Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: McGinnis moja historia  (Przeczytany 28442 razy)

Offline lukier

Odp: McGinnis moja historia
« Odpowiedź #105 dnia: 06 Listopad, 2018, 21:41 »
Cześć Terry i perception,

strasznie przykro się czyta Waszą historię, odbieram ją szczególnie osobiście, gdyż jest podobna do mojej. Też straciłam prawie wszystkich przyjaciół w zborze, a także rodzonego brata i sporą część rodziny, mimo iż nie jestem nawet wykluczona.
Na szczęście jest wybudzony mąż i jeszcze rodzice, niewybudzeni, ale póki co w miarę tolerancyjni.

Z mojego doświadczenia wynika jednak, że to bardzo ważne, że macie teraz siebie, bo wtedy jest duża szansa, że cała reszta się ułoży. Nie jest łatwo budować od początku przyjaźnie poza zborem, bo jesteście po sporej traumie, którą mało kto zrozumie. Ale na świecie jest tylu ciekawych ludzi i tyle fajnych momentów do przeżycia, że jak najgorszy okres tzw. żałoby dla Was minie, jestem pewna że wyjdziecie na prostą.

Trzymajcie się dzielnie!





Offline Estera

Odp: McGinnis moja historia
« Odpowiedź #106 dnia: 06 Listopad, 2018, 22:23 »
Niestety dziś miałem nieprzyjemna rozmowę z moimi rodzicami, którzy nota Bene są nadal w orgu, i ojciec mi dosadnie dał do zrozumienia ze skoro podjęłam taka decyzje o wyjściu z organizacji to nie mamy o czym rozmawiać i się rozłączył. Przykre to jest bo byłem przekonany ze chociaż wysłucha moich argumentów (a powiem ze się solidnie przygotowałem do tej rozmowy).
   Terry McGinnis.
   Napisz list do Ojca.
   Z tym, co chciałeś Mu powiedzieć.
   Nie wierzę, że nie pokusi się o przeczytanie go.
   Napisz do Niego tak, jak ...
   KOCHAJĄCY SYN, DO KOCHAJĄCEGO OJCA, Z SERCA, Z ŻYCZLIWOŚCIĄ I SYNOWSKĄ MIŁOŚCIĄ.

   Poproś go na wstępie serdecznie, żeby go przeczytał do końca i sprawiedliwie ocenił, czy Twoja decyzja jest niewłaściwa.
   Powołaj się na miłość rodzicielską.
   Wyraź w nim swoją troskę o Nich samych i wspomnij o tym, jak ta religia rozszarpuje stosunki rodzinne.
   I staje na drodze do uczuć swoich dzieci, ale nie pozytywnie.
   Myślę, że żaden rodzic nie odrzuciłby takiego listu swojego dziecka.
   Jest jakaś szansa na to, że go przynajmniej przeczyta i dowie się o powodach Twojego wyjścia z tej religii.
   Spróbuj i życzę powodzenia.
   :)
Kim będziesz beze mnie? Zapytał strach. Będę wolna!
PAŚCIE TRZODĘ BOŻĄ - tajny kodeks karny Świadków Jehowy tylko dla starszych.


Offline Trinity

Odp: McGinnis moja historia
« Odpowiedź #107 dnia: 07 Listopad, 2018, 02:13 »
 Terry i perception
myślę o was
ty kochana jesteś b wrażliwa co? skąd ja to znam🤔
wiesz co? dobrze ze trafiłaś do specjalisty i masz leki
niestety w zborze nie ma przyjaciół
trzymajcie się piszcie na prv
najważniejsze jak zauważył roszada że jesteście razem 😀
buziaki


Offline HARNAŚ

Odp: McGinnis moja historia
« Odpowiedź #108 dnia: 07 Listopad, 2018, 07:25 »
Powodzenia . Sił życzę . Czas pozwala przyzwyczaić się do ran . Blizny zostaną ale za jakiś czas odetchniecie z ulgą , relacje rodzinne też pewnie  się unormują. To nie wasza wina , że urodziliście się w nurcie religijnym o wszelkich znamionach sekty. Pozdrawiam.


Offline Światus

Odp: McGinnis moja historia
« Odpowiedź #109 dnia: 07 Listopad, 2018, 16:11 »
No cóż, zrobię to samo co Nadaszyniak. Wstawię opowiadanie.
Jest dosyć ogólne, ale może się przydać przy podejmowaniu decyzji.
***

„Pewnego dnia wielki Nauczyciel zebrał wszystkich uczniów, by wybrać swego asystenta.
– Przedstawię wam problem – powiedział Mistrz. – Ten, kto go rozwiąże, zostanie moją prawą ręką.
Powiedziawszy to, ustawił stolik na środku sali, a na nim postawił cenny porcelanowy wazon, ozdobiony delikatnymi, złotymi różami.
– Oto problem. Rozwiążcie go!
Zakłopotani uczniowie zastanawiali się nad <<problemem>>. Był to wspaniały porcelanowy wazon: podziwiali jego niezwykłe ozdoby i elegancję róż.
<<Co on przedstawia? Jaka jest jego zagadka? Co należało zrobić?>> – pytali siebie.
Czas mijał i nikt nie ośmielił się zrobić czegokolwiek, poza kontemplowaniem <<problemu>>.
W pewnym momencie jeden z uczniów wstał, spojrzał na Nauczyciela i na kolegów, a potem zdecydowanym krokiem ruszył ku wazonowi i zrzucił go na ziemię, rozbijając na drobne kawałki.
– Wreszcie ktoś to zrobił! – Zawołał wielki Nauczyciel. – Zacząłem wątpić w formację, jaką starałem się wam przekazać przez wszystkie lata.
Potem zwrócił się do młodzieńca:
– Ty będziesz moim asystentem!
Podczas gdy młodzieniec wracał na swoje miejsce, Nauczyciel wytłumaczył:
– Wyraziłem się jasno. Powiedziałem, że to jest <<problem>>. Nieważne, jaki może być piękny, czy pociągający, problem musi zostać wyeliminowany!”
Prawda jest niezmienna i dla wszystkich taka sama. Inaczej nie jest prawdą.


Offline Irena

Odp: McGinnis moja historia
« Odpowiedź #110 dnia: 07 Listopad, 2018, 19:17 »
Miałam zakładać osobny wątek,ale napiszę tu.Terry mi zaimponował,bo mnie jeszcze emocjonalnie nie stqć na otwartą rozmowę z moimi rodzicami,ale to nastąpi.Źle to znoszę,jestem na antydepresantach i flaki mi sie przewracaja kiedy czytam wiadomosci od "zmarwionych"siostrzyczek.Naszym dzieciom nie odpowiada sie juz na "dzin dobry" i to zborowa pionierka zainicjowała taka hmm krucjatę 🤣Nasze konto na Fb zostalo przetrzepane ,poniewaz poki co nie maja sie do czego przywalic to zaczrli szperac w profilach "odstępców"z naszego miata i Bingo!Rozeszlo sie lotem błyskawicy,ze figurujemy wśród znajomych znanego odstepczucha 🤣Teraz tylko czekac na telefony i wizyty.Wychowalam sie w tzw prawdzie od dziecka,w rodzinie ortodoksyjnych ŚJ i pranie mózgu mialam od biemowlęctwa,bo mama z dumą opoeiada jak skladala mi rączki do modlitwy zanim butlę z mlekiem dostalam...Probowalam rozmawiac z rodzonym bratem(koordynator w zborze)uciął rozmowe slowami,ze sieję herezje.Od tej pory juz nie rozmawialismy.Skonczyly sie wszystkie zborowe przyjaznie,o ktorych sadziłam,ze znacza wiele i przetrwają(o ja naiwna🤦‍♀️).Jest mi źle,bo ja chyba nie potrafię zyc i moja wiara i zaufanie w ludzi sa bliskie zeru.Wyladowalam w koncu u psychiatry ,dostalam leki i radę by zadbac tylko o swoją rodzinę i siebie...
Witaj Percepcion. Czytam Wasz wątek i w pierwszej kolejnosci chce Wam pogratulować chybawam jako związkowi- mieliście dla siebie duzo szacunku i miłości ze wysluchiwaliscie sie nawzajem!!
A teraz dwa moje słowa dla Ciebie- walcz o siebie! Nie pozwól by ktos wchodził do Twojego życia i sie w nim szarogęsił. Nie musisz być opryskliwa ( ale mozesz jak bedziesz miała na to chęć)-bądź stanowcza. Moze Ciebie taka nie znają-zaskoczysz ich. Spokojnie zakomunikuj, ze nie życzysz sobie nachodzenia i wydzwaniania. Ze jak bedziesz chciała porozmawiać to sama zadzwonisz, przyjdziesz...Nie daj sie wciągnąć w rozmowę- jak nie posłuchają powtórz a później odejdź/zamknij drzwi/ rozłącz sie. Spokojnie ale do znudzenia- technika zdartej płyty.

Ja jak poznałam mojego męża to na samym początku zakomunikowalam ze dziadów wtrącających sie do mojego życia, małżeństwa, rodziny i pouczania co dobre a co nie pognalabym na kopach. Oczywiscie okazało sie ze nie mam szacunku dla autorytetow.... A no nie mam bo używam własnego rozumu. Na szacunek to sie pracuje i trzeba zasłużyć a nie przez funkcje i zastraszanie.... I tego Tobie życzę- siły by nie dac sobie życia układać.

Odpływaj powoli, unoś sie na falach normalnego życia. Odpuść. Jeżeli już zrozumiałaś ze to ściema to nie walcz ale wścieknij sie i użyj ta sile by pogonić starszych i „zatroskanych”.
Lepsz już byłam, zanim poznałam zarazę ”wts”


Offline Terry McGinnis

Odp: McGinnis moja historia
« Odpowiedź #111 dnia: 08 Listopad, 2018, 22:18 »
Kochani
Jak już ostatnio wspomniałem ze rozmawiałem z moim ojcem na temat wyjścia z orga, nieoczekiwanie dostałem dziś telefon od starszego ze zboru ze chciałby z nami porozmawiać bo dostał niepokojąca wiadomość od mojego taty ze chce się odłączyć. Niestety poczułem się jak by ktoś mi wbił w tym momencie nóż w plecy. Mogłem się tego spodziewać od wszystkich ale nie od ojca. No nic tak to już bywa.
W dniu jutrzejszym mamy spotkanie ze starszymi, powiemy co nam na wątrobie leży i definitywnie to zakończymy.

CDN 😁


Offline Salome

Odp: McGinnis moja historia
« Odpowiedź #112 dnia: 08 Listopad, 2018, 22:32 »
Kochani
Jak już ostatnio wspomniałem ze rozmawiałem z moim ojcem na temat wyjścia z orga, nieoczekiwanie dostałem dziś telefon od starszego ze zboru ze chciałby z nami porozmawiać bo dostał niepokojąca wiadomość od mojego taty ze chce się odłączyć. Niestety poczułem się jak by ktoś mi wbił w tym momencie nóż w plecy. Mogłem się tego spodziewać od wszystkich ale nie od ojca. No nic tak to już bywa.


SZOK. Co ta sekta robi z ludzi i co robi ludziom. :'(
"Gdzie wszyscy myślą tak samo, nikt nie myśli zbyt wiele" Walter Lippmann


Offline mav

  • Ja tu tylko sprzątam
  • Wiadomości: 1 228
  • Polubień: 6988
  • Nie sztuka się godzić, sztuką jest się wcale nie pokłócić.
Odp: McGinnis moja historia
« Odpowiedź #113 dnia: 08 Listopad, 2018, 22:33 »
Musiało Cię zmrozić jak dostałeś ten telefon. Znam to uczucie jak ktoś bliski Cię „podpierdzieli” i współczuję :(. Powodzenia na rozmowie!


Offline PoProstuJa

Odp: McGinnis moja historia
« Odpowiedź #114 dnia: 08 Listopad, 2018, 22:43 »
Kochani
Jak już ostatnio wspomniałem ze rozmawiałem z moim ojcem na temat wyjścia z orga, nieoczekiwanie dostałem dziś telefon od starszego ze zboru ze chciałby z nami porozmawiać bo dostał niepokojąca wiadomość od mojego taty ze chce się odłączyć. Niestety poczułem się jak by ktoś mi wbił w tym momencie nóż w plecy. Mogłem się tego spodziewać od wszystkich ale nie od ojca. No nic tak to już bywa.
W dniu jutrzejszym mamy spotkanie ze starszymi, powiemy co nam na wątrobie leży i definitywnie to zakończymy.

CDN 😁

Najsmutniejsze jest to, że Twój ojciec to zrobił z troski o Twoje zdrowie duchowe! I zadziałał jak automat, a tego uczą na każdym zebraniu - że wszystko trzeba od razu zgłaszać starszym!

Słyszałam niedawno taką historię jednej osoby, która wahała się czy odejść ze zboru ze względu na niewybudzoną długoletnią przyjaciółkę. Ale jej rozterki skończyły się w momencie, gdy jej przyjaciółka usłużnie poinformowała starszych o jej odstępczych poglądach. Też nóż w plecy!
Chciałoby się powiedzieć: "I ty Brutusie przeciwko mnie?!"

Może po czasie się okaże, że ojciec zrobił Wam przysługę, bo skończyły się dylematy czy być w organizacji czy odejść. Ale tak czy siak rana po nożu w plecach boli...

Życzę Wam powodzenia na jutrzejszej rozmowie!
Na wszelki wypadek napiszcie sobie list o odłączeniu. Jak dyskusja ze straszymi będzie już Was męczyć, to możecie dać list i się ewakuować.

Swoją drogą, to tempo załatwienia sprawy mnie zszokowało!
Jakby to była sprawa o to, że mąż zdradza żonę, to by ustalali datę komitetu na za tydzień... czy dwa... bez pośpiechu! A jakby chodziło o pomoc dla 90-letniej cioci Zosi, to pewnie by i z miesiąc minął zanim ktoś by do niej zajrzał.

A że tu jest podejrzenie jest o odstępstwo (najgorszą zarazę dla zboru), to działają błyskawicznie! Dziś telefon, jutro komitet!
W szybkim wykluczaniu organizacja nie ma sobie równych!


Offline maxxymalny

Odp: McGinnis moja historia
« Odpowiedź #115 dnia: 08 Listopad, 2018, 23:11 »
Aż korci żeby poprosić o nagranie z tego komitetu. Niezłe cyrki mogą się odprawiać co pokazało jedno audio dostępne na forum. Wspieram i trzymam kciuki żebyście wyszli z tego "cało".


Offline julia7

Odp: McGinnis moja historia
« Odpowiedź #116 dnia: 09 Listopad, 2018, 07:59 »
Aż korci żeby poprosić o nagranie z tego komitetu. Niezłe cyrki mogą się odprawiać co pokazało jedno audio dostępne na forum. Wspieram i trzymam kciuki żebyście wyszli z tego "cało".

To już komitet będzie? Sądziłam, że raczej rozmowa, która ma powstrzymać przed listem odłączeniowym :o


Offline Terry McGinnis

Odp: McGinnis moja historia
« Odpowiedź #117 dnia: 09 Listopad, 2018, 09:35 »
Narazie to będzie tylko rozmowa ale nagram ja. Do komitetu nie dopuścimy bo chcemy sobie oszczędzić dalszych nerwów i niepotrzebnych rozterek. 🙂


percepcion38

  • Gość
Odp: McGinnis moja historia
« Odpowiedź #118 dnia: 09 Listopad, 2018, 09:38 »
Pomyślałam sobie,ze jak prosiliśmy z Terrym o rozmowę rok temu,bo mieliśmy pewien problem to czekaliśmy dwa miesiące.Teraz po jednym telefonie od teścia starszak dzwoni i nastepnego dnia juz rozmowa...Jestem tak zaskoczona,ze brak slów...Ale wiecie co?Czuję ogromna ulgę.Spotkanie jest u nas w domu.Sądzę,że będą nas przekonywać,że pobłądziliśmy.


Offline Kate Walker

Odp: McGinnis moja historia
« Odpowiedź #119 dnia: 09 Listopad, 2018, 10:20 »
Witam Was. Czytam Wasz wątek od początku.Dobrze że razem jesteście i możecie się wspierać.Wiem co czujecie i przez co przechodzicie , bo z mężem jesteśmy w podobnej sytuacji.Od pół roku sporadycznie jesteśmy na zebraniach, od dwóch miesięcy nie chodzimy wcale.Nie potrafimy już tam chodzić.Na razie mieliśmy dwa telefony tzw. zachęcające, a tak cisza z ich strony. Trzymajcie się!!!