Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Książka Aleksandry Owczarskiej "Odstępczyni" jest już na rynku wydawniczym.  (Przeczytany 4006 razy)

Offline NNN


   - Myślałem, że już wszystko powiedziano, napisano i nagrano na temat świadków Jehowy, ich  ogólnoświatowej organizacji i ich przywódców z Ameryki.  Tymczasem zaskoczenie. Ola Owczarska odkrywa w książce przed naszymi oczami "swoją" organizację, tą gdzie Ona była, co widziała, co ją zaczęło w pewnym momencie uwierać, co ją z bulwersowało i było przyczyną oraz początkiem opuszczenia tego kultu. Sama o tych sprawach i o książce wypowiada się tak:

"W latach 2015-2017 ma miejsce przesłuchanie przed Królewską Komisją Australijską. Sprawa dotyczy przestępstw seksualnych w różnych kościołach i związkach wyznaniowych. Jednym z nich są Świadkowie Jehowy, organizacja religijna, która zdążyła wyrobić sobie
opinię nieposzlakowanej, przestrzegającej wysokich norm moralnych.  To ona przez lata wskazywała palcem tych innych, niewiernych, tych w błędzie, tych niemoralnych, pełnych grzechu i kłamstw.
Jakimże odkryciem był dla mnie fakt, że ci, którzy pokazują palcem na innych, sami mają do ukrycia aż nadto.

   Ta książka dotyka tematu, który wstrząsnął mną u samych fundamentów. Pedofilia u Świadków Jehowy. Tylko grzech czy przestępstwo? Jakie są u nich procedury? Oto kwestie, które poruszam w mojej książce. Manipulacje, przemilczenia,  ukrywanie, dbanie o wizerunek, itp. Symbolicznym gwoździem do trumny były słowa Jefreya Jacksona, który na pytanie prawnika o to, czy Świadkowie Jehowy uważają się za jedyną prawdziwą religię, odpowiada, że arogancją byłoby uważać, iż Bóg posługuje się tylko jedną religią. A przecież uczono mnie, że Świadkowie Jehowy to lud wybrany przez Boga, jako jedyny do reprezentowania go przed innymi. Stąd nazwa tej społeczności. Uczono mnie, że tylko ta religia jest prawdziwa i cieszy się uznaniem u Boga, przedstawiając na poparcie wiele fragmentów biblijnych, m. in.  z Izajasza 43:10,11.

Australijskie przesłuchanie obudziło mnie z głębokiego snu. Zdjęłam okulary "Strażnicy", przetarłam oczy i zobaczyłam inny świat. Wyszłam z gry, by tańczyć z wolnością jak ptak spuszczony ze smyczy kontroli. Owoce wolności złożyły się w słowa. Są treścią tej książki."

Książka jest do nabycia na Allegro i w księgarniach Internetowych. Poniżej link:

  https://allegro.pl/produkt/odstepczyni-aleksandra-owczarska-64225946-e482-4c73-bc20-5ae448cb7473?bmatch=e2101-d3794-c3683-cul-1-5-0616
« Ostatnia zmiana: 09 Lipiec, 2021, 11:35 wysłana przez NNN »
Nie walczę z organizacją, ja się przed nią bronię, jestem jej ofiarą!
Droga jest mi moja wolność.


Offline NNN


 - Myślałem sobie wcześniej, co można jeszcze pisać o organizacji, jak tak wielu i wiele o niej już wcześniej napisano?
Wczoraj dostałem książkę, przeczytałem 50 stron i nie mogę się od niej oderwać. Siedziałem w poczekalni całą godzinę i czytałem, pod pretekstem, że jest lepiej dłużej być blisko lekarza po przyjęciu szczepionki (proponowano 15 minut). Nie zauważyłem, że zostałem sam, bo niebo jest całe w granacie i każdy zwiewa jak może. Jechałem do domu 20 kilometrów w ogromnej burzy, momentami nic nie widząc, a ostatnie 2 km. w gęstym gradzie. Myślałem, że mi dach podziurawi jak sito i szyby powybija. Po drodze omijałem leżące gałęzie drzew. Byłem trochę w strachu, czy mi jaki konar nie spadnie na czapę. Miałem sam do siebie pretensje, że się tak zaczytałem.

   Zaintrygowała mnie też okładka książki. W rozmowie ze znajomym na ten temat okazało się, że mamy różne wizje. Zapytałem więc autorkę, co chciała przez taką ilustrację przekazać (Na pierwszym planie z kijem w ręku i w czerwonej długiej sukni stoi w wodzie kobieta, a na drugim planie, w oddali odbywa się chrzest i chrzczący jakby czynił gest ręką przywołując tę panią, zachęcając ją do tego aktu).


Autorka tę ilustrację widzi tak:

  "Kobieta na zdjęciu oznacza mnie, a właściwie perspektywę, z której odbieram przeszłość. Chrzest w tej podróży jest kluczowy, bo to przysłowiowa brama do raju u Świadków Jehowy. To punkt graniczny, w którym zapadają najważniejsze decyzje i wiemy już dziś, że oznacza bilet w jedną stronę, gdyż godnego odejścia, jako osoba z głębokimi zasadami, tam nie ma. Każdy kto ośmieli się pytać, kwestionować nauki, by ostatecznie opuścić to miejsce jest w definicji Świadków Jehowy właśnie "odstępcą".
To słowo brzmi groźnie w organizacji, oznacza zborowego przestępcę i nawet w myślach świadków wywołuje swego rodzaju odrazę i strach.

    Ważna jest czerwień sukienki. Kolor ten według mnie symbolizuje wysokie wibracje, energię, siłę, pewność siebie, odwagę itp.
A więc tytuł, kolor czerwony, chrzest i ta kobieta, która jest po drugiej stronie i patrzy na chrzest jak na odległe wspomnienie - to wszystko stanowi zakrzywienie obrazu ExŚwiadków, który forsuje organizacja.

    Z obecnej perspektywy mogę powiedzieć, że czuję ulgę, spokój i pewność siebie. Organizacja chce, aby wszelkie środowiska widziały w nas ludzi upadku, ludzi przegranych. A tak nie jest. Życie dopiero wtedy się zaczyna. Dla mnie się zaczęło. I odeszłam nie dlatego, że się obraziłam, że ktoś nadepnął mi na odcisk, czy strzeliłam focha. Odeszłam, bo nie lubię, gdy ktoś mnie okłamuje i to w kluczowych sprawach."

- Nic dodać nic ująć.
« Ostatnia zmiana: 10 Lipiec, 2021, 11:45 wysłana przez NNN »
Nie walczę z organizacją, ja się przed nią bronię, jestem jej ofiarą!
Droga jest mi moja wolność.


Offline Światus

A tu okładka.

Prawda jest niezmienna i dla wszystkich taka sama. Inaczej nie jest prawdą.


Offline Światus

Z tego, co opowiada NNN, bardzo ciekawa książka. Tylko z lenistwa czekam na audiobooka  ;)
« Ostatnia zmiana: 13 Lipiec, 2021, 15:10 wysłana przez Światus »
Prawda jest niezmienna i dla wszystkich taka sama. Inaczej nie jest prawdą.


Offline NNN


Prolog książki czyta  autorka.

Nie walczę z organizacją, ja się przed nią bronię, jestem jej ofiarą!
Droga jest mi moja wolność.


Offline Matylda

Doceniam wysiłek, ale to znowu niemoja bajka.
Mam serdeczną przyjaciółkę, od dzieciństwa prawie. Katoliczka niby. Jeszcze parę lat temu wydawała się zaopatrzona w swoją wiarę i przekonana o jej słuszności. Teraz kiedy internet stoi otworem, niespodziewanie zaczyna mówić że klechy są be. Że jakaś tam ajuwedjska filozofia, czy temu podobne głupoty. Nagle Pan Jezus, Matka boska i Duch Święty są nie na miejscu 👀
Prawie 60lat poświęciła klęcząc w kolejce do spowiedzi a teraz próbuje mi głosić jakąś ajuwedjska filozofię😇
Lubie ją, zawsze mogę na nią liczyć a ona na mnie ale tego jest za wiele. Ma u mnie zakaz opowiadania swoich żali.
Dokładnie to samo myślę o książce i jej autorce. Jestem pewna że fajna z niej dziewczyna ale robienie sprawy z tego że się było w jehowiźmie bo się liczyło na lwa i barana a jak się nie spełniło to teraz pisanie książek, to trochę dziwne jest żeby nie powiedzieć, głupie.


Offline PoProstuJa

Dokładnie to samo myślę o książce i jej autorce. Jestem pewna że fajna z niej dziewczyna ale robienie sprawy z tego że się było w jehowiźmie bo się liczyło na lwa i barana a jak się nie spełniło to teraz pisanie książek, to trochę dziwne jest żeby nie powiedzieć, głupie.

Matyldo, aż trudno zliczyć ile swoich postów poświęciłaś na to, aby skrytykować kogoś np. za jego książkę. Za to, że coś zrobił, zadziałał, że mu się chciało...

Jeżeli pisanie o byłym "jehowiźmie" jest bez sensu, to również nie ma sensu Twoja obecność na tym forum. Bo właśnie o tym ono jest.

Napisz swoją książkę (może być o kosmosie albo o kwiatkach) i ocenimy wszyscy czy spełnia nasze wysokie standardy.
Łatwo jest krytykować kogoś jak się samemu nic nie robi - więc udowodnij, że Ty potrafisz lepiej!

Czytanie komentarzy pełnych narzekania autentycznie mnie już zmęczyło.
Jak nie masz nic pozytywnego do napisania, to może lepiej milczeć?!
Milczenie zawsze jest bezpieczniejsze, bo wtedy nie zostaniesz przynajmniej odebrana jako czepialska i zgorzkniała staruszka.


Offline Profesor Tutka

W 3,03 Autorka czyta "cykady na cykadach"?Czy mi się wydaje?


Offline Matylda

Matyldo, aż trudno zliczyć ile swoich postów poświęciłaś na to, aby skrytykować kogoś np. za jego książkę. Za to, że coś zrobił, zadziałał, że mu się chciało...

Jeżeli pisanie o byłym "jehowiźmie" jest bez sensu, to również nie ma sensu Twoja obecność na tym forum. Bo właśnie o tym ono jest.

Napisz swoją książkę (może być o kosmosie albo o kwiatkach) i ocenimy wszyscy czy spełnia nasze wysokie standardy.
Łatwo jest krytykować kogoś jak się samemu nic nie robi - więc udowodnij, że Ty potrafisz lepiej!

Czytanie komentarzy pełnych narzekania autentycznie mnie już zmęczyło.
Jak nie masz nic pozytywnego do napisania, to może lepiej milczeć?!
Milczenie zawsze jest bezpieczniejsze, bo wtedy nie zostaniesz przynajmniej odebrana jako czepialska i zgorzkniała staruszka.

Nie bój żaby, mam pięćdziesiąt parę lat i do staruszki mi daleko.
Jeżeli jesteś tak mega zmęczona moją pisaniną to zgłoś go szefów, wywalą mnie na zbity pysk i na forum będzie jak w raju.
Zanim to jednak zrobisz to weź proszę pod uwagę że ja też byłam ochrzczonym świadkiem jehowy. Mając około 19 lat kiedy uzyskałam prawo do stanowienia o sobie i niezależność ekonomiczną, odeszlam.
Nikt mnie nie nabrał na życie wieczne z Lwem i barankiem, Nie widziałam możliwości przynależności do grupy która ma radość z tego że inni będą leżeć jak gnój na polu, a ewentualny dyskomfort z tego że przecież na tej kupię gnoju będzie też moja babcia i ukochany wujek Kaziu,zaglusza głośnym śpiewaniem infantylnych piosenek na kongresie.
Swadkojehoska sekta była grubymi nićmi szyta i wybacz ale nie umiem zrozumieć jak można było tam tkwić
Robisz mi teraz zarzuty że krytykuję, czy narzekam. Że ktoś mnie źle odbierze i że mam zmilczeć!
Proszę powiedz mi, czy ty wzięłaś pod uwagę jak ciebie odbierają te wszystkie "zgorzkniałe staruszki" kiedy pukalaś do ich drzwi? Jest Ci chociaż wstyd za to że mentorskim tonem wyuczonym  na tssk, mówiłaś im jak mają żyć.
Jeżeli ktoś ma ochotę niech pisze. Tylko moim zdaniem o jehowych nie ma co tworzyć księgozbioru, ich trzeba krytykować i ujawniać nagą prawdę a nie ubierać to w prozę i poezję.
Ja już nie potrzebuje pisać książek o kosmosie, ja już zrobiłam coś dobrego dla siebie. Odeszlam od sekty w latach osiemdziesiątych, bez niczyjej pomocy, bez forum, książek, psychologów. W czasie kiedy większość z tu obecnych szła tam jak muchy do miodu. Ja prosta, słabo wykształcona a wręcz twoim zdaniem, nieokrzesana dziewucha, odeszlam z tego kretyńskiego tworu. Raczej jestem z tego dumna i nie widzę powodu siedzieć pod dywanem.
« Ostatnia zmiana: 25 Lipiec, 2021, 08:01 wysłana przez Matylda »


Offline Profesor Tutka

Matyldo ,i przez trzydziesci kilka lat ci ta złość nie minęła?Musisz miec silną psychikę.Nie jest to atak personalny,raczej pochwała.


Offline Matylda

Matyldo ,i przez trzydziesci kilka lat ci ta złość nie minęła?Musisz miec silną psychikę.Nie jest to atak personalny,raczej pochwała.
No właśnie nie minęła. Jak miała minąć kiedy przez sekte straciłam rodzinę.
Chyba nie mam silnej psychiki, tylko taki wyuczony odruch żeby nie oczekiwać od życia zbyt wiele, żyć dniem dzisiejszym, i zawsze czarne nazywać czarnym a białe białym.
Nie polecam, bo przez taką bezkompromisową postawę lubią człowieka tylko tacy którzy potrafią dostrzec coś więcej niż tylko szorstką powierzchowność. Mnie to odpowiada bo przynajmniej się nie rozczarowuję.
Za pochwalę dziękuję 😊


Offline Trinity

dziewczyny pax
jesteście super babki- każda na swój sposób
Matylda cenię cię właśnie za twój zdrowy rozsądek, ze odeszłaś w latach osiemdziesiątych
bez forum i książek opierając się jedynie na logice! kiedy my szliśmy do miodu.
PPJ cenię za metamorfozę i rozdzielanie włosa na 4.
czy to są złe czy dobre cechy? są wasze. i każda z was ma prawo pisać co wam w duszy gra.
krytyka książki? niech się obroni ( książka) może dla autorki to terapia? żyjmy i dajmy żyć innym.
nie lubisz nie czytaj. lubisz czytaj. whatever.
każdy jest na innym poziomie emocjonalnym duchowym i psychicznym.
Matyldy nie puściło nawet po trzydziestu latach postarajmy się ją zrozumieć. rodzina to dobro największe.

imponuje mi PPJ i jej droga jaką przeszła tu na forum.

książkę słucham na yt niech się dziewczynie niesie.
miłego rosołu



Offline PoProstuJa

Nie bój żaby, mam pięćdziesiąt parę lat i do staruszki mi daleko.
Jeżeli jesteś tak mega zmęczona moją pisaniną to zgłoś go szefów, wywalą mnie na zbity pysk i na forum będzie jak w raju.

Zanim to jednak zrobisz to weź proszę pod uwagę że ja też byłam ochrzczonym świadkiem jehowy. Mając około 19 lat kiedy uzyskałam prawo do stanowienia o sobie i niezależność ekonomiczną, odeszlam.

Nikt mnie nie nabrał na życie wieczne z Lwem i barankiem, Nie widziałam możliwości przynależności do grupy która ma radość z tego że inni będą leżeć jak gnój na polu, a ewentualny dyskomfort z tego że przecież na tej kupię gnoju będzie też moja babcia i ukochany wujek Kaziu,zaglusza głośnym śpiewaniem infantylnych piosenek na kongresie.

Swadkojehoska sekta była grubymi nićmi szyta i wybacz ale nie umiem zrozumieć jak można było tam tkwić

Robisz mi teraz zarzuty że krytykuję, czy narzekam. Że ktoś mnie źle odbierze i że mam zmilczeć!
Proszę powiedz mi, czy ty wzięłaś pod uwagę jak ciebie odbierają te wszystkie "zgorzkniałe staruszki" kiedy pukalaś do ich drzwi? Jest Ci chociaż wstyd za to że mentorskim tonem wyuczonym  na tssk, mówiłaś im jak mają żyć.

Jeżeli ktoś ma ochotę niech pisze. Tylko moim zdaniem o jehowych nie ma co tworzyć księgozbioru, ich trzeba krytykować i ujawniać nagą prawdę a nie ubierać to w prozę i poezję.
Ja już nie potrzebuje pisać książek o kosmosie, ja już zrobiłam coś dobrego dla siebie.

Odeszlam od sekty w latach osiemdziesiątych, bez niczyjej pomocy, bez forum, książek, psychologów. W czasie kiedy większość z tu obecnych szła tam jak muchy do miodu. Ja prosta, słabo wykształcona a wręcz twoim zdaniem, nieokrzesana dziewucha, odeszłam z tego kretyńskiego tworu. Raczej jestem z tego dumna i nie widzę powodu siedzieć pod dywanem.

Matyldo, wyobraź sobie, że ja jeszcze we wcześniejszym wieku niż Ty - również jako nastolatka, odeszłam z religii w której się urodziłam! I też nie dałam się nabrać na jej lep - i nie mogłam zrozumieć dlaczego inni z niej nie odchodzą! Odeszłam jeszcze zanim wybuchły w niej wszystkie afery pedofilskie! I też nie miałam wtedy żadnego wykształcenia - ledwo podstawowe.
I też byłam z tego dumna!

Czyli mamy to samo osiągnięcie, tylko odejście było z innych religii!

To może ja teraz się zapiszę na forum katolickie i będę pytała ludzi jak to możliwe, że należeli (a nawet należą) do tej religii nadal?!

No właśnie nie minęła. Jak miała minąć kiedy przez sekte straciłam rodzinę.

To mi tłumaczy chyba Twoją motywację do należenia do tego forum. Jesteś wkurzona na Świadków z powodu utraty rodziny.
I myślę, że chyba uważasz, że każdy powinien żywić wobec nich złość, mieć wojowniczą postawę i pisać o nich tylko w najostrzejszym tonie? A każdego kto pisze bardziej łagodnie i poetycko postrzegasz jako dziwnego? A wręcz się na niego wkurzasz, że jest za łagodny. Bo przecież trzeba dopiec, dowalić...

Ja jestem z tych "kosmitów', którzy nie żywią wewnętrznej złości do szeregowych członków, tylko bardziej wkurza mnie postępowanie Ciała Kierowniczego... Ale obecnie podchodzę do tego już z mniejszymi emocjami niż wtedy, gdy poznawałam prawdę o "prawdzie".

W efekcie jestem dziwnym tworem - łagodnym odstępcą. Ale tacy ludzie też w przyrodzie się przydają... Bo jak już ktoś ze zboru chce odejść, to może się do mnie zwrócić, widząc, żem łagodna. Wojowniczego mógłby się bać.

Wojowniczy też się przydaje w przyrodzie, bo złość napędza go do działania (gdyby działanie organizacji było mu obojętne, to siedziałby w domu w kapciach zamiast rozklejać plakaty informacyjne o Świadkach).

Proponuję koegzystencję łagodnych z wojowniczymi zamiast walki. Uzupełniamy się talentami.

P.S. Dobrze, że Raymond Franz był z frakcji łagodnych. Dzięki temu przeczytałam jego książki w całości. Gdyby był wojowniczy, to pewnie przerwałabym lekturę i oburzyła się na to jak okropni potrafią być odstępcy.

Podsumowując: każde dzieło literackie (filmowe itp.) ma sens, bo trafia do różnych grup odbiorców. Ludzie są różni i co innego ich ujmuje.


Offline Matylda

Zostałam i ja wychowana przez moich rodziców, podówczas katolików, wychowana katoliczką. Ochrzczono mnie i posłano do komunii. Potem zruinowano cały mój bezpieczny świat, który znałam, wyje... no choinkę do pieca, święte obrazy, do pieca i powiedziano, teraz będziemy chodzić na zebranka  8-)
Z tym tylko że jak przestslismy chodzić do kościółka to ani babcia ani żadna ciocia ani żaden kuzyn, nie przestali utrzymywać że mną kontaktu. Żadni sąsiedzi, katolicy z którymi razem chodziłam do kościoła nie zaczęli udawać że mnie nie znają. Rówieśnicy w szkole byli nieco złośliwi ale dalej jadali że mną w szkolnej stołówce przy jednym stole.
Co ty dziewczyno porownujesz ch** do palca.
Ja wiem ze jak się ma 30 lat to się człowiekowi dużo wydaje, ale naprawdę są pewne granice.
Nie chce się z tobą kłócić i już nic dłużej udowadniać.  Dlatego komentowania dalszej części twojego wpisu zaniecham.


Offline NNN

- Nigdy nie wiadomo w czym, jak, komu,  i co pomoże. A ta książka  już w czymś pomogła, ledwie zawitała pod nasze strzechy. Ona zaczyna się cytatem z Dziejów Apostolskich 4:20:"Nie możemy nie mówić o tym, cośmy widzieli i słyszeli." I właśnie tę parę słów natchnęło naszego forumowego Światusa (sam mi o tym opowiedział) do stworzenia ciekawej, a zarazem bardzo mądrej oraz przyszłościowej, trafnej  "złotej myśli", tyczącej się styku świadków Jehowy i byłych świadków. Otóż on zapisał:

 
"Gdy Świadkowie Jehowy milczą - Byli Świadkowie mówią o tym co widzieli i słyszeli."

   Oczywiście pierwsze skojarzenie prowadzi do pandemii. Jeśli świadkowie nie głoszą to głośmy my! Półtora roku nie plączą się nam pod nogami, wykorzystajmy ten czas dobrze. Ale jak nam się plączą po forach, na Facebooku, czy YouTube to widzę. Tym bardziej nie możemy milczeć. A jak wiadomo jest słowo mówione i pisane. Słowo pisane to też rodzaj wypowiedzi, rozmowy czy wymiany zdań między sobą. Przecież nasze forum takie jest. Przecież to książka pisana przez nas wszystkich. Pisana codziennie przez kilka już kolejnych lat. Można ją wydać w papierze, stworzyć audiobooka czy e-booka. I chociaż rzeczywiście, niektórzy nawołują do jej zakończenia, to jednak jak dotąd stale jest grupa zapaleńców, którzy mają coś ciekawego do odkrycia czy wniesienia na jej strony i stale są odbiorcy tej twórczości, czyli czytelnicy.
   
Ale wracam jeszcze do tej "złotej myśli". Co to tak naprawdę znaczy? A czy to takie ważne, żeby byli świadkowie coś mówili? Po co to i na co komu? I do jakich byłych świadków my należymy? Do tych mówiących, czy milczących? Jakie to ma znaczenie? Niektórzy zresztą nawołują tutaj do milczenia. "Milczeć czy mówić, oto jest pytanie!" Pisać książki czy nie pisać?
   Parę lat temu miałem umówioną wizytę w Dominikańskim Centrum Informacji o Nowych Ruchach Religijnych i Sektach. Miałem się spotkać z psycholożką i dyrektorem tego centrum. Poproszono mnie, abym przywiózł książki, wszelkie artykuły, ze wskazaniem także na opowiadania, spisane przeżycia, świadectwa, czy też jak u świadków się mówi - doświadczenia, oraz wszelkie listy odejściowe. Wszystko to co dotyczy organizacji, ludzi tam będących, jak i ją opuszczających, czy też będących już poza jej nawiasem.  Myślę sobie po co to im. A że się tym wszystkim interesowałem i gromadziłem, toteż uzbierało się z tego sporo kilogramów. Nie śmiałem się pytać, ale wyszło to w trakcie rozmowy. Pokazano mi ich świeżo wydany Biuletyn o mechanizmach psychomanipulacji, ja chciałem kupić ze 20-30 egzemplarzy, a wtedy dyrektor zaproponował wymianę poza gotówkową. Ja zostawiłem parę książek, których nie mieli i te wszelkie świadectwa, a dostałem 20 czy 30 (już teraz tego nie pamietam) sztuk pachnących  jeszcze farbą nowiusieńkich Biuletynów. Miałem wrażenie, że zrobiłem lepszy interes.

Ale przy tej okazji wyjaśniło się, że wszelkie materiały pochodzące z wewnątrz sekt destrukcyjnych mają kolosalne znaczenie z punktu widzenia badaczy sekt. Jeśli się chce kogoś uznać za pokrzywdzonego i jeśli staramy się skutecznie pomóc takiej osobie, to musimy wiedzieć, czy rzeczywiście taka czy taka grupa jest wstanie to i to człowiekowi robić. Ale jak to ustalić, jak grupa (sekta destrukcyjna) ukrywa zło w swoich szeregach, mataczy, zamiata pod dywan, zamyka się na świat czy wręcz przekazuje na zewnątrz fałszywe informacje? (dezinformacja), czy też skutecznie wykorzystuje prawo państwowe (pewną miarę nietykalności Związków Wyznaniowych jaką gwarantuje Konstytucja w Polsce)?
 Otóż mówiąc i tak w dużym skrócie, im więcej jest świadectw, ludzkich opowiadań i spisanych przeżyć oraz wszelkich doniesień (prasa, media)  tym łatwiej ustalić czy to jest prawda i fakt. Zasada jest taka, iż ten pewnik pojawia się wtedy, jak wiele osób opisuje te same zdarzenia, mają takie same przeżycia i takie same lub podobne podają fakty z tej samej sekty. Te osoby mogą pochodzić z różnych krajów, to nawet lepiej, bo można łatwiej wykluczyć, że się znają i się w jakichś celach porozumiały by tak, a nie inaczej opowiadać.  Czyli, jeśli coś opowiada osoba, twierdzi, że padła ofiarą jakiegoś rodzaju wykorzystania w grupie religijnej, to nie mając co najmniej kilku takich samych doniesień z tej samej grupy, trzeba nadal czekać i szukać, bo nie da się na tej podstawie stwierdzić, że jest na pewno ofiarą. Ale, jeśli nieznający się ludzie, nigdy się nie spotkały i piszą lub opowiadają, że w danym kulcie  ma miejsce to i  to, wtedy jest pewność, iż rzeczywiście jest to prawda. Prosty mechanizm, ale trudny nieraz do uchwycenia.

   Nie wiem, czy dobrze to przekazałem co chciałem, ale na końcu mój gorący apel: piszcie książki, opowiadania, świadectwa, swoje złe i dobre doświadczenia, listy odejściowe z organizacji i co tylko można. Nie przestawajcie z tym. To  mogą być dowody w sprawie.

 BO GDY SAMI ŚWIADKOWIE JEHOWY NA TE TEMATY MILCZĄ, BYLI ŚWIADKOWIE MÓWIĄ O TYM, CO WIDZIELI I SŁYSZELI W ORGANIZACJI !!!
« Ostatnia zmiana: 25 Lipiec, 2021, 20:31 wysłana przez NNN »
Nie walczę z organizacją, ja się przed nią bronię, jestem jej ofiarą!
Droga jest mi moja wolność.