Świadkowie Jehowy - forum dyskusyjne

BYLI... OBECNI... => BYŁEM ŚWIADKIEM... nasze historie => Wątek zaczęty przez: PoProstuJa w 06 Sierpień, 2018, 01:00

Tytuł: Co siedzi w głowach niedoszłych "odstępców"?
Wiadomość wysłana przez: PoProstuJa w 06 Sierpień, 2018, 01:00
Co siedzi w głowach wybudzonych, niedoszłych "odstępców"?

To pytanie, które często sobie zadaję i to w takich sytuacjach, gdy życie pokazuje mi, że są tacy ludzie, których po prostu nie da się zrozumieć, a tym bardziej logicznie wytłumaczyć ich zachowania!

Od momentu mojego odejścia z JW-ORGa mam kontakt z różnymi osobami - obecnymi ŚJ, wykluczonymi, odłączonymi itp.

Zagadką są dla mnie osoby wybudzone, które nadal tkwią w zborach, mimo, że znają "prawdę o prawdzie".

Nie jestem zdziwiona faktem, gdy ktoś tkwi w tej religii ponieważ ma w niej rodzinę, a koszty odejścia na chwilę obecną byłyby zbyt duże (np. utrata pracy zarobkowej, utrata kontaktu z rodziną, utrata znajomych ze zboru przy braku znajomych spoza organizacji itp.).

Są jednak również takie osoby, które znają grzechy organizacji, głoszą bez przekonania (tzn. wcale nie planują czynić uczniów z innych, bo sami nie wierzą w to co im głoszą), nie mają zobowiązań w zborze typu praca/rodzina, a mimo to nadal chcą być lojalni wobec WTS.

Chciałabym zrozumieć dlaczego osoba obeznana ze wszystkimi przekrętami Świadków, krytykująca działania CK, nadal jest w zborze i dodatkowo postanawia zerwać ze mną kontakt (jako z oficjalnym odstępcą)?

Czy to wszystko to jest skutek prania mózgu poprzez sektę czy to coś jeszcze?
Bo przyznam szczerze, że brakuje mi już pomysłów dlaczego ludzie tkwią w sekcie nawet wtedy, gdy już wiedzą, że to sekta... ?
O co kaman?
Tytuł: Odp: Co siedzi w głowach niedoszłych "odstępców"?
Wiadomość wysłana przez: salvat w 06 Sierpień, 2018, 05:49
Bo tak im wygodnie.
Bo oficjalne wyjście jest zbyt kosztowne emocjonalnie.
Bo lata prania mózgu zrobiły swoje.
Bo mają wypaczone przez to osobowości.
Powodów może być sporo i niekoniecznie muszą być rozsądne.
Tytuł: Odp: Co siedzi w głowach niedoszłych "odstępców"?
Wiadomość wysłana przez: Alicja w 06 Sierpień, 2018, 07:56
Może przekręty tłumaczą sobie błędem ludzkim? Czy żeby być w jakiejś religii, musi być idealna? Jakby tak było, nie byłoby tylu wyznawców różnych religii, a większość z nich byłaby wolnomyślicielami. Religie uzależniają.

Wysłane przy użyciu Tapatalka

Tytuł: Odp: Co siedzi w głowach niedoszłych "odstępców"?
Wiadomość wysłana przez: ihtis w 06 Sierpień, 2018, 08:01
Podobnie jest z ludźmi z Kościoła Katolickiego,
- ludzie mają wiedzę o wyprawach krzyżowych;
-  paleniu na stosach;
-  teraz jest znowu nowe światło, co do kary śmierci w Katechizmie;
- kardynałowie i biskupi oraz księża a nawet klerycy i diakoni oskarżani o przestępstwa seksualne;
- i wiele innych...

A jednak wielu w Kościele trwa. Piszę o tym, żeby pokazać, że złe prowadzenie sie danego Kościoła/organizacji nie musi skutkować decyzją o odejściu.
 Wielu świadków Jehowy pewnie zdaje sobie sprawę z grzechów organizacji tli im się w głowie wiele pytań ale po prostu żyją swoim życiem.  Wierzą na swój własny sposób rozdzielają fakty i ustalają priorytety tego, co ważne a co mniej ważne dla ich życia.
Tytuł: Odp: Co siedzi w głowach niedoszłych "odstępców"?
Wiadomość wysłana przez: Iwonka w 06 Sierpień, 2018, 08:53
No właśnie jestem mocno i świeżo wybudzona, rodzinę poinformowałam, że SJ już nie jestem i nie łączyć mnie z nimi,  ale oficjalnie się nie wypisałam, do tego 2 kumpelki też mam wybudzone i nawzajem powstrzymujemy się przed wypisaniem, zawsze walczyłam o prawdę a teraz sama tkwię w zakłamaniu, na zebrania nie chodzę, trudno mi zerwać więzi/złamać im serca z nie wybudzonymi przyjaciółmi, to wymaga czasu widocznie
Tytuł: Odp: Co siedzi w głowach niedoszłych "odstępców"?
Wiadomość wysłana przez: Salome w 06 Sierpień, 2018, 10:57
Ludzie mają różne motywy odejścia. Niektórzy mają silną osobowość i dużą wytrzymałość psychiczną. Inni są wrażliwi i nie lubią zmian.

Moje zdanie jest takie:
jeśli ktoś zrozumie, że w organizacji Świadków Jehowy nie ma Pana Jezusa, a jest głęboko wierzący, czyta Biblię i się modli o odpowiedź: co dalej? co robić? zostać czy nie? to prędzej czy później odejdzie oficjalnie.





Tytuł: Odp: Co siedzi w głowach niedoszłych "odstępców"?
Wiadomość wysłana przez: Iwonka w 06 Sierpień, 2018, 16:16
Zgadzam się
Tytuł: Odp: Co siedzi w głowach niedoszłych "odstępców"?
Wiadomość wysłana przez: PoProstuJa w 06 Sierpień, 2018, 18:05
Ja w sumie sobie póki co tłumaczę, że dziwne zachowania odstępców to po prostu ich przejściowe zachowania. Że może są na etapie szoku, niedowierzania i trwa on u nich dłużej niż u innych.

A to odejście z religii jak najszybciej to chyba mam zakodowane przez Świadków.
To przecież Świadkowie mówią ciągle, że trzeba jak najszybciej studiować Biblię i brać chrzest, bo zaraz będzie Armagedon.
A może w drugą stronę (tzn. odejście od Świadków) pośpiech nie jest aż tak konieczny?
Ja sama czekałam jakieś 1,5 roku. Wiedziałam, że chcę odejść, ale trzymały mnie korzyści typu towarzystwo (jak się później okazało - towarzystwo samo się wykruszyło, więc już nic mnie w zborze nie trzymało)...

A więc dla mnie zrozumiałe jest, że ktoś jest wybudzony... ale opuszcza organizację niespiesznie... bez gwałtownych ruchów.

Większą zagwozdką są jednak dla mnie tacy odstępcy jak opisałam na początku - zna brudy organizacji, ale rozmyślnie w niej tkwi, a dodatkowo zrywa kontakty z "odstępcami" odłączonymi od zboru. I żeby było śmieszniej, to taki człowiek wcale siebie za odstępcę nie uważa....

Ale może faktycznie to jest tak jak z tym katolicyzmem... po prostu ludzie przynależą do jakiejś religii, ale szczegóły ich nie interesują, a afery już nie szokują. Przywykli do tego i chcą żyć dalej. Może nie wyobrażają sobie życia poza organizacją religijną? (tutaj mi się skojarzyły żony alkoholików - znałam zwłaszcza taką jedną, co chodziła co chwilę z podbitymi oczami, jej codzienność to awantury męża, bicie jej i dzieci; dzieci z nerwicą sikające do łóżek - a żona twierdziła, że kocha męża i rozwodu nie planowała)... może tu chodzi o współuzależnienie, czy jak?
Tytuł: Odp: Co siedzi w głowach niedoszłych "odstępców"?
Wiadomość wysłana przez: bialy w 09 Sierpień, 2018, 11:10
Ludzie są istotami z zasady wygodnickimi. Jeśli czegoś nie chcą widzieć, mimo tego, że widzą coś jak na talerzu - to tego nie zobaczą. Nawet nie ze względu na czyste wyrachowanie, ale tak zwyczajnie działa nasz mózg. Każdy z nas istnieje z pewnym zbiorem zasad i prawideł, których nauczyliśmy się lub wtłoczono nas w ciągu naszego życia. Jeśli coś się z tymi zasadami nie zgadza, to znaczy, że tak naprawdę nie istnieje. Bardzo trudno jest z czegoś takiego się uwolnić. Dlatego jestem w stanie zrozumieć ludzi, którzy widzą rzeczy, które powinny sprawić u nich odejście, a oni zostają.

Trudniej mi za to zrozumieć tych, którzy świadomie nie zamierzają odejść, mimo pełnej świadomości wszelkich nieprawidłowości. Trudno mi to w jakikolwiek sposób wytłumaczyć czy usprawiedliwić.
Tytuł: Odp: Co siedzi w głowach niedoszłych "odstępców"?
Wiadomość wysłana przez: dziewiatka w 09 Sierpień, 2018, 18:34
bialy bo to jest tak często próbujemy wczuć się w położenie innych i zazwyczaj mówimy gdybym był na jego miejscu to bym,tylko nie jesteśmy tym kimś innym nie wiemy  z jakimi emocjami tym innym przychodzi się zmagać,a przez nas przemawia niebywały egoizm i pycha ,chęć dyktowania jak ten inny ma postąpić.zwłaszcza że nie ponosimy kosztów tych decyzji przez nas aprobowanych.
Tytuł: Odp: Co siedzi w głowach niedoszłych "odstępców"?
Wiadomość wysłana przez: Moyses w 09 Sierpień, 2018, 19:01
Są jednak również takie osoby, które znają grzechy organizacji, głoszą bez przekonania (tzn. wcale nie planują czynić uczniów z innych, bo sami nie wierzą w to co im głoszą), nie mają zobowiązań w zborze typu praca/rodzina, a mimo to nadal chcą być lojalni wobec WTS.

Chciałabym zrozumieć dlaczego osoba obeznana ze wszystkimi przekrętami Świadków, krytykująca działania CK, nadal jest w zborze i dodatkowo postanawia zerwać ze mną kontakt (jako z oficjalnym odstępcą)?

Czy to wszystko to jest skutek prania mózgu poprzez sektę czy to coś jeszcze?
Bo przyznam szczerze, że brakuje mi już pomysłów dlaczego ludzie tkwią w sekcie nawet wtedy, gdy już wiedzą, że to sekta... ?
O co kaman?

Każdy przypadek jest inny. Chociaż można próbować kategoryzować w pozornych szufladkach.
Są takie dość nadrzędne 2 czynniki, które zwykle ze sobą współpracują:
wiara (nie religia, tylko przekonanie) + zakotwiczenie Boga w konkretnej firmie religijnej.

Też znam ludzi, którzy siedzą w WTSie, ale nie głoszą (godziny z powietrza), na zebrania raczej w kratkę, broadcasting jest dla nich demoniczny - więc nie oglądają, całej świeżej makulatury nie czytają, etc.
Ale jednak Jehowa ma swoją organizację (tą jedyną) i na pewno wszystko widzi. A cóż, niewolnik..., Jezus go rozliczy.
Dodam, że część z tych osób jest bardzo dobrze zaznajomiona ze stanem faktycznym globalnie i miejscowo.

Ostatnio spotkałem osobę orgową, która wie, że źle się dzieje w państwie WTS, ale absolutnie o tym nie chce rozmawiać, ani nic słyszeć. Wchodzi w taka niewidoczną przestrzeń pomieszczenia dźwiękoszczelnego. Upaja się pilnowaniem rydwanu. Na swoich starszych suchej nitki nie zostawi, ale CK i jego rady są ok.

Inni uświadomieni, plujący na orga gęstą flegmą, na koniec stwierdzają, że Jehowa poddaje nas próbie. Albo stwierdzają, że niema dokąd iść, więc siedzieć jutro będą na kongresie.

PPJ, powiedz że chociaż trochę w temacie. Boję się wylądować na cmentarzu ;)
Tytuł: Odp: Co siedzi w głowach niedoszłych "odstępców"?
Wiadomość wysłana przez: PoProstuJa w 09 Sierpień, 2018, 19:19
Każdy przypadek jest inny. Chociaż można próbować kategoryzować w pozornych szufladkach.
Są takie dość nadrzędne 2 czynniki, które zwykle ze sobą współpracują:
wiara (nie religia, tylko przekonanie) + zakotwiczenie Boga w konkretnej firmie religijnej.

Też znam ludzi, którzy siedzą w WTSie, ale nie głoszą (godziny z powietrza), na zebrania raczej w kratkę, broadcasting jest dla nich demoniczny - więc nie oglądają, całej świeżej makulatury nie czytają, etc.
Ale jednak Jehowa ma swoją organizację (tą jedyną) i na pewno wszystko widzi. A cóż, niewolnik..., Jezus go rozliczy.
Dodam, że część z tych osób jest bardzo dobrze zaznajomiona ze stanem faktycznym globalnie i miejscowo.

Ostatnio spotkałem osobę orgową, która wie, że źle się dzieje w państwie WTS, ale absolutnie o tym nie chce rozmawiać, ani nic słyszeć. Wchodzi w taka niewidoczną przestrzeń pomieszczenia dźwiękoszczelnego. Upaja się pilnowaniem rydwanu. Na swoich starszych suchej nitki nie zostawi, ale CK i jego rady są ok.

Inni uświadomieni, plujący na orga gęstą flegmą, na koniec stwierdzają, że Jehowa poddaje nas próbie. Albo stwierdzają, że niema dokąd iść, więc siedzieć jutro będą na kongresie.

PPJ, powiedz że chociaż trochę w temacie. Boję się wylądować na cmentarzu ;)

Moyses - widzę, że nie tylko ja mam takie obserwacje jak wcześniej opisałam, ale że jest nas więcej. :)

Nie zajarzyłam z tym cmentarzem... Czyżby posty były nagminnie usuwane?
Może tu się toczy życie pozagrobowe... na cmentarzu?!  ;D
Tytuł: Odp: Co siedzi w głowach niedoszłych "odstępców"?
Wiadomość wysłana przez: Moyses w 09 Sierpień, 2018, 19:25
Moyses - widzę, że nie tylko ja mam takie obserwacje jak wcześniej opisałam, ale że jest nas więcej. :)

Nie zajarzyłam z tym cmentarzem... Czyżby posty były nagminnie usuwane?
Może tu się toczy życie pozagrobowe... na cmentarzu?!  ;D

Wszystkich obserwacji nie opisałem. Wiadomo, mało miejsca w poście. Poza tym, niektóre z tych przypadków nie mieszczą się odpowiednio w ramy wątku. Przy czym, wiele z tych osobowych przypadków jest kompletnie dla mnie nie zrozumiała - tzn nie wiem co siedzi w głowach tych ludzi, nawet po bliższej znajomości lub po dogłębnej rozmowie.
Szkoda, że na cmentarzu nie można lajkować - z miejsca połowę lubię. Uczmy kochać się posty, bo tak szybko odchodzą ;)
Tytuł: Odp: Co siedzi w głowach niedoszłych "odstępców"?
Wiadomość wysłana przez: PoProstuJa w 09 Sierpień, 2018, 19:40
Wszystkich obserwacji nie opisałem. Wiadomo, mało miejsca w poście. Poza tym, niektóre z tych przypadków nie mieszczą się odpowiednio w ramy wątku. Przy czym, wiele z tych osobowych przypadków jest kompletnie dla mnie nie zrozumiała - tzn nie wiem co siedzi w głowach tych ludzi, nawet po bliższej znajomości lub po dogłębnej rozmowie.
Szkoda, że na cmentarzu nie można lajkować - z miejsca połowę lubię. Uczmy kochać się posty, bo tak szybko odchodzą ;)

Moyses czuję, że gadamy jednym językiem :)
Czyli Ty też się zastanawiasz o co kaman..?
Rozkminianie ludzkiej motywacji jest fascynujące! A im dziwniejsze zachowanie człowieka, tym ciekawiej.

Powiem Ci jakie przemyslenia ma moja znajoma (wybudzona, jeszcze nieodłączona). Otóż twierdzi, że bycie Świadkiem jest częścią ludzkiej tożsamości.... W sumie bardzo dużą częścią. Pozbywając się orga tracisz tożsamość... nie wiesz kim jesteś, nie potrafisz się odnaleźć..
I ja myślę, że coś w tym jest!
Tytuł: Odp: Co siedzi w głowach niedoszłych "odstępców"?
Wiadomość wysłana przez: zaocznie wywalony w 09 Sierpień, 2018, 21:08
...bycie Świadkiem jest częścią ludzkiej tożsamości.... W sumie bardzo dużą częścią. Pozbywając się orga tracisz tożsamość... nie wiesz kim jesteś, nie potrafisz się odnaleźć..
I ja myślę, że coś w tym jest!
Kiedyś, wkrótce po moim wykluczeniu, znana mi dobrze osoba wykluczona ok 1,5 roku wcześniej była świadkiem mojej rozmowy ze znanym nam człowiekiem. W czasie tej rozmowy od razu powiedziałem że nie jestem już świadkiem, że zosałem wykluczony, jak to przebiegało i za co.
I chociaż sama była wykluczona sporo wcześniej - i tak była w szoku że tak lekko i otwarcie o tym mówię, "bo jej rodzina, ani znajomi do dziś o tym nie wiedzą, nadal myślą że jest świadkiem".
Tytuł: Odp: Co siedzi w głowach niedoszłych "odstępców"?
Wiadomość wysłana przez: Tazła w 10 Sierpień, 2018, 10:56
  A moje zdanie jest takie..siedzą tam bo im tak wygodnie.
Jeśli ktoś nie chce odejść, znajdzie dziesięć tysięcy powodów aby się usprawiedliwić.

Jak jeden się rozwiąże, zaraz znajdzie pięć innych, że on/ona tam jednak musi pozostać.
Nic mnie nie przekona...rodzina, praca, przyjaciele, powiązania biznesowe, finansowe czy mieszkaniowe. To są tylko wygodne wytłumaczenia. Wszystko da się pokonać, przejść jeśli się czegoś bardzo chce.
Wszystko to przerabiałam i to w dobie gdy nie było miejsc takich jak to, a mnie wmawiano, że jestem jedynym takim złem wcielonym nawet nie w zborze, ale na całym świecie.

Można oszukiwać vel wmawiać otoczeniu, dlaczego to ja biedaczek nie mogę się wyrwać ze szponów tej paskudnej, wrednej, złej sekty. Jednak gdy oszukujemy sami siebie to już jest źle.

Zauważcie jedną zależność...ci co najbardziej najeżdżają, że sekta, że zło wcielone, tak naprawdę  siedzą tam jeszcze pod uszy. Kogo tak usilnie przekonują, otoczenie czy siebie, że przejrzeli na oczy?
A może to tylko taka zasłona dymna?

Efekt jest taki...lata płyną, a człowiek tam sobie siedzi bo coś go trzyma, a jak nawet nie trzyma to się okazuje...że już jest za stary na zmiany. No bo gdzie ja teraz pójdę? I kolejny powód aby tam być.

Mamy przypadki na forum, mamy w życiu, gdzie wieczorami namiętnie klepią w klawiaturę na forum, a w niedzielę podnoszą pięknie paluszki na zebraniu.

Szczerze to ja mam gdzieś, czy ktoś odejdzie czy nie, jak komuś takie życie odpowiada,proszę bardzo.
Ale litości...niech nikt nie robi z siebie męczennika, niech nie roni krokodylich łez i nie manipuluje otoczeniem. Jedno jest pewne, takie coś wcześniej czy później obróci się przeciwko takiej osobie. To trochę jakby wzorować się na zborze, tam każde wyzwisko czy niepowodzenie jest  podciągane pod przepowiednię Jezusa i czyni z nich lud prześladowany w imię Pana.

Wszystko co w życiu robimy, najpierw robimy dla siebie, dopiero później dla innych. A więc jeśli nadal się  tam jest, to też dla siebie, dla własnego spokoju, wygodny nie dla innych.
Tytuł: Odp: Co siedzi w głowach niedoszłych "odstępców"?
Wiadomość wysłana przez: PoProstuJa w 10 Sierpień, 2018, 13:00
Tazła mi się wydaje, że ludzka motywacja jest dużo bardziej skomplikowana i wygodnictwo może być jednym z elementów, ale muszą w tym być także inne motywy.

Moim zdaniem łatwiej jest wyjść z organizacji będąc urodzonym w religii ŚJ niż przystępując do niej w wieku dorosłym.

Gdy rodzisz się w rodzinie Świadków, to otaczasz się na co dzień narzuconą Ci religią. Są zasady, które mogą Cię denerwować i postanawiasz sobie: "jak dorosnę, to wyjdę z tej głupiej religii." Czasami ktoś mówi sobie tak wprost, a czasami to są myśli nieświadome, krążące gdzieś tam po głowie.

Ja urodziłam się w rodzinie katolickiej. Gdy (jeszcze jako uczennica podstawówki) dostrzegłam, że są w niej rzeczy moim zdaniem niewłaściwe - np. różańcowe "klepanie" modlitw, różne rytuały kościelne itd., to postanowiłam sobie (i czasem mówiłam to koleżankom): "ja w przyszłości nie będę katoliczką. Sama sobie wybiorę religię jak przeczytam Biblię!"
I rzeczywiście się tak stało. Mimo, że w mojej rodzinie wszyscy byli katolikami (mniej lub bardziej gorliwymi), to ja wyszłam z tej religii (pisząc nawet pismo).
Inna kwestia jest taka, że w momencie, gdy postanowiłam sobie wybrać tę religię po przeczytaniu Biblii, na mojej drodze stanęli Świadkowie Jehowy. Używali Biblii, to mnie oczarowało... wzięłam więc chrzest i byłam z tego zadowolona, że w końcu jestem w tej religii prawdziwej.
Dla mnie wyjście z katolicyzmu - choć wbrew rodzinie i ku ich dużemu niezadowoleniu - nie było aż tak wielkim problemem.

No i teraz taka sytuacja... tkwię już w tej religii "prawdziwej" sporo lat, a tu się okazuje, że ze świętością i prawdziwością nie ma ona zbyt wiele wspólnego. Pedofilia od której uciekłam z kościoła katolickiego, "dopada" mnie również w mojej religii prawdziwej.
Wtedy to - dowiadując się o aferze w Australii - przyjęłam założenie: to nie może być religia prawdziwa! I zaczęłam drążyć temat, szukać więcej informacji o Świadkach.
Ale aby podejść do tego z otwartym umysłem najpierw musiałam przyjąć założenie, które podałam powyżej: to nie może być religia prawdziwa!

Tymczasem moje obserwacje są takie, że gro ludzi nie może przejść przez ten etap, czyli dopuścić do siebie myśl, że ich religia może nie być prawdziwa.
Zatem czytają oni artykuły o Świadkach, ale do nich nie docierają: "mają oczy, a nie widzą; mają uszy, a nie słyszą".

Idźmy dalej. Przyjmując założenie, że "to nie religia prawdziwa", muszę jednocześnie przyznać przed sobą, że POPEŁNIŁAM BŁĄD! ŹLE WYBRAŁAM!
A nie każdy potrafi popatrzeć się w lustro i to przyznać!
Mi pomogło, gdy powiedziałam sobie wprost: Ty głupia pało!  ;D

Są ludzie, którzy nigdy nie dopuszczą do siebie myśli, że mogli się pomylić. Bo jeśli się pomylili, to może wyjdzie na to, że są głupi.

Nie są głupi... są omylni! (jak Ciało Kierownicze!)  ;D

I teraz refleksja - skoro jestem omylna, źle wybrałam... to co robię z tym dalej?
Wychodzę z tego bagna, czy brnę dalej... mam błoto po kostki, a później po kolana...

Zdanie sobie sprawy, że tkwi się w bagnie jest bardzo nieprzyjemne. Niemniej jednak jeśli nie podejmiesz żadnych działań, aby z niego wyjść, to w końcu zapadniesz się do niego po szyję i się utopisz!
Da się żyć w bagnie przez jakiś czas... ale ten kto przeżył na własnej skórze życie w "rozdwojeniu jaźni" wie jakie to trudne!

W człowieku cały czas toczy się więc wewnętrzna walka i kalkulacja.
Znam takich, którzy kalkulują na chłodno: zysk korzyści i strat...
A co mi szkodzi być w tej religii? Pedofilia jest wszędzie, a tu przynajmniej są dobrzy ludzie, mam towarzystwo, jasne zasady...". I tak sobie żyją latami.

Ale gdzieś tam wewnątrz nich gryzie ich sumienie, niczym wewnętrzny kornik.
Na szczęście sumienie można uśpić.
Przy czym w nagłej sytuacji - np. widzisz newsa w TV o Świadkach lub wykluczony zostaje Twój przyjaciel - taki człowiek z uśpionym sumieniem nigdy nie wie jak do końca zareaguje. Czasami to może być dla niego jak walnięcie obuchem w głowę... wtedy się budzi...

Jestem więc zdania, że dopóki na własnej skórze taki wybudzony-uśpiony odstępca nie zazna jakiejś przykrości ze strony zboru, to może tkwić w takim stanie przez dłuższy czas. Przy okazji jednak jego organizm się męczy. Wewnętrzna walka zapewne odbija się na zdrowiu psychicznym - poczucie winy, strach, obniżony nastój, depresja, lęk.... pewnie takie uczucia kiedyś "zapukają" mu do głowy.

Kolejną sprawą jest brak pomysłu na siebie. Coś jak z księdzem. Jeśli do tej pory jego praca polegała  na odprawianiu mszy, to jak ma sobie wyobrazić swoją codzienność poza kościołem? Całe życie układane od nowa. Nie każdy ma na to chęci i siły!

Oprócz tego trzeba być dobrym w przyjmowaniu "opluwania" przez innych Świadków, którzy będą komentowali odejście odstepcy. Których "odstępca" będzie widział na ulicy i nie będzie wiedział jak się zachować wobec nich.

Dla osoby, która nie ma zbudowanej sieci znajomych "w świecie" te problemy mogą być nie do przejścia.

Tak więc do wygodnictwa opisanego przez Tazła dodałabym jeszcze LĘK.

Ja również przechodziłam opisane powyżej etapy. Bałam się odejścia. Szukałam sił.
Czekałam na "znak".
I w końcu to przyszło! :)

Idę sobie teraz dumnie przez miasto i z uśmiechem patrzę na wszystkich Świadków, którzy widząc mnie uciekają na drugą stronę ulicy! :) A ja specjalnie na nich patrzę, uśmiecham się! - aż im oczy z orbit ze zdziwienia wychodzą! :)

Mam też radosne momenty - gdy spotykam kogoś, kto jest w organizacji, ale wita się ze mną. Niektórzy też myślą o odejściu, ale jeszcze się boją, jeszcze kalkulują.

Świadkowie twierdzą, że po wyjściu z organizacji nie ma nic, że jest pustka. I wszyscy się tej pustki boją.
A tymczasem na świecie jest kupę fajnych ludzi! Poznaję ich non stop. Moje odstępcze grono sukcesywnie się powiększa... zdarza się, że zadzwoni do mnie lub napisze kolejna wybudzająca się osoba, którą znam... Rośnie nam to odstępcze grono, rośnie!
To już całe podziemie jest! Ale oczywiście ludzie boją się póki co ujawniać.

Tak mi się wydaje, że strach przed wyjściem jest taki jak strach przed pierwszym porodem... człowiek nigdy tego nie przeżył, nie wie jak będzie, boi się komplikacji, panikuje wyobrażając sobie jak najgorsze scenariusze.
I faktycznie różnie bywa - jedne porody są łatwe, inne trudniejsze - jednak gdy na świecie pojawia się dziecko, to przestaje się już myśleć o doznanym przez chwilę bólu...
bo LICZY SIĘ JUŻ WTEDY NOWE ŻYCIE! :)



Tytuł: Odp: Co siedzi w głowach niedoszłych "odstępców"?
Wiadomość wysłana przez: Tazła w 10 Sierpień, 2018, 19:15
     Tu nie chodzi o to aby się licytować komu łatwiej. Ci co się wychowali w org..odchodząc idą w ''nieznane''. Coś co do tej pory było złe i wrogie, ma być ich nowym życiem, niejednokrotnie muszą do tego ''złego'' wyciągać rękę po pomoc.

Jeśli ktoś myśli, że jest to czas bez lęku i obaw, bardzo się myli. Każdy się boi, lęk to nie jest oznaka słabości, to taka sama emocja jak każda inna. Jednak jeśli chcemy z nim walczyć, postawić mu się to jest coś. Coś co na pewno będzie owocować.

Ci co są z werbunku, muszą stawić czoła czemu innemu. Muszą się przyznać sami przed sobą, że dali się zrobić w konia, omamić czy zdurnieli i dali się nabrać na słodkie słówka.
Nie każdy to potrafi, zawsze lepiej obwiniać innych, że nas złowili. Jednak tak aby wina była tylko po jednej stronie, w tym wypadku nie jest.
Zawsze też otoczenie, które ich znało jako katolików (lub innych)  dowie się, że nie są świadkami, może sobie poużywać i zapytać...a teraz gdzie pójdziesz?

Wracając do tematu...
Mężczyzna,  kilka lat temu mówi...brzydzę się tą prawdą, te ich fałszywe nauki itd itp.
Ale nie mogę odejść, matka, brat , żona...cała rodzina mnie trzyma.
Mija kilka lat, matka zmarła, żona wyjechała za granicę i się z nim rozwiodła, sam nie wie czy nadal jest świadkiem. Brat odszedł z organizacji w ubiegłym roku.
Pytam go...i co teraz z tobą? Na co mój  znajomy...no wiesz, praca mnie trzyma i nadal się brzydzi org, albo jeszcze bardziej jak kiedyś.
Co tu dużo mówić/pisać... jak ktoś nie chce odejść, znajdzie sobie nowy powód, aby tam być.
Pytam, ale po co to czarowanie?
Tytuł: Odp: Co siedzi w głowach niedoszłych "odstępców"?
Wiadomość wysłana przez: Ruda woda w 07 Wrzesień, 2018, 16:54
ja się celowo podłożyłam na komitecie nie okazując skruchy. mając ten rozum i tamte chwile rozegrałabym to inaczej, ale moje wybudzenie nastąpiło po wykluczeniu, więc po ptokach.

byłam tak zmęczona org, spełnianiem czyichś chorych wymagań, buntem wewnętrznym, rodziną, rodzicami i presją, że po wszystkim jak się poryczałam poczułam mega ulgę. kamień z serca, ale niestety prosto na stopę bo potem konsekwencje w postaci ostracyzmu  :P

patrząc jednak z perspektywy czasu - i tak było kwestią czasu mój aut z orga
Tytuł: Odp: Co siedzi w głowach niedoszłych "odstępców"?
Wiadomość wysłana przez: dziewiatka w 07 Wrzesień, 2018, 21:15
Ja nikogo nie obwiniam ,że dałem się upolować.Uważam że nawet odniosłem pewne korzyści.Nie będę robił żadnych gwałtownych ruchów by oficjalnie zaznaczyć mój rozbrat z orgiem,bo o tym i tak już wszyscy wiedzą.Z tego powodu czasami dochodzi do komicznych sytuacji.Jeżeli chcą mnie wywalić to niech się potrudzą,nie będę miał nic przeciw takiemu obrotowi sprawy,ale za pójście na skróty dam im po łapkach ot tak dla rozrywki.
Tytuł: Odp: Co siedzi w głowach niedoszłych "odstępców"?
Wiadomość wysłana przez: sawaszi w 07 Wrzesień, 2018, 22:12
Pewien starszy mnie powiedział "odstępców zwodzi szatan , mistrz kłamstwa" , ksiądz pewien powiedział mnie "świadkowie to fałszywi prorocy , wilki w owczych skórach, wypatrujący ofiary aby tylko zbałamucić, to nie są chrześcijanie , tylko heretycy ... " i komu tu wierzyć  :o