Każdy wybór może zmienić Cię bezpowrotnie. Może, ale nie musi.
Usłyszał w głowie głos..idź synku, czasem tak trzeba. Dziś Mateusz mówi, że bardziej chciał to usłyszeć niż wówczas usłyszał, ale to go popchnęło. Nie pamięta jak wszedł, dopiero jak wyszedł usłyszał zachwyty dziadków. Wszyscy znajomi, a także i obcy mu gratulowali, mówili o super doznaniach, a on nie czuł zupełnie nic.
Zapytał mnie..a co ty czułaś, po symbolu? Nie po to, aby go pocieszyć, tylko dlatego, że zawsze staram się być uczciwa i szczera, powiedziałam, że też nic nie czułam.
Myślałam sobie, że nagle wszystko mi się spodoba, będę lubić głosić, chodzić na zebrania, a tu nic. Po cichu myślałam sobie, że może faktycznie ten na górze widzi moje nieszczere intencje i mnie nie obdarzył swoją łaską.
Chłopak miał bardzo podobnie, jednak udawał, że czuję tę wartość, docenia łaską, jaka go dotknęła, czyli dane mu było zostać świadkiem Jehowy.
Z dnia na dzień było coraz gorzej, dziadkowie na każdym kroku mówili do niego bracie Mateuszu, strasznie go to irytowało, ale nic nie mówił, uśmiechał się jakby go to cieszyło.
Wiedział, że powinien być dziadkom wdzięczny za wychowanie, za dach nad głową, ale im był starszy tym bardziej sobą gardził i wiedział, że nie chce tak żyć.
Kiedyś usłyszał jak dziadkowie podczas spotkania ze znajomym mówili...a może Mateusz będzie pionierem, a później starszym...rozmarzyła się babcia.
Znajomy powiedział..ano córka wam się nie udała, może choć wnuk będzie lepszy.
Zapanowała cisza, nadsłuchiwał czy dziadkowie zaprzeczą lub potwierdzą jego słowa, ale nie.
Kiedyś na towarzyskim spotkaniu młodzieży ze zboru, jeden z podchmielonych biesiadników powiedział do niego..ty bękarcie. Mateusz mało myśląc, trzasnął go z liścia, aż ten spadł z ławki. Później była afera i cała wina spadła na niego, że agresywny, że skory do bójki. Jeśli nawet ktoś mu tak powiedział mówili starsi, to powinien wzorować się na naukach z Biblii i..
I nie pozwolił im skończyć tylko powiedział..i skopać mu dupę. Wyszedł trzaskając drzwiami.
Dziadkowie też próbowali go karcić i pokazywać, jak bardzo jego postawa nie jest biblijna.
Miał tego coraz bardziej dość, brakowało mu niecały rok do pełnoletności, nie bał się już domu dziecka. Wolno rozglądał się za pracą i coraz mniej świadkował.
Wdawał się w pyskówki, potrafił przy pełnej sali, powiedzieć starszemu..najpierw proszę oddać przywłaszczony nielegalnie sprzęt, a dopiero mnie pouczać.
Wychodził z zebrań, wtedy kiedy mu się nie podobało to, co mówił prowadzący. Jeśli go nawet dopuszczano do wypowiedzi, bardzo często odbierano mu głos, bo mówił co myślał, jak uważał.
Tydzień przed jego osiemnastymi urodzinami przeprowadzono z nim rozmowę ostrzegawczą, z której sobie nic nie robił. Miał równo osiemnaście lat i sześć miesięcy , gdy został wykluczony. Początkowo dziadkowie próbowali go przekonać do poprawy i do skruchy.
Później zaczęli stosować szantaż, że według zasad nie powinni się z nim brata, rozmawiać, jadać wspólnych posiłków. Dziadek to mówił, a babcia płakała.
Wtedy Mateusz ukląkł przed nią, chwycił ją za ręce i powiedział..babciu, wiecie, że na pewno jestem waszym wnukiem. Jak to dziadek mówił krew z krwi. Mam twoje znamię i dziadka koślawy paznokieć , tego jesteśmy pewni, że jestem wasz. A czy macie pewność, że te zasady są słuszne, że tego od was Bóg oczekuje?
Babcia wyszła z pokoju, dziadek zamilkł, od tamtej pory przez dłuższy okres, rozmowy były wyłącznie służbowe.
To była sobota, Mateusz pamięta jak dziś, on oglądał film, dziadek przygotowywał się do niedzielnego zebrania, a babcia piekła ciasto. Dzwonek do drzwi otworzył dziadek , zawołał do babci.. Hela, mamy gości. Przyszło dwóch starszych na rozmowę. Wiedział, że chodzi o niego, zamknęli się w pokoju, zaczęli rozmawiać. Po chwili dyskusja zaczęła przybierać na sile, aż nagle dziadek otworzył drzwi i powiedział.. proszę wyjść i jeśli wam ulży, nas też możecie skreślić z listy.
Od tamtej wizyty już nigdy więcej nie poszli na zebranie itp. Po miesiącu dziadek poprosił go, aby pomógł mu wynieść do garażu pudła z całą literaturą, jaką mieli w domu.
Mateusz poszedł na studia, dziadek poszerzył działalność swojej firmy, babcia miała wreszcie czas na wyszywanie. W wieku dwudziestu pięciu lat oznajmił dziadkom, że zostanie ojcem.
Bardzo się ucieszyli i z otwartymi ramionami przyjęli jego wybrankę pod swój dach.
Dziś to Mateusz prowadzi rodzinną firmę, która znakomicie prosperuje, jego żona prowadził salon kosmetyczny. Dziadkowie opiekują się trójką prawnuków i są przez szczęśliwi. Popołudnia i weekendy spędzają w ogrodzie, który teraz tętni życiem, a kiedyś świecił pustkami, bo nie mieli czasu w nim zasiąść.
Mateuszowi śniła się mama jak zawsze uśmiechnięta. Oni wszyscy siedzieli razem, a ona robiła im zdjęcie. Obudził się i wydawało mu się, że poczuł jej zapach.
Rano umówił fotografa, aby im zrobił rodzinne zdjęcie. Dał mu fotografię mamy i poprosił, by po czarował i umieścił mamę z tyłu za nimi. Wybrał zdjęcie, gdzie mama była z rozpostartymi ramionami, wyglądała jakby ich wszystkich obejmowała.
Zdjęcie zawisło na ścianie w honorowym miejscu. I znów mu się przyśniła, stała w drzwiach, uśmiechała się jak wtedy gdy wychodził do szkoły i machała mu ręką.
Obudził się, znów ten sam zapach.. od tamtej pory już nigdy więcej mu się nie śniła.