Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Jak to dawniej było ze sprzedawaniem publikacji?  (Przeczytany 2395 razy)

Offline Roszada

Jak to dawniej było ze sprzedawaniem publikacji?
« dnia: 12 Lipiec, 2018, 20:50 »
Od czasów C. T. Russella publikacje Towarzystwa Strażnica były sprzedawane, dlatego głosicieli tych zwano "domokrążcami".

Oto jeden z nowych fragmentów przytoczony w roku 2018 dotyczący roku 1918, kiedy późniejszy prezes F. Franz sprzedał aż około 1000 książek, tylko jednego tytułu:

„Pewien pułkownik z Departamentu Wojny informował FBI o działalności Fredericka Franza, który później usługiwał w Ciele Kierowniczym. Napisał na przykład: »F. Franz (...) miał udział w sprzedaży około tysiąca tomów Dokonanej tajemnicy«.” (Strażnica październik 2018 s. 5).

   W latach 30. XX wieku, w czasie kryzysu, za publikacje nadal dawano z góry pieniądze Towarzystwu Strażnica, a później wymieniano te czasopisma i książki na towar:

„Kiedy odwiedzaliśmy farmerów, często wymienialiśmy publikacje na warzywa, świeże jajka (prosto z gniazda), a nawet żywe kurczaki. Tata z góry składał datki za publikacje, więc otrzymywane produkty pomagały wyżywić naszą rodzinę” (Strażnica październik 2018 s. 17).

Wielu głosicieli burzyło się, że mają być handlarzami:

   „Niektórzy z tych, co mienią się być całkowicie poświęconymi Panu, powiadają: »Nie będę sprzedawał książek. Byłem chrześcijaninem od dłuższego czasu, dlatego od czasu do czasu będę uczył tylko z estrady i powiem ludziom o swych doświadczeniach w prawdzie. Mojem pragnieniem jest wyzbyć się tych wszystkich kłopotliwych rzeczy i iść do nieba i ujrzeć Pana. Nie będę trudził się przez chodzenie od domu do domu i namawiał ludzi do kupowania książek«. Strażnica nie zmusza nikogo do sprzedawania książek, albowiem nie uważa, by była taka wola Pańska. (...) Ktoś może powiedzieć, że Pan Jezus nie sprzedawał książek. To jest prawdą; lecz wówczas nie był słuszny czas Boga na drukowanie i wydawanie ich” (Strażnica 01.03 1927 s. 71).

No właśnie nawet Pan Jezus by pewnie sprzedawał książki, gdyby był "słuszny czas Boga" na to. ;)


Offline salvat

Odp: Jak to dawniej było ze sprzedawaniem publikacji?
« Odpowiedź #1 dnia: 12 Lipiec, 2018, 21:39 »
Tak było w Stanach w ubiegłym stuleciu. Nic nadzwyczajnego.
Co innego dziś u nas. Na wsiach zabitych dechami zadziałałoby, ale w ograniczonym zakresie, w miastach zaraz ktoś by się zainteresował i wezwał Policję.
Jak nazwać człowieka, który mając trochę władzy mówi jedno, a robi coś co tym słowom zaprzecza?

https://www.youtube.com/watch?v=cZMCsCO9hYw


Offline Roszada

Odp: Jak to dawniej było ze sprzedawaniem publikacji?
« Odpowiedź #2 dnia: 13 Lipiec, 2018, 09:53 »
Tak było w Stanach w ubiegłym stuleciu.
Wątek w dziale Historia.
Masz rację w ubiegłym stuleciu, a konkretnie do roku 2000, a handel za jajka do końca wojny:

„W roku 1990 Ciało Kierownicze zaczęło zmieniać sposób udostępniania naszej literatury. Począwszy od tego roku, w Stanach Zjednoczonych wszystkie publikacje proponowano za dobrowolne datki bez określania ich wysokości. W liście do wszystkich tamtejszych zborów wyjaśniono: »Nie będziemy teraz wyznaczać czy choćby sugerować wysokości datku za literaturę ani głosicielom, ani osobom zainteresowanym. (...) Jeżeli ktoś zechce ofiarować datek na naszą działalność edukacyjną, może to zrobić, ale literaturę otrzyma bez względu na to, czy taki datek złożył, czy nie«. Zmiana ta jeszcze wyraźniej pokazała, że nasza działalność ma charakter religijny i niedochodowy i że „nie jesteśmy wędrownymi handlarzami słowa Bożego” (2 Kor. 2:17). Z czasem taką metodę pokrywania kosztów naszej działalności wprowadzono w oddziałach na całym świecie” (Królestwo Boże panuje! 2014 s. 198).

„Zadecydowano nie pobierać za publikacje żadnych opłat, tylko wyjaśniać, że nasza działalność jest wspierana dobrowolnymi datkami. Od stycznia 2000 roku postanowienie to weszło w życie we wszystkich krajach, w których wcześniej jeszcze nie obowiązywało” (Rocznik Świadków Jehowy 2001 s. 18).


Offline Roszada

Odp: Jak to dawniej było ze sprzedawaniem publikacji?
« Odpowiedź #3 dnia: 15 Lipiec, 2018, 11:58 »
Przez wiele lat na łamach publikacji Świadków Jehowy były umieszczane ceny za 1 egzemplarz lub prenumeratę roczną.

Przykładowo w niemieckiej ich Biblii, wydanej w roku 1986 (Neue-Welt-Übersetzung der Heiligen Schrift mit Studienverweisen), na końcu (s. 1660-1661) zamieszczony jest cennik kilku publikacji i przekładów biblijnych. Ceny ich wahają się od 2,5 do 27 marek niemieckich.

W niemieckim czasopiśmie Przebudźcie się! z roku 1984 widnieje cena 0,5 marki za egzemplarz (np. Erwachet! Nr 20, 1984 s. 2). Identyczną cenę zamieszczono w niemieckiej Strażnicy (np. Der Wachtturm Nr 1, 1986 s. 2).

Prócz tego każda kolorowa polska Strażnica wydana do 15 czerwca 1990 roku zwierała ceny za prenumeratę tego czasopisma:

   „Prenumerata roczna (...) Półmiesięcznik (...)
USA, Watchtower (...) US$5.00” (Strażnica Nr 12, 1990 s. 2).

   W powyższej publikacji podane są też ceny dla wydań niemieckich, brytyjskich, szwajcarskich, kanadyjskich, francuskich, belgijskich i australijskich (jw. s. 2).

ŚJ w tych krajach dawali z góry organizacji pieniądze za publikacje, a później mieli je ewentualnie odzyskać, od tych, którym sprzedawali. ;)
Jak nie sprzedali, to ich strata. :)


Offline Roszada

Odp: Jak to dawniej było ze sprzedawaniem publikacji?
« Odpowiedź #4 dnia: 15 Lipiec, 2018, 18:26 »
Tu trzeba nadmienić, że w Polsce powojennej nigdy nie były zamieszczane ceny na łamach publikacji tej organizacji, gdyż w latach 1950-1989 Świadkowie Jehowy byli zdelegalizowanym związkiem religijnym. Później zaś nie było w naszym kraju produkcji tej literatury. Była przywożona ona z innych państw (Niemcy, Włochy, Wielka Brytania). Ceny widniały tylko na egzemplarzach polonijnych. Również na krajowych egzemplarzach publikacji sprzed wojny zamieszczano przykładowo następujące informacje:

„Dwutygodnik Ilustrowany Nowy Dzień (...) 15 lipca 1939 r. (...) Cena egzemplarza 20 groszy” (strona tytułowa).

   „Za jedną książkę uiszcza się zł. 2,50” (Bogactwo 1936 s. 316).

   „Złoty Wiek (...) Prenumerata. W Polsce: Rocznie.....5 zł” (Złoty Wiek 01.04 1926 s. 306).


Offline Roszada

Odp: Jak to dawniej było ze sprzedawaniem publikacji?
« Odpowiedź #5 dnia: 16 Lipiec, 2018, 10:29 »
Za czasów Sędziego wielu głosicieli burzyło się, że on wprowadzając handel publikacjami sam nie kwapi się do tego. Sam mówi: "ja nie mam czasu iść od drzwi do drzwi". :)

„Często niektórzy ze starszych mówią: ‘Prezydent Towarzystwa przecież nie idzie nigdy z książkami od domu do domu i nie sprzedaje ich.’ Dlaczego ja mam iść?
Czy ja mam przez to jaki zarzut przeciwko sprzedawaniu książek że sam nie idę? Bynajmniej nie. Gdybym tylko mógł znaleźć nieco czasu i sposobności do tej pracy, zapewne spotkałbym się z wieloma radościami. Pan z łaski swej udzielił mi tyle pracy ile jeden człowiek może tylko wykonać. (...) ja nie mam czasu iść od drzwi do drzwi. Jeżeli wasz wszystek czas jest w zupełności zajęty w służbie Pańskiej w podobny sposób, wtedy i wy nie możecie mieć czasu iść od domu do domu” (Strażnica 15.01 1929 s. 31 [ang. 01.11 1928 s. 334]).



Offline Roszada

Odp: Jak to dawniej było ze sprzedawaniem publikacji?
« Odpowiedź #6 dnia: 16 Lipiec, 2018, 20:08 »
Handel literaturą za „jajka, masło, warzywa, okulary (...) szczeniaka”

   Jak było zaś w dawnych latach w Towarzystwie Strażnica w kwestii kolportażu literatury?
   Otóż prócz sprzedaży publikacji był też praktykowany handel wymienny za towar, nie tylko za żywność!

   Oto wspomnienia pioniera M. Henschela (1920-2003), późniejszego prezesa Towarzystwa Strażnica (w latach 1992-2000), na temat handlu literaturą:

   „Brat Henschel dużo uwagi poświęcił potrzebom misjonarzy i pionierów specjalnych. Zaprosił ich wszystkich na szczególne spotkanie, na którym opowiadał własne przeżycia z czasów, gdy był pionierem w latach wielkiego kryzysu gospodarczego. Mówił, jak pionierzy wymieniali literaturę na kurczaki, jajka, masło, warzywa, okulary, a nawet kiedyś na szczeniaka! Dzięki temu mogli kontynuować służbę w ciężkich czasach i nie brakowało im rzeczy niezbędnych do życia” (Rocznik Świadków Jehowy 2005 s. 244-245).

   Inny, późniejszy prezes korporacji nowojorskiej (w latach 2000-2011; wiceprezes w latach 1977-2000), Max Larson (1915-2011), również wspomina swój handel literaturą:

   „Któregoś wieczora w pierwszym miesiącu specjalnej służby pionierskiej odwiedziłem Alberta Hoffmana. Był on sługą strefy, czyli nadzorcą podróżującym, i mieszkał z żoną Zolą w przyczepie (...) Trzeba nadmienić, że w latach wielkiego kryzysu często wymienialiśmy literaturę na produkty żywnościowe. Tego dnia otrzymałem w taki sposób spory kosz gruszek...” (Strażnica Nr 17, 1989 s. 26).

   Towarzystwo Strażnica tak oto dziś wyjaśnia ten dawny proceder:

   „Pionierzy często wymieniali literaturę na różne artykuły, takie jak ziemniaki, masło, jajka, świeże owoce i przetwory, kurczęta, mydło, słowem – niemal na wszystko. Nie wzbogacali się na tym – po prostu w ten sposób ułatwiali szczerym ludziom zapoznanie się z orędziem Królestwa, zdobywając przy tym artykuły pierwszej potrzeby, co pozwalało im kontynuować służbę pionierską” (Świadkowie Jehowy – głosiciele Królestwa Bożego 1995 s. 286).


Offline Roszada

Odp: Jak to dawniej było ze sprzedawaniem publikacji?
« Odpowiedź #7 dnia: 17 Lipiec, 2018, 13:46 »
Oto inne fragmenty z procederem handlu publikacjami związane:

„Wymiana towarowa
Kryzys gospodarczy z lat trzydziestych wywołał ogromne trudności. Zamknięto wiele fabryk. W roku 1932 ponad 10 milionów obywateli USA było bez pracy. Rolnicy, mieszkańcy miast i w ogóle wszyscy dotkliwie odczuwali skutki wielkiego kryzysu.
Brakowało pieniędzy, ale ludzie prawego serca potrzebowali pocieszającego orędzia zawartego w prawdzie biblijnej. Jeśli ktoś nie mógł nic dać w zamian za literaturę biblijną, Świadkowie Jehowy często wręczali ją za darmo. Nie dało się jednak robić tak zawsze. Cóż można było uczynić? Margaret M. Bridgett wspomina: »Wymienialiśmy literaturę na takie produkty, jak jajka, masło, świeże i konserwowane owoce, kurczęta, syrop klonowy, a ja przyjmowałam też robótki ręczne – powłoczki na kołdry i poduszki, koronki i kilimy domowej roboty. Czasem mogłam zapłacić tymi rzeczami za czynsz. (...) [Wiele lat później] byłam obecna na uroczystości rozdania dyplomów absolwentom Gilead [szkoły dla misjonarzy]. Była tam siostra, która kiedyś otrzymała ode mnie komplet książek w zamian za powłoczki na kołdry. Poznała prawdę i została pionierką [głosicielką pełnoczasową], a jej syn studiował Biblię«.
Arden Pate i John C. Booth przypominają sobie, że mieli z tyłu swych samochodów małe klatki, w których przewozili kurczęta otrzymane za literaturę pozostawioną osobom nie mającym pieniędzy. Oczywiście wymienianie publikacji na kurczęta nie zawsze było łatwe. Lula Glover pisze: »Opracowałyśmy spore połacie stanów Alabama, Georgia, Floryda, Karolina Północna i Południowa i niektóre okolice w Tennessee oraz Mississipi. Czy możecie sobie wyobrazić siostrę Green i mnie, jak gonimy kurczęta na ogromnych podwórzach?«
Wymiany literatury na produkty żywnościowe oraz inne rzeczy nie dokonywano z samolubnych pobudek. Ludzie potrzebowali dobrej nowiny, a dzięki temu mogli ją otrzymać w formie drukowanej. »Zawsze dziękowaliśmy Jehowie, że nas wspiera«, mówi Maxwell L. Lewis, »i zawsze mieliśmy to, czego potrzebowaliśmy, jeśli chodzi o żywność, schronienie i odzież«” (Dzieje Świadków Jehowy w czasach nowożytnych. Stany Zjednoczone Ameryki. Na podstawie Rocznika Świadków Jehowy na rok 1975 s. 68-69).

   Praktyka handlu publikacjami za żywność i inne towary stosowana była już za czasów C. T. Russella (zm. 1916), założyciela Towarzystwa Strażnica:

„»W tamtych czasach kolporterzy faktycznie obchodzili miasteczka i wsie« – pisze Henry Farnick. Dobrze ich pamięta: »Czasami wymieniali [książki] za produkty rolne, kurczaki, mydło i wszystko, co sami mogli zużyć lub sprzedać komu innemu. Na obszarach słabo zaludnionych znajdowali nocleg u farmerów, ale nieraz spali w stogu siana (...) Ci wierni pracownicy trwali w służbie długie, długie lata, dopóki nie zmógł ich wiek«” (Dzieje Świadków Jehowy w czasach nowożytnych. Stany Zjednoczone Ameryki. Na podstawie Rocznika Świadków Jehowy na rok 1975 s. 19).

   Wydaje się, że wymiana literatury Towarzystwa Strażnica za towar zakończyła się gdy nastały lata wojenne 1939-1945, a po wojnie już nie powróciła.

Zresztą w roku 1941 po pierwszy wprowadzono ‘zapłatę’ („kieszonkowe”) za głoszenie, ale tylko dla pionierów specjalnych:

„W roku 1941 na zgromadzeniu w Leicester brat Schroeder podał do wiadomości, że pionierzy specjalni będą otrzymywać niewielkie kieszonkowe, aby łatwiej im było zaspokoić najpilniejsze potrzeby” (Strażnica CIX [1988] Nr 23 s. 23).


Offline salvat

Odp: Jak to dawniej było ze sprzedawaniem publikacji?
« Odpowiedź #8 dnia: 17 Lipiec, 2018, 22:32 »
Jakoś musieli sobie radzić w swojej misjonarsko-pionierskiej biedzie. Jeść przecież trzeba.
Jak nazwać człowieka, który mając trochę władzy mówi jedno, a robi coś co tym słowom zaprzecza?

https://www.youtube.com/watch?v=cZMCsCO9hYw


Offline Roszada

Odp: Jak to dawniej było ze sprzedawaniem publikacji?
« Odpowiedź #9 dnia: 17 Lipiec, 2018, 22:39 »
Jakoś musieli sobie radzić w swojej misjonarsko-pionierskiej biedzie. Jeść przecież trzeba.
Mieli wcześniej pieniądze na jedzenie ale je oddali Sędziemu:

"Tata z góry składał datki za publikacje, więc otrzymywane produkty pomagały wyżywić naszą rodzinę” (Strażnica październik 2018 s. 17).

Robili interesy że hej. ;D


Offline salvat

Odp: Jak to dawniej było ze sprzedawaniem publikacji?
« Odpowiedź #10 dnia: 17 Lipiec, 2018, 22:58 »
Fakt, w WTS ekonomia jakoś zawsze tak się układa, że im wychodzi na plus.  8-)
Teraz też sprzedaje się publikacje Strażnicy, ale na alle i w dodatku rzadkości wydawnicze.
Jak nazwać człowieka, który mając trochę władzy mówi jedno, a robi coś co tym słowom zaprzecza?

https://www.youtube.com/watch?v=cZMCsCO9hYw


Offline Roszada

Odp: Jak to dawniej było ze sprzedawaniem publikacji?
« Odpowiedź #11 dnia: 18 Lipiec, 2018, 11:04 »
Pionierzy dostawali publikacje kiedyś z rabatem.
Więc opłacało się zostać pionierem i zarobić parę groszy. :)


Offline Roszada

Odp: Jak to dawniej było ze sprzedawaniem publikacji?
« Odpowiedź #12 dnia: 20 Lipiec, 2018, 13:54 »
Kurcze miałem kiedyś teksty o rabatach jakie pionierzy dostawali na publikacje, gdy je 'kupowali' (nabywali) od Towarzystwa, ale dziś nie mogę tego znaleźć. :-\

Te rabaty były większe jak dla głosicieli.

Dziś po prostu pionierzy dostają większe przydziały do rozprowadzenia. :)


Offline Roszada

Odp: Jak to dawniej było ze sprzedawaniem publikacji?
« Odpowiedź #13 dnia: 01 Sierpień, 2018, 18:30 »
Dziś szczególnie liczni pracownicy Betel nie muszą handlować publikacjami.
Widać z poniższego, że na każdego z nich przypada ile ... miesięcznie:

„W roku służbowym 2017 Świadkowie Jehowy wydali ponad 202 miliony dolarów na zaspokojenie potrzeb pionierów specjalnych, misjonarzy i nadzorców obwodów, usługujących na przydzielonych im terenach. Na całym świecie w Biurach Oddziałów usługuje 19 730 członków Ogólnoświatowej Wspólnoty Specjalnych Sług Pełnoczasowych” (Sprawozdanie z działalności w roku 2017 s. 2).

202 000 000 dolarów dla 19 730 osób rocznie.
Czyli 853 dolary miesięcznie na każdego.