Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: 2017 - Korekta dawnego poglądu o małżeństwie betelczyków i obwodowych  (Przeczytany 1305 razy)

Offline Roszada

To jest dla mnie taki istotny element fałszowania swojej historii, że nadawał się do upamiętnienia go w 'nowych światłach'.

Od lat 20. XX w., aż po lata 50. XX w., obowiązywał betelczyków 'celibat'.
Kto chciał się ożenić, musiał opuścić Betel i był jeszcze napiętnowany.
To samo dotyczyło obwodowych.
Jednak do niedawna Towarzystwo fałszowało ten dawny obraz dotyczący małżeństwa.
Pisano w roku 1991 tak:

„W maju 1949 roku powiadomiłem biuro w Bernie, że zamierzamy się pobrać i że pragniemy pozostać w służbie pełnoczasowej. Jak brzmiała odpowiedź? Możemy być co najwyżej pionierami stałymi. Krótko po ślubie w czerwcu 1949 roku zaczęliśmy więc pracować w miejscowości Biel. Nie pozwolono mi wygłaszać wykładów, nie mogliśmy też szukać kwater dla delegatów na zbliżające się zgromadzenie, mimo iż polecał nas nadzorca obwodu. Wielu przestało się z nami witać, traktując nas jak wykluczonych, chociaż byliśmy pionierami. Wiedzieliśmy jednak, że wstąpienie w związek małżeński nie jest sprzeczne z Biblią, toteż szukaliśmy ucieczki w modlitwie i zaufaliśmy Jehowie. Sposób, w jaki nas traktowano, nie odzwierciedlał poglądów Towarzystwa. Był po prostu wynikiem niewłaściwego realizowania wytycznych organizacji” (Strażnica Nr 21, 1991 s. 29).

W roku 2017 Towarzystwo opisując ten sam fakt podsumowało go zupełnie inaczej:

„Rozważmy przeżycia brata Williego Diehla. Od 1931 roku wiernie pełnił służbę w szwajcarskim Betel w Bernie. W 1946 roku otrzymał zaproszenie do 8 klasy Szkoły Gilead. Jakiś czas po zakończeniu nauki został nadzorcą obwodu w Szwajcarii. W maju 1949 roku powiadomił braci w Betel, że zamierza się ożenić. W swoim życiorysie opowiadał, jaką wtedy otrzymał odpowiedź – odebrano mu wszystkie przywileje i mógł co najwyżej pełnić stałą służbę pionierską. Brat Diehl wyjaśnił: »Nie pozwolono mi wygłaszać wykładów (...). Wielu przestało się z nami witać, traktując nas jak wykluczonych«. Jak brat Diehl poradził sobie w tej sytuacji? Powiedział: »Wiedzieliśmy (...), że wstąpienie w związek małżeński nie jest sprzeczne z Biblią, toteż szukaliśmy ucieczki w modlitwie i zaufaliśmy Jehowie«. Koniec końców skorygowano niewłaściwy pogląd na małżeństwo, który był przyczyną niesprawiedliwości, a brat Diehl odzyskał przywileje. Jego lojalność wobec Jehowy została  nagrodzona” (Strażnica kwiecień 2017 s. 19-20).

Cytuj
Zauważmy, kiedyś pisano:

„Sposób, w jaki nas traktowano, nie odzwierciedlał poglądów Towarzystwa. Był po prostu wynikiem niewłaściwego realizowania wytycznych organizacji”

Obecnie zaś napisano:

„Koniec końców skorygowano niewłaściwy pogląd na małżeństwo, który był przyczyną niesprawiedliwości”.
Dobrze, że Towarzystwo przyznało się obecnie, że inne było podejście do małżeństwa, niż to, jakie przez lata fałszowano przez inny przekaz.

Już w roku 2014 wspomniano ogólnikowo o tym:

Zdarzało się też, że odradzano małżeństwo znacznie dobitniej, niż robi to Biblia, a o budowaniu mocnych związków małżeńskich mówiono stosunkowo niewiele” (Królestwo Boże panuje! 2014 s. 115).


Offline Roszada

Odp: 2017 - Korekta dawnego poglądu o małżeństwie betelczyków i obwodowych
« Odpowiedź #1 dnia: 25 Grudzień, 2016, 20:25 »
Jeszcze pewne uzupełnienie dla pełnego obrazu tamtych lat.
Po zniesieniu ‘celibatu’ dla betelczyków, na początku lat 50. XX wieku (gdy Knorr ożenił się w 1953 r.), nie tak szybko mogli oni swobodnie zawierać związki małżeńskie. Aby nabyć do tego prawo, jedna osoba musiała „usługiwać” w domu Betel od co najmniej 10 lat, a druga od minimum 3 lat:

„W roku 1958 odnowiliśmy naszą znajomość i Lorraine przyjęła moje oświadczyny. Chcieliśmy się pobrać w następnym roku i odtąd wspólnie pełnić służbę misjonarską. Gdy o swoich planach opowiedziałem bratu Knorrowi, poradził, byśmy poczekali trzy lata, a dopiero potem pobrali się i razem pracowali w bruklińskim Betel. W tamtym czasie, aby nowożeńcy mogli pozostać w Betel, jeden z małżonków musiał usługiwać w tym miejscu przynajmniej od dziesięciu lat, a drugi przynajmniej od trzech. Dlatego Lorraine zgodziła się na to, by – zanim weźmiemy ślub – przez dwa lata pełnić służbę w Betel w Brazylii, a potem jeszcze rok w Brooklynie” (Strażnica 15.04 2014 s. 15-16).

Wiecie co?
Toć trzeba było się chyba hamować przez zawiązywanie sobie nie powiem czego i zakładanie pasów cnoty. :(
Prezes miał decydować czy ja się mogę pobrać czy nie? :-\
On wyznaczał limity lat?
10 lat czekać?
No mogłeś wcześniej, ale widać jak traktowano (jak wykluczonych) tych co się zdecydowali. Patrz powyżej. ;)