Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Ciemna strona historii-J.F.Rutherforda  (Przeczytany 56380 razy)

Offline Nadaszyniak

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 5 964
  • Polubień: 8456
  • Psychomanipulacja owieczek # wielkiej wieży(Ww)
Odp: Ciemna strona historii-J.F.Rutherforda
« Odpowiedź #120 dnia: 09 Marzec, 2018, 21:02 »
Moje trzy grosze:

Bonnie Boyd Heath, jej prawdziwe nazwisko brzmiało Marjorie Boyd (ur.1896- zm.1979) weszła do Betel z matką w 1923 roku aby zostać scenografem Williama Van Amburha,
W 1927 roku ona i jej  matka mieszkali  na siódmym piętrze 117 Adams Street Brooklyn, na tym samym piętrze co sypialnia i biura Rutherforda.
W 1930 roku znalazła się wśród czwórki, która podpisała akt notarialny Beth-Sarim
W 1931 roku została osobistą sekretarka Rutherforda. 23 czerwca opuściła Southampton w Anglii na pokładzie SS Breman z Rutherfordem.
W 1932 roku ona i Rutherford wrócili do Nowego Jorku na pokładzie SS Coolidge.
W 1933 roku zaprzyjaźniła się z Bertą Tee, która została dietetykiem Rutherforda.
19 lipca Bonni, Nathan Homer Knorr, Salter i Rutherford wrócili do Nowego Jorku po tym, jak uczęszczali do Europejskich Zlotów na pokładzie SS Statendam.
27 września 1936 roku wróciła z Anglii z Rutherfordem na pokładzie SS Statendam

Spędziła zimę z Rutherfordem, a następnie udali się do Los Angeles 1 maja 1937 r. na pokładzie SS Santa Elena opuścili 18 maja 1937 r. Przez trzy tygodnie podróżując po Meksyku, Pannamie i Hawanie. Od 21 do 25 sierpnia, Bonnie była w Europie z Bertą(dietetyk sędziego) i przyszłym  swoim mężem Williamem Haith oraz  Ruterfordem.
25 stycznia  wyszła za mąż w Las Vegas za Williama Haithema. Mieszkała z mężem w majątku Beth-Sha, w pobliżu Beth-Sarim do 1948 roku.
 
Kontrowersje wokół jej związku z Rutherfordem:

Olin Moyle obwiniał Rutherforda listem za nierówne traktowanie, mówiąc, że kiedy”Bonnie Boyd”wyszła za mąż, nie musiała opuszczać Betel.
Mogła przywieść swojego męża do Betel, pomimo zarządzenia,które obowiązywało (co najmniej pięć lat, mieszkania przed ślubem w Betel)

W procesie sądowym Moyle przeciwko Towarzystwu Strażnica, Bonnie zeznała, że nazwała Rutherforda „Papą", była osobistą sekretarką Rutherforda i przyznała, że podróżowała do Europy przez dwadzieścia lat z Rutherfordem od sześciu do ośmiu tygodni rocznie.
W gazecie (The San Diego Union z 18 lutego 1942) przedstawiła się jako „adoptowana córka” Rutherforda.
Warto zauważyć, że Bonnie kilkakrotnie kłamała o swoim wieku- zwłaszcza dla władz rządowych- jako jest młodsza.
Być może, biorąc pod uwagę jej niejednoznaczny związek z Rutherfordem, chciała odmłodzić się , mając na uwadze starszą od niej żonę sędziego.
Ona i jej mąż należeli do czwórki, którzy brali udział w pogrzebie Rutherforda.
Bonnie miała nadzieję uzyskać część majątku  Rutherforda, zaznaczając swoją obecność na pogrzebie prezydenta.
 
Bonnie Boyd- sekretarka /kochanica /-sędziego 
Berta Peale- osobisty dietetyk- sędziego
« Ostatnia zmiana: 09 Marzec, 2018, 21:14 wysłana przez Nadaszyniak »


Offline CEGŁA

Odp: Ciemna strona historii-J.F.Rutherforda
« Odpowiedź #121 dnia: 10 Marzec, 2018, 09:01 »
Jest kilka zdjęć z ich wspólnych podróży.
Niektórzy ludzie są bez "wyższej wartości" i nie warto poświęcać im czasu.

Ignoruję: Trampek, KaiserSoze, Matus, Sabekk itp.


Offline Roszada

Odp: Ciemna strona historii-J.F.Rutherforda
« Odpowiedź #122 dnia: 10 Marzec, 2018, 19:22 »
O żonie Sędziego:

*** jv rozdz. 7 s. 89 Rozgłaszajcie wieść o Królu i Królestwie! (1919-1941) ***
Brat Rutherford osierocił żonę Mary oraz syna Malcolma. Ponieważ siostra Rutherford nie cieszyła się najlepszym zdrowiem i źle znosiła zimy w Nowym Jorku (gdzie znajdowała się główna siedziba Towarzystwa Strażnica), przeniosła się z Malcolmem do południowej Kalifornii, której klimat bardziej jej służył. Zmarła 17 grudnia 1962 roku w wieku 93 lat. W nekrologu zamieszczonym w Daily News-Post w Monrovii w stanie Kalifornia napisano: „Dopóki zły stan zdrowia nie uniemożliwił jej wychodzenia z domu, aktywnie uczestniczyła w działalności kaznodziejskiej Świadków Jehowy”.

Żona jak mąż:

"W latach dwudziestych jeździł na leczenie do San Diego w Kalifornii i lekarz zalecił mu spędzać tam jak najwięcej czasu. Od roku 1929 brat Rutherford pracował zimą w San Diego, w domu, który nazwał Bet-Sarim. Wzniesiono go z funduszy zebranych specjalnie na ten cel” (Świadkowie Jehowy – głosiciele Królestwa Bożego 1995 s. 76).

"W latach dwudziestych jeździł na leczenie do San Diego. Panował tam wyjątkowo dobry klimat i lekarz nalegał, aby spędzał w San Diego tyle czasu, ile to tylko możliwe. Rutherford w końcu tak zrobił.
W jakiś czas później ktoś złożył datek, przeznaczony specjalnie na zbudowanie w San Diego domu na użytek Rutherforda. Nie wzniesiono go na koszt Towarzystwa Strażnica” (Dzieje Świadków Jehowy w czasach nowożytnych. Stany Zjednoczone Ameryki. Na podstawie Rocznika Świadków Jehowy na rok 1975 s. 91).


To "ktoś złożył datek" też jest enigmatyczne. :)
Mi "ktoś" nie zafunduje willi. :-\
« Ostatnia zmiana: 10 Marzec, 2018, 19:25 wysłana przez Roszada »


Offline Nadaszyniak

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 5 964
  • Polubień: 8456
  • Psychomanipulacja owieczek # wielkiej wieży(Ww)
Odp: Ciemna strona historii-J.F.Rutherforda
« Odpowiedź #123 dnia: 10 Marzec, 2018, 20:12 »
moje trzy grosze:

Malcolm C. Rutherford (ur.10.XI.1892- zm.22.VI.1989) - syn sędziego Rutherforda

Był synem drugiego prezesa WTS Josepha F. Rutherforda i Mary Rutherford. Z dostępnych źródeł wiadomo, że w młodości był - tak jak jego rodzice - gorącym zwolennikiem Pastora Russella, a nawet usługiwał jako jego stenografista podczas konwencji Badaczy Pisma Świętego.
Jak wynika z zapisków magistrackich, Malcolm w wieku 17 lat był zarejestrowany jako urzędnik pocztowy w Towarzystwie Strażnica. Bez wątpienia podziwiał i gorąco popierał działalność Charlesa Russella.
Wzmiankę o nim, jako o stenografiście Russella, który partycypował w kosztach pewnej wycieczki przy okazji konwencji, zawiera (Strażnica Syjońska z 1 sierpnia 1911 r). Jeszcze w roku 1915 został mimochodem wspomniany jako pracownik Betel, udzielający się przy produkcji jakichś ulotek.

Zachowały się dokumenty, że 24-letni Malcolm został w czasie I Wojny Światowej powołany do wojska i prawdopodobnie odsłużył swój pobór (karta powołania została przez niego podpisana 15 czerwca 1917 r.). Zameldowany był wtedy w Los Angeles, kilka domów dalej od mieszkania swojej matki. Pracował wówczas jako sprzedawca i goniec w księgarni. Co ciekawe, starał się o uchylenie swojego powołania argumentując to tym, że jest "Członkiem Stowarzyszenia Badaczy Pisma Świętego", co wskazywałoby, że jeszcze w roku 1917 utożsamiał się z Badaczami. I to właściwie ostatnia informacja o związkach Malcolma z Badaczami.

Około roku 1919 ożenił się z Pauline Reed, jednak nie ma żadnych informacji o posiadaniu przez nich dzieci. Mieszkali wspólnie aż do jej śmierci w 1948 roku przy 6246 Drexel Avenue, Los Angeles, Kalifornia. Cytowana powyżej z Boonville Advertiser notka pośmiertna jego matki zawiera następujące zdanie: "Osierociła syna Malcolma C. Rutherforda i synową, zamieszkałych w Arcadii, stan Kalifornia". Wskazywałoby to, iż Malcolm po śmierci Pauline ożenił się ponownie, niestety imię drugiej żony jest nieznane.

Niewiele wiadomo o życiu prywatnym Malcolma Rutherforda. Wkrótce po tym, jak jego ojciec został prezesem Towarzystwa Strażnica oddzielił się od tej społeczności. Byli Świadkowie Jehowy, którzy mieli okazję go poznać wspominają, że starannie unikał wszelkich rozmów o Towarzystwie, a nawet często przeprowadzał się z miejsca na miejsce, żeby "odstępcy" nie mogli go znaleźć. Pod względem towarzyskim prowadził wręcz pustelniczy żywot. Ze strzępów jego wypowiedzi dla każdego stawało się jasne, że miał głęboko zakorzenioną nienawiść do ojca. W chwili swojej śmierci mieszkał w wynajętym pokoju w prywatnym domu. Kiedy kilka dni po jego śmierci kilku dawnych przyjaciół z czasów Badaczy odwiedziło ten dom i próbowali zdobyć jakieś osobiste rzeczy należące do Malcolma, właścicielka powiedziała im, że skontaktuje się z nimi po tym, jak sama wszystko przejrzy i uporządkuje. Ale nie dotrzymała obietnicy i wszystko przekazała na jakieś cele dobroczynne. Niemniej jednemu z byłych współwyznawców udało się odnaleźć należącą do Malcolma Biblię w jednym z antykwariatów. Był w niej autograf Sędziego Rutherforda i zapewne był to jego osobisty egzemplarz, który syn przechowywał do śmierci. Malcolm Rutherford chciał, żeby zostawiono go w spokoju, a bez wątpienia mógłby opowiedzieć światu wiele pikantnych historyjek. Nie opowiedział. I podobnie jak matka, on też nie uczestniczył w pogrzebie ojca.
« Ostatnia zmiana: 10 Marzec, 2018, 20:18 wysłana przez Nadaszyniak »


Offline Roszada

Odp: Ciemna strona historii-J.F.Rutherforda
« Odpowiedź #124 dnia: 10 Marzec, 2018, 20:24 »
O rodzinie Sędziego pisał Liberal:

Mary i Malcolm Rutherford - odtrącona rodzina Sędziego
autor: Marek Boczkowski

http://prawdziweobliczewts.info/articles/rutherfords.html


WIDZĘ MROKI

  • Gość
Odp: Ciemna strona historii-J.F.Rutherforda
« Odpowiedź #125 dnia: 11 Marzec, 2018, 08:26 »
mam zbyt racjonalny umysł żeby to pojąc :) koleś zapowiada koniec świata na 1 kwietnia, a potem widząc że proroctwo nie spełniło się po 4 czy 5 latach ogłasza to samo proroctwo ponownie, aby za pieniądze wiernych zakupić sobie luksusową willę i dwa luksusowe samochody. I w akcie notarialnym zastrzega że bedzie z nich korzystać do końca swego ziemskiego żywota.

To jest dla mnie zbyt bezczelne, aby uwierzyć chociaż na moment chociaż na sekundę że w taką bzdurę można było uwierzyć ze szczerego serca.
Pogrubienie dodałem

Mało tego, że, zakupić luksusową wille, ale opodal postawić nową, z podobnym przeznaczeniem co Beth Sarim i wyposażoną w bunkry, warto się z tym zapoznać:    http://www.piotrandryszczak.pl/artur-grodzicki/tajne-bunkry-rutherforda.html

Co tak naprawdę z Warwick? Co było inspiracją do budowy Warwick, czyż nie obawa przed III wojną światową? Na Nowy Jork jak spadną bomby, to wymieli wszystko, natomiast Warwick, jest dość oddalone od Nowego Jorku, może została tam ekipa, a któż to wie, budująca schrony, mamy na ten temat informacje?
Co odpowiedział Geoffrey Jackson na pytanie zadane przez przesłuchującego, "dlaczego jest tajna książka dla starszych?" odpowiedział mniej więcej tak: że ta książka jest tajna dlatego, że ogólnie rzecz biorąc jesteśmy ludźmi wierzącymi, co by się stało gdyby zbór się dowiedział że mają specjalną książkę, która nie do końca jest oparta na biblii".

Dzisiaj możemy dodać, że ta książka jest i tak co róż nowelizowana, ponieważ co chwila przychodzą listy, zmieniające jej treść i podaje się informacje że to i to zdanie należy wykreślić i napisać obok: patrz albo czytaj list do starszych z dnia............

Skoro przy Beth-Sarim, na posesji w sąsiedztwie, 10 lat po wcześniej wskazanym powstaje BETH-Shan   były bunkry,

"W 10 lat po Beth-Sarim w jego bliskim sąsiedztwie powstaje Beth-Shan. Sprzedany już w 1945r. budynek wraz z przylegającym do niego blisko 100 akrowym (Consolation 27 Maja 1942, s.3) majątkiem został tylko raz wspomniany przez literaturę Strażnicy, a wiele lat nie wiedzieli o nim nawet nieprzychylni śJ badacze. Po co powstało?

Przeznaczenie Beth-Shan, zarówno budynku jak i otaczających go posiadłości było podobne do Beth-Sarim. i tu z niecierpliwością oczekiwano Abrahama z reszta "starotestamentowych książąt". Wielu odnieść może wrażenie, że jest to w zasadzie Beth-Sarim-część druga. W swojej książce pod tytułem "Jehovah's Witnesses: Their Monuments of False Prophecy" w której Edmond C. Gruss z pomocą Leonarda Chretiena, odkrywa przed nami pewne tajemnice Beth-Shan czytamy m.in.:

"(...) Natomiast fundator i inni zainteresowani, którzy włożyli swój wkład w wyżej wspomnianą posesję, wierzyli i oczekiwali powrotu pełnych wiary ludzi, którzy mieli być odtąd w nawiązaniu do Pism (Psalm 45: 16 i Izajasza 32:1) nazywani widzialnymi władcami Ziemi, którymi mieli się w istocie stać (...)posesja miała służyć osobom, których imiona odnajdujemy w Liście do Hebrajczyków w Rozdziale 11, a więc: Abla, Enocha, Noego, Abrahama, Izaaka, Jakuba, Sary, Józefa, Mojżesza, Rahab, Gideona, Jeftego, Samsona, Baraka, Dawida oraz Samuela" (Edmond C. Gruss with Leonard Chretien, Jehovah's Witnesses: Their Monuments To False Prophecy, 1997 s. 250)
"Nim wyżej wymienione osobistości powrócą i nim zostaną zidentyfikowani przez prawnych reprezentantów Towarzystwa Biblijno-Traktatowego Strażnica i nie udzielą im pozwolenia na przejęcie wspomnianej posesji, Prezydent Towarzystwa Biblijno-Traktatowego Strażnica jest zobowiązany kierować wspomnianą posesją oraz decydować kto może tam przebywać oraz jakie przydzielone mu będą kompetencje" (j.w., 1997 s. 251)
Jedyny znany komentarz Towarzystwa na temat Beth-Shan pochodzi z czasopisma Consolation (pol. Pocieszenie aktualnie Awake! pol. Przebudźcie się!) z 27 Maja 1942 roku. W długim artykule opisującym potyczki sądowe dotyczące pochówku Rutherforda znajduje się wzmianka o ewentualnym miejscu spoczynku prezesa w Beth-Shan:

"Nowe miejsce pochówku miało się znajdować niemal w centrum posesji zwanej Beth-Shan - 75 akrowej posiadłości pełnej kanionów i wzniesień i sąsiadującej z inną posiadłością Strażnicy Beth-Sarim oddzielonej jednak od niej blisko pół-milowej szerokości kanionem. Na posesji tej znajdziemy mały i wielki dom, kilka baraków i drzew owocowych oraz około 7 akrów pola uprawnego. Pozostałe 65 akrów to nieużytki, nie nadające się do zagospodarowania ze względu na skalistość i stromiznę terenu...." (Consolation 27 Maja 1942, s.9, wyróżnienie nasze)
Zgodnie ze słowami Freda Easona, który odkupił od świadków część posiadłości oraz rezydencję wyznał, że do Beth-Shan prowadziła jedna droga ze strzeżoną przez śJ bramą. Jak sam powiedział, gdy po raz pierwszy znalazł się w okolicach Beth-Shan był pilnowany przez kilku osobników na koniach, a rezydencję oglądał z drugiej strony rozległego kanionu. (Z rozmów telefonicznych pomiędzy Grussem i Easonem 3 grudnia 1996, oraz listu napisanego przez Easona 12 grudnia 1996 adresowanego do Grussa, Jehovah's Witnesses: Their Monuments To False Prophecy, 1997 s. 70)

Jeszcze ciekawszym faktem z historii Beth-Shan jest to, że posiadało ono aż dwa schrony. Nie byłoby to pewnie nic dziwnego, gdyby nie to, że Beth-Shan znajdowało się na zupełnym pustkowiu z dala od jakichkolwiek działań wojennych. Wracając jednak do meritum. Pierwszy schron znajdował się w piwnicach "wielkiej rezydencji" (patrz Consolation 27 maja 1942 s.9). Prowadziło do niego tajne wejście, na wzór zapadni, a następnie schody. Miało wymiary około 10 na 20 stóp (ok. 3m x 6m), a ściany były pokryte półkami. (Jehovah's Witnesses: Their Monuments To False Prophecy, 1997 s. 74)

Drugi schron znajdował się w budynku zwanym "goat barn" co w wolnym tłumaczeniu oznacza stodołę dla kóz i takie też było zapewne jego przeznaczenie. Na tyłach budynku znajdowała się łazienka. Wspomniany już raz Fred Eason w liście do Grussa pisze:

"By dostać się do schronu należy wejść do łazienki i w gablotce z lekarstwami i pociągnąć ukryty drążek do siebie. Część ściany otworzy się ukazując nam schody prowadzące do pomieszczenia, które może być zidentyfikowane jedynie jako schron. Jest to pokój o wymiarach 30 na 15 stóp (ok. 9m x 4,5) i wysokości 10 stóp (ok. 3m) Ściany pokryte były półkami. Cementowy sufit miał 3 stopy grubości (prawie 1m)" (Jehovah's Witnesses: Their Monuments To False Prophecy, 1997 s. 75)

nie logicznym było by twierdzić, że oni dziś się nie zabezpieczyli lub nie zabezpieczą przed jakąś zabłąkaną bombą, oni w Boga JHWH nie wierzą, oni wierzą w Boga tego systemu rzeczy, sami zresztą śpiewali: "......więc wysławiaj władcę świata, jego się miłością ciesz........."
1 Jana 5:19    2 Koryntian 4:4

Warto przeczytać cały artykuł:http://www.piotrandryszczak.pl/artur-grodzicki/tajne-bunkry-rutherforda.html

I tak to jest z tą ''świętą organizacją" która za boga ma mamonę.
Dzisiaj w Sosnowcu mają zgromadzenie, ciekawe ilu weźmie symbol ŚWIADOMIE?

Udanej Niedzieli


Offline Roszada

Odp: Ciemna strona historii-J.F.Rutherforda
« Odpowiedź #126 dnia: 11 Marzec, 2018, 09:11 »
Nie dziwcie się tym schronom, wszak to okres II wojny.
Sędzia nie za bardzo wierzył w moc Jehowy, skoro je posiadał.

Zresztą:

„Otrzymując podarunek [książkę pt. „Dzieci”] maszerujące dzieci przyciskały ją do siebie nie jak zabawkę, ale jako dostarczony przez Pana instrument do najbardziej efektywnej pracy w pozostałych miesiącach przed Armagedonem” (ang. Strażnica 15.09 1941 s. 288).

„Następnie po napaści Japończyków na Pearl Harbor w roku 1941 do międzynarodowych zmagań włączyły się Stany Zjednoczone. Na całej ziemi spadły na Świadków Jehowy prześladowania z powodu przestrzegania chrześcijańskiej neutralności. W wielu krajach naszą działalność obłożono zakazem. W Stanach Zjednoczonych często atakował nas wzburzony motłoch, co było przejawem osobliwie pojmowanego patriotyzmu. Zdawało się nam, że ta wojna przejdzie już bezpośrednio w rozstrzygającą bitwę wielkiego dnia Boga Wszechmocnego, w Armagedon (Obj. 16:14-16). Dobrze pamiętam, jak niecierpliwie wyglądaliśmy tego dawno zapowiedzianego wydarzenia” (Strażnica Rok CV [1984] Nr 16 s. 25).

„Walka onego wielkiego dnia Boga Wszechmogącego, gdzie organizacja szatana ze wszelką złością będzie wytępiona, jest na czasie wybuchnięcia” (Dzieci 1941 s. 89, maszynopis [ed. ang. s. 221]).

„Na początku roku 1942 pewne okoliczności skłoniły niektórych do wniosku, że dzieło świadczenia jest jakoby ukończone i że Armagedon nastał” (Strażnica Nr 19, 1950 s. 6).

„Czy byłaś w Cleveland w roku 1942? Czy przypominasz sobie, jak tam mówiono o konieczności wysłania kaznodziejów do innych krajów? (...) Część naszej grupy została zaproszona do pierwszej klasy Szkoły Galaad, a my do drugiej. Zebraliśmy się jeszcze raz na pożegnanie i oczywiście myśleliśmy, że prawdopodobnie nie zobaczymy się już przed Armagedonem. Przykro nam było się rozstawać, ale radowaliśmy się z obietnic Jehowy” (Strażnica Nr 12, 1957 s. 18).


Offline Nadaszyniak

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 5 964
  • Polubień: 8456
  • Psychomanipulacja owieczek # wielkiej wieży(Ww)
Odp: Ciemna strona historii-J.F.Rutherforda
« Odpowiedź #127 dnia: 11 Marzec, 2018, 23:07 »
moje trzy grosze:                   

zbzikowany epuzer – sędzia J.F. Rutherford (na podstawie jego biografii)

Czytając historię J.F. Rutherforda w zdobywaniu kobietek jest godna podziwu,
dlatego pozwoliłem sobie puścić wodzę kąśliwej fantazji – z jego prywatnego życia:
Do swoich wybryków zmysłowych, sędzia miał wielką smykałkę (być może kierował się nowymi światłami....???, które publikował dla swoich wiernych – z innym zamiarem).

Przebywając ze swoją lubą żoną ich figlom, które im towarzyszyły co nie miara , pojawił się dzidziuś-chłopiec, ale szare życie przy jednej kobiecie, męczyło sędziego.
Z biegiem czasu kiedy w samotności nie raz opróżniał butelkę whisky coś innego w głębi duszy mu podpowiadało – stać się donżuanem ....uwodzicielem kobiet.
Błysk szczęścia prezesa, spełniło jego oczekiwania, brylując pośród dworek betelowskich; to w szatni, pralni czy jadalni... itp. sprawiało rozkosz gwiazdorowi, na to wszystko ze smutkiem przymykała oczy sierotka, na takie szalone męża swawole.
Nagle, niespodziewanie pojawiła się urokliwa przyboczna sekretarka, oczarowała, „męskiego zdobywcy serc kobiet”
Wspólne wyjazdy po Ameryce i Europie, wspólne interesy bankowe, kąpiel w szampanie …. taka  pobożność rozkochiwała oboje, lecz w głowie sędziego było to mało, zapragnął coś bardziej mocnego, większej sprośności, z obsesją  powtarzał na rauszu wieczorem.
Kopciuszek troskliwa dama, pragnąc spełnić marzenia donżuana przy pewnej okazji zaproponowała przyjaciółce wstąpienie do haremu dworek.
W wielkim zaufaniu opowiadała o pikantnych kaprysach swego przybranego „Papy-kochasia”.
Przyjaciółka nie mogła wyjść z podziwu w wymysłach figli donżuana. Przystała z ochotą na propozycje jakie oferowała jej sekretarka.
Sędzia z niecierpliwością, niepohamowaną żądzą a zarazem wielkim szacunkiem dla lubej mianował nowicjuszkę - swoim żywieniowcem (dietetyk)  i odtąd w trójkę żyli bajkowo co nie miara, wspólne wieczory, wyjazdy, zjazdy …. ale dla Rutherforda było to jeszcze mało, mówiąc  za mało.... a sił starcowi w tym wieku ubywało.
W chwili słabości na wielkim kacu, wysunął propozycję sekretarce zamążpójście, kopciuszek posłuszny jak zawsze ”Papie”, oczekiwanie co do joty wypełnił zadanie.
Do trójki, szczęśliwców dołączył wybraniec sekretarki- kwartet był okazały i znów radość co niemiara wspólne wieczorne igraszki, uciechy i fantazje … wyjazdy, kolesiowe zjazdy. 
Na takie postępowanie, bogobojna żona okazała obrzydzenie i nienawiść do męża. Dorosły syn z tego związku takim samym uczuciem darzył swego ojca.
Żona i syn nie uczestniczyli w pogrzebie, tak godnego pogardy człowieka,
ale śmietanka towarzyska była w pełnej mglistej finezji opłakując ukochanego namaszczonego prezesa. ;D ;D ;D


Offline Nadaszyniak

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 5 964
  • Polubień: 8456
  • Psychomanipulacja owieczek # wielkiej wieży(Ww)
Odp: Ciemna strona historii-J.F.Rutherforda
« Odpowiedź #128 dnia: 14 Marzec, 2018, 15:34 »
moje trzy grosze:

Robin de Ruiter, Świadkowie Jehowy wobec polityki USA, syjonizmu i wolnomularstwa, tłum. Zenon Marzec, Kraków 2007, ISBN 978-83-7519-018-2, s. 103:

Rutherford a Syjonizm:

Nie ma najmniejszej wątpliwości, że Rutherford nie tylko dysponował dobrymi kontaktami wewnątrz syjonizmu, lecz odgrywał także znaczącą rolę w psychologicznej kampanii syjonistów.
Tylko dlatego Rutherford został zaliczony do 350 prominentów pasażerów, których spotkał przywilej wzięcia udziału w inauguracyjnej podróży pierwszej linii pasażerskich parowców z Nowego Jorku do Palestyny na parowcu”President Arthur”.
Jednocześnie został on zaproszony na otwarcie pierwszego uniwersytetu w Palestynie – 01 kwietnia 1925 roku – oraz do odwiedzenia rezydencji Richon Le Zion, własności Rothschilda. Wśród gości znajdowały się takie osobistości, jak: lord Balfour, Herbert Samuel, baron Hirsch, dr Levy i Chaim Weizmann – wszyscy zasłużeni dla syjonizmu.

Zastanawiam się gdzie jest miejsce na naukę jaką przedstawiał swoim wyznawcą – nie mogę się doszukać, dlaczego ??


Offline CEGŁA

Odp: Ciemna strona historii-J.F.Rutherforda
« Odpowiedź #129 dnia: 14 Marzec, 2018, 16:15 »
Niedawni otrzymałem informacje, ze wszyscy prezesowi a także ci w Ciele Kierowniczym, zawsze należeli i należą do masonerii. Mówił mi to ktos kto nie mowi czegoś co mu sie wydaje. Niestety to tyle co mogę powiedziec.

PS. Ciekawe czy Rutherford miał na dup... wytatuowany trojkat czy oko :D
Niektórzy ludzie są bez "wyższej wartości" i nie warto poświęcać im czasu.

Ignoruję: Trampek, KaiserSoze, Matus, Sabekk itp.


Offline Szycha

  • Głosiciel
  • Wiadomości: 499
  • Polubień: 1647
  • Bądź Sobą - jw.org miej w... tam gdzie chcesz...
Odp: Ciemna strona historii-J.F.Rutherforda
« Odpowiedź #130 dnia: 14 Marzec, 2018, 16:21 »
PS. Ciekawe czy Rutherford miał na dup... wytatuowany trojkat czy oko :D
Oko miał na pewno... o specyficznym kolorze ;)


Offline Roszada

Odp: Ciemna strona historii-J.F.Rutherforda
« Odpowiedź #131 dnia: 14 Marzec, 2018, 18:04 »
Cytuj
Tylko dlatego Rutherford został zaliczony do 350 prominentów pasażerów, których spotkał przywilej wzięcia udziału w inauguracyjnej podróży pierwszej linii pasażerskich parowców z Nowego Jorku do Palestyny na parowcu”President Arthur”.
Jednocześnie został on zaproszony na otwarcie pierwszego uniwersytetu w Palestynie – 01 kwietnia 1925 roku – oraz do odwiedzenia rezydencji Richon Le Zion, własności Rothschilda. Wśród gości znajdowały się takie osobistości, jak: lord Balfour, Herbert Samuel, baron Hirsch, dr Levy i Chaim Weizmann – wszyscy zasłużeni dla syjonizmu.
Chyba on jednak nie pojechał.
Jego prawa ręka popłynęła.

„W roku 1925 A. H. Macmillan został wysłany statkiem do Palestyny, ponieważ bardzo interesowano się wówczas rolą Żydów w spełnianiu proroctw biblijnych” (Świadkowie Jehowy – głosiciele Królestwa Bożego 1995 s. 142).

Sędzia 1 kwietnia 1925 czekał w USA na Książąt.

„(...) około 1 kwietnia 1925 roku, około którego czasu spodziewać się należy zmartwychwstania zasłużonych Proroków i początku błogosławieństwa wszystkich narodów ziemi, żyjących jak i umarłych” (Miljony ludzi z obecnie żyjących nie umrą! 1920 s. 76 [wydanie polonijne, s. 99]).


Offline Nadaszyniak

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 5 964
  • Polubień: 8456
  • Psychomanipulacja owieczek # wielkiej wieży(Ww)
Odp: Ciemna strona historii-J.F.Rutherforda
« Odpowiedź #132 dnia: 16 Marzec, 2018, 15:49 »
moje trzy grosze:

Robin de Ruiter, Świadkowie Jehowy wobec polityki USA, syjonizmu i wolnomularstwa, tłum. Zenon Marzec, Kraków 2007, ISBN 978-83-7519-018-2, s. 116, 117:

Towarzystwo Strażnica za rządów sędziego przyjazna Niemcom

W Stanach Zjednoczonych były wówczas tylko dwa urządzenia radiotelegraficzne, za pomocą których można było uzyskać łączność z Niemcami.
Te jedynie w Ameryce Północnej połączenia były stosowane w celach szpiegowskich.
Ciekawe, że w tym samym czasie w głównym biurze Towarzystwa Strażnica w Brooklynie istniał również podobny bezprzewodowy aparat odbiorczy.
Na początku 1918 roku departament informacji wojskowej USA w Nowym Jorku rozpoczął przeszukiwanie biur administracji Towarzystwa Strażnica.
Pojawiło się bowiem podejrzenie, że organizacja miała związek z niemieckim wrogiem. Przy przeszukiwaniu głównego biura ludzie z Departamentu Informacji Wojskowej odkryli wyłączone urządzenie odbiorcze, podobne jak urządzenie Richarda Pfunda, oraz antenę umieszczoną na dachu. Rzeczoznawcy orzekli, że można go było uruchomić w ciągu pół godziny. Urządzenie to było w owym czasie techniczną nowością w dziedzinie szpiegostwa.
Rodzą się pytania: Co Towarzystwo Strażnica robiło w swoich biurach z jedną z ostatnich nowości w dziedzinie techniki szpiegowskiej? Dlaczego agenci niemieccy odwiedzali główne biura w Brooklynie i w Meksyku?


Frinz Springmeier w swojej książce - Be Wise as Serpents (Lincoln 199, str. 222) podaje, że zostały także ujawnione powiązania między Towarzystwem Strażnica a niemieckimi agentami w Meksyku.

Co tu można dodać a co ująć wszystko mówi za siebie o (Ww)  ;D ;D
« Ostatnia zmiana: 16 Marzec, 2018, 15:50 wysłana przez Nadaszyniak »


Offline Roszada

Odp: Ciemna strona historii-J.F.Rutherforda
« Odpowiedź #133 dnia: 16 Marzec, 2018, 18:11 »
Towarzystwo tak to próbuje wyjaśniać:

"W roku 1915 C. T. Russellowi podarowano mały odbiornik radiowy. Osobiście nie bardzo się tym interesował, ale na dachu Domu Betel zainstalowano niewielką antenę i niektórzy młodzi bracia mieli okazję się nauczyć posługiwania tym urządzeniem. Próbowano słuchać za jego pośrednictwem wiadomości, lecz bez większych rezultatów. Kiedy Stany Zjednoczone miały przystąpić do wojny, zażądano zdemontowania wszelkiego sprzętu radiowego. Zdjęto więc antenę, a pręty pocięto i zużyto na inne cele. Sam odbiornik starannie zapakowano i umieszczono w pracowni artystycznej Towarzystwa. Nie używano go już przeszło dwa lata, gdy pewien członek rodziny Betel powiedział o nim dwóm pracownikom wywiadu wojskowego. Zabrano ich na dach i pokazano, gdzie się przedtem znajdowała antena. Potem obejrzeli zapakowany pieczołowicie aparat. Wyrażono zgodę na zabranie go, gdyż w Domu Betel był niepotrzebny. Był to tylko odbiornik, a nie nadajnik. W Betel nigdy nie było urządzenia nadawczego. Niemożliwe było więc wysyłanie dokądkolwiek informacji." (Dzieje Świadków Jehowy w czasach nowożytnych. Stany Zjednoczone Ameryki. Na podstawie Rocznika Świadków Jehowy na rok 1975 s. 38).


Offline Roszada

Odp: Ciemna strona historii-J.F.Rutherforda
« Odpowiedź #134 dnia: 16 Marzec, 2018, 18:44 »
Druga podobna relacja, ale tu "krążyły fałszywe doniesienia", a nie tylko brat z Betel poinformował:

„Później, w lutym 1918 r., tajna służba wywiadowcza armii Stanów Zjednoczonych w mieście Nowym Jorku wszczęła śledztwo przeciw centrali Towarzystwa Watch Tower w Brooklynie. Krążyły fałszywe doniesienia, według których Towarzystwo miało zainstalować na domu Betel silną radiostację mogącą przesyłać wiadomości przez Atlantyk i używaną jakoby do komunikowania się z wrogiem w Niemczech. Faktem jest, że pastor Russell za swego życia trzymał w darze od pewnego brata mały odbiornik do telegrafu bez drutu. Nadajnika nie było. Nigdy nie nadano jakiejkolwiek wiadomości z domu Betel za pośrednictwem telegrafu bez drutu. Było to w roku 1915 , przed czasami radia, gdy telegraf, bez drutu znajdował się jeszcze w powijakach. W roku 1918, gdy dwóch urzędników tajnej służby wywiadowczej armii chodziło po Betel, zaprowadzono ich na dach i pokazano daszek ochronny, pod którym kiedyś znajdował się ten bezdrutowy odbiornik, a potem w magazynie na dole pokazano im sam dobrze zabezpieczony aparat. Za naszą zgodą odbiornik został zabrany przez tych wojskowych.*
*Przypis: Watch Tower 1918, page 77; W 1919, p. 117; Kingdom News, Vol. 1, No. 1." (Nowożytna historia świadków Jehowy ok. 1955 cz. I, s. 66).

A co urzędnicy mieli pomyśleć, gdy ktoś później takie oto słowa opublikował:

„Do egzemplarza przesłanego Hitlerowi dołączono list, w którym między innymi napisano: »Kierownictwo Towarzystwa Strażnica w Brooklynie było zawsze przyjaźnie usposobione względem Niemiec. W roku 1918 prezes Towarzystwa i siedmiu członków zarządu w Ameryce zostało skazanych na 80 lat pozbawienia wolności za to, że prezes nie zgodził się, aby dwa wydawane przez niego w Ameryce czasopisma były wykorzystywane do propagandy wojennej przeciwko Niemcom.«” (Działalność Świadków Jehowy w Niemczech w czasach nowożytnych 1975 s. 21).


Popatrzę wieczorkiem co w tych wskazanych źródłach pisali (mam to po polsku):

 Watch Tower 1918, page 77; W 1919, p. 117