aresztowana. I również można by powiedzieć, że osoba taka zrezygnowała ze swojej wolności i wyboru kiedy poddała się organizacji Strażnica decydującej za nią, że posłuszeństwo rozkazowi wydanemu przez komisję poborową nakazującą wykonanie pracy w szpitalu czy jakiejkolwiek innej pracy jest złe. Czyniąc tak osoba ta pozwoliła, aby jej sumienie stało się więźniem i usunęła możliwość dokonania wyboru opartego na osobistym sumieniu.

Jednakże inny szczegół został wprowadzony. Organizacja wprowadziła coś jeszcze; jeśli przed faktycznym wyrokiem, Świadek był zapytany przez sędziego czy jego sumienie pozwoli mu zaakceptować przydzieloną przez sąd pracę w szpitalu lubpodobną służbę, nie może odpowiedzieć twierdząco, ale musi powiedzieć, “to sąd ma zadecydować.” Gdyby odpowiedział “Tak” (co byłoby prawdziwą odpowiedzią), uważano by, że “poszedł na kompromis,” że zawarł “układ” z sędzią, a zatem złamał swoją prawość. Lecz jeśli udziela przepisanej odpowiedzi już zacytowanej, a wtedy sędzia w wyroku wyznacza go, do wykonania pracy w szpitalu albo podobną służbę, może wypełnić nakaz sądu. W tym momencie taka osoba nie jest winna pogwałcenia apostolskiego napomnienia do “nie stawania się niewolnikami ludzi.” (1 Koryntian7:23) Oczywiście takie zawiłości są prawdziwie kazuistyczne (oparte na podchwytliwym rozumowaniu) i użycie wyrażenia “faryzeuszowskie” nie wydaje siębyć za ostre. ( Wszystkie te techniczne rozróżnienia były wypracowane między 1940 r., a 1960 r. Podczas gdy ostateczna aprobata niezaprzeczalnie spoczywała na Nathanie Knorze, a prawnikiem Towarzystwa był Hayden Covington zaangażowany podczas lat 40-tych i 50-tych, styl rozumowania nie był dla nich typowy, ale jest typowy dla Freda Franza, wówczas wiceprezesa. Jestem przekonany, że późniejsze techniczne rozróżnienia zostały wprowadzone po to by zmodyfikować w pewnym stopniu stanowisko organizacji i zredukować liczbę tych, którzy idą do więzienia (w przypadkach gdy sędziowie byli skłonni skazać ich na pracę w szpitalu czy inną), a jednocześnie by zachować swoją postawę uwzględniając postanowienie, by przestrzegać autentyczne stanowisko w jej podstawowym założeniu, właściwie jako skierowane przez Boga.
Ta wyszukana polityka do dzisiaj istnieje. Strażnica z 1 listopada 1990 r., chociaż nie wypowiada się o polityce w szczegółach, robi aluzje mówiąc, “Kiedy więc rządy zalecają jakieś prace na rzecz społeczeństwa, chrześcijanie słusznie je wykonują, chyba że miałyby w ramach kompromisu zastępować jakąś służbę sprzeczną z Biblią lub w inny sposób naruszałyby zasady Pisma Świętego, na przykład z Księgi Izajasza2:4.” )
Nie jest to lekka sprawa. W czasie II Wojny Światowej w samych Stanach Zjednoczonych około 4,300 młodych Świadków Jehowy poszło do więzienia z
wyrokami do 5 lat, nie po prostu przez świadomy sprzeciw przeciwko wojnie, ale głównie dlatego, że w swojej wierności polityce Towarzystwa odmówili przyjęcia innej służby o nie militarnym charakterze, a proponowanej tym którzy byki świadomie przeciwko wojnie. W Anglii, w czasie wojny było 1,593 skazanych, w tym 334 kobiet. Dziś nadal setki znajdują się w więzieniu dlatego, że są posłuszni polityce Towarzystwa. W 1983 r., we Francji i Włoszech było około 1,000 Świadków Jehowy w więzieniach z tego samego powodu.

Powodem jest to, że tak graficznie przedstawia potęgę indoktrynacji, która powoduje, że ludzie poświęcają wolność, lata życia i więzi rodzinne po to, by być posłusznym czemuś, czego nie rozumieją czy coś w co naprawdę nie wierzą – postępując tak przez poczucie lojalności wobec organizacji. Wszystko co stwarza takie ślepe podporządkowanie umysłu jest brzemienne w potencjalne niebezpieczeństwo o jeszcze większych skutkach.

Wydaje się niewiarygodne, że jest to faktycznie postawa przyjęta w tym kraju, na bazie polityki organizacji, a mianowicie, że nawet tam gdzie władza idzie na rękę, żeby Świadkowie mogli zachowywać swoje religijne stanowisko i zezwalają na zaliczenie służby w miejscu ich pracy, to oni muszą odmówić! Członkowie Komitetów Oddziałów nie tylko kwestionują logikę polityki organizacji. Przedstawiają także dowody biblijne na rzecz odmiennego podejścia. Czytając listy tych członków Komitetu Oddziału widzę kontrast między rozsądkiem i szerokością poglądu w porównaniu z wąskim i sztywnymi poglądami kilku członków Ciała Kierowniczego. Co na to wskazywało, to, że prezes Towarzystwa, Fred Franz również wyraził wątpliwość co do wagi nadawanej opiniom członków Komitetów Oddziałów. Przypomniał Ciału Kierowniczemu, że nie głosował za inspekcją przeprowadzoną na świecie, po czym ostro podnosząc głos zapytał: “Skąd pochodzi cała ta informacja?
Czy pochodzi od górnie? Czy oddolnie?” Powiedział, że nie powinniśmy budować decyzji wokół sytuacji, które znaleźliśmy w różnych krajach.
Stwierdziłem, że cała sprawa jest przygnębiająca, tragiczna. Jednakże czuję, że do czego sama natura struktury władzy może doprowadzić ludzi, jak może spowodować, że przyjmują sztywną postawę, której by normalnie nie przyjęli. Przypadek ten ilustruje sposób w jaki potęga tradycji, wraz z technicznym legalizmem i brakiem zaufania do ludzkich motywów, może powstrzymywać od przyjmowania współczującej postawy.

Ponieważ nie zgadzanie się ze stanowiskiem (Ww) jest ogólnie uważane za brak lojalności, a nawet brak wiary i zaufania w Boga.( moje stwierdzenie)

komentarz jest długi – może nie wyląduje na CMENTARZU  :) :) :)