Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Shunning  (Przeczytany 9136 razy)

Offline Lebioda

Shunning
« dnia: 19 Czerwiec, 2015, 05:18 »
Z okazji zbliżającego się  >Dnia Pamięci - Ofiar Strażnicy<

Z uwagi na to, że cały tekst moich przemyśleń nie mogę zamieścić w jednej części, zmuszony jestem podzielić na kilka wpisów.




Na początku stworzył Bóg niebo i ziemię
. Takim zdaniem rozpoczyna się opowiadanie pierwszej księgi mojżeszowej, występującej też pod nazwą Genesis. Dalszy opis to dzieło stwarzania gdzie końcowym efektem był Człowiek. Ten ostatni twór mówiąc najprościej nie udał się stwórcy, bo po prostu wymkną się spod kontroli i tak rozpoczął się samodzielny jego żywot ze wszystkimi jego wzlotami i upadkami. Każdy jego wzlot, było ponoć nagrodą za jego lojalność wobec pryncypała, zaś upadek był karą za wyrwanie się spod kontroli. Współcześnie na takie samo zjawisko upowszechniło się powiedzenie w postaci -kija i marchewki-. Ten kij i marchewka, jak widać towarzyszy człowiekowi od niepamiętnych czasów, a jeżeli wierzyć biblii, zapoczątkowało w rajskim ogrodzie nazwanego Edenem, gdzie JHWH, znany jako Jehowa, ale też jako Adonai lub Elochim, po raz pierwszy skorzystał z możliwości użycia jednego z tych dwóch możliwości. Od tego momentu te dwie możliwości towarzyszą człowiekowi niezmiennie po dzień dzisiejszy. Jeżeli cokolwiek ulegało zmianie, to nie treść, lecz tylko forma, mówiąc prościej i dosadniej, to nie akcesoria czyli kij i marchewka, lecz opakowanie, a jeżeli, to już dwa opakowania, bo każde z tych przedmiotów jest serwowane oddzielnie -nigdy razem.


Do pierwszego wieku naszej ery, nie było innej potrzeby, więc i opakowania były monochromatyczne, ale już od tego czasu tych opakowań o różnorodnych wzorach zaczęło przybywać najpierw w postępie arytmetycznym, aż w końcu przybywało w postępie geometrycznym. Jezus ewangeliczny wyrwał zapoczątkowany przez siebie ruch religijny spod kurateli kapłanów jerozolimskich, a mówiąc językiem współczesnym, dotychczasowy judaistyczny monopol na opakowanie monochromatyczne, został złamany. Odtąd każde oderwane ugrupowanie religijne pochodzenia judeochrześcijańskiego, te dwa akcesoria, nagrody i kary, rozpoczęło wydawać we własnym opatentowanym opakowaniu firmowym. Po wielkim reformatorze niemieckim Lutrze, już prawie amatorsko zapoczątkowano odczytywanie biblijnych opowieści i szukać w nich zapowiedzianego przez judaistycznego proroka Jezusa –końca świata. Aby ten pokątnie wykonany apokaliptyczny strach „sprzedać”, wzrosło zapotrzebowanie na urozmaicone opakowania i opatentowane logo własnej firmy, oddzielne na „kij” i oddzielne na „marchewkę”.


W Ameryce w tym czasie powstawały korporacje religijne jak przysłowiowe grzyby po deszczu, niosące ludziom nadzieje przeżycia tego światowego kataklizmu, pod warunkiem ugięcia się przed kijem, żeby otrzymać marchewkę. I tu powstawała literatura, która miała na celu trafić do ludzi, aby pomóc im wybrać właściwego dostawcę marchewki, bez możliwości oberwania kijem. Aby jednak znaleźć jak najwięcej amatorów marchewki, należało bardzo obrzydzić wizerunek kija. Poniższa opowieść, ma na celu opowiedzieć czytającemu, jak korporacje, a szczególnie jedna z nich, w bardzo pięknym opakowaniu sprzedaje marchewkę, a ponadto przedstawia los w zetknięciu z kijem tych, którzy tej marchewki nie kupią, i co jeszcze gorsze, jeżeli tę marchewkę kupią, ale jej nie zjedzą! Tym pełnym dobroci, miłosierdzia i zbawca ludzkości, oraz okrutnym, żądnym krwi i zemsty, jest jedno osobowo, ten sam Jehowa, który próbkę swojego charakteru zademonstrował już w ogrodzie Eden wobec swoich ludzkich stworzeń. Podsuną im Marchewkę i Kij pod bardzo zakamuflowanymi nazwami. Drzewo Żywota i Drzewo Dobrego i Złego.


Korporacja, lub ruch religijny jak kto woli (chociaż mnie bardziej odpowiada ta pierwsza nazwa), powstał już na bazie istniejących w Ameryce ruchów takich kościołów jak Adwentyści Dnia Siódmego, czy Mormonów powstałych na początku 19 wieku, czy ruch Baptystów, sięgający jeszcze 17 wieku. W naszym zainteresowaniu jest tzw. ruch „Badacki” od słowa –badać, czyli Badacze Pisma Świętego. Nie będę tu zagłębiał się w szczegółową historię tego ruchu, ograniczę się tylko do bardzo ogólnych niektórych przypadków. Szczegółowa historia opisana bardzo rzetelnie, jest autorstwa Juliana Grzesika TOM III -ŚWIADKOWIE JEHOWY APOSTAZJA W ORGANIZACJI I DOKTRYNIE - LUBLIN 2014. Innych opracowań nie polecam ze względu na tendencyjność wydawców. Natomiast historia wydana przez samych zainteresowanych jest po prostu nieprawdziwa.

CDN



Offline Safari

Odp: Shunning
« Odpowiedź #1 dnia: 19 Czerwiec, 2015, 06:43 »
czekam na c.d.
 :)
"Faith, if it is ever right about anything, is right by accident" S.Harris


szczebiotka

  • Gość
Odp: Shunning
« Odpowiedź #2 dnia: 19 Czerwiec, 2015, 10:36 »
Super lektura do kawy. Czekam na dalszy ciąg.


Offline Lebioda

Odp: Shunning
« Odpowiedź #3 dnia: 20 Czerwiec, 2015, 05:06 »
Krótka historia


Oficjalnie pierwszym prezesem tego ruchu (początkowa oficjalna nazwa tego ruchu >Badacze Pisma Świętego<), był Taze Russel z tytułem pastora. Napisał siedem tomów wykładów pisma świętego, które miały stanowić jego credo i obowiązywać wyznawców tego ruchu. Niestety ze względu na nagłą śmierć, siódmego tomu nie dokończył. Dokończeniem tego brakującego siódmego tomu, zajął się jego następca Joseph Franklin Rutherford z tytułem sędzia. Dokończenie tego tomu przez w/w Rutherforda, spowodowało wewnętrzny rozłam. Od tego czasu powstało wiele tzw. ruchów „Badackich” wywodzących swój prapoczątek od oficjalnie uznawanego pierwszego prezesa –Russela. W roku 1931, pod wpływem nowego prezesa, w oparciu o tzw. „nowe światło” w odróżnieniu od poprzedniej nazwy, powstała nowa nazwa >Świadkowie Jehowy<, ta oficjalna nazwa istnieje dotąd. Oficjalną długoletnią siedzibą tej korporacji dotąd był Brooklyn w Nowym Jorku -USA. Najnowsza siedziba to miejscowość Warwick 80 km. Od Brooklynu. Na czele korporacji stoi Prezes wybrany prze tzw. „Ciało Kierownicze”, w skrócie „CK”, które to „Ciało” jest inspirowane bezpośrednio przez samego Jehowę, poprzez „Duch Święty” (podkreślam wyraźnie, „Duch Święty”, a nie „Ducha Świętego). Korporacja działa na całym globie podzielonym na „Strefy”. W poszczególnych krajach są „Oddziały”, kraj podzielony jest na „Okręgi”, te ostatnie na „Obwody”. Podstawową jednostką jest „Zbór”. Na czele każdej takiej jednostki organizacyjnej stoi nie wybierany, lecz tzw. ordynowany „Sługa Zboru (według nowego światła), obecna nazwa -„Nadzorca”. Tak mniej więcej w bardzo okrojonym skrócie wygląda geneza i struktura organizacyjna tej korporacji. Nie podejmę się wyłożyć bardzo skomplikowanej wykładni struktury doktrynalnej opartej na wierzeniu, ponieważ skrótowo omówić jest to niemożliwe, tym bardziej, że doktryny w czasie ulegają zmianie w oparciu o wspomniane już. „nowe światło”, lub inaczej mówiąc „nowe światła” –liczba mnoga. Bardzo trafnie ten fenomen zmienności określił wybitny znawca „Świadkowskiej” literatury i doktryny –Piotr Andrzyszczak stwierdzeniem, że: >największym wrogiem Świadków Jehowy, jest ich własna literatura<. - Sami zainteresowani, natomiast twierdzą, że te „nowe światła” są oryginalnym ich fenomenem –prawdy.


Jeżeli już mówimy o literaturze, należy powiedzieć o sztandarowych tytułach, którymi są czasopisma –„Strażnica”, oraz „Przebudźcie się”. Z tych dwóch, naczelne miejsce zajmuje „Strażnica”, która wychodzi w dwóch wersjach, które to wersie posiadają identyczną szatę graficzną, a różnią się treścią artykułów. Jedna jest organem oficjalno-propagandowym do użytku zewnętrznego, druga jest organem, edukacyjnym do użytku wewnętrznego, w którym przekazywane są najnowsze nauki o charakterze dogmatyczno-instruktażowym. W nomenklaturze wewnętrznej, funkcjonuje to jako przekaz „pokarmu na czas słuszny” pochodzący od samego Jehowy przekazany przez widzialną „Bożą Organizację” za pośrednictwem wspomnianego wyżej „Ciała Kierowniczego”, zwanym też „Niewolnikiem Wiernym i Prawdziwym”. Jak funkcjonuje wspomniane CK, dla ogółu wiernych zwanych „głosicielami”, jest nieznane okryte powłoką tajemniczości. W ostatnich latach o CK jest głośniej, wymusił to Internet, gdzie padają śmielsze pytania, na co Brooklyn nie może jak dotąd być głuchy, ale w dalszym ciągu ta powłoka tajemniczości nadal się utrzymuje. Rąbka tajemnicy, a nawet dość pokaźny kawał powłoki, odsłonił Raymond Franz, długoletni działacz i były członek tego zacnego, acz tajemniczego ciała w książce pt. „Kryzys Sumienia”, dostępna w Polsce, a w Internecie w formacie PDF. Dla członków Organizacji, prawie na każdym szczeblu wtajemniczenia, na jej treść, jest nałożona ścisła cenzura, jedynie co odważniejsi, lub stojący na pograniczu odstępstwa, sięgają po jej zawartość. Za swoją nieustępliwą postawę, jak też wydaniem tej publikacji, autor zapłacił bardzo wysoką cenę. Został wyrzucony wraz z żoną na bruk z brooklyńskiego ośrodka dla weteranów, gdzie miał zapewniony wikt i opierunek do końca swoich dni. W wieku powyżej siedemdziesięciu lat, został na ulicy bez środków do życia, emerytury i mieszkania. Jest to typowy sposób pozbycia się z Organizacji za niesubordynację, bez względu na wiek, staż, zasługi, poniesione cierpienia i doznany uszczerbek na zdrowiu. Wspomniana publikacja jest adresowana do członków Organizacji, lub osób znających jej strukturę organizacyjno - dogmatyczną.


Obok tych sztandarowych czasopism, brooklyńska korporacja wydaje mnóstwo tytułów książkowych, broszur, traktatów i innej literatury propagandowo pomocniczej, nie licząc literatury szkoleniowo instruktażowej do celów służbowych na użytek wewnętrzny. Bez względu na charakter tej literatury, jej treść ma przemawiać do świadomości korzystającego z jej zasobów, aby czytelnik był przeświadczony o zbliżającym się końcu świata, którego kres jest nieunikniony w najbliższym czasie, a jego kulminacja nastąpi podczas kosmiczno – ziemskiej wojnie zwaną „Armagedonem”. W Armagedonie ulegnie totalnemu zniszczeniu wszystko co przeciwstawia się Jehowie i Organizacji, która tylko i wyłącznie jest powołana, aby oznajmić to ludziom na całym globie. Innej możliwości ochrony w Armagedonie nie ma, ponieważ wszystko co nie jest objęte kuratelą brooklyńskiej Organizacji, jest szatańskie, a to właśnie jest główny cel pokonanie tego arcy wroga wraz z jego dotychczasową kosmiczno – ziemską infrastrukturą. Poległych ludzkich ciał w Armagedonie będą całe stosy. Tyle kij. Marchewka, to dla tych co przeżyją. Ci zajmą się najpierw grzebaniem stosów ciał swoich byłych wrogów, a następnie od nowa przygotują cały Glob do wiecznego życia w Bożym Królestwie. Na ten cel przewidziany jest okres przygotowawczy tysiąc lat, w którym to czasie sukcesywnie będą wzbudzani z martwych, zamarli w Panu, przed Armagedonem. Po tym tysiącu lat rozpocznie się Królestwo Boże, w którym w wiecznej szczęśliwości przyjdzie żyć bez końca. Taką sztandarową publikacją przedstawiającą zapewnienie, że tym szczęśliwym pokoleniem jest właśnie nasze pokolenie, był znamienny tytuł pióra sędziego Franklina Rutherforda >Miliony Obecnie Żyjących Nigdy Nie Umrą<. Tytuł obecnie skrywany przed współczesną populacją Świadków Jehowy. Skrywaną ciekawostką jest też bardzo fantastyczna akcja w latach trzydziestych, budowania pomieszczeń dla przyszłych proroków starotestamentowych, którzy byli przewidziani do pierwszego zmartwychwstania, nawet jeszcze na krótko prze Armagedonem. Po latach II wojny światowej, która to wojna z niewiadomych przyczyn nie przekształciła się w Armagedon, bliskość tego dnia zemsty Jehowy, był spodziewany prawie każdego dnia. Aby uzmysłowić jak bardzo mocno i przekonywująco wiara w bliskość tego dnia sądu i nastania „Królestwa Bożego” jest zakodowana w umysłach wiernych, oraz bezkrytyczny stosunek do tzw. pierwszego zmartwychwstania biblijnych proroków, o których wspomniałem powyżej, niech świadczy poniższy zapis. Podaję za Włodzimierzem Bednarskim z dnia 14 –X – 2013 r. –wpis na Forum.


Bardzo podoba mi się opis oczekiwania na proroków w roku 1950 na stadionie (w Nowym Jorku - dopisek mój) podczas kongresu. Ile w nim dramaturgii:


„Przez wiele lat lud Jehowy sądził, że wierni mężowie z dawnych czasów, tacy jak Abraham, Józef i Dawid, zmartwychwstaną przed końcem tego niegodziwego systemu rzeczy. Owych dawnych sług Bożych nazywano »godnymi mężami starych czasów«, »starożytnymi mężami wiary« oraz »książętami«. (...) Toteż przed laty słudzy Jehowy wyruszali na zgromadzenia w nastroju wyczekiwania: Może na tym kongresie pojawi się choć jeden ze zmartwychwstałych książąt, czyli dawnych sług Bożych? Pamiętając o tym, wczujmy się w nastroje grupy 82 601 uczestników kongresu, którzy z przejęciem słuchali F. W. Franza w sobotnie popołudnie 5 sierpnia 1950 roku. W punkcie kulminacyjnym pasjonującego wykładu biblijnego mówca zapytał: »Czy uczestników tego międzynarodowego zgromadzenia ucieszy wiadomość, że TERAZ, TUTAJ, pośród nas, jest wielu przyszłych KSIĄŻĄT NOWEJ ZIEMI?« Cóż za ożywienie wywołało to pytanie! Oto garść żywych wspomnień: »Przypominam sobie, że zaparło nam dech w piersiach i zaczęliśmy wyczekująco rozglądać się wokół (...) czyżby tu był Dawid, Abraham, Daniel lub Job? Wiele sióstr miało łzy w oczach!« (Grace A. Estep). »Byłam tak podekscytowana, że siedziałam na brzeżku krzesła z oczami wlepionymi w przejście na mównicę. Byłam pewna, że lada moment wyłoni się jeden lub kilku starożytnych mężów« (siostra Dwight T. Kenyon). »Ludzie na korytarzach rzucili się do bram stadionu, żeby zobaczyć podium mówcy, spodziewając się widocznie ujrzeć tam Abrahama, Dawida a może Mojżesza. Widownia powstała z miejsc - atmosfera była napięta. Jestem pewien, że gdyby do podium podszedł ktoś z długą brodą, tłumu nie dałoby się powstrzymać« (L. E. Reusch). Następnie na widowni zapanowała głęboka cisza. Wydawało się, że wszyscy wytężają słuch, aby nie uronić ani jednego słowa mówcy. Omawiał on prawdziwe znaczenie hebrajskiego wyrazu przetłumaczonego na »książę«. Wykazał, że dzisiejsze »drugie owce« wycierpiały dla wiary tyle samo, co dawni świadkowie na rzecz Jehowy. Dlatego nic nie stoi na przeszkodzie, by Chrystus ustanowił te »drugie owce« »książętami na całej ziemi«, jeśli zajdzie taka potrzeba...” („Dzieje Świadków Jehowy w czasach nowożytnych. Stany Zjednoczone Ameryki. Na podstawie Rocznika Świadków Jehowy na rok 1975” s. 102; 1975 Yearbook of Jehovah’s Witnesses s. 213-214; por. „Świadkowie Jehowy - głosiciele Królestwa Bożego” 1995 s. 262-263).
[/size]
CDN


Offline Lebioda

Odp: Shunning
« Odpowiedź #4 dnia: 21 Czerwiec, 2015, 05:26 »
A, Armagedon wciąż bliżej niż myślisz


„Dzień Pański” opóźniał się. Lata pięćdziesiąte ub. wieku, wskazywane jako czas ostateczny, gdzie wg teokratycznego zegara wskazywano za pięć minut 12-ta, przeciągał się bez istotnej przyczyny. Tzw. „nowe światło” za pośrednictwem niepodważalnych nośników dobrej nowiny, czyli literatury sygnowanej przez CK, a jeszcze dobitniej ustnie przez ordynowanych sług bożych, do zborów docierały, już prawie stuprocentowe komunikaty, że ten „Dzień”, to rok 1975. (Na początku lat 50-tych, wg niektórych nadgorliwych sług, ten „Dzień Pański” miał przyjść o wiele wcześniej, na dowód czego byli skłonni oddać swoje dłonie na poletka pod wysiew nasion kaktusów). Według „skomplikowanych przeliczeń”, w tym roku przypadał akurat koniec siedem tysięcy lat boskiego odpoczynku po stworzeniu człowieka w raju i jego wygnania. Po siedmiu tysiącach lat odpoczynku, Jehowa przystąpi do udostępnienia tysiącletniego panowania Jezusa na ziemi. Początkiem tego, będzie Armagedon w celu usunięcia panowania Szata na Ziemi, któremu w tym roku miało dobiegnąć siedem tysięcy lat nieprzerwanego panowania nad Ziemią. Wyczekiwanie tego roku przebiegało dość emocjonalnie. Wprawdzie oficjalnych wskazówek jeszcze z Organizacji nie było, ale drogą ustnych zapewnień, przygotowania trwały już w pełni. Dochodziło do tego, że co bardziej podatni na takie wieści, sprzedawali swój dorobek życia światusom, ponieważ wierzyli, że po Armagedonie i tak tę własność odbiorą, może nawet z nawiązką. Poniektórzy nawet upatrywali sobie co cenniejsze obiekty by je przejąć, gdy ich byli właściciele będą już tylko potrzebni do użyźnienia ich ciałami gleby, która będzie wydawała nowe obfite plony. Były wprawdzie nieliczne przypadki, że na przełomie 1974/75 zastanawiano się nad dylematem, kupić opał na zbliżającą się zimę, czy zaopatrzyć się w gwoździe, które mogą się przydać, bo bądź co bądź, zaraz po Armagedonie będzie trzeba co nieco naprawić, a opał i tak będzie w zasięgu ręki.


To co napisałem powyżej nie jest moją wydumaną w moim umyśle fantazją. To są dramaty, które rozgrywały się rzeczywiście obok nas, a może u bliskich sąsiadów, czy nawet rodzin bliskich. Po tym znamiennym roku, gdy nic nie zapowiadało, żadnych radykalnych zmian, Organizacja nie poczuła się nawet w obowiązku poczynić jakiejkolwiek nawet próby wyjaśnienia czegokolwiek -po prostu przeszła do porządku.


Jedynym pokłosiem tego okresu był już wyżej wspomniany Raymond Frantz, członek brooklyńskiego Ciała Kierowniczego, który domagał się, aby to zacne grono wydało jakieś oficjalne oświadczenie. Doszło do bardzo poważnych perturbacji w tym gronie, tym bardziej, że wymieniony tu R. F. jest bliskim krewnym F. W. Frantza, którego poznaliśmy z wyżej cytowanego ekscytującego tekstu, z roku 1950 dotyczącego „zmartwychwstania” starotestamentowych proroków. W tej bardzo napiętej sytuacji, F. W. Frantz, nie poparł swego bratanka Raymonda i w konsekwencji wyrzekł się go, a ten ostatecznie wylądował na nowojorskim bruku w wieku 75 lat. Zdawałoby się, że Organizacja się rozpłynie, lub nastąpi jakiś radykalny zwrot. W prawdzie po tym roku nastąpił znaczny odpływ wiernych na całym świecie, ale nic ponadto. Dla Organizacji nie był to jakiś większy szok, nie jedyny zresztą w swojej historii.


Po takich wahnięciach, Organizacja zawsze wracała jako zwycięska, ponieważ był to zamysł Jehowy w celu oczyszczenia jej z elementów nie pewnych, nie zupełnie lojalnych, z których i tak nie byłoby pożytku w Królestwie Bożym. Nowojorska korporacja ma się dobrze i jak na razie z wyjątkiem pewnych zabiegów oszczędnościowych, nic jej nie zagraża. Pisze celowo o nowojorskie korporacji, ponieważ dawna siedziba Brooklyn została sprzedana. Nowy kompleks powstaje na peryferiach New York Citi i jak na amerykańskie warunki biznesowe, bardo tanim kosztem, bo wszystkie prace budowlane, wraz z wyposażeniem wnętrz, są wykonywane bezpłatnie przez rzesze wiernych, z wielu dziedzin fachowców.


Ale żeby wszystko nie było takie piękne, Organizacji zaczyna poważnie doskwierać najnowszy wymysł samego Szatana, którym jest –Internet. Wiadomo, czas tego arcywroga Jehowy -Szatana jest bliski końca, więc jego nasilenie wrogości jest skierowane na wierny lud Boży i prawdziwych wielbicieli Jehowy. Organizacja długo ostrzegała swoich podopiecznych przed tą diabelską podrzutką. ale wreszcie przyszło „nowe światło” zrozumienia -jako, że Szatan osobiście nie może nić wymyślić, bo na takie pomysły jak komputer czy Internet, jest zbyt chudym Bolkiem. Od tej pory, ten wymysł przestał być szatańskim, chociaż ten sobie go tylko podstępnie przywłaszczył, bo tylko tyle jeszcze potrafi, aby używać do niszczenia Organizacji. Korporacja spożytkowuje ten już nie taki szatański wymysł do głoszenia dobrej nowiny o Królestwie Bożym. Latem 2014 roku na ulicach pojawiły się stragany obsługiwane przeważnie przez dwie osoby na pewno jedna to „siostra” w długiej spódnicy poniżej kolan i elegancko pod krawatem ubrany „brat”. Istotą tego straganu jest umieszczony adres internetowy >JW.ORG <, co ma zaświadczyć o używaniu nowoczesnych środków przekazu i w jakiś sposób zniwelować wyrastające jak grzyby po deszczu odstępcze Fora internetowe w wielu krajach na świecie, z którymi co raz trudniej przechodzić do porządku. Ale wiadomo, trzeba być czujnym, aby nie pozwolić się wciągnąć na ich złą -odstępczą drogę i o tym ostrzega wierny i rozumny niewolnik za pośrednictwem „Strażnicy”.

CDN[/size]


Offline gedeon

Odp: Shunning
« Odpowiedź #5 dnia: 21 Czerwiec, 2015, 09:48 »
Pięknie napisałeś Lebiodo, czytam to z wielką zadumą, to przecież stanowi 60 lat mojego życia z czego 50 poświęcone organizacji.

Twoje przemyślenia można skwitować tylko tak: "Na początku był chaos, po to, aby doprowadzić do mego chaosu i zniewolenia, co obserwujemy obecnie".


Mario

  • Gość
Odp: Shunning
« Odpowiedź #6 dnia: 21 Czerwiec, 2015, 10:37 »
A, Armagedon wciąż bliżej niż myślisz



To co napisałem powyżej nie jest moją wydumaną w moim umyśle fantazją. To są dramaty, które rozgrywały się rzeczywiście obok nas, a może u bliskich sąsiadów, czy nawet rodzin bliskich. Po tym znamiennym roku, gdy nic nie zapowiadało, żadnych radykalnych zmian, Organizacja nie poczuła się nawet w obowiązku poczynić jakiejkolwiek nawet próby wyjaśnienia czegokolwiek -po prostu przeszła do porządku.



I tak jest do dzisiaj.


Offline Noc_spokojna

Odp: Shunning
« Odpowiedź #7 dnia: 21 Czerwiec, 2015, 18:30 »
Czytam i ciarki mnie przechodzą... choć na "piekle" jestem wychowana.
Nie jestem małostkowa, nikogo nie ignoruję, tak przyziemne demonstracje są mi obce ;D


Offline Lebioda

Odp: Shunning
« Odpowiedź #8 dnia: 23 Czerwiec, 2015, 13:38 »
Odstępcy - część I


Odstępcy byli zawsze, ale w przed internetowym okresie, ten problem dla Organizacji nie istniał. Przedstawiano ich jako pomiot Szatana, znajdujący się po za Organizacją, której szkodzić już nie może, a członkowie zborów byli przed nimi, strachem i fizycznie izolowani. W dobie wszechobecnego Internetu, poprzednie metody praktycznie przestały przynosić jakikolwiek skutek. Odstępcze internetowe Fora, pojawiły się w USA, Europie, Australii no i Polska nie pozostała w tyle. Podstawowy organ nowojorskiej korporacji: -Strażnica, z dnia 14 lipca 2014 roku, pod wewnętrznym podtytułem: - ODRZUCAJ GŁUPIE I IGNORANCKIE DOCIEKANIA, na postawione przez autora lub autorów artykułu pytanie: Jak powinniśmy reagować, gdy stykamy się z odstępcami? Każdy czytelnik tego pisma powinien wykuć na blachę wszystko czego uczy to sztandarowe czasopismo -przyjąć do wierzenia i postępowania. W 10-tym paragrafie przekazuje:


10. „ słudzy Jehowy nieczęsto mają do czynienia z odstępstwem w zborze. Kiedy jednak zetkniemy się z nie biblijnymi naukami, bez względu na ich źródło musimy stanowczo je odrzucić. Niemądrze byłoby wdawać się w dyskusje z odstępcami, czy to osobiście, czy przez komentowanie ich blogów, czy też komunikując się z nimi w jakikolwiek inny sposób. Taka rozmowa nawet gdyby miała służyć udzieleniu pomocy danej osobie byłaby sprzeczna z omawianą tutaj radą biblijną. Jako słudzy Jehowy bezwzględnie się wystrzegamy odstępstwa, czyli je odrzucamy”.(Wytłuszczenie moje)


Okazuję się, że odstępca jest tak bardzo niebezpieczny dla czytelnika Strażnicy, że nawet niesienie humanitarnej pomocy jest sprzeczne z radą biblijną.


Powyższy cytat należy do wyważonego sformułowania, ale poniższa porada jest już sformułowana bardzie wyraziście: (Strażnica z dnia 15 lipca 2011 roku)


"Jehowa, Wielki Lekarz, zaleca nam, abyśmy unikali kontaktów z nimi. Wiemy, co ma na myśli, ale czy jesteśmy zdecydowani skrupulatnie zastosować się do Jego przestrogi? Z czym się wiąże unikanie fałszywych nauczycieli? Nie przyjmujemy ich w naszych domach ani ich nie pozdrawiamy. Nie czytamy ich literatury, nie oglądamy programów telewizyjnych z ich udziałem, nie przeglądamy ich stron internetowych ani nie dodajemy komentarzy na ich blogach. Z czego wynika taka stanowcza postawa? Z miłości. Kochamy ‘Boga prawdy’, dlatego nie interesują nas pokrętne nauki, które przeczą Jego prawdomównemu Słowu.” (Wytłuszczenie moje)


Apostazje występują we wszystkich związkach wyznaniowych, więc jako takie zjawisko nie jest niczym nadzwyczajnym. Pod tym względem każdy związek wyznaniowy ma swoją specyfikę do tego samego zagadnienia. Jedne są bardziej czy mniej rygorystyczne, w innych apostazja jest trudna do przeprowadzenia, a w jeszcze innych po prostu zakazana, a nawet zagrożona pod karą śmierci. Ponieważ niniejsza praca jest poświęcona odstępcom od Świadków Jehowy, jako wyjątkowo specyficzna w swoim rodzaju, z resztą jak sam związek wyznaniowy w ogóle odstępuje pod wieloma względami od innych grup wyznaniowych, też wywodzących się z podłoża chrześcijańskiego. Internetowa Wikipedia na ten interesujący nas temat podaje następującą wzmiankę:


U Świadków Jehowy ekskomunika nazywana jest wykluczeniem, a osoba, której dotyczy wykluczenie, jest określana terminem osoby wykluczonej. Świadkowie Jehowy traktują identycznie osoby, które same odeszły z organizacji (odłączyły się), jak te, które zostały wykluczone. Informacja o tym, iż ktoś przestaje być Świadkiem Jehowy, zostaje ogłoszona w miejscowym zborze. Zostaje podany komunikat o treści: „(Imię i nazwisko) nie jest już Świadkiem Jehowy” *)– nie przekazuje się żadnych dodatkowych informacji: tego, czy ktoś wystąpił sam z tego wyznania (odłączył się), czy też został z niego usunięty – wykluczony[5].
Sprawą wykluczenia zajmuje się Komitet Sądowniczy, złożony z miejscowych starszych zboru, który powołuje się w celu zbadania sprawy danej osoby. W przypadku stwierdzenia niewłaściwego postępowania członka zboru, jeśli wyrazi on szczerą skruchę za popełniony czyn i chęć poprawy, z reguły kończy się na pouczeniu przez starszych zboru i pozbawieniu go posiadanych przywilejów oraz napomnieniu, które może być podane publicznie w zborze[6]. Wykluczony ma prawo odwołania się od powziętej decyzji, którą rozpoznaje nowy Komitet Sądowniczy złożony z innych starszych. Wykluczenie obowiązuje z chwilą publicznego ogłoszenia w zborze. Wykluczony po pewnym czasie ma prawo do ponownego przyłączenia[7], które rozpatruje w miarę możliwości to samo grono starszych, które zdecydowało o wykluczeniu. Wykluczony może przychodzić na zebrania do Sali Królestwa, jednak nie może się na nich wypowiadać, a oprócz starszych zboru inni wyznawcy nie mogą z nim utrzymywać jakichkolwiek kontaktów towarzyskich (np. nie pozdrawiają) pod groźbą wykluczenia, z wyjątkiem krewnych (niewskazane są rozmowy o wierze). Starsi zboru powinni raz do roku odwiedzić wykluczonego, aby zorientować się, czy chce powrócić do zboru.


*) UWAGA:

Wyżej wytłuszczone zdanie, faktycznie było wykonywane w zborach Świadków Jehowy, ale na mocy Wojwódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie  z roku 2013, komunikat z użyciem imienia i nazwiska mówiący o osobniku iż ten nie jest już Świadkiem Jehowy,jest nie zgodny z obowiązującym prawem, wg - (GIODO) Główny Inspektor Ochrony Danych Osobowych. Dla niewtajemniczonych spoza Organizacji, ale większość szeregowych głosicieli też nie wie otym, że pukający do Twoich drzwi z dobrą nowiną o Królestwie Bożym, nie są Świadkami Jehowy i nigdy nimi nie byli pomimo, że za takich się podają. Tym samym przysłowiowy „Jan Kowalski”, wg orzeczenia Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, który pomimo, że przyjął symbol chrztu i nawet pełnił funkcje służbowe wewnątrz Organizacji, nie może być publicznie z imienia i nazwiska wymieniony i jako Świadek Jehowy pozbawiany członkostwa, ponieważ zgodnie z obowiązującym statutem tej organizacji, nigdy Świadkiem Jehowy nie był. W tym przypadku publiczne przetwarzanie danych osobowych przysłowiowego „Jana Kowalskiego”, jest niezgodne z (GIODO). Według Statutu, obowiązującym w Organizacji, Świadkiem Jehowy jego członkiem, może zostać osobnik, który przejdzie odpowiednie procedury statutowe i otrzyma odpowiednie pisemne poświadczenie członkostwa. Pełnoprawny członek ma czynne i bierne prawo wyborcze i prawo uczestniczenia w odpowiednich gremiach statutowych.
Więcej na ten temat: http://jw-ex.pl/wydarzenia/



W powyższej treści jest mniej więcej zawarta cała specyfika, świadkowskiej apostazji. Uważnemu czytelnikowi od razu rzucą się w oczy drobiazgowe określenia tego samego procesu, np. wykluczony – wyłączony, ponadto taki delikwent otrzymuje specjalny status, który obowiązuje jego i członków zboru, dla każdego inny. Na tę okoliczność „Wierny i Roztropny Niewolnik” czyli „CK”, wydał dość obszerną instrukcję dla „komitetów sądowniczych”. Oprócz normalnego ble, ble, instrukcja bardzo szczegółowo podaje wykonawcze wytyczne. Żeby nie zanudzać w szczegółach, tzw. „komitet sądowniczy”, jest tylko z nazwy sądowniczy. Ten organ nie rozstrzyga o winie czy niewinności, lub stopniu w jakim podsądny był zaangażowany w zarzucanym czynie, ten zespół określa tylko karę. Powzięta wiadomość o czynie podsądnego, nie podlega procesowi dochodzenia, wystarczą najzwyklejsze pomówienia, a nawet podejrzenia. Pozwany może się tylko przyznać, lub zaprzeczyć. Jedno i drugie nie ma wpływu na wymierzenie kary. Nie jest też przewidziane łagodniejsze potraktowanie podsądnego ze względu na wiek, zasługi, cierpienia za Organizację, stawanie w jej obronie i obronie w spółwiernych. Karę postanawia przewodniczący komitetu sądowniczego, pozostali członkowie po prostu ją zatwierdzają, z braku instancji odwoławczej, nałożona kara jest ostateczna. Skazany ma prawo odwołać się do Krajowego Biura Oddziału, ale jest to pisanie na przysłowiowy Berdyczów. Jeszcze krótka wzmianka, o składzie osobowym „komitetów sądowniczych”. Te osoby nie mają żadnego przygotowania prawniczego, oraz żadnej wiedzy teoretycznej o prawie. Rekrutacja tych osób, odbywa się na podstawie stażu (przy czym staż zazwyczaj nie jest określony), na stanowisku jakiegoś sługi, najczęściej wystarcza tzw. „gorliwość”. Kilkugodzinny instruktaż, do ręki taki sam podręcznik wydany pisemnie przez WTS, i już może orzekać o karze. Uwaga, Ważne! To nie „Komitet Sądowniczy” wydaje wyrok, lecz sam Jehowa poprzez „Duch Święty”. Członkowie „komitetu”, są tylko przekazicielami Bożego wyroku.

CDN


Offline Lebioda

Odp: Shunning
« Odpowiedź #9 dnia: 26 Czerwiec, 2015, 05:10 »
Odstępcy - część II


Warto się zastanowić nad samym wyrokiem. Jest tylko jeden wymiar kary –wykluczenie. Zazwyczaj jest to kara na okres nieokreślony i może się skończyć za miesiąc dwa, pół roku, rok, lub nie skończyć się nigdy. Wszystko zależy od skazanego, kiedy sam będzie skamlał o przyłączenie. Trzeba wiedzieć, że dla wiernego i przeświadczonego Świadka Jehowy o jedynie prawdziwej i kierowanej przez tegoż Boga Organizacji, być skazanym na wydalenie, jest równoznaczne z karą śmierci. Cokolwiek by się z nim w tym czasie wydarzyło, np. jego śmierć, pozbawia go wiecznego zbawienia na zawsze bez możliwości zmartwychwstania. Proszę wziąć pod uwagę takie przeświadczenie co ono znaczy dla wiernych. W tym kontekście spróbujmy rozważyć drugą możliwość –odłączenie. Odłączenie, jest to dobrowolne zrezygnowanie z dalszego „członkowstwa” w Organizacji, czyli ze wspólnoty wyznaniowej. Bez względu, czy odstępca przedstawi przyczyny swego odejścia, złoży odpowiednie oświadczenie, czy po prostu bez słowa odejdzie w siną dal, zostaje potraktowany jak obcy, poganin i wróg. jak pies, który wraca do zwracania swego, albo umyta świnia, wraca do ponownego tarzania się w błocie. [/b]


Te ostatnie określenia nie są moją wyrafinowaną przenośnią, te zwroty są w powszechnym świadkowskim obiegu. Aby każdemu, kto nigdy nie był Świadkiem Jehowy, nie wydawało się że jest w lepszym położeniu ze względu na swoją przezorność (np. stwierdzenie: jak to dobrze, że ja nie dałem się wciągnąć), śpieszę wyjaśnić, że i Ty jesteś obcym, poganinem i wrogiem ludu bożego, znajdujesz się w szponach samego Szatana i należysz do światusów, których Świadek Jehowy powinien doskonale nienawidzić. Jeżeli głosiciel jedynej prawdy, z uśmiechem pełnym życzliwości wręcza Ci zbawienne pismo, wiedz, że nie robi tego dla Ciebie iż tak bardzo Ciebie miłuje, lecz ze strachu -teraz przed swoim nadzorcą, aby go nie piętnował, że za mało poświęca się dla Organizacji (znaczy się dla Jehowy), a w przyszłości bezpośrednio przed samym Jehową, że przez jego opieszałość, Ty zginiesz w Armagedonie i swoim ciałem użyźnisz glebę w Królestwie Bożym, ale za Twoją śmierć on będzie odpowiadał. Tak więc wiedz, że nikt niema lekko, bez względu po której stronie stoisz. Jedyna różnica między Tobą, a głosicielem dobrej nowiny jest taka, że on zna swój i Twój los, a Ty nie znając swojego losu pławisz się w obrzydliwościach tego Świata i pogarszasz swój i tak już marny los. Żeby te wyżej napisane słowa nie zostały przez czytającego potraktowane jako mój osobisty uraz, czy w ogóle uznane za wisielczy żart, poniżej przytaczam oryginalną pogróżkę autentycznego Świadka Jehowy, który wszedł na odstępcze Forum, aby pogrozić wszystkim tym, którzy nie usłuchają jego głosu. Dodam, że tym grożącym palcem nie jest tuzinkowy głosiciel, lecz Pomazaniec Boży należącym do tzw. klasy niebiańskiej. Na Forum zarejestrował się pod nikiem „Jakub” –już sam nik ma świadczyć o jego doniosłości, bowiem imię Jakub, nosił brat Pański. Uwaga: polskie określenie Pomazaniec, to odpowiednik hebrajskiego –Mesjasz. Natomiast grecki odpowiednik Mesjasza, to Chrystus! Proszę rozważyć, kto do Ciebie mówi:


-Napisany 14 grudnia 2012 rok. Radzę uważać - jako pomazaniec będę współkrólował i współsądził z Chrystusem w czasie jego ujawnienia w roli Wielkiego Sędziego. Będę brał udział w sądzeniu Was wszystkich. Osądzony zostanie człowiek bezprawia, którego wspieracie swymi wypowiedziami. Ostrzegam więc - już podpadliście i o ile wszystko, co na mnie powiedzieliście, macie przebaczone, tak co do Waszego grzechu przeciwko Duchowi Bożemu, zareagować muszę jak Chrystus, gdy spierał się z Szatanem o ciało Mojżesza - niech Was zgromi Jehowa.- (zachowana oryginalna pisownia)


A oto małżonka  „Jakuba” (Chrystusa) pisząca pod nikiem „Żona Jakuba”(Chrystusa) wspiera w poczynaniach swojego męża


Odwiedzam to miejsce jedynie po to, by dać świadectwo i odpór kłamstwu, jakie się tu dokonuje. Wszystkie Wasze historie na tym forum to właśnie świadectwo kłamstwa, obłudy i typowego szemractwa. Ta organizacja tyle Wam dała - zrozumienie, wiedzę biblijną, stół duchowy, z którego mogliście brać darmo "wypowiedzi życia wiecznego" bez wypominania, czyste wody Prawdy, które odrzuciliście. To tak, jakbyście przyszli do przyjaciela na wesele, zjedli i się napili, po czym (przepraszam za wyrażenie) załatwili się na środku sali albo od razu na stole, oczernili na koniec gospodarza i poszli precz. Takimi ludźmi jesteście, (   ) Systemy ludzkie chwieją się w posadach, żyjemy w ekscytujących czasach (końcóweczka), a ja się przekonuję, że prawdę powiedział mój mąż, który miał okazję dawać Wam świadectwo, (   ) .Ja nie będę z Wami rozmawiać, bo to należy do zamianowanych i skierowanych do tego braci (mężczyzn dojrzałych duchowo, jak mój mąż).-(oryginalnie zachowana pisownia)


Przytoczone powyżej cytaty należą do powiedziałbym wyważonych. Są bardziej dosadne. Nie mam zamiaru pławić się w tego rodzaju popisach gorliwych wyznawców oryginalnej doktryny. Przejdę do właściwego wątku dotyczącego tzw. „exów”. Zapoznaliśmy się już z pojęciem „wykluczony”, „odstępca”, co określa tylko sposób opuszczenia Organizacji, natomiast „ex” znaczy tyle co ex-Świadek Jehowy, bez wyróżniania sposobu odejścia. Ci wyżej wymienieni nie kończą jeszcze problemu „wychodźstwa”. Jest jeszcze dość pokaźna grupa ukrytych dysydentów, którzy ukrywają swój rzeczywisty odstępczy stosunek do Organizacji, ale w dalszym ciągu tkwią w jej wnętrzu. Przyczyn takiego niby nie racjonalnego zachowania, jest wiele. Nie sposób wymienić tu wszystkie powody, ale wymienię tu tylko niektóre. Jeden z pierwszych, to takie zasiedzenie. Gdzieś trzeba mieć jakichś znajomych, przyjaciół, po co szukać innych, jak mam tu pod ręką. Jest to grupa ludzi bez wymagań, takich jakich wokół wielu umiejących rozmawiać tylko o pogodzie na, którą nie ma sposobu, bo i tak jest taka jaką daje Pan Bóg. Problem zaczyna się u tych wyznawców, którzy umieją trochę myśleć.


W brew pozorom, literatura świadkowska wprowadza pewne symptomy ograniczonego samodzielnego myślenia, zwłaszcza umiejętność wyrafinowanego żonglowania zapisów w biblii, na styku przekonania o wyższości jednej racji nad drugą w sferze wierzenia i wyznawanych dogmatów. Na jakimś etapie zastoju myślenia powyższa metoda pomaga, ale gdy osobnik chce „pogłębić” swoją wiedzę o wierzeniu, przechodzi na bardzo grząski grunt i zadaje pytania –„dlaczego?” Jeżeli takie wątpliwości dotyczą jednostki niezależnej, w końcowej fazie tych dylematów, albo nabierze wody w usta, lub po prostu mówi dowidzenia, lub załatwia to komitet sądowniczy. Sprawa zaczyna być trudna, gdy ktoś z członków rodziny wpada w tego typu dylematy i w rodzinie następuje rozłam. Życie pod wspólnym dachem, zaczyna przybierać poważny konflikt. Do najtrudniejszych i bardzo brzemiennych w skutkach, są przypadki tzw. „w prawdzie urodzonych” .Problemy tych dzieci zaczynają się już w szkole podstawowej, gdy muszą odstawać od pozostałych uczniów. Indoktrynowane dzieci przez ten okres, przechodzą jeszcze w miarę, mówiąc bardzo delikatnie –łagodnie. Poważne rozdźwięki zaczynają się po zakończeniu tej podstawowej edukacji i trzeba podjąć decyzje co dalej. Młodzież przyzwyczajona w Zborach do pienia nabożnych pieśni na chwałę pańską, tak jak młodzież izraelska z czasów, Epifanesa, pociągało do wyrywania się spod kontroli starszyzny zborowej, w szkole też od „światusów” odstawać nie chcieli. Utrzymanie tych młodych w ryzach zborowej świętości, staje się już nieuniknione. Jedynym jeszcze sprzymierzeńcem starszyzny był czas, dopóki ci młodzi byli jeszcze uzależnieni od domu, ale postępujący proces był już faktem nieodwracalnym. Wbrew pozorom, dalszego spustoszenia, dokonały tzw. młodzieżowe obozy pionierskie Ta młodzież „zarażona” bakcylem nowinek w szkolnych klasach i nie tylko, nie była już podatna na ciągłe nakazy i zakazy. W ten sposób wymykała się spod bezpośredniej kontroli starszyzny, ale i domu, gdzie często ojciec był jakimś tam nadzorcą. Oprócz nabożnych pieśni, wykładów i głoszenia, tworzyły się odrębne grupy, gdzie powiewało trochę innym „światem” inną myślą i innym zachowaniem. Nie można sobie wyobrazić żeby mając w rekach gitarę, nie szarpnąć za druty w celu wydobycia zakazanego taktu z innej „parafii”. Tą młodzież nie było już tak łatwo zdyscyplinować, żeby myślała tylko o strażnicowych naukach i licytowała się tylko, kto więcej wersetów biblijnych zna na pamięć. Wzorem postępującego trendu, młodzi chcą zdobywać wiedzę na poziomie uniwersyteckim. W rodzinach powstaje dylemat. Oto niech posłuży wypowiedź Internautki, pisząca pod nikiem „Profanka” jaki wywołuje to problem. Wierzę, że normalny człowiek przeczyta to jako skecz kabaretowy -a jednak jest to prawdziwy dramat:



Napisano 03 październik 2012 „-Mnie też jest żal ludzi oczekujących na wypełnienie się obietnic, które obiecujący traktują dowolnie... To robienie wody z mózgu! Zabawa wierzeniami!  Bardzo mi się to nie podoba. Może dla osób z zewnątrz to jest zabawne, ale dla wierzących niestety nie. (…) Wybaczcie, ale przypomniałam sobie gdy w roku 1974 grono braci starszych komentując mój zdany egzamin na studia (polonistyczne dopisek mój) orzekło: " Na co ci to. Przecież w przyszłym roku będzie Armagedon, a po nim wszyscy będziemy mówić po hebrajsku." No właśnie! Po co zgłębiać gramatykę opisową języka polskiego, jego historię i inne bzdety, skoro za rok tego języka nie będzie? Mojej motywacji podcięto skrzydła! Ba! Podkopano fundamenty. Od tamtej chwili minęło 38 lat. Wciąż mówimy po polsku..... A ja wierzyłam, że wiedzą co mówią...


CDN



Offline gedeon

Odp: Shunning
« Odpowiedź #10 dnia: 26 Czerwiec, 2015, 07:01 »
Przeczytałem, potrafisz Lebiodo przemówić  do wyobraźni.


Offline Weteran

Odp: Shunning
« Odpowiedź #11 dnia: 26 Czerwiec, 2015, 22:54 »
Lebiodo - jestem pod wrażeniemTwojej precyzji i jasności myśli. Jesteś peawdziwym WETERANEM! :) Z niecierpiwością czekam na kolejne odcinki Twoich wywodów..
Mała poprawka dot. części historycznej - rok 1975 nie był uważany za koniec 7000 lat, a za koniec 6000 lat od stworzenia Adama. Zdawano sobie wprawdzie sprawę z tego, że „dzień odpocznienia” Bożego rozpoczął się z chwilą zakończenia stwarzania EWY, a nie Adama, aby jednak podtrzymać histerię roku 1975, w artykule ze Strażnicy z 1969 roku „Księga ścisłych dat historycznych” pt. „Dlaczego oczekujesz roku 1975?” wyrażono przekonanie, że czas między stworzeniem Adama a stworzeniem Ewy mógł być „kwestią dni, miesięcy, a nie lat”. Dodatkowo literatura z tamtego okresu wpodała w pułapkę, porównując 1000 letnie Królestwo do izraelskiego roku jubileuszowego. Sęk w tym, ze rok jubileuszowy był zawsze rokiem 50-tym, zaś wg przeliczeń WTS, który publikował w tym czasie informacje, że „dni stwarzania” trwały po 7000 lat (!!), 1000-letnie Krolestwo było 49-tym tysiącleciem, a nie 50-tym. To tak na marginesie. ;) 
Weteran

Ignoruję posty: accurate, Ebed, Efektmotyla, Efezjan, Kamil. Przebudzony, sabekk, tomek_s, ZAMOS


Offline M

Odp: Shunning
« Odpowiedź #12 dnia: 26 Czerwiec, 2015, 23:31 »
Drobna nieścisłość:

z braku instancji odwoławczej, nałożona kara jest ostateczna. Skazany ma prawo odwołać się do Krajowego Biura Oddziału, ale jest to pisanie na przysłowiowy Berdyczów.

Jak najbardziej istnieje instancja odwoławcza, nazywa się ona komitetem odwoławczym. Każdy sądzony ma prawo się w ciągu 7 dni odwołać od decyzji komitetu sądowniczego i wtedy powołuje się komitet odwoławczy, złożony z innych starszych, który bada sprawę ponownie. Decyzja tego komitetu jest ostateczna, choć podręcznik Paście przewiduje tu również opcję nie zgodzenia się z decyzją i pisania do Biura Oddziału. Nie znam jednak osobiście takiego przypadku, bo zresztą oskarżony nie jest nawet informowany o takiej możliwości.


Offline Weteran

Odp: Shunning
« Odpowiedź #13 dnia: 27 Czerwiec, 2015, 00:34 »
Drobna nieścisłość:

Jak najbardziej istnieje instancja odwoławcza, nazywa się ona komitetem odwoławczym. Każdy sądzony ma prawo się w ciągu 7 dni odwołać od decyzji komitetu sądowniczego i wtedy powołuje się komitet odwoławczy, złożony z innych starszych, który bada sprawę ponownie. Decyzja tego komitetu jest ostateczna, choć podręcznik Paście przewiduje tu również opcję nie zgodzenia się z decyzją i pisania do Biura Oddziału. Nie znam jednak osobiście takiego przypadku, bo zresztą oskarżony nie jest nawet informowany o takiej możliwości.

I to jest właśnie najwieksza podłośc! W podręczniku „Paście” jest zalecenie, aby NIE INFORMOWAĆ, chyba że podsądny zapyta. Czytając takoe „zalecenia” wolę tego nie skomentować, ponieważ obniżyłbym poziom forum używając słów nieparlamentarnych. W 95 proc. przypadków komitety odwoławcze „zaklepują” decyzje swoich poprzedników. Znam przypadek osoby wykluczonej kompletnie bezpodstawnie, która odwołała się do BO i wydawało się, że zmiana dezyzji KO jest formalnością, a mimo to została utrzymana w mocy. Na szczęście „podsądny” po pierwszym szoku dziś jest wręcz szczęśliwy! Zas obecnie jedna sprawa sie „zawiesiła” i czekam co się stanie - ale to tak z czystej ciekawości  ;D ;D
Weteran

Ignoruję posty: accurate, Ebed, Efektmotyla, Efezjan, Kamil. Przebudzony, sabekk, tomek_s, ZAMOS


Offline M

Odp: Shunning
« Odpowiedź #14 dnia: 27 Czerwiec, 2015, 08:40 »
Ja znam z pierwszej ręki przypadek osoby, która sie odwołała i Komitet Odwoławczy poszedł jej na rękę. Jak mozna sie spodziewać, starsi z oryginalnego komitetu nie byli zachwyceni tą decyzją ;)