Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Doświadczenia w publikacjach - wymyślane czy wysyłane?  (Przeczytany 3261 razy)

Offline Gandalf Szary

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 2 771
  • Polubień: 5137
  • Najbardziej boję się fanatyków.
Odp: Doświadczenia w publikacjach - wymyślane czy wysyłane?
« Odpowiedź #15 dnia: 10 Listopad, 2019, 21:39 »
Jednakże skłaniam się do koloryzowania opisów biograficznych, a nie wymyślania ich z sufitu. Ale...... dobrze jakby wypowiedzieli się Ci co brali udział w koloryzowaniu lub wymyślaniu. W każdym bądź razie nie wykluczam niczego.
„Nikt nie jest tak bardzo zniewolony jak ktoś, kto czuje się wolnym, podczas gdy w rzeczywistości nim nie jest”.

Johann Wolfgang Gothe,


Offline Salome

Odp: Doświadczenia w publikacjach - wymyślane czy wysyłane?
« Odpowiedź #16 dnia: 10 Listopad, 2019, 21:57 »


jedno wielkie pasmo super gorliwości i nic w zamian
a na koniec odmówiła krwi i zmarła 😥



ale smutny scenariusz.... :'(
kolejna ofiara na ołtarzu jw.orga=Baala
"Gdzie wszyscy myślą tak samo, nikt nie myśli zbyt wiele" Walter Lippmann


Offline Sebastian

Odp: Doświadczenia w publikacjach - wymyślane czy wysyłane?
« Odpowiedź #17 dnia: 10 Listopad, 2019, 23:27 »
Jednakże skłaniam się do koloryzowania opisów biograficznych, a nie wymyślania ich z sufitu
jeśli cały artykuł poświecony jest jednej osobie (np. członkowi Ciała Kierowniczego) to przypuszczam że jest to życiorys autentyczny ale podkoloryzowany.

ale jeśli chodzi o pojedyncze zdarzenie typu ktoś znalazł portfel z 5.000 usd w środku, oddał go właścicielowi, zapoczątkował z nim studium biblijne itd. - to na 99,99% jest to wymyślona od poczatku do końca bajeczka.

jeśli przytacza się wypowiedź że "pewien urzędnik wypowiedział sie że świadkowie Jehowy należa do najpunktualniejszych podatników" to już nie na 99,99% ale na 100% jest to bujda na resorach; dlaczego? Ano dlatego że organy podatkowe NIE notują kto jest jakiego wyznania.

Owszem, jeśli PIT-a wysyła pocztą do US konkretny podpisany imieniem i nazwiskiem proboszcz parafii Wang w Karpaczu, to "rozsądny wydaje się wniosek" że ów proboszcz jest akurat ewangelikiem; ale naprawdę nie da się zgadnąć kto z tysięcy polskich hydraulików jest katolikiem kto prawosławnym a kto akurat świadkiem Jehowy. A zatem żaden urzędnik państwowy nie ma (przypisywanej mu przez strażnicę) wiedzy którą mógłby podzielić sie z dziennikarzem.

Cytat: dziewiatka
Sprawa świadków też się rozwiąże po ogłoszeniu pokoju i bezpieczeństwa przyjdzie nagła zagłada i świadka nie będzie spojrzysz na jego miejsce a tu normalny człowiek
:)


Offline coma

Odp: Doświadczenia w publikacjach - wymyślane czy wysyłane?
« Odpowiedź #18 dnia: 11 Listopad, 2019, 00:49 »
Uważam, tak jak większość, że doświadczenia są mocno podrasowane.
Kiedyś na kongresie był wywiad ze starszym  X z mojego zboru. X handlował na targowisku. Robił to w każdą sobotę. To były czasy, gdy jedyną zbiórką w tygodniu była ta w sobotę rano. Z racji wykonywanej pracy tego brata nigdy, ale to nigdy na tej zbiórce nie było.
Na zgromadzeniu prowadzący powiedział takie słowa: brat X nigdy nie opuścił żadnej sobotniej zbiórki, jest wzorem gorliwości.
Bardzo mnie to wtedy ruszyło. Od tamtej chwili, to już jakieś 10 lat, przestałem brać na poważnie  jakiekolwiek doświadczenia


Offline matowa

Odp: Doświadczenia w publikacjach - wymyślane czy wysyłane?
« Odpowiedź #19 dnia: 13 Listopad, 2019, 13:05 »
Bracia sami się nakręcają do podbijania swoich lub czyichś historii, żeby były coraz bardziej budujące, więc może i tak się wypowiadają. Wywiady na zgro też bywają... nienaturalne. "Nie poszłam na studniówkę - czuję błogosławieństwo Jehowy, bo wszyscy się upili a ja nie", wiecie o co chodzi.
Natomiast niektóre wypowiedzi brzmią dziwnie, zacytuję z artykułu o urodzinach z jw.org:
"„Czy myśli pani, że dziesięć minut zabawy, parę ciastek i piosenka to już przyjęcie? Powinna pani przyjść do mojego domu i zobaczyć, jak wygląda prawdziwe przyjęcie!” ​(6-letni Eric)."

COO? "dziesięć minut zabawy, parę ciastek i piosenka"?
Napis z butelki wina mówi:
"Koty nie chodzą na spacery, żeby gdzieś dojść, a żeby odkrywać."
Nie jestem niczyim krytykiem, ale do nikogo nie należę.


Offline Nikt

Odp: Doświadczenia w publikacjach - wymyślane czy wysyłane?
« Odpowiedź #20 dnia: 17 Kwiecień, 2020, 14:52 »
Bracia z Londynu nam wysłali to doświadczenie :
W skrócie : Brat w Rosji jechał samochodem z bagażnikiem załadowanym nasza literatura
Po drodze, zauważył , ze ktoś macha, żeby się zatrzymał. Gdy to zrobił , mężczyzna poprosił go o podwózkę , bo bardzo się spieszył , a właśnie zepsuł mu się samochód .
Brat się zgodził i zabrał go. Jak się okazało był on funkcjonariuszem milicji (czy dowódca wojska )
Dowódca zdjął czapkę i położył na desce rozdzielczej miejscu widocznym z zewnątrz .
Po jakimś czasie napotkali kontrole policyjna . Funkcjonariusze widząc czapkę dowódcy zasalutowali i puścili ich dalej. Jednak po drodze było więcej tych kontroli i w końcu brat zapytał dowódcę , co się stało , ze tu tyle kontroli na drodze ? Dowódca odpowiedział bratu, ze chcą złapać Świadków Jehowy i wsadzić ich do więzienia. Ich informator powiedział im , ze mają jechac z ładunkiem literatury. Wyobraź sobie fizyczna i emocjonalna reakcje brata na te słowa.
Kiedy dotarli na miejsce , dowódca podziękował i wysiadł. Brat mógł kontynuować bezpiecznie podróż z literatura w bagażniku 😂
Jehowa jest potężny i troszczy się o swoich sług
To zdarzenie przypomina nam o Jehowy możliwościach  , żeby wykonać  to, co chce.❤️

Powiem tak brat ten zginie w amragedonie bo nie głosił przy sprzyjającej okazji
Pozytywne myślenie na siłę może prowadzić do  specjalisty :(


Offline Sebastian

Odp: Doświadczenia w publikacjach - wymyślane czy wysyłane?
« Odpowiedź #21 dnia: 17 Kwiecień, 2020, 18:44 »
superopowiadanko :) ja nawet po litrze wódki nie wymyśliłbym generała łapiącego stopa :)

a tutaj nie dość że "dowódca" łapie stopa to jeszcze ma jęzor długi do samej ziemi i pierwszemu lepszemu obcemu człowiekowi wygadał się z tajemnicy wojskowej :)

Cytat: dziewiatka
Sprawa świadków też się rozwiąże po ogłoszeniu pokoju i bezpieczeństwa przyjdzie nagła zagłada i świadka nie będzie spojrzysz na jego miejsce a tu normalny człowiek
:)


Offline donadams

Odp: Doświadczenia w publikacjach - wymyślane czy wysyłane?
« Odpowiedź #22 dnia: 17 Kwiecień, 2020, 19:16 »
Bracia z Londynu nam wysłali to doświadczenie :
W skrócie : Brat w Rosji jechał samochodem z bagażnikiem załadowanym nasza literatura
Po drodze, zauważył , ze ktoś macha, żeby się zatrzymał. Gdy to zrobił , mężczyzna poprosił go o podwózkę , bo bardzo się spieszył , a właśnie zepsuł mu się samochód .
Brat się zgodził i zabrał go. Jak się okazało był on funkcjonariuszem milicji (czy dowódca wojska )
Dowódca zdjął czapkę i położył na desce rozdzielczej miejscu widocznym z zewnątrz .
Po jakimś czasie napotkali kontrole policyjna . Funkcjonariusze widząc czapkę dowódcy zasalutowali i puścili ich dalej. Jednak po drodze było więcej tych kontroli i w końcu brat zapytał dowódcę , co się stało , ze tu tyle kontroli na drodze ? Dowódca odpowiedział bratu, ze chcą złapać Świadków Jehowy i wsadzić ich do więzienia. Ich informator powiedział im , ze mają jechac z ładunkiem literatury. Wyobraź sobie fizyczna i emocjonalna reakcje brata na te słowa.
Kiedy dotarli na miejsce , dowódca podziękował i wysiadł. Brat mógł kontynuować bezpiecznie podróż z literatura w bagażniku 😂
Jehowa jest potężny i troszczy się o swoich sług
To zdarzenie przypomina nam o Jehowy możliwościach  , żeby wykonać  to, co chce.❤️

Powiem tak brat ten zginie w amragedonie bo nie głosił przy sprzyjającej okazji

Znałem osobiście człowieka (niestety już nie żyje, a człowiekiem był naprawdę wspaniałym), który opowiadał to doświadczenie na zgromadzeniu obwodowym około 2005 roku. Z tym, że on opowiadał to doświadczenie jako swoje własne, w którym to on wiózł tą literaturę. Szczerze mówiąc nie mam powodów mu nie wierzyć, ale wygląda na to, że ktoś zwyczajnie kopiuje doświadczenie i wkleja je w różne rejony świata. Jakoś mnie to nie dziwi.

Albo jest też druga opcja - aniołowie, którzy strzegą świadków, to nieźli jajcarze. Powtarzają dzikie sytuacje kropka w kropkę i czekają, aż ktoś się skapnie.
« Ostatnia zmiana: 17 Kwiecień, 2020, 19:20 wysłana przez donadams »
Chrystus umarł za nasze grzechy, został pogrzebany i trzeciego dnia zmartwychwstał - zgodnie z Pismem.


Offline Moyses

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 2 076
  • Polubień: 6229
  • Nie próbuj, rób albo nie rób, nie ma próbowania.
Odp: Doświadczenia w publikacjach - wymyślane czy wysyłane?
« Odpowiedź #23 dnia: 17 Kwiecień, 2020, 22:03 »
Istnieje powtarzalność doświadczeń. Wystąpiło coś w Nowej Zelandii, i podobne w Szkocji. Istnieje nadbudowa fantazyjna. Ktoś coś słyszał, a resztę z tajemniczych wydarzeń sobie dopowiedział. Poza tym, ktoś przez mówienie czegoś chciał zaistnieć. Jeszcze zabawa w głuchy telefon, oraz wiele innych czynników.
Doświadczenia są zbierane i przechowywane. Wykorzystywane w odpowiednim momencie. I tak jak obiera się marchewkę, tak obrabia się dźwięk i obraz - widać to w wystąpieniach jutuberowych celebrytów.

Zupełnie inna metodą jest sprawdzalność doświadczeń.
Jeden NO z zapałem opowiadał jak to ŚJ swemu koledze głosił i tamten został ŚJ. Publika uniesiona.
Gdy zszedł z tej całej sceny, to podszedłem i gratuluje całkiem ciekawego autentycznego użycia przykładu. Skowronki i motylki. Po czym mówię, że znam jednego i drugiego, bo to moi koledzy. Na marginesie wspomnę, że nie są już ŚJ. Dialog z NO się skończył. Czy on koloryzował, czy jemu tandetę sprzedano, tego nikt już nie ustali. Pewność jest taka, że film został pokolorowany wraz ze zmianą fabuły.

Inna sytuacja koloryzmu. Był taki wujek w PL, znany jako Edward K. Takie samo imię jak w przykładzie powyżej.
Słynął z jedzenia i picia w jeden wieczór. Nagle poznaję ludzików, którzy opowiadają jak to byli, organizowali, uczestniczyli w tej pamiątce. I ogólnie, że wujek Edward nie mógł wbić zębów w chleb, bo ktoś upiekł zbyt twardy. Oh, ah, eh, oooo. Normalnie osioł takich dźwięków nie wydaje. Zapytałem, kto piekł ten chleb. Gatka się skończyła, bo to oni ten chleb piekli i spierd***...i. Organizowali Ci, na których wcześniej winę zwalono. Totalne odwrócenie, aby zabłysnąć.

Pamięta ktoś jeszcze niejakiego wujka Tadeusza Dęb....? Był okręgowym. Ci z lubuskiego powinni kojarzyć. Opowiastki słyszałem różne. Nie chodzi o plotkowanie, ale o to kto go bardziej znał od tych co go znali w celu poklasku, że się kogoś zna. Poznałem 'A' którzy twierdzili, że to oni go do 'prawdy' przyprowadzili. Poznałem 'B', którzy twierdzili, że to oni z nim studiowali. Dobrze, że nie usłyszałem wariantu 'C'. To coś w stylu powiedzenia: 'sukces ma wielu ojców'. To się zapytałem gdzie towarzysz Tadeusz D. pracował i jak się zetknął z 'prawdą' - to było kluczowe. W tym momencie przyjaźnie się skończyły.

Informacje trzeba sprawdzać, o ile są w jakiejś mierze do sprawdzenia. Nie ma co się oszukiwać - nie wszystko jest sprawdzalne. Wiadomości powinna być rzetelne. Na przykładzie współczesnych mediów widać jak można manipulować. W końcu każdy może powiedzieć, że zna Elvisa, bo go widział w TV. Albo zna członków CK, bo Internet pokazuje. Tylko czy o to w tym chodzi?

Do tematu wątku - czy wymyślane czy wysyłane? Wysyłane. To już gdzieś o tym było napisane. Wysłaną kasetę demo jest łatwiej obrobić, niż nagrać.


DeepPinkTool

  • Gość
Odp: Doświadczenia w publikacjach - wymyślane czy wysyłane?
« Odpowiedź #24 dnia: 17 Kwiecień, 2020, 23:18 »
Znałem osobiście człowieka (niestety już nie żyje, a człowiekiem był naprawdę wspaniałym), który opowiadał to doświadczenie na zgromadzeniu obwodowym około 2005 roku. Z tym, że on opowiadał to doświadczenie jako swoje własne, w którym to on wiózł tą literaturę. Szczerze mówiąc nie mam powodów mu nie wierzyć, ale wygląda na to, że ktoś zwyczajnie kopiuje doświadczenie i wkleja je w różne rejony świata. Jakoś mnie to nie dziwi.

Albo jest też druga opcja - aniołowie, którzy strzegą świadków, to nieźli jajcarze. Powtarzają dzikie sytuacje kropka w kropkę i czekają, aż ktoś się skapnie.

Mam serdecznego znajomego. Nasza znajomość nosi wręcz znamiona przyjaźni. Obecnie obaj jesteśmy na podobnym etapie przynależności do ŚJ. Ani on ani ja nie zaglądamy do zboru. W relacjach między nami zawsze było tak, że jeśli jeden coś drugiemu obiecał, to zawsze obietnicy dotrzymywał. Nie było więc powodów aby sobie nie wierzyć. Ale jaki to ma związek z doświadczeniami potwierdzającymi opiekuńczość Jehowy?  :D ;D ;D ;D ;D ;D ;D Zarówno on jak i kilku innych braciaków przyznało, że wszystkie prawie wszystkie były zmyślonymi anegdotkami obliczonymi na teokratyczny morałek.  ;)
Myślę więc, że te jajcarskie aniołki siedzą w główkach tych doświadczanych Świadków i nakręcają trybiki fantazji wspomagając moc wymyślonego Jehowy.  >:D