Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Z życia wzięte .....  (Przeczytany 331756 razy)

Offline Światus

Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #1125 dnia: 17 Kwiecień, 2018, 21:28 »
Człowiek całkowicie do czegoś przekonany, wierzący w coś bez zastrzeżeń, zrobi dla tej sprawy (prawie) wszystko. Nie wolno zapominać jedynie o tym, że, jak śpiewa Dżem - Zawsze warto być człowiekiem.
Czy warto zrywać relacje z powodu omylnej Strażnicy?


Offline PoProstuJa

Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #1126 dnia: 17 Kwiecień, 2018, 21:33 »
Człowiek całkowicie do czegoś przekonany, wierzący w coś bez zastrzeżeń, zrobi dla tej sprawy (prawie) wszystko. Nie wolno zapominać jedynie o tym, że, jak śpiewa Dżem - Zawsze warto być człowiekiem.

Nawet w obozach koncentracyjnych zdarzali się strażnicy mający ludzkie odruchy i uczucia.
Stąd Świadkowie nie wszystkie swoje "zbrodnie" mogą wytłumaczyć swoją wiarą.


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12349
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #1127 dnia: 18 Kwiecień, 2018, 18:52 »
Cytuj
  Nie spotykałam się nigdy z tak drastycznymi przypadkami jak są tu opisywane. Nigdy nie słyszałam, że jakiś Świadek wyrzucił swoje dziecko z domu. Słyszałam inną historię - że z domu wyrzucony został katolik, który zaczął studiować ze Świadkami.

    A czemu widzisz źdźbło w oku brata swego, a belki w oku swoim nie dostrzegasz?  Można pod tym podpisać.

Świadkowie są trochę jak nasza stara komuna, tam nikt nad nikim się nie znęcał, ORMO nie spuszczało manta obywatelom w ciemnej bramie, tylko przeprowadzało staruszki przez ulicę.
ZOMO nie grzmociło  niepokornych, tylko odprowadzało wagarowiczów do szkoły.
I w ogóle nie było czegoś takiego jak..inwalidzi, ludzie upośledzeni fizycznie i intelektualnie.
Same plusy, samo dobro, normalnie miód z boczkiem.

Z opasłych swoich historii, tylko raz trafiłam na osobę wyrzuconą z domu przez rodziców katolików za przejście na stronę śJ.  W drugą stronę, przykłady idą w grube cyfry.

Nie oszukujmy się, jeśli ktoś przestaje chodzić do kościoła, nawet jak rodzina ponarzeka to później odpuszcza. U naszych dobrych znajomych jest zastraszanie, szantaż emocjonalny i ten foch..my cię już nie znamy.
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline dziewiatka

Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #1128 dnia: 18 Kwiecień, 2018, 19:26 »
Tazła to zależy gdzie ucho przyłożymy.Ja znam kilka takich historii,gdzie w rolach głównych występują katolicy.Tylko nie oto chodzi,wcześniej czytałem Dona Browna a dzisiaj Złą Kobietę,piszę tak dla tego ,że droczy się ze mną jako czytelnikiem.Tam miałem wszystko w jednej  knidze a tu każe mi się czekać na C.D.N. a ja kuźwa jestem niecierpliwy.


Offline PoProstuJa

Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #1129 dnia: 18 Kwiecień, 2018, 21:15 »
    A czemu widzisz źdźbło w oku brata swego, a belki w oku swoim nie dostrzegasz?  Można pod tym podpisać.

Świadkowie są trochę jak nasza stara komuna, tam nikt nad nikim się nie znęcał, ORMO nie spuszczało manta obywatelom w ciemnej bramie, tylko przeprowadzało staruszki przez ulicę.
ZOMO nie grzmociło  niepokornych, tylko odprowadzało wagarowiczów do szkoły.
I w ogóle nie było czegoś takiego jak..inwalidzi, ludzie upośledzeni fizycznie i intelektualnie.
Same plusy, samo dobro, normalnie miód z boczkiem.

Z opasłych swoich historii, tylko raz trafiłam na osobę wyrzuconą z domu przez rodziców katolików za przejście na stronę śJ.  W drugą stronę, przykłady idą w grube cyfry.

Nie oszukujmy się, jeśli ktoś przestaje chodzić do kościoła, nawet jak rodzina ponarzeka to później odpuszcza. U naszych dobrych znajomych jest zastraszanie, szantaż emocjonalny i ten foch..my cię już nie znamy.

Tazła zupełnie nie rozumiem Twojego komentarza skierowanego do mnie.
Napisałam, że osobiście nigdy nie spotkałam się z historią, że Świadek wyrzucił swoje dziecko w domu. JA SIĘ NIE SPOTKAŁAM. Może za mało Świadkow w swoim życiu poznałam... może za dobrze się kryli ze swoimi uczynkami. Ale nie spotkałam ich osobiście.
Natomiast mężczyznę wyrzuconego z domu przez katolicką rodzinę znałam osobiście - tzn. widywałam go na zebraniach. W zasadzie nigdy z nim nie rozmawiałam, więc nie znam szczegółów tego wyrzucenia. Wiem tylko to co powiedziała mi pionierka, która ze mną studiowała. Akurat członkowie jej rodziny przygarnęli tego człowieka pod swój dach.
Ot cała historia.
Nijak mi tu nie pasuje źdźbło i belka...


Offline mav

  • Ja tu tylko sprzątam
  • Wiadomości: 1 228
  • Polubień: 6988
  • Nie sztuka się godzić, sztuką jest się wcale nie pokłócić.
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #1130 dnia: 18 Kwiecień, 2018, 21:19 »
Dla równowagi ja powiem, że w moim macierzystym zborze też była dziewczyna, którą rodzice wyrzucili z domu za to, że została ŚJ. Powiedzieli jej, że do 18 roku życia mają obowiązek ją utrzymywać, ale jeśli osiągnie ten wiek i nie przestanie zadawać się ze Świadkami Jehowy, to wyleci. No i wyleciała :-\.

Jednak różnica pomiędzy powyższym, a tym co dzieje się u ŚJ gdy dziecko jest wykluczone albo zostaje odstępcą jest taka, że w przypadku katolików ich zasady wiary nie nakazują zerwać kontakt z dzieckiem i uważać je za martwe, a zasady ŚJ i w konsekwencji starsi i pozostali głosiciele tak właśnie każą robić.
« Ostatnia zmiana: 18 Kwiecień, 2018, 21:21 wysłana przez mav »


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12349
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #1131 dnia: 19 Kwiecień, 2018, 08:15 »
Tazła zupełnie nie rozumiem Twojego komentarza skierowanego do mnie.

   Skoro nie rozumiesz, już wyjaśniam.

   Specjalnie tak zacytowałam, bo nie pisałam do Ciebie wprost, ale odniosłam się do organizacji i wyraziłam swoje uwagi.
A więc luz, tu nie ma personalnych wycieczek.

PS. Świadkowie z uwielbieniem opowiadają, takie nieliczne historie gdzie to kogoś z nowych rodzina źle potraktowała. Ale w drugą stronę to już nie ma, bo im wolno. Nie, zapomniałam, oni to robią w imię Boga, a raczej boga.
« Ostatnia zmiana: 19 Kwiecień, 2018, 08:20 wysłana przez Tazła »
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12349
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #1132 dnia: 19 Kwiecień, 2018, 20:07 »
      Może nie ma co pisać o tym, co inni mówią, napiszę jak było u mnie.

     Moja mama zakolegowała się ze śJ jak była ze mną w ciąży, mnie jeszcze ochrzczono później już nie praktykowała. Jako mała dziewczynka pamiętam spięcia między mamą, a jej ojcem. On wielki katolik i ona jego duma, najlepszy głos w parafii. Wszelakie parady, uroczystości, a czasem nawet śluby, to jej głos był ozdobą. I nagle wywija rodzicom taki numer. Dziadek prosił, groził, czasem było bardzo ostro, ale nigdy się od niej nie odwrócił. Nawet wtedy jak próbowała zwerbować babcię.
Przyjeżdżał do nas bardzo często, pomagał w polu, razem z babcią się mną opiekowali, gdy mama pracowała sezonowo. Miał żal, walczył, ale zawsze powtarzał, że jest jego córką i nigdy nią być nie przestanie, nawet jak będzie wierzyła w diabła.

Jako dziecko bardzo bolałam, matka nie przebierała w słowach, mówiąc o głupocie dziadka. Gdy mówiła, że zginie w armagedonie z całą resztą, bardzo cierpiałam. On mój ukochany dziadek, mój idol miał zginąć. Nie rozumiałam dlaczego? Przecież jest dla mnie taki dobry, taki mądry. To się nie mieściło w mojej małej główce. Chwilami miałam nawet chęć zginąć razem z nim, tak samo, jak i z moim ukochanym psem. Dla mnie raj bez nich, nie był rajem. Tak to widziałam jako dziecko.

Mija naście lat i historia zatacza koło. Teraz to ja rezygnuję z religii, w jakiej mnie wychowano, mam gdzieś co myślą inni. Odchodzę, a moja matka jest na podobnej pozycji jak jej ojciec kiedyś.
I co? I słyszę, że...zginę w armagedonie, nie rusza mnie. Rusza mnie, gdy mówi do mojego syna ( niecałe dwa latka)...wnusiu, taki jesteś fajny, a będziesz musiał zginąć w armagedonie, przez swoją głupią matkę. Byłam gotowa jej walnąć. Czy tak mówi babcia przepełniona miłością do swojego wnuka? Bez komentarza.
Później jeszcze słyszałam kilka razy, że żałuje, iż mnie urodziła lub że szkoda, iż w ogóle się urodziłam. Kiedyś bolało, bardzo bolało, dziś mam to totalnie w....

Wielu z nas tu obecnych, zasmakowało na własnej skórze jak to jest, gdy rodzice, rodzeństwo, bardzo bliscy nam ludzie zapominają o naszym istnieniu. Jak to jest, gdy się z utęsknieniem spogląda w telefon, jak każdy dzwonek do drzwi daje nadzieję, że może ktoś zmiękł i idzie? Nie, rzadko ktoś się wyłamuje i znów nas przygarnia. To, co nas spotyka, to jest cena wolności, wolności przez duże W.

I można wiele katolikom zarzucić, ale na pewno nie takie okrucieństwo i nie na taką skalę.
Jeśli coś jest, to są jednostki, u świadków jest to praktycznie norma.
« Ostatnia zmiana: 19 Kwiecień, 2018, 20:25 wysłana przez Tazła »
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline Nadaszyniak

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 6 000
  • Polubień: 8489
  • Psychomanipulacja owieczek # wielkiej wieży(Ww)
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #1133 dnia: 19 Kwiecień, 2018, 20:25 »
Witaj-TAZŁA

Miło i jestem pod wrażeniem,
że uchyliłaś najskrytszą osobistą tajemnice.
W tym Twoim zwierzeniu odczuwa się lekkość, pogodę ducha, która emanuje....
Wewnętrzny spokój jaki odczuwasz jest istotny dla CIEBIE i dla  innych pokrzepieniem, nadzieją na lepsze jutro...- ktoś na forum już powiedział:
nie TAZŁA lecz TADOBRA     :) :) :)


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12349
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #1134 dnia: 19 Kwiecień, 2018, 20:54 »
  Dzięki Nadaszyniak.  :)

 Już to na mnie nie robi wrażenia, przerabiałam emocje, te złe i te bardzo bolesne.
Dziś mogę powtórzyć za Marylą Rodowicz..ale to już było i nie wróci więcej.. bo nie pozwolę aby wróciło.

Już nie żebrzę o miłość, uwagę, czy uznanie ze strony mojej świadkowskiej rodziny. Uważam, że taka miłość na warunkach, jest nic nie warta. Lepiej się wyzbyć złudzeń, skoro  tak potrafią w takiej sytuacji, aż się boję pomyśleć do czego byliby zdolni gdyby im ktoś podsunął jeszcze głupsze zasady.
« Ostatnia zmiana: 19 Kwiecień, 2018, 21:05 wysłana przez Tazła »
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12349
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #1135 dnia: 20 Kwiecień, 2018, 19:36 »
   Krewnych daje nam los. Przyjaciół wybieramy sobie sami. cz II



     Łukasz mimo młodego wieku starał się być dla Basi ojcem, matką, siostrą, bratem, przyjacielem. I choć mówiła mu jak bardzo go kocha, jak jest dla niej ważny, to dało się zauważyć, że bardzo tęskni za domem i rodziną.
Kilka razy nawet próbował rozmawiać z rodzicami, ale wszystko na nic. Poddał się, gdy usłyszał..zrozum chłopaczku, mamy tylko jedną córkę i syna. Wtedy tego nie powiedział, wolał jej oszczędzić przykrości. Jednak postawił warunek, że mają dawać pieniądze na jej utrzymanie, jeśli nie, pójdzie do sądu i wyciągnie wszystkie brudy im i ich chrzanionym braciom. Zadziałało, co miesiąc dostawał niewielką kwotę, którą dawał Basi, aby miała na swoje wydatki.

A uczyła się bardzo dobrze, zbierała wszystkie nagrody, dostawała stypendia. Mimo jej pełnoletności chodził do szkoły, nie dlatego, żeby ją kontrolować, lecz aby czuła, że mu na niej zależy. I zawsze duma go rozpierała słysząc pochwały na temat siostry.
Nie może powiedzieć, że byli sami, mieli wielu przyjaciół, takich prawdziwych, na których zawsze mogli liczyć. Byli to ci sami ludzie, z którymi Łukasz zasmakował alkoholu. A ich rodzice, niejednokrotnie byli i rodzicami dla naszej dwójki. Spędzali z nimi święta, wyjeżdżali wspólnie na wakacje, czuli się jak w rodzinie.

Lata mijały, to jego kandydat do ręki Basi pytał o zgodę, to on prowadził siostrę w dniu ślubu. A dwie mamy ich przyjaciół zorganizowały Basi przysłowiową wyprawę, aby nie szła w życie jak sierota.
Gdy się zaś sam żenił, jego mała siostruni, zadbała o wszystko jak najlepsza matka. I choć nigdy nie zapomnieli o domu rodzinnym, to samo wspomnienie już tak nie bolało.

Kilka lat temu, odwiedziła go siostra, oznajmiając, że trzeba się zająć rodzicami. Są chorzy, niedołężni brak in ma wszystko. Ona sama jest na zasiłku, ma chorego męża, a brat jest zajęty i nie ma jak. Wtedy Łukasz powiedział NIE! Nie czuję się zobowiązany i nie liczcie na mnie ani na Basię. Wyjaśniła mu, że nie wymagają od niego osobistej pomocy, ale wsparcia finansowego, też odmówił. Zaczęła się ciskać, a więc otworzył drzwi i kazał jej wyjść, co nie spodobało się jego żonie. Wywiązała się ostra wymiana zdań, zarzucała mu złe postępowanie i że to jednak jego rodzice. Łukasz postawił na swoim, powiedział, aby w tę jedną jego sprawę się nie wtrącała, bo nie wie, o czym mowa. Skoro przed laty powiedzieli mu, że nie jest ich synem, a Basia córką, dlaczego ma się teraz do czegoś poczuwać? Gardzili nimi, a więc powinni także gardzić ich pieniędzmi.

 Sytuacja w domu zrobiła się bardzo napięta, Basia, choć była rozdarta, stała murem za bratem. Żona nie mogła znieść jego postawy, ona znała świadków i miała na ich temat swoje bardzo przychylne zdanie. Kiedyś powiedziała, że wstyd jej będzie ludziom spojrzeć w oczy za niego. Odparł jej, że to jego sprawa i jego wstyd, może sobie żyć spokojnie. Dochodziło do coraz większych spięć, aż sprawa stanęła na ostrzu noża i Łukasz wyprowadził się z domu.

Gdy nie chciał zmienić swojej decyzji, po roku żona wniosła sprawę o rozwód. Wszystko przeszło sprawnie i szybko, nie mieli potomstwa, nie walczyli o majątek. I tak to po latach, znów świadkowskie macki dopadły Człowieka i odbiły się na jego życiu.
Na szczęście mąż Basi nie zajmował stanowiska, powiedział, że skoro oni uważają, iż tak ma być, on też tak uważa. Byli gotowi iść do sądu, jeśli krewni zechcieliby ich pozwać, mieli nawet adwokata, który zgodził się  ich reprezentować.

Minęło kilka lat, Basia spotkała  drugiego brata, który jej powiedział, że nie mają sumienia. Bez słowa wahania odpowiedziała mu, że złożyli je na ołtarzu amerykańskiej bandy pod nazwą śJ. Co mi się osobiście bardzo spodobało.
Na obecną chwilę, rodzina dała im spokój, oni żyją swoim życiem, powroty do przeszłości są już bez emocji. Mogą usiąść i z każdym porozmawiać na bolesny kiedyś temat.

Gdy rozmawiałam z Łukaszem dwa tygodnie temu, widziałam mężczyznę, któremu chwilami łamał się głos, zwłaszcza gdy mówił o Basi. A gdy opowiadał o swoich przyjaciołach ze świata, kilku odstępcach, z którymi ma kontakt, jego twarz pogodniała, uśmiechał się.
Jednak najbardziej moją uwagę zwrócił, gdy opowiadał o swoich urodzinach, o pamięci, o drobnych gestach, był jak mały chłopczyk. Widać jak bardzo to docenia, jaką mu sprawia przyjemność i ile daje radości. A ja go doskonale rozumiem. Dlaczego? Jest mała różnica między odstępcą z werbunku a odstępcą wychowanym w organizacji.
Ci z werbunku zrezygnowali dobrowolnie. Nas z drobnych przyjemności ograbiano od dziecka, bez naszego przyzwolenia, wmawiano że to coś złego. A więc gdy jest okazja, nadrabiamy to i cieszymy się jak dzieci. Nie tylko z dowodów pamięci, ale także wtedy  gdy sami o kimś pamiętamy.
« Ostatnia zmiana: 20 Kwiecień, 2018, 19:54 wysłana przez Tazła »
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Lame Dog

  • Gość
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #1136 dnia: 20 Kwiecień, 2018, 20:58 »
Trudno jest w tej historii wyrobić sobie o jej bohaterach jednoznaczne zdanie.
Ktoś z nas powie, że rodzic pozostanie zawsze rodzicem i należy im się mimo wszystko szacunek.
Inni przyjmą postawę Łukasza i Basi.
I jedni i drudzy będą mieli rację, bo w tej opowieści nie ma ani zwycięzców, ani pokonanych...
A każde z nich poniesie swój ciężar...


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12349
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #1137 dnia: 20 Kwiecień, 2018, 21:19 »
 Zgadza się, bo życie nie jest ani czarne, ani białe. Ma także dużo odcieni szarości.
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline Nadaszyniak

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 6 000
  • Polubień: 8489
  • Psychomanipulacja owieczek # wielkiej wieży(Ww)
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #1138 dnia: 20 Kwiecień, 2018, 21:59 »
Trudno jest w tej historii wyrobić sobie o jej bohaterach jednoznaczne zdanie.
Ktoś z nas powie, że rodzic pozostanie zawsze rodzicem i należy im się mimo wszystko szacunek.
Inni przyjmą postawę Łukasza i Basi.
I jedni i drudzy będą mieli rację, bo w tej opowieści nie ma ani zwycięzców, ani pokonanych...
A każde z nich poniesie swój ciężar...
podkreślenie sam dodałem

Trudno, bardzo trudno podjąć w tej historii zdanie - wypowiedź Lame Dog jest konkretna
« Ostatnia zmiana: 20 Kwiecień, 2018, 22:15 wysłana przez Nadaszyniak »


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12349
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #1139 dnia: 23 Kwiecień, 2018, 20:32 »
 
          Moja przygoda ze stojakiem.

     Jadąc załatwić kilka spraw, miałam w planach zahaczyć o stojak i wykorzystać ulotkę.
Tam, gdzie zawsze stoją, byłą babeczka, która mnie znała, a więc nawet nie podchodziłam. Nie ukrywam, że byłam trochę zawiedziona, że mi się nie udało, ale mówi się trudno. Już wracałam do domu, patrzę stoi dwóch facetów na parkingu przed marketem. A więc podjechałam, zaparkowałam, idąc do sklepu, gapiłam się na to, co na stojaku, nawet się obróciłam jak ich minęłam.

Taka zagrywka, że niby mnie tam coś zainteresowało, to zawsze działa. Wracam ze sklepu, idę wolno patrzę na ulicę, już nie na nich, idę tak stopa ze stopy. Nadchodzę, a jeden z mężczyzn już się szczerzy i mówi..dzień dobry, możemy chwilę porozmawiać?
Udaję głupa, pytam o czym, a jak się rozkręcił, pytam kim są?
Oni, że śJ...wtedy ja...a to już rozmawiałam z waszymi ludźmi, dali mi też taką gazetkę. Wyciągam z torebki jedną ulotkę i im daję.

Jeden wziął, spojrzał i mówi, że to nie jest ich, wciska mi do ręki. Ja nie chcę wziąć, pytam jak to nie ..pisze, że świadkowie? Pisze o Ameryce, pisze ? Czemu się wypieracie, że to nie wasze?
Ten drugi wziął, przejrzał i mówi..że to same kłamstwa.
Ja oczy jak stare 5 zł..jak to śJ kłamią?  :o Oni, że to nie są świadkowie, tylko odstępcy. Pytam, co to za różnica? Oni, że tacy wyrzuceni. Na co ja..ale znają się na was? Więc skąd pewność, że kłamią? Bo to źli ludzie są. Więc znów się dziwię..a to u was są źli ludzie?  :o Widać, że ich to irytuje..mówią, że jak chcę więcej się dowiedzieć o nich, to mogą mnie odwiedzić i dłużej porozmawiać.

Patrzę na nich, na ich stojak, biorę w końcu od nich tę moją ulotkę podchodzę do stojaka wciskam ją między ich szpargały i mówię...nie, dziękuję. Skoro oni kłamią, jaką mam gwarancję, że wy mówicie prawdę i jeszcze mam was do domu wpuścić?  Ani tak naiwna, ani zdesperowana nie jestem. I odeszłam ze skrzywioną, zawiedzioną miną.  :-\

Nic, kompletnie nic nie mówili, już nie protestowali.
A ja o mało się ze śmiechu nie udusiłam. Dla mnie taka misja na powagę jest strasznie męcząca. Nie będę ukrywać, że poprawiłam sobie humor na resztę dnia.  :-\ ;D

PS Obiecałam sobie, że upoluję te kobiety na stojaku i też to zrobię.  ::) :D
« Ostatnia zmiana: 23 Kwiecień, 2018, 20:59 wysłana przez Tazła »
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).