Jeśli zaś ktoś posiada dobra tego świata, a widzi bliźniego w potrzebie i zamyka przed nim serce swoje..
Gorzej było z żoną, po wykluczeniu nie mogła znieść tego, że jej znajome, przyjaciółki udają, że jej nie widzą lub nie znają, gdy do nich podchodzi. Z dnia na dzień było z nią coraz gorzej. Rozmawiał, pocieszał, że będzie lepiej, organizowali sobie z dziećmi czas na różne sposoby, czasem musieli ją z domu wyciągać na siłę. W dniu, gdy wróciła zapłakana z pracy był przerażony tym, co niby kochający ludzie potrafią zrobić bliźniemu. I to tylko dlatego, że zmienił swój pogląd. Wtedy wiedział, że sami z tym problemem sobie nie poradzą, trzeba się udać do specjalisty..
Wątek o Darku miałam zakończyć, jednak sam Bohater po namyśle, namówił mnie, abym napisała zakończenie, ku przestrodze.
Może przeczyta choć jeden świadek, który jest bardzo gorliwy i chore zasady TS bierze sobie bardzo mocno do serca, tracąc przy tym zdrowy rozsądek. Zamieniając przyzwoitość na bilet do raju, który jest ulokowany na dywanie, pod który zamiata się wiele brudów.
Jak każdego dnia rano, rozjechali się do pracy lub szkoły. W tym dniu córka zrobiła sobie wagary, miała iść z koleżankami do kina i początkowo miała ochotę. Jednak działając pod wpływem dziwnego impulsu, postanowiła wrócić do domu i korzystać z wolnej chaty.
Znalazła matkę leżącą na podłodze w kuchni, wezwała pogotowie. Później dowiedzieli się, że to był ostatni moment na ratunek.
Kobieta zostawiła list, zapewniała rodzinę o swojej wielkiej miłości, przepraszała ich za to, co zrobiła, ale nie była w stanie dłużej normalnie funkcjonować między ludźmi, którzy traktowali ją jak trędowatą. A tak niedawno była jeszcze dla nich kochaną siostrą.
Darek był tak wściekły, że najchętniej szedłby i podłożył bombę pod salę w trakcie niedzielnego zebrania. Wracając ze szpitala, zauważył starszego, który ich odwiedzał i straszył wykluczeniem. Jak na świadka przystało, chodził z drugim mężczyzną i głosili. Zatrzymał samochód i wybiegł do nich, zaczął wrzucać im od różnych. Odpowiedział mu tylko jedno..nie rób przedstawienia, brat Sam robił to z miłości do was. Nie nasza wina, że twoja żona dała się opętać szatanowi. Tego było za wiele, sypnął mu między oczy, aż wpadł pod ławkę.
Po kilku dniach wróciły do niego słowa starszego, zaczęło go nurtować..co z tym Samem?
Żona wracała do sił, ale daleka była od zdrowia i dobrego samopoczucia.
Postanowił rozwikłać zagadkę z Samem, jedna z koleżanek w pracy żony, była siostrą Sama.
Pojechał pod zakład pracy, dopadł ją i przycisnął krzyżowym ogniem pytań. Początkowo się zapierała, że nic nie wie, że to nie jej sprawa. Jednak gdy postraszył, że ją i jej siostry oskarży o nękanie żony i doprowadzenie do próby samobójczej, poskutkowało.
Jej bratu marzył się Nadarzyn, oczami wyobraźni widział się jako ważniak, z którym się liczą w zwykłych zborach. Gdy mówiono mu, że trzeba być wyjątkowo zasłużonym, starał się.
Starał się i to na różne sposoby, nie tylko głosił, ale i śledził niektórych braci. To on dostarczał do zboru zdjęcia i donosił, co robi Darek i jego rodzina.
Kilka dni na niego polował, aż wreszcie go złapał jak wychodził z domu. Bez słowa złapał za fraki, wepchnął do samochodu i zawiózł do szpitala. Tam go prawie zawlókł pod salę i pokazał, do czego się przyczynił. Widok był nieciekawy, blada kobieta, śpiąca w plątaninie kabli, otoczona różnymi urządzeniami.
Sam nie chciał patrzyć, ale Darek go trzymał za głowę i pytał..czy myślisz, że droga do raju jest wybrukowana takimi ofiarami?
Uszkodzona wątroba, problemy z nerkami to efekt drastycznego kroku kobiety. Psychicznie nie jest źle, lekarze zrobili kawał dobrej roboty. Choć gdy z nią rozmawiałam mówiła, że czasem miała wrażenie, iż lekarz nie wie jak jej pomóc, jak z nią rozmawiać. Niestety to prawda, nasi psycholodzy nie mają wiedzy na temat okrutnej, bezwzględnej sekty, jaką są śJ.
Dlatego jej powiedziałam..kochana, lekarze zrobili swoje, ile mogli, a teraz reszta należy do ciebie. Co masz na myśli, zapytała? Jak to, co..a pier...świadków i to, co było, ciesz się życiem. Nie są warci ani jednej ludzkiej łzy. Jak mówi werset "o tym, co w górze, myślcie, nie o tym, co na ziemi. "
Wychodzą na prostą, tę zimę Stanie mieszka u nich. Bardziej podupadła na zdrowiu, dom bez podstawowych wygód, nie jest odpowiednim dla niej lokum.
Sam, nie dostał się do Nadarzyna, a wręcz przeciwnie, zaczął intensywnie popijać. Spowodował wypadek będąc pod wpływem, później miał kilka innych potknięć i go wykluczono.
Może wyrzuty sumienia, a może chore ambicje sprowadziły go tam gdzie jest?
Czy było warto aż tak się starać? Czy nie miał na tyle zdrowego rozsądku, żeby widzieć w swoim postępowaniu złych cech? Czyżby po trupach do zwycięstwa, dla niektórych było mottem życiowym?
Każdy kto przeczyta, niech się choć przez chwilę zastanowi nad tym, jak łatwo można spaprać życie kilku osobom. Tu nie tylko Stenia, Darek i jego rodzina są ofiarami, ale także Sam. W swojej naiwności myślał, że postępuje dobrze, a nikt z tego błędu go nie wyprowadził. Oni tylko żerowali na jego chorych zapędach. A jak przyszło co do czego, umyli ręce. A bardziej dosłownie, wypięli się na niego.