Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Wychowywanie dzieci w organizacji przez "przebudzonych"  (Przeczytany 12419 razy)

KaiserSoze

  • Gość
Odp: Wychowywanie dzieci w organizacji przez "przebudzonych"
« Odpowiedź #15 dnia: 21 Sierpień, 2016, 10:59 »
Tu chciałbym ostrzec. Należy uważać. U mnie niejako tak było (lata 90), bo odeszliśmy z przyczyn doktrynalnych (ciężko powiedzieć, że ja odszedłem). Miałem wtedy kilkanaście lat i straciłem w zasadzie sens życia. Może to zależy od wieku dziecka, nie wiem. Ale odchodzący rodzice, uważajcie i bacznie obserwujcie swoje dzieci, zwłaszcza gdy są w okresie dorastania. Ja ze swojej depresji spowodowanej odejściem wychodziłem przez około rok, wyjąc przez jakąś część tego okresu każdej nocy. Nadmienić też chcę, że swoją depresję ukrywałem. Zanim rodzice się połapali - trochę minęło, ale połapali się w porę.

Wydaje mi się, że miałeś pecha. Wasze rodzinne wyjście trafiło akurat w okres dorastania, kiedy najbardziej potrzebujesz towarzystwa a wyjście spowodowało, że nagle miałeś go najmniej.
Współczuję - ale samego wyjścia gratuluję!


Offline muff

Odp: Wychowywanie dzieci w organizacji przez "przebudzonych"
« Odpowiedź #16 dnia: 21 Sierpień, 2016, 18:04 »
My z mężem wybudzaliśmy się dość długo. Z różnych względów zbyt długo... Mi wciąż towarzyszył lęk: co z dzieckiem? jak wychowamy syna? A on obserwował, słuchał i rozmyślał w tej swojej mądrej głowie. Któregoś razu na zebraniu, podczas studium, mój 9-letni syn popatrzył na mnie i powiedział: mamo, to przecież kłamstwo! I wtedy zrozumiałam, że robienie dobrej miny do złej gry i trwanie w WTSie niby dla dobra dziecka to zła decyzja! Że bez tej doktryny i "prania mózgu" moje dziecko będzie miało o niebo lepsze dzieciństwo, niż moje i męża... Że pozostawanie w organizacji może wręcz zrujnować jego wiarę. Teraz rozmawiamy o Bogu kiedy mamy na to ochotę, a nie w "wieczór wielbienia". Wciąż razem się modlimy. Cieszymy się rodziną wolnością. Mój syn zetknął się z ostracyzmem w szkole (jest tam córka starszego, z którą się bardzo lubili). I na ulicy, kiedy "ciocie" nie mówiły "dzień dobry". A mnie szlag trafiał, że przecież on nawet głosicielem nie był, więc tzw. zasady nie powinny go obejmować. Ale już mi przeszło. Zastanawiam się tylko, jak będę rozmawiała z nauczycielami od września (4 klasa!) Bo świadkami już nie jesteśmy, a na religię przecież go nie poślemy. Powiem chyba, że jesteśmy wierzący ale nie zrzeszeni ;) I żeby pani uszanowała nasz wybór. Pozdrawiam wszystkich przebudzonych rodziców ;)


Offline Roszada

Odp: Wychowywanie dzieci w organizacji przez "przebudzonych"
« Odpowiedź #17 dnia: 21 Sierpień, 2016, 18:09 »
Cytuj
Zastanawiam się tylko, jak będę rozmawiała z nauczycielami od września (4 klasa!) Bo świadkami już nie jesteśmy, a na religię przecież go nie poślemy. Powiem chyba, że jesteśmy wierzący ale nie zrzeszeni ;) I żeby pani uszanowała nasz wybór.
Oczywiście prawdę powiedz. Dodaj, że przeżywacie pewną kwarantannę i zastanawiacie się jak ułożyć sobie życie na nowo.
Powiedz, jakie reperkusje Was i dziecko spotykają i mogą spotkać.


Offline matus

Odp: Wychowywanie dzieci w organizacji przez "przebudzonych"
« Odpowiedź #18 dnia: 21 Sierpień, 2016, 18:24 »
Mój syn nie chodzi na religię od początku szkoły.
Żadnych problemów ani dziwnych akcji z tej okazji nie doświadczyliśmy.
Bogowie są gorsi od Pokemonów, bo nie da się złapać ich wszystkich, tylko jednego (albo małą grupkę), bo się obrażają.


Offline A

  • Głosiciel
  • Wiadomości: 258
  • Polubień: 1163
  • Nikt nie lubi, kiedy jego świat rozsypuje się.
Odp: Wychowywanie dzieci w organizacji przez "przebudzonych"
« Odpowiedź #19 dnia: 21 Sierpień, 2016, 19:25 »
My z mężem wybudzaliśmy się dość długo. Z różnych względów zbyt długo... Mi wciąż towarzyszył lęk: co z dzieckiem? jak wychowamy syna? A on obserwował, słuchał i rozmyślał w tej swojej mądrej głowie.
Dziękuję Ci za ten wpis. :)
...


Offline wind of change

  • Nieochrzczony głosiciel
  • Wiadomości: 72
  • Polubień: 151
  • żyj i pozwól żyć
Odp: Wychowywanie dzieci w organizacji przez "przebudzonych"
« Odpowiedź #20 dnia: 21 Sierpień, 2016, 21:21 »
Jestem jakby jeszcze przed tym problemem ale też się nieraz nad tym zastanawiałem.  I doszedłem do wniosku że nie potrafiłbym swoim dzieciom wciskać całej tej popeliny na studiach rodzinnych itp. Może też faktycznie  nie  warto "wprzągać się w nierówne jarzmo" wobec czego siostry jakby przestały mnie interesować.


Offline TomBombadil

Odp: Wychowywanie dzieci w organizacji przez "przebudzonych"
« Odpowiedź #21 dnia: 21 Sierpień, 2016, 23:11 »
Dzieci widziały jak traktuje się w zborze rodziców. Lekceważenie, przepychanki,szarpaniny nie tylko słowne. Odzieranie z dobrego imienia. Podświadomie w głowie nastolatka siedzi,że rodzice są słabi. Pojawia się lekceważenie,krytyka.Młodzi zaczynają się stawiać,pyskować,podważać kompetencje rodziców.Do tego jak dołożymy hormonki i młodzieńczą głupotę,to lekko nie jest.


Offline NiepokornaHadra

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 1 078
  • Polubień: 2332
  • "Zabierz ze sobą tylko dobre wspomnienia" (GD)
Odp: Wychowywanie dzieci w organizacji przez "przebudzonych"
« Odpowiedź #22 dnia: 21 Sierpień, 2016, 23:27 »
Jestem jakby jeszcze przed tym problemem ale też się nieraz nad tym zastanawiałem.  I doszedłem do wniosku że nie potrafiłbym swoim dzieciom wciskać całej tej popeliny na studiach rodzinnych itp. Może też faktycznie  nie  warto "wprzągać się w nierówne jarzmo" wobec czego siostry jakby przestały mnie interesować.

Ja wychowywałam się w rodzinie podzielonej religijnie, żadna zabawa.
Mimo że obchodziłam święta, urodziny i resztę to to źle wspominam, powód do spięć.
Dlatego zalecenie że 'w Panu' wydaje się logiczne, a raczej powinno być o tych samych poglądach.
Nie wyobrażam sobie żebym moim ewentualnym dzieciom, mogła zapewnić taka rozrywkę, skręca mnie na sama myśl.
"Bardziej niż w kwiaty, które więdną, możemy wdać się w chwasty. A te stale rosną i trudno się ich pozbyć" <T.O.P>

"...niebo gwiaździste nade mną i prawo moralne we mnie..." <Immanuel Kant>


Offline Exodus

Odp: Wychowywanie dzieci w organizacji przez "przebudzonych"
« Odpowiedź #23 dnia: 22 Sierpień, 2016, 02:54 »
My z mężem wybudzaliśmy się dość długo. Z różnych względów zbyt długo... Mi wciąż towarzyszył lęk: co z dzieckiem? jak wychowamy syna? A on obserwował, słuchał i rozmyślał w tej swojej mądrej głowie. Któregoś razu na zebraniu, podczas studium, mój 9-letni syn popatrzył na mnie i powiedział: mamo, to przecież kłamstwo!

 Witaj Muff
 Jakże mądrego masz chłopczyka !!!  :) Obnażył kłamstwo i wyczuł  oszustwo ! Powiedział głośno to, o czym większość mówi po cichu.
Kłaniają się  „Nowe szaty cesarza” H. Ch. Andersena  :)
Zasłużył jak nic na duuuże lody i ... resoraka ode mnie ! Pozdrawiam
 
M: Poprawiłem cytat
« Ostatnia zmiana: 25 Sierpień, 2016, 01:48 wysłana przez M »


Blizna

  • Gość
Odp: Wychowywanie dzieci w organizacji przez "przebudzonych"
« Odpowiedź #24 dnia: 23 Sierpień, 2016, 09:50 »

Najlepiej dobierać się z ludźmi podobnymi światopoglądowo (religijnie, politycznie).
Po wyjściu z śJ miałam wielkie obawy co do tego, czy spotkam człowieka który by mi odpowiadał pod tym względem.
W naszym kraju jest duże ryzyko, że spotka się fajną osobę, ale niestety zindoktrynowaną kościelnie.
A nawet jeśli ta osoba nie jest sama w sobie, to ugnie się pod naciskami rodziny na ślub kościelny, chrzciny dziecka, komunię itd.
Dlatego traktuję mojego męża w kategoriach wygranej w totka, poza wszystkimi jego wspaniałymi cechami ma świetnych rodziców, wszyscy są daleko od jakiejkolwiek religii.
Jednocześnie on od początku chciał się ożenić, nie żyć latami na kocią łapę, w wolnym związku, co też byłoby mi trudno znieść.
Nasze dziecko nie jest ochrzczone, i nie będzie.
Chyba że samo zechce w dorosłości.
Ale zrobimy wszystko, by zniechęcić je do jakiejkolwiek religijnej formacji i wychować na światłą i SAMODZIELNIE myślącą osobę.


Offline kurka

Odp: Wychowywanie dzieci w organizacji przez "przebudzonych"
« Odpowiedź #25 dnia: 25 Sierpień, 2016, 00:19 »
Czuję się trochę wywołana do odpowiedzi, bo jestem przebudzoną córką przebudzonego rodzica (przebudzoną zupełnie niezależnie).

(Cały czas się stresuję, że kiedy będę tu podawać szczegóły o sobie, ktoś mnie rozpozna, ale chyba nie ma się czego obawiać, bo ŚJ nie powinni tu zaglądać ;) a moje historie są zaskakująco podobne do Waszych i każdemu mogło się przytrafić to, co mi. Poza tym sprawa jest poważna, więc nie wolno mi się bać, że ktoś mnie rozpozna...)

Kiedy 5 lat temu postanowiłam odejść od ŚJ, nagle dotarło do mnie, że to chyba jest intencjonalne, że mój tata od dłuższego czasu rzadko bywa na zebraniach. Wtedy z nim pogadałam (zapytał mnie o to z jakich powodów chcę odejść, zamiast cieszyć się, że przebudziłam się jak on - uważam to za duży przejaw miłości do mnie). Poprosił, żebym rozważyła bycie nieczynnym głosicielem, ale ja byłam przekonana, że chcąc być szczerą wobec siebie muszę z tym skończyć raz na zawsze). Okazało się, że sam przebudził się już dawno temu, ale nie odszedł, ze względu na mamę i przyjaciół. Nie mam co porównywać jego +40 lat po chrzcie z moimi kilkoma. Okazało się, że już przed moim chrztem w wieku 16 lat chciał mnie do tego kroku zniechęcić ale tego nie zrobił. Gdyby to wtedy zrobił byłabym zupełnie zszokowana i pewnie zamiast mnie to zniechęcić do chrztu jeszcze bardziej by mnie to zachęciło (rodzic sprzeciwiający się temu, żeby dziecko wzięło chrzest? no idealna historia do Strażnicy!).

Najbardziej boli mnie to, że nikt nie powstrzymał od chrztu mojej młodszej siostry, która zrobiła ten krok już będąc pełnoletnią i sporo po tym jak ja odeszłam od ŚJ (nawet nie wiedziałam o tym, że zamierza brać chrzest mimo, że często rozmawiamy, właściwie myślałam, że nigdy nie weźmie chrztu). Moja siostra leczy się na depresję. Jeśli kiedykolwiek by się przebudziła... no cóż, przeraża mnie sama myśl o tym jak mogłoby to na nią wpłynąć... i czy poradziłaby sobie wtedy z ostracyzmem?

Nie potrafię ocenić całej tej sytuacji, ale może któryś przebudzony rodzic wyciągnie jakiś mądry wniosek? Ja nie mam mądrego wniosku... :( Wiadomo tylko, że trzeba bardzo uważać...
« Ostatnia zmiana: 25 Sierpień, 2016, 00:22 wysłana przez kurka »


Offline M

Odp: Wychowywanie dzieci w organizacji przez "przebudzonych"
« Odpowiedź #26 dnia: 25 Sierpień, 2016, 01:51 »
Cały czas się stresuję, że kiedy będę tu podawać szczegóły o sobie, ktoś mnie rozpozna, ale chyba nie ma się czego obawiać, bo ŚJ nie powinni tu zaglądać ;)

Nie powinni, ale zaglądają, o czym niektórzy z nas się przekonali, gdy ich znajomi lub starsi ich zboru dali im do zrozumienia, że wiedzą o ich forumowej aktywności, czasem na podstawie samych wpisów natury osobistej. Zagląda (a przynajmniej do niedawna zaglądał) tu nawet sam Nadarzyn ;D. Dlatego jeśli masz na chwilę obecną dużo do stracenia to nie pisz zbyt wiele szczegółów o sobie które mogłyby Cię zidentyfikować.


Offline accurate

  • Pionier
  • Wiadomości: 577
  • Polubień: 1142
  • Kłamstwo obiegnie cały świat, zanim prawda zdąży..
Odp: Wychowywanie dzieci w organizacji przez "przebudzonych"
« Odpowiedź #27 dnia: 25 Sierpień, 2016, 07:55 »
   Nie wiem jak to jest, ale chyba dla dobra dziecka jak i dla własnego nie uczyć go obłudy czyli służenia  wszystkim bogom.

Ktoś powiedział, że dzieci są jak walizki....to co do nich zapakujemy przed podróżą, to wyjmiemy u jej kresu.

Trafne,dzieci jak walizki ,dobre :) Słyszałem wersję że jak białe czyste ,nie zapisane zeszyty .

Niebezpieczne jest dla wzbudzającego się rodzica oddanie tzw.studium z dzieckiem jakiemuś pionierowi lub innej osobie w zborze tzw. szanownej.
Znam takie sytuacje , i kończy się to fatalnie. Rodzice potem są przebudzeni całkowicie,ale  nie są wtedy w stanie zapanować nad sytuacją .
Zgodne z naturą jest naśladowanie przez dzieci postawy rodziców, pamiętajmy nie słowa rodziców a postawa .
Jeśli wiemy w co i jak wierzymy , można być spokojnym,dzieci podświadomie pójdą za rodzicami .Warunek że są w domu zdrowe relacje i dobry kontakt tzw.międzypokoleniowy.
« Ostatnia zmiana: 25 Sierpień, 2016, 07:58 wysłana przez accurate »
Kłamstwo obiegnie cały świat zanim prawda zdąży włożyć buty a ludzie uwierzą we wszystko co odkryli np.amerykańscy naukowcy a mocniej gdy to bedzie łaciną hebrajskim greką ważne żeby brzmiało powaznie


Offline TomBombadil

Odp: Wychowywanie dzieci w organizacji przez "przebudzonych"
« Odpowiedź #28 dnia: 25 Sierpień, 2016, 19:51 »
Droga Kurko!Witam cię. Ja zabroniłam dzieciom zgłosić się do chrztu,choć jeszcze wtedy nie byłam trzeźwa co do org. Wiedziałam,że okres dojrzewania to zbyt trudny czas,a chrzest to nie zabawa. Tłymaczyłam dzieciom,że Jezus choć w wieku 12 lat miał wiedzę i wiarę,to ochrzcił się będąc dojrzałym 30 latkiem.
Nigdy nie pchałam ich do szkoły teokratycznej,ani by zostali głosicielami. Zrobili to,bo sami chcieli i potem musieli sami przygotowywać się do punktów i pilnować służby. Pilnowaliśmy jako rodzice,by razem czytać biblię i o niej rozmawiać. Mieliśmy zasadę,by dać wędkę,nie rybę. Każdą trudną sytuację zborową omawialiśmy razem,modliliśmy się o zdrowego ducha. Byliśmy zjednoczeni jako rodzina.Wybudzenie przeszliśmy wspólnie,przegadaliśmy mnóstwo godzin. Nasz dom ,to nasz azyl. Tu wszyscy możemy być sobą. Życzę ci powodzenia i wsparcia w rodzinie.


Offline Giwon

Odp: Wychowywanie dzieci w organizacji przez "przebudzonych"
« Odpowiedź #29 dnia: 07 Grudzień, 2016, 17:57 »
Moje chłopaki maja 5 i 8 lat, jeszcze rok temu bywałem z nimi na zebraniach, póki narzeczona się nie wybudziła, wiec cos tam kojarzą, ale nigdy nie przykładałem się do ich indoktrynacji, moja już była żona była gorliwa tylko na sali wiec też jakoś nie zostali skażeni prawdą. Na religię do szkoły nie chodzą a ja ich uczę tylko takich rzeczy jak "co dajesz to dostajesz" czy żeby mówić prawdę i być dobrym człowiekiem. W tym roku robimy choinkę żeby dzieci miały prezenty i nie czuły się gorsze, a plan na wigilię mamy taki że z dziećmi oglądamy trylogie facetów w czerni i wżeramy pizzę, hamburgery albo jakieś inne niezdrowe żarcie :D Jak przyszła teściowa zaprasza któregoś z chłopców na weekend to też nie robię problemów że zabierze na zebranie, analogicznie jak z katolickiej części rodziny ktoś do kościoła by zabrał, dorosną - wybiorą.
Człowiek rodzi się po to, żeby przeżyć życie i to od niego zależy czy go nie przegapi.