Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Takie trochę dziwne pytanie  (Przeczytany 2434 razy)

Offline Cudzoziemka

Takie trochę dziwne pytanie
« dnia: 22 Maj, 2019, 21:12 »
Czy wy, urodzeni wśród świadków mieliście kiedyś w młodości jakiekolwiek problemy emocjonalne związane z przynależnością do tej grupy czy nie? Z jakimi wewnętrznymi problemami musieliście się zmierzyć? Jak teraz żyjecie? Jak sobie z tym wszystkim poradziliście?


Offline Ekskluzywna Inkluzywność

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 1 340
  • Polubień: 4061
  • Kronikarz Brata Bogumiła
Odp: Takie trochę dziwne pytanie
« Odpowiedź #1 dnia: 22 Maj, 2019, 22:05 »
Czy wy, urodzeni wśród świadków mieliście kiedyś w młodości jakiekolwiek problemy emocjonalne związane z przynależnością do tej grupy czy nie? Z jakimi wewnętrznymi problemami musieliście się zmierzyć? Jak teraz żyjecie? Jak sobie z tym wszystkim poradziliście?

Zapraszam do lektury tego działu, a szerzej całego forum, ze szczególnym uwzględnieniem działu nasze historie oraz wątków powitalnych. Tam leżą odpowiedzi których szukasz :)
« Ostatnia zmiana: 22 Maj, 2019, 22:08 wysłana przez Ekskluzywna Inkluzywność »


Offline Melchior 22

Odp: Takie trochę dziwne pytanie
« Odpowiedź #2 dnia: 22 Maj, 2019, 22:30 »
Ja nawet jak przestałem być "nieochrzczonym głosicielem" mając 18 lat nadal musiałem chodzić na zebrania , jeszcze bardziej nawet trzeba było chodzić aby się pokazać że chodzę.

Trudne wychowanie brak świąt, prezentów, urodzin, 18nastek, dnia matki ojca babci, andrzejek , sylwestra, walentynek, uczulenie na tle randek, starsi zmuszają aby zakończyć związek (przyrównanie do alkoholika który musi całkowicie rozstać się z alkoholem tak jak chlopak z dziewczyną, głoszenie od domu do domu straszny wstyd że kogoś znajomego spotkamy.


Offline przecinak

Odp: Takie trochę dziwne pytanie
« Odpowiedź #3 dnia: 22 Maj, 2019, 22:46 »
Siema Cudzoziemka.
Ja wychowany od dziecka. Problemy emocjonalne miałem od dziecka i tak naprawdę samo bycie w sekcie mi pogarszało. Wewnętrznych problemów wiele, zbyt intymne by się nimi publicznie dzielić, ale odbijają się na mnie do dziś mimo iż jestem wybudzony trzy lata. Taki przykład : Mieszkam poza granicami ojczyzny, ale gdy odwiedzam swoją niewybudzoną rodzinę i mieszkam z nią przez tydzień, to po powrocie długo dochodzę do siebie. Wracają mi napady niezdefiniowanego lęku, nerwica i głowę wypełniam przez jakiś czas myślami odnośnie sekty (odnośnie strat jakie poniosłem przez bycie w sekcie, jakie zagrożenia przez sektę czyhają na moją rodzinne, jak mogę im pomóc). Choć niezbyt pozytywnie to zabrzmiało co napisałem, ale tylko dodam że jak wejdę w rytm swojego codziennego bezbożnego życia z dala od jw to uświadamiam sobie jak bardzo jestem szczęśliwy. Żyję z dnia na dzień, nie tracę czasu, realizuję pasję i co najważniejsze tak wiele jeszcze przede mną, bo przecież dopiero mam 23 lata. Ja sobie z tym radziłem ciężko gdy dorastałem, ale to co przeszedłem oszlifowało mnie by dojść do miejsca w którym teraz stoję.

Otóż wiele zła jest często zaczątkiem czegoś niesamowitego.

To tak w skrócie. Chętnych zapraszam po wiecęj  8-)


Offline Cytryna

Odp: Takie trochę dziwne pytanie
« Odpowiedź #4 dnia: 23 Maj, 2019, 17:15 »


Offline Galadriela

Odp: Takie trochę dziwne pytanie
« Odpowiedź #5 dnia: 29 Maj, 2019, 20:06 »
Aktualnie jako młoda dorosła mogę powiedzieć że nazbierało mi się trochę problemów natury emocjonalnej. Po pierwsze życie od dzieciństwa w poczuciu winy, że gdy jako dziecko miało się różne humorki, to tym samym nie sprawia się radości Jehowie. To poczucie winy później podbiła swego rodzaju alienacja i wyszydzanie(w szkole głownie podstawówka i gimnazjum) co w moim przypadku doprowadziło do skłonności autoagresywnych i problemów na tle lękowym. Może nie każdy kto się wychowywał od dziecka jako ŚJ ma takie problemy, ja po prostu z natury jestem wrażliwa co potęgowało moje negatywne uczucia. Obecnie będąc wybudzoną ale nadal pod dachem z zabetonowanymi rodzicami czuję się jak dzikie zwierze w klatce które chce się uwolnić. Coraz więcej rzeczy robię po kryjomu i na własną odpowiedzialność(bliskie kontakty z "osobami ze świata", uczęszczanie na kółko teatralne czy branie udziału w jakiś amatorskich filmach krótkometrażowych, czy interesowanie się polityką i wypowiadanie na jej temat) ogólnie dzięki temu że podejmuje własne decyzję czuję się lepiej i nie jestem aż tak przyduszona tymi zborowymi klimatami.

Więc na razie wypowiadam się ze swojej obecnej sytuacji w jakiej się znajduję, a też z drugiej strony zaletą wybudzenia się po takim dzieciństwie jest sam fakt że teraz stałam się bardziej wyczulona na manipulację i nie jestem już taka naiwna. Chociaż nie wiem czy przewyższa to straty które poniosłam, chociażby sam fakt że jako dziecko nie mogłam się rozwijać w rzeczach które dawały mi satysfakcje i dzięki którym mogłabym doskonalić jakieś umiejętności żeby w przyszłości móc osiągnąc swego rodzaju sukces.
« Ostatnia zmiana: 29 Maj, 2019, 20:10 wysłana przez Galadriela »


Offline Ruda woda

Odp: Takie trochę dziwne pytanie
« Odpowiedź #6 dnia: 29 Maj, 2019, 21:16 »
tak. prawie 41 lat na karku i brzemię sekty się nadal ciągnie. problemy emocjonalne jak najbardziej.
po ostatnim liście mojej matki jestem wypluta totalnie emocjonalnie... nadal to wszystko moja wina...
niedobrze się robi
"Nigdy nie próbuj upodobnić kogoś do siebie. Ty wiesz - i Bóg wie to również - że jeden taki egzemplarz jak ty zupełnie wystarczy"  Ralph Waldo Emerson